Administrator strony "Sok z buraka" (po prawej). Fot. koduj24.pl
Administrator strony "Sok z buraka" (po prawej). Fot. koduj24.pl

"Sok z buraka" ma kłopoty. Wassermann i Terlikowska zapowiadają pozwy

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

Popularny profil "Sok z buraka" zamieścił grafikę z informacjami, jakoby Małgorzata Wassermann i Małgorzata Terlikowska dokonały aborcji. Insynuacje były kolportowane w mediach społecznościowych. Teraz internaucie grożą procesy o zniesławienie.

"Biały dzień w Telewizji Republika, prowadzącymi będą M. Wassermann, która w wieku 18 lat dokonała aborcji i M. Terlikowska, która w 1993 r. dokonała aborcji" - mem o takiej treści pojawił się kilka dni temu na Facebooku. Stronę "Sok z buraka" polubiło na FB ponad 400 tysięcy osób. Jest wspierana przez media, związane z opozycją: "Gazetę Wyborczą" i koduj24.pl.

Kłamliwy mem o aborcji

Wassermann i Terlikowska zapowiedziały pozwy przeciwko oszczertwom. - Przeciwko każdemu, kto będzie powielał te kłamstwa, zostaną podjęte stosowne kroki prawne - powiedziała Małgorzata Terlikowska. - Oświadczam ponownie, że to ohydne kłamstwo. Padłam ofiarą przestępstwa i podjęłam już stosowne kroki - zapowiedziała Małgorzata Wassermann na Twitterze.

- Mem donosi o aborcji w prywatnej klinice w 1993 r., ale o ile wiem, wtedy prywatnych klinik nie było, a moja żona była wówczas w drugiej klasie liceum - tłumaczył Tomasz Terlikowski, mąż zaatakowanej w sieci publicystki.

"Sok z buraka" usunął mema, a szef strony wyraził przekonanie, że stara się weryfikować doniesienia, które otrzymuje. "Na prośbę pani Wassermann usunęliśmy z naszej strony post cytujący oryginał i przepraszamy za cytowanie niesprawdzonego źródła. Jesteśmy miejscem społecznościowym, do którego internauci przesyłają codziennie dziesiątki grafik i linków. Publikujemy wiele z nich. W przyszłości będziemy jednak unikać takich trudnych sytuacji" - zakomunikował internauta.

Sok z buraka

Tożsamość szefa strony, tworzącej prześmiewcze z polityków PiS memy, bada prokuratura. On sam nie chce ujawnić swojego nazwiska. Wiadomo tylko, że działał w branży reklamowej i wspiera PO w Internecie. W wywiadzie, udzielonym kilka miesięcy temu Magdalenie Jethon, opowiadał, że boi się o swoje życie. "Obawiam się, że ktoś może zapukać o 5.30 i tę opozycję próbować wyłączyć, bo im jesteś mocniejszy, tym bardziej przeszkadzasz. Mam jednak nadzieję, że nikt nie zacznie mnie nękać i nie powie, że pan nam przeszkadza i trzeba panu zrobić coś brzydkiego" - wyjaśniał.

Autor memów "Soku z buraka" zaliczył kilka wpadek, kolportując fałszywe informacje. O Agacie Młynarskiej napisano, że powiedziała o Jarosławie Kaczyńskim per "buc bez kultury". Wyśmiewając ŚDM w Krakowie, autorzy mema wkleili zdjęcie z Festiwalu Woodstock, na którym widać młodych imprezowiczów w błocie. "Narodowo-katolickie media nazwały takie coś na Woodstocku zezwierzęceniem. Jak więc nazwą to zdjęcie z ŚDM?" - pytali na Facebooku.

"Wszelkie informacje należy weryfikować i rzetelnie sprawdzać u źródła. Nie można się opierać na nieznanych stronach, blogach" - stwierdził w rozmowie z portalem KOD administrator "Soku z buraka". Kolejna wpadka skończy się w sądzie - z Małgorzatą Wasserman i Małgorzatą Terlikowską.

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura