Screenshot z pierwszej strony raportu FBI
Screenshot z pierwszej strony raportu FBI

FBI publikuje pierwszy raport o działaniach rosyjskich hakerów w USA

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

Federalne Biuro Śledcze i Departament Bezpieczeństwa Krajowego USA ujawniły pierwszy dokładny raport ws. ataków serwery Demokratów podczas ostatniej kampanii wyborczej. Padają w nim oskarżenia pod adresem rosyjskich hakerów. 

Co zawiera raport?

Raport, liczący 13 stron, zawiera dokładne informacje o charakterze technicznym wskazujące na powiązania rosyjskich hakerów z włamaniami do serwerów Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej.

Według raportu rosyjska FSB zaczęła w połowie 2015 r. m. in. wysyłać złośliwe kody komputerowe i linki do ponad 1000 odbiorców w USA, w tym do Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, instytucji i agend federalnych. W raporcie podano przykłady takich kodów i linków. Krajowy Komitet Partii Demokratycznej miał być ponownie infiltrowany na początku br. przez rosyjski wywiad wojskowy GRU.

USA obwinia Rosję o ataki hakerskie

Według amerykańskich agencji wywiadowczych, rosyjscy hakerzy wykradli tysiące maili z serwera Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej a następnie dostarczyli je demaskatorskiemu portalowi WikiLeaks, by skompromitować kandydatkę do prezydentury Hillary Clinton i pomóc w ten sposób Donaldowi Trumpowi wygrać wybory prezydenckie.

Administracja prezydenta Baracka Obamy już 7 października oskarżyła Rosję o ataki hakerskie mające na celu wpływ na proces wyborów prezydenckich w USA, ale raport FBI jest pierwszym oficjalnym dokumentem zawierającym szczegółową analizę techniczną i konkretne dane. Jest to też pierwsze oficjalne potwierdzenie FBI tych zarzutów.

Sankcje Obamy, problem dla Trumpa

Raport opublikowano tego samego dnia, w którym prezydent Obama ogłosił sankcje wobec Rosji, w tym wydalenie z USA 35 rosyjskich dyplomatów. 

Prezydent elekt Donald Trump oświadczył w reakcji na sankcje, że "nadszedł czas abyśmy zajęli się innymi i ważniejszymi sprawami". Zapowiedział jednak, że "w interesie naszego kraju i naszego wielkiego narodu" spotka się w przyszłym tygodniu z przedstawicielami amerykańskich agencji wywiadowczych aby "uzyskać najnowsze informacje na temat obecnej sytuacji".

Strona rosyjska, która zdecydowanie odrzucała te oskarżenia, potępiła sankcje i zapowiedziała "udzielenie adekwatnej odpowiedzi". Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa napisała na swoim profilu na Facebooku, że reakcji Moskwy należy spodziewać się w piątek.

Reakcja Moskwy

W odpowiedzi rosyjskie władze nakazały zamknięcie anglo-amerykańskiej szkoły w Moskwie. W placówce uczyły się dzieci pracowników ambasad USA, Wielkiej Brytanii i Kanady, a także dzieci innych obcokrajowców. Zamknięty został także dom wypoczynkowy pracowników amerykańskiej ambasady w Sieriebrianym Borze niedaleko rosyjskiej stolicy.

Z kolei rosyjski MSZ zaproponował prezydentowi Władimirowi Putinowi, żeby w odwecie uznał 35 amerykańskich dyplomatów za osoby niepożądane. Chodzi o pracowników ambasady USA w Moskwie i czterech dyplomatów z konsulatu generalnego w Petersburgu. Ponadto zakazać dostępu stronie amerykańskiej do dwóch obiektów - daczy w Sieriebrianym Borze pod Moskwą i wykorzystywanego przez Amerykanów magazynu w rosyjskiej stolicy.

Oświadczył też, że "wzajemność jest zasadą dyplomacji w stosunkach międzynarodowych". Zapewnił, że takie działania jak amerykańskie sankcje przeciwko Rosji "z pewnością nie zostaną bez odpowiedzi". Dodał, że zarzuty o ingerowanie Rosji w wybory prezydenckie w USA są bezpodstawne.

źródło PAP

ja

Zobacz także:

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka