Jedna z grafik dostępnych na profilu Żelazna Logika
Jedna z grafik dostępnych na profilu Żelazna Logika

Akcja internautów przeciwko ZDF. Telewizja usuwa hashtagi #GermanDeathCamps

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Internauci prowadzą akcję publikowania komentarzy i grafik z napisami o "niemieckich obozach śmierci" na stronach portali społecznościowych ZDF i innych niemieckich mediów. Ma to związek z wyrokiem ws. Karola Tendery. Telewizja uważa, że przeprosiła byłego więźnia Auschwitz i kasuje hashtagi.

ZDF kontra polski więzień Auschwitz

Były więzień niemieckiego obozu Auschwitz Karol Tendera wystąpił z pozwem przeciwko ZDF w związku z jej internetowymi publikacjami zawierającymi określenie "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz". 22 grudnia 2016 roku krakowski Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok, na mocy którego ZDF powinna przeprosić Tenderę za użycie tych sformułowań i opublikować na swojej głównej stronie internetowej przeprosiny. Ukazały się one na stronie ZDF zaraz po ogłoszeniu wyroku, ale - zdaniem pełnomocników powoda ze Stowarzyszenia Pro Patria - nie spełniały wymogów.

Akcja #GermanDeathCamps

Na pomoc przyszli internauci, zamieszczając na stronach niemieckich mediów grafiki z odpowiednimi hashtagami #GermanDeathCamp #GermanNotNazi #GermanNotPolish. Stosowne grafiki udostępnia portal Żelazna Logika, zastrzegając by wpisy były "grzeczne acz stanowcze i bez obelg". Telewizja ZDF wydała oświadczenie, w którym zapowiada podjęcie kroków odwetowych:  "Kolejne spamy, które są umieszczane bez związku z tematami (publikowanych materiałów), będziemy usuwać zgodnie z zasadami korzystania z sieci (Netiquette), a osoby (zamieszczające je) będziemy blokować" - czytamy w oświadczeniu.

"Przeprosiny Karola Tendery"

Niemiecka telewizja przypomniała, że już 23 grudnia zamieściła na stronie internetowej przeprosiny wobec Karola Tendery. Tymczasem pełnomocnik Tendery i prezes Stowarzyszenia Pro Patria uważa, że przeprosiny te spełniaj a oczekiwań powoda i jego pełnomocników. - Nie sposób uznać za właściwe opublikowanie odnośnika z logiem ZDF i napisem w języku niemieckim "Przeprosiny Karola Tendery", po kliknięciu którego najpierw ukazuje się w formie tekstowej tłumaczenie umniejszające winę ZDF i przerzucające odpowiedzialność na francusko-niemiecką stację telewizyjną ARTE, a następnie grafika z przeprosinami, których nie można wyszukać z poziomu wyszukiwarek internetowych - wskazywał prawnik Lech Obara.

ZDF tłumaczyła taką formę przeprosin ograniczeniami technicznymi, ale polscy prawnicy po konsultacjach z informatykami uznali te tłumaczenia za mało wiarygodne i zamierzają podjąć działania na gruncie niemieckiego prawa cywilnego, a by zobligować telewizję do prawidłowego wykonania wyroku. Na razie liczą na nacisk internautów w tej sprawie i temu ma służyć akcja #GermanDeathCamp.

Artykuł Newsweeka o polskich obozach koncentracyjnych

Sytuację zaognił newsweek.pl, publikując omówienie książki Marka Łuszczyny "Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne", w której autor podaje, że w powojennej Polsce działały takie miejsca. Łuszczyna podaje, że w powojennej Polsce działało ok. 200 obozów koncentracyjnych, których więźniami byli Niemcy, ale też Ślązacy, Ukraińcy, Łemkowie, a także Żołnierze Wyklęci. Zginęło w nich ok. 60 tys. ludzi. Autor podkreśla jednak, że nie były to obozy zagłady - ich podstawowym zadaniem było dostarczanie taniej siły roboczej, której w powojennej Polsce brakowało. Obozy te zostały zamknięte na początku lat 50.

Głównym zadaniem Polski jest obrona prawdy historycznej

O sprawie rozmawiali politycy w programie w programie "Woronicza 17" w TVP Info.

- Nazwa "niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny", np. dotyczący Auschwitz-Birkenau jest oficjalną nazwą międzynarodową. To jest nazwa, którą ustanowiły UNESCO, zresztą na wniosek poprzedniego rządu PiS, kiedy ta zmiana została przeprowadzona. Dlatego też każdy, kto przeinacza tę nazwę po prostu także łamie międzynarodowe konwencje; tu nie chodzi o brak wiedzy - podkreślił prezydencki minister Krzysztof Szczerski.

Według niego posługiwanie się określeniem "polski obóz koncentracyjny" to "wynik bardzo złożonej akcji, bardzo złożonych stereotypów, też próby odwrócenia pewnej logiki historii". Jak dodał, głównym zadaniem Polski jest obrona prawdy historycznej. - Oczywiście Polska jest gotowa w każdej sytuacji przyznać prawdę historyczną wtedy, gdy ta prawda jest dla nas bolesna, ale to nie dotyczy w żadnej mierze tego sformułowania, które jest kłamliwe - zaznaczył minister.

Zdaniem Szczerskiego Polska może zmieniać świadomość na ten temat poprzez kontakty oficjalne czy międzynarodowe instytucie; może też dochodzić prawdy na drodze sądowej.

Ignorancja, niewiedza czy świadoma akcja?

Także Andrzej Halicki (PO) zaznaczył, że nie ma sporu o to, jaka jest oficjalna nazwa i że polska reakcja na przypadki zmiany tego określenia "musi być twarda". Jak dodał, używanie go w polskiej przestrzeni medialnej jest ignorancją. - Jeżeli mówimy o obozach pracy, które rzeczywiście były w latach 40. i na początku lat 50., głównie na Śląsku miały miejsce, to przecież zupełnie co innego, niż obozy śmierci. Nieporównywalna rzecz i ignorancja - oświadczył.

Jacek Sasin (PiS) zastanawiał się, czy używanie sformułowania "polski obóz koncentracyjny" wynika z ignorancji, czy niewiedzy. - Perypetie polskiego więźnia Auschwitz, który wytoczył proces telewizji ZDF - publicznemu nadawcy - i to, jaka jest reakcja ZDF wskazuje, że to jest reakcja jednak świadoma - zauważył poseł. W jego ocenie państwo niemieckie próbuje "wybielić własną historię" i "częścią win podzielić się z innymi, również z ofiarami". Także on podkreślał, że Polska powinna walczyć o prawdę historyczną i swoją reputację w świecie.

Według Pawła Rabieja z Nowoczesnej prawdy nie wolno relatywizować i dlatego akcja społeczna, np. w mediach społecznościowych mogłaby pomóc prostować tego rodzaju rzeczy. Adam Struzik (PSL) podkreślił, że obowiązkiem państwa jest domaganie się przez wszystkie swoje instytucje poszanowania prawdy historycznej. Elżbieta Borowska (Kukiz'15) oceniła, że na poziomie dyplomatycznym, po 1989 r. nie wykorzystano możliwości i pozwalano na powielanie nieprawdziwych sformułowań. - Być może jakieś takie ostrzejsze stanowisko wówczas powstrzymałoby takie nagminne używanie tego typu stwierdzeń - powiedziała.

Blogerzy salon24.pl o akcji #GermanDeathCamps 

"Z dużym entuzjazmem śledzę obecnie internetową inicjatywę #GermanDeathCamps, dzięki której już zdążyła się skompromitować publiczna, czyli jak na niemieckie warunki rządowa telewizja ZDF, która banuje wszelkie informacje o niemieckich obozach zagłady" - pisał giz3miasto. Radek Szczygiel porównuje akcje #GermanDeathCamps i Yolocaust.

Blogerka zeszyt-w-kratkę usiłuje bronić telewizji, a organizatorów akcji internetowej nazywa "prostakami". "Polska telewizja nie jest w stanie dorównać materiałami o II wś, które serwowane są niemieckim widzom. Niemiecka telewizja celebruje wyzwolenie obozów spod nazistowskich katów, czego nie robi TVP. Wiem, bo nie raz pytałam na tłiterze dlaczego u nas cisza, a w niemieckich mediach jedynki o kolejnej rocznicy wyzwolenia nazistowskiego łagra. I bez znaczenia czy wyzwalał Rus czy Aliant" - napisała. 

Ostro odpowiedziała jej wiesława: "Ja, prymitywna polska moherowa baba, ośmielę się zapytać - ile razy niemieccy widzowie mieli możność dowiedzieć się z tych niemieckich filmów dokumentalnych, demonstrowanych im  przez niemieckie stacje telewizyjne, że likwidację polskich elit Niemcy planowali jeszcze przed wybuchem II wojny światowej". Zarzuciła blogerce, że prezentuje "niemiecką narrację historyczną". "Niewątpliwym sukcesem niemieckiej polityki historycznej jest  określanie zbrodni niemieckich jako „nazistowskich”, a „nazistów” jako nie tylko Niemców, ale także przedstawicieli innych narodowości. W ten sposób zbrodnie niemieckie zostały „odniemczone” i jednocześnie „umiędzynarodowione” - tłumaczy wiesława.

źródło PAP, salon24.pl

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.







Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka