Uszkodzony dach konsulatu RP w Łucku
Uszkodzony dach konsulatu RP w Łucku

Ostrzelano polski konsulat w Łucku. Ambasador Ukrainy wezwany do wyjaśnień w MSZ

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

W nocy pocisk trafił w siedzibę polskiego konsulatu w Łucku, na północnym zachodzie Ukrainy. Budynek został uszkodzony, ale nikt nie ucierpiał. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych został wezwany ambasador Ukrainy w Polsce.

W budynek trafił granat

- Był to najprawdopodobniej atak z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro, pozostawiając około 70-centymetrowy otwór – oświadczył konsul RP w Łucku Krzysztof Sawicki. Pocisk uderzył tuż nad częścią mieszkalną placówki, gdzie znajdował się jej pracownik. – W momencie ataku spał tam człowiek. Gdyby pocisk trafił 20 centymetrów niżej, byłaby tragedia – oświadczył konsul.

Do ostrzału doszło pół godziny po północy czasu lokalnego (godz. 23.30 we wtorek w Polsce). W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. Łuckie media donoszą, że eksplozja była tak głośna, że słychać ją było w położonej w odległości 6 kilometrów od miasta wsi Boratyn. Na miejsce zdarzenia przybyła policja i śledczy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

Szef biura MSZ Jakub Wawrzyniak poinformował, że wyniki oględzin prowadzone przez wezwane na miejsce służby ukraińskie wykazały, że wybuch spowodował pocisk z granatu. - W tej chwili oczekujemy i żądamy zapewnienia wzmożonej i skutecznej ochrony wszystkich naszych placówek na Ukrainie oraz jak najszybszego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, przede wszystkim ustalenia i zatrzymania sprawcy bądź sprawców - podkreślił szef biura MSZ.

Dodał, że z uwagi na prowadzone śledztwo dalszych informacji MSZ nie udziela. Zaznaczył, że podejmowane będą kolejne kroki dyplomatyczne przez resort. Do ministerstwa został wezwany ambasador Ukrainy w Polsce. Polska placówka w Kijowie ma wystosować notę protestacyjną do ukraińskiego MSZ.

Zobacz materiał wideo (źródło UA 1+1/x-news)


Szef BBN: To prowokacja

Szef BBN Paweł Soloch powiedział, że polskie władze mają tyle informacji o sprawie, ile podano w mediach. Podkreślił, że przede wszystkim trzeba zbadać wszelkie okoliczności, które temu towarzyszyły. - Niewątpliwie jest to prowokacja. Pytanie brzmi: kto i w jakim celu? Znamy kontekst, jest agresja Rosji przeciwko Ukrainie - powiedział.

Dopytywany, komu na tej prowokacji może zależeć, odpowiedział: - To pytanie pozostawmy otwarte, dopóki nie będziemy mieli więcej danych. Natomiast znamy kontekst, w jakim to wydarzenie miało miejsce. Jest kwestia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Bardzo istotne w tym kontekście są relacje polsko-ukraińskie - powiedział.

- To jest bardzo niepokojąca sytuacja. Konsulat jest stosunkowo blisko granicy z Polską, to Ukraina zachodnia - zaznaczył szef BBN.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski określił incydent jako "bardzo ważną sprawę". Będziemy nalegali i apelowali do policji, do władz Ukrainy, aby z należytą starannością zbadała tę sprawę - dodał.

Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński tłumaczył, że resort spraw wewnętrznych nie ma bezpośredniego udziału w ochronie tej placówki. Za ochronę konsulatu w Łucku odpowiedzialne są służby Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ukrainy. - Nawet najlepsza służba ochronna, gdyby pozostawała wewnątrz tego obiektu, nie jest w stanie przewidzieć, przeciwdziałać takim zdarzeniom z zewnątrz, jak to, co miało miejsce w Łucku - podkreślił. - Pamiętajmy o tym, że dzisiaj część Ukrainy, zwłaszcza wschodnia jej część, nie ma stabilności, to jest teren objęty działaniami o charakterze wojennym - zastrzegł Zieliński.

Reakcja strony ukraińskiej

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zdecydowanie potępił ostrzał polskiego konsulatu – oświadczył jego rzecznik Swiatosław Cehołko. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nie wykluczyła, że był to atak terrorystyczny. "Prezydent zdecydowanie potępił ostrzał Konsulatu Generalnego Polski w Łucku i polecił organom porządku natychmiastowe użycie wszelkich środków dla wyjaśnienia tego incydentu i odnalezienia winnych” – napisał Cehołko na Facebooku.

Prezydencki minister Krzysztof Szczerski potwierdził, że Kancelaria Prezydenta RP jest od godzin porannych w stałym kontakcie z administracją prezydenta Ukrainy i że prezydent Petro Poroszenko potępił atak na polską placówkę dyplomatyczną w Łucku oraz wydał polecenie podjęcia pilnego śledztwa w celu wykrycia sprawców tego czynu.

Oburzenie wyraził minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin. Szef resortu dyplomacji oświadczył, że atak wymierzony był w przyjaźń Polski i Ukrainy. „Jestem oburzony prowokacją przeciwko Konsulatowi Generalnemu Polski w Łucku. Jest to podłość dokonana przez tych, którzy są przeciwni naszej przyjaźni z RP. Robimy wszystko, by winni zostali ukarani” – napisał Klimkin na Twitterze.

O prowokacji mówi też wicepremier Ukrainy ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej Iwanna Kłympusz-Cyncadze. "Intensywność i brutalność prowokacji, skierowanych na pogorszenie relacji między Ukrainą i Polską nasila się. Od aktów wandalizmu i dewastowania pomników wróg przeszedł do dzikiego terroryzmu – w nocy ostrzelany został konsulat generalny Polski w Łucku" – napisała na Facebooku.

"Prowadzi to do prostego wniosku, że trzecia strona bardzo chce skłócić Ukraińców i Polaków. Jestem przekonana, że odpowiedzią ma być zjednoczenie wszystkich zdrowych sił w dwóch krajach na rzecz budowy pragmatycznych partnersko-sojuszniczych stosunków" – oświadczyła Kłympusz-Cyncadze.

Oksana Jurynec, członkini ukraińskiej części Zgromadzenia Parlamentarnego Ukrainy i Polski oceniła, że zamiary skłócenia dwóch narodów "wychodzą poza wszelkie granice". "To, co stało się w nocy w Łucku jest tego kolejnym dowodem. Strzelanie w siedzibę polskiego konsulatu to wyższa szkoła pilotażu w cynizmie prowokatorów" – napisała na Facebooku.

Jurynec ostrzegła, że takich prowokacji może być więcej, zwłaszcza w okresie przed 70. rocznicą Akcji Wisła, operacji wysiedlenia ukraińskiej ludności na tzw. Ziemie Odzyskane. "Ci, którzy nas prowokują na 100 procent zwiększą swoją aktywność" – podkreśliła.

Antypolskie incydenty na Ukrainie

Na Ukrainie jest to już kolejny incydent na obiekty związane z Polską. W lutym nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą konsulat Polski we Lwowie, a na jego parkanie pozostawiono napis "Nasza ziemia".

W styczniu doszło do zniszczenia pomnika Polaków pomordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka przez oddziały ukraińskiej dywizji SS-Galizien. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowano farbą. W styczniu także pomazano czerwoną farbą polską i ukraińską część cmentarza ofiar NKWD w Bykowni, na którym znajduje się cmentarz polskich ofiar zbrodni katyńskiej.

Pomnik w Hucie Pieniackiej został odnowiony – jak mówiły lokalne władze – ze środków okolicznych mieszkańców, jednak w marcu doszło do jego kolejnej profanacji - wymazania farbą.

W marcu także we Lwowie wymalowano pomnik zamordowanych przez hitlerowców w 1941 roku profesorów lwowskich oraz w taki sam sposób sprofanowano pomnik polskich ofiar zbrodni w miejscowości Podkamień w obwodzie lwowskim. W obu miejscach pojawił się napis "Śmierć Lachom". W Podkamieniu na krzyżu namalowano swastykę. Miejscowe władze usunęły ślady działalności wandali.

Wszystkie te incydenty zostały potępione przez władze Ukrainy, które oceniały, że stoi za nimi "strona trzecia", która dąży do wywołania konfliktu między Polską i Ukrainą; jako zleceniodawców wskazywano rosyjskie służby specjalne.

Konsulat Generalny RP we Lwowie napisał na Facebooku, że zgodnie z decyzją ministra Witolda Waszczykowskiego placówka będzie w środę nieczynna, podobnie jak i inne polskie urzędy konsularne na Ukrainie.

źródło PAP

ja

Zobacz także:

Polska - rzecznikiem euroatlantyckiego wyboru Ukrainy

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Zobacz galerię zdjęć:

Polski konsulat w Łucku
Polski konsulat w Łucku

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka