Transparent z sobotniego protestu przeciwko reformie edukacji, fot. TVN24/x-news
Transparent z sobotniego protestu przeciwko reformie edukacji, fot. TVN24/x-news

Strajk ZNP w całej Polsce. Szydło: Realizują postulaty polityczne kosztem dzieci

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Strajkują szkoły we wszystkich 16 województwach, ale nie wszystkie. Protestuje 37 proc. szkół i przedszkoli, jest to ok. 6,5 tys. placówek. - Mam nadzieję, że strajk nie będzie ingerował w normalne funkcjonowanie szkół, nie można realizować postulatów politycznych kosztem dzieci - powiedziała premier Beata Szydło.

Na czym polega strajk szkolny?

Strajk odbywa się w większości szkół w godzinach: 7.30-15.30.  Protest polega na zbiorowym powstrzymaniu się pracowników oświaty od wykonywania pracy. W czasie strajku pracownicy nie będą wykonywać żadnych obowiązków wynikających ze stosunku pracy, czyli strajkujący nauczyciel nie poprowadzi lekcji, zajęć wychowawczych i opiekuńczych. Strajkować będą także pracownicy szkolnej administracji i obsługi.

ZNP apelowało do rodziców by w dniu protestu nie posyłali dzieci do szkoły lub przedszkola. O tym, czy dana placówka przystąpi do strajku, mieli poinformować rodziców dyrektorzy. To na nich spoczywa obowiązek zapewnienia dzieciom opieki w placówce podczas strajku. - Wiemy, że będą takie placówki, gdzie w strajku uczestniczyć będzie cała załoga szkolna. Wiemy, że będą też takie placówki, gdzie w strajku weźmie udział tylko część załogi - 50, 60, 70 proc. Pozostali w tym czasie będą pracować, czyli będą mogli zaopiekować się dziećmi, które przyjdą do ich szkoły lub przedszkola - powiedziała rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis.

W południe Sławomir Broniarz uzupełnił dane. Według prezesa ZNP najbardziej dynamicznie strajk przebiega na Górnym i Dolnym Śląsku, Mazowszu i w Małopolsce. Jak mówił prezes ZNP, są takie miejsca jak Sosnowiec, gdzie strajkują prawie wszystkie placówki; w Warszawie na Pradze - 90 szkół, na Mokotowie - 50.

Premier Szydło komentuje protest

- Jeżeli jest taki strajk organizowany w całym kraju i wybrano taką formę, ja mam wrażenie, że jest to dyktowane przede wszystkim względami politycznymi, zaangażowaniem szefa związku w działania polityczne. Szkoda, bo uważam, że naprawdę można rozwiązywać problemy w inny sposób - powiedziała premier w "Sygnałach Dnia" w Programie I Polskiego Radia.

Szefowa rządu zaznaczyła związek ma prawo do organizacji strajku, lecz organizowanie go w taki sposób, aby ingerować w proces nauczania i opieki nad dziećmi, nie jest według niej dobrym rozwiązaniem. - Myślę, że dzisiaj wielu rodziców będzie miało problem z tym, co zrobić ze swoimi dziećmi, jak zapewnić im opiekę, jeśli w ich placówkach oświatowych taki strajk się odbywa - powiedziała Beata Szydło.

Czego chce ZNP

Według Sławomira Broniarza, największe poparcie dla strajku jest w woj. pomorskim, śląskim, łódzkim, podkarpackim i mazowieckim. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego twierdzi, że panuje nagonka m.in. ze strony władz państwowych i kuratorów oświaty, aby nie podawać, czy szkoła strajkuje. Według niego, nie było takich nacisków nawet przed strajkiem w 2007 r., gdy ministrem edukacji był Roman Giertych.

Decyzję o przeprowadzeniu w piątek ogólnopolskiego strajku nauczycieli i pracowników oświaty Zarząd Główny ZNP podjął na początku marca. Związek domaga się deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników, i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy - również finansowe - nie zmienią się na niekorzyść. Związek chce również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc. Według Broniarza, strajk jest legalny, a żądania mieszczą się w zakresie spraw, o które może toczyć się spór zbiorowy.

Szef ZNP skrytykował minister edukacji Annę Zalewską, która w dniu strajku przebywa w Edynburgu,  gdzie bierze udział w szczycie nauczycieli - International Summit on the Teaching Profession. Szkoda, że wybrała Edynburg, aniżeli Warszawę – stwierdził.

Wsparcie ruchów rodzicielskich

O poparcie strajku nauczycieli apelowali do rodziców uczestnicy sobotniej manifestacji przed MEN, zorganizowanej przez koalicję "Nie dla chaosu w szkole" pod hasłem "Protest 100 opon". W ub. tygodniu w internecie przedstawiciele środowisk rodzicielskich opublikowali list do nauczycieli, w którym zadeklarowali, że będą wspierać strajkujących. "Chcemy, abyście wiedzieli, że w tym dniu będziemy z Wami! Wspieramy Wasze dążenia i dziękujemy za wsparcie naszych dotychczasowych działań" - napisano w liście, pod którym podpisali się przedstawiciele ruchów: "Rodzice przeciwko reformie edukacji", "Zatrzymać Edukoszmar", "Szkoła to nie eksperyment", koalicji "Nie dla chaosu w szkole", Zielonogórskiego Forum Rodziców i Rad Rodziców oraz Krajowego Porozumienie Rodziców i Rad Rodziców.

Na stronach internetowych ruchów znalazł się też apel, by rodzice, którzy w dniu strajku poślą dzieci do szkoły lub przedszkola, na znak solidarności z nauczycielami ubrali je w strój galowy.

Będą podwyżki dla nauczycieli

Minister edukacji narodowej Anna Zalewska, pytana o strajk, wielokrotnie w ostatnim czasie podkreślała, że nie jest stroną tego sporu zbiorowego. Zaznaczała, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r., stroną sporu zbiorowego jest bezpośredni pracodawca, czyli nie jest nim ani samorząd, ani MEN. Bezpośrednim pracodawcą nauczyciela jest dyrektor jego szkoły. Wiceminister edukacji Marzena Machałek przypomniała, że kwietniu ma zostać przedstawiony harmonogram podwyżek dla nauczycieli oraz że będą one "zdecydowane", a nauczyciele będą z nich "zadowoleni". Dodała, że zmiany wynagrodzeń, które będą uzgadniane z premier Beatą Szydło, rozpoczną się w 2018 r. Potwierdziła to szefowa rządu.

Według premier nieuprawnione są również  twierdzenia, że przygotowana przez rząd reforma oświaty uderzy w miejsca pracy nauczycieli. - Dlatego, że m.in. właśnie te zmiany, które będą w tej chwili - wprowadzamy nowy system oświatowy - mają zagwarantować również miejsca pracy dla nauczycieli - podkreśliła. Dodała, że reforma, która jest już faktem, ponieważ "samorządy podjęły uchwały o sieci szkół", jest wynikiem oczekiwania rodziców, ale również "środowisk nauczycielskich". Premier podkreśliła, że "rząd nie jest stroną protestu".

Możliwe referendum ws. reformy

Ogólnopolski strajk organizowany przez ZNP nie jest pierwszym protestem w tej formie w oświacie w Polsce po 1989 r. Po raz ostatni po taką formę protestu sięgnięto w 2007 r. - wówczas odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy - i w 2008 r., kiedy przeprowadzono strajk jednodniowy. Podczas obu tych strajków dyrektorzy szkół i przedszkoli zapewnili opiekę wszystkim dzieciom, które przyszły do placówek.

Broniarz podkreślił, że piątkowy strajk niczego nie kończy, a raczej zaczyna - ZNP jest bowiem na finiszu akcji referendalnej, do kolejnych protestów przeciwko reformie edukacji przystąpią też 10 kwietnia rodzice.

źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo