Mec. Jan Widacki prezentuje próbki pisma byłego prezydenta Lecha Wałęsy, fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Mec. Jan Widacki prezentuje próbki pisma byłego prezydenta Lecha Wałęsy, fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Jest prywatna ekspertyza ws. dokumentów z teczki "Bolka". Inna od opinii IES

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 83

Pełnomocnicy Lecha Wałęsy otrzymali opinię kryminalistyczną nt. dokumentów z teczki TW "Bolek". Trafiła do IPN w Białymstoku, gdzie toczy się śledztwo ws.  poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka".

Prywatna ekspertyza grafologiczna


Z opinii wynika, że ekspertyza grafologiczna sporządzona przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych, według których autorem niektórych dokumentów z teczki TW "Bolka" był Lech Wałęsa, została oparta na zbyt małym i niewłaściwie dobranym materiale porównawczym; ponadto dwa kluczowe dokumenty z grudnia 1970 r. przypisywane Wałęsie różnią się bardzo i zostały napisane "różną klasą pisma".

Jak poinformował mec. Jan  Widacki, autorem prywatnej opinii kryminalistycznej jest prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

- Z tej opinii wynika, że ekspertyza IES zawiera nieuprawnione wnioski kategoryczne. Do wyciągnięcia takich wniosków nie było podstaw z uwagi na szczupłość materiału porównawczego i jego niewłaściwość, ponieważ teksty dowodowe, które powstawały w latach 70., były porównywane z materiałem z lat 80., 90., a nawet późniejszych, co z punktu widzenia kryminalistyki większego sensu nie ma – powiedział  pełnomocnik Wałęsy.

- Natomiast jest bardzo mało materiałów pochodzących od Lecha Wałęsy z lat 70. – a to byłby prawidłowy materiał porównawczy i dopiero dysponując takim materiałem można by się pokusić o wydawanie opinii kategorycznych – dodał adwokat.

Pismo wyższej i niższej klasy


Zwrócił także uwagę na różnice między "dwoma kluczowymi dokumentami z grudnia 1970 r., czyli zobowiązaniem do współpracy, rzekomo napisanym i podpisanym przez Lecha Wałęsę, i dokumentem z autentycznym odręcznym pismem Wałęsy z tego samego okresu". Jak wskazał, pierwszy dokument "jest napisany pismem znacznie wyższej klasy (bardziej wyrobionym) niż pismo samego Lecha Wałęsy z tego samego okresu".

- Logiczny wniosek prowadziłby do uznania, iż oba dokumenty napisały dwie różne osoby o różnym wykształceniu, o różnym zawodzie, różnych nawykach pisarskich itd. Z reguły tak jest, że ktoś, kto ma krótki okres edukacji, niskie wykształcenie, pracuje fizycznie, nie ma nawyku pisania, pisze pismem niskiej klasy. Natomiast ktoś, kto dużo pisze, ma pismo znacznie bardziej wyrobione, czyli wyższej klasy – powiedział adwokat.

Podkreślił także, że ekspertyza biegłych z IES jest jednym z dowodów w sprawie i jako taki podlega ocenie organu procesowego. Została jednak upubliczniona przed dokonaniem oceny i to skłoniło pełnomocników Lecha Wałęsy do zasięgnięcia prywatnej opinii kryminalistycznej.

Pełnomocnicy Lecha Wałęsy poinformowali, iż uzyskali z IPN uwierzytelnione kopie materiału porównawczego, którym dysponowali biegli z IES.

Mec. Widacki poinformował, że opinia została przesłana do prokuratora z IPN w Białymstoku, gdzie toczy się postępowanie w sprawie dokumentów znalezionych w szafie Kiszczaka, i do niego należy decyzja, co z nią zrobi. W podobnym tonie wypowiadał się rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk.

Teczki z szafy Kiszczaka


Sprawa dotyczy materiałów teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa, znalezionych w lutym 2016 r. w wyniku przeszukania w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka.

W styczniu br. IPN podał, że z ekspertyzy biegłych IES dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-76 wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa. Zakwestionowali to pełnomocnicy Lecha Wałęsy - adwokaci Jan Widacki, Andrzej Patela, Krzysztof Bachmiński i Jan Kuklewicz.

Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. W dokumentach tych, które w lutym ub.r. prokuratorzy IPN znaleźli po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". W styczniu IPN podał, że z opinii biegłych wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa.

B. prezydent  neguje autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku; stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. W ubiegłym tygodniu opublikował na swoim facebookowym profilu dokument UOP. Dotyczył on inwigilacji byłego prezydenta przez komunistyczne służby specjalne. Dokument ma gryf tajności nadany przez Delegaturę Urzędu Ochrony Państwa w Gdańsku. ABW skierowała do Prokuratury Krajowej pismo z zapytaniem, czy Wałęsa złamał prawo publikując dokumenty, których nie ma w dokumentacji państwowej.

W niedawnym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Wałęsa mówił, że dokumenty pochodzą "z IPN oraz od dziennikarzy z lat 90.", zapewniał, że ma je legalnie. Zaprzeczył, by były to dokumenty pochodzące z jego teczki, którą wypożyczył w trakcie prezydentury i "oddał zdekompletowaną".

źródło PAP

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka