Michał Tusk zeznaje w towarzystwie Romana Giertycha, fot. PAP/Marcin Obara
Michał Tusk zeznaje w towarzystwie Romana Giertycha, fot. PAP/Marcin Obara

Zeznania Michała Tuska: Wiedziałem z ojcem, że Amber Gold to lipa

Redakcja Redakcja Amber Gold Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

Przed komisją śledczą ds. Amber Gold zeznaje Michał Tusk. Towarzyszy mu jego pełnomocnik Roman Giertych. Tusk tłumaczy się ze współpracy z firmą OLT Express, której właścicielem była spółka Amber Gold.

"Podejrzana otoczka wokół Amber Gold"

Michał Tusk przyznał, że "podejrzana otoczka wokół Amber Gold" była mu znana jeszcze przed podjęciem współpracy z OLT Express. Marcina P. poznał w 2011 roku, kiedy pracował w lokalnej "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz". Twierdził, że nie miał wiedzy o "przestępczej działalności" szefa Amber Gold. - Na pewno wiedziałem o tym, że Amber Gold, który jest inwestorem w OLT Express, jest firmą, która budzi wiele wątpliwości - dodał.

Pytany, dlaczego wobec tego zdecydował się na współpracę, ocenił, że  "zwyciężyła ciekawość, chęć rozwoju własnego i realizowania siebie w zakresie, jaki mnie interesował". - Na pewno przeprowadzałem sobie takie drzewko decyzyjne, czy warto, podjąłem wtedy oczywiście decyzję, która okazała się być decyzją opartą na złych przesłankach - stwierdził Michał Tusk.

Poseł Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski pytał, czy przed podjęciem pracy dla OLT Express Michał Tusk rozmawiał na temat ze swoim ojcem, ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem. Ten zasłaniał się niepamięcią. - To, co mogę potwierdzić, co pamiętam, to pamiętam, że rozmawiałem z nim wtedy o tym, że chcę przejść na lotnisko i że nie będę pracował w "Gazecie Wyborczej" i to ostatnie mu się nie spodobało, że nie będę dziennikarzem, ponieważ to była rzecz, która miała dla niego ogromne znaczenie i uważał, że jest to dobra, bezpieczna i taka właściwa ścieżka rozwoju dla mnie - mówił.

Dopytywany, czy jego ojciec wyrażał wątpliwości co do podjęcia współpracy z OLT Express,  M.Tusk podkreślił, że nie prowadzi notatek z rozmów rodzinnych. Pytany, czy nie wyklucza, że taka rozmowa o wątpliwościach, co do jego pracy w OLT Express mogła mieć miejsce, odpowiedział: "nie wykluczam".

Rozmowa Michała Tuska z ojcem

Rzymkowski przytoczył w trakcie przesłuchania także zeznania Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego OLT Express, w których - jak mówił poseł Kukiz'15 - pojawia się stwierdzenie, że szef Amber Gold Marcin P. poinformował go w rozmowie, że Michał Tusk nie był zainteresowany współpracą, bo "tata mu nie pozwolił". M. Tusk powiedział, że nie potwierdza tych słów: - Na pewno takich słów nie użyłem, bo to nie jest mój język i to by było dla mnie uwłaczające i w ogóle nie było takiego tematu - powiedział. - Gdyby rzeczywiście było tak, że tata mi zabronił, to w tym momencie, dlaczego miałbym w końcu jednak tę współpracę rozpocząć? Nie widzę tutaj logicznego sensu - dodał.

Poseł PiS Marek Suski drążył temat.  - Przed chwilą mówił pan o tym, że tata był niezadowolony, że zrezygnował pan z pracy w "Gazecie Wyborczej", natomiast w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wspomniał pan o swojej rozmowie z ojcem, która miała miejsce w czerwcu [2012 roku] i w tym wywiadzie stwierdził pan, że pana tacie, Donaldowi Tuskowi współpraca z OLT Express nie podobała i było to niemądre - powiedział poseł PiS.

Michał Tusk odparł, że dokładnej daty rozmowy z ojcem nie pamięta; odbyła się latem. Jak dodał, nie jest w stanie też powiedzieć, czy przed spotkaniem ówczesny premier wiedział, że jego syn pracuje dla OLT Express, czy dowiedział się już w czasie spotkania. - To spotkanie miało charakter taki, jaki jest opisany w tym wywiadzie, tzn. on powiedział, że to jest niemądre - tłumaczył świadek.

Praca dla "lipy"

Suski dopytywał o reakcję Michała Tuska na argumenty ojca. - Razem wiedzieliśmy, że to jest, mówiąc tak kolokwialnie, lipa (...), czyli że są pewne podejrzenia wokół Marcina Plichty, że KNF wydała swoje ostrzeżenie wcześniej dotyczące produktów finansowych Amber Gold - relacjonował syn byłego premiera.

Polityk PiS dociekał dlaczego więc świadek zdecydował się pracować dla "lipy" i pobierał od niej pieniądze. - To był skrót myślowy, tak jak już odpowiedziałem wcześniej panu posłowi, że wiedziałem o tych zastrzeżeniach, natomiast dowodów żadnych nie było. Amber Gold zasypywał polskie miasta, prasę - od lewa do prawa reklamami dotyczącymi swych produktów i dawał bardzo dużo symptomów legalności swego biznesu - tłumaczył Tusk.

Przyznał też, że mimo wiedzy o "pewnych zastrzeżeniach" dotyczących Amber Gold, podjął "pewne ryzyko" decydując się na współpracę z OLT Express. - I jest to moja, że tak powiem, broszka, ja taką decyzję podjąłem i to mnie obciąża, natomiast jeśli chodzi o rozmowę z ojcem, nie dowiedziałem się z niej niczego nowego poza samą opinią ojca o tym, że to, co robię jest niemądre. Tam pojawił się znowu temat tego, że powinienem pracować jajko dziennikarz, bo to było bezpieczne, dobre, właściwe - mówił Michał Tusk. - Można powiedzieć, że w pewnym sensie ojciec był dumny z tej pracy mojej (jako dziennikarza), a to go ewidentnie rozczarowywało - dodał.

Zatrudnienie w OLT Express i gdańskim porcie lotniczym

Michał Tusk mówił o okolicznościach zatrudnienia go w gdańskim porcie lotniczym oraz nawiązania współpracy z liniami lotniczymi OLT Express. Potwierdził, że od 15 marca 2012 r. łączyła go z OLT Express umowa o świadczenie usług doradczych i menadżerskich, a od 16 kwietnia 2012 r. był ponadto zatrudniony w Porcie Lotniczym Gdańsk na pełny etat, na stanowisku specjalisty ds. marketingu.

Przyznał też, że do zakresu jego obowiązków należała m.in. współpraca z liniami lotniczymi operującymi do i z portu lotniczego w Gdańsku. Jako osobę, która podsunęła mu pomysł zatrudnienia u Marcina P., wskazał Tomasza Kloskowskiego, prezesa gdańskiego portu lotniczego, którego potem był podwładnym. Rozmowy w tej sprawie miały się toczyć na przełomie 2011 i 2012 roku. Jak twierdził, nie został zatrudniony dla samego nazwiska.

Zapewnił, że później nie kontaktował się z Marcinem P. w sprawach merytorycznych. Taką osobą był dyrektor zarządzający OLT Express Jarosław Frankowski. - Nie przekazywałem Jarosławowi Frankowskiemu żadnych informacji, których Port Lotniczy Gdańsk nie przekazuje liniom lotniczym - podkreślał Tusk.

Możliwy konflikt interesów?

Na pytanie posła Nowoczesnej Witolda Zembaczyńskiego o możliwy konflikt interesów, Michał Tusk tłumaczył: - Dla mnie nie było konfliktu interesów ponieważ nie miałem ani razu sytuacji, w której musiałem rozważać, że zrobię coś dla jednego co będzie złe dla drugiego. Takiej sytuacji nie było. Twierdził, że nie krył się z tym, że jest pracownikiem linii lotniczych zatrudnionym przez lotnisko i gdyby podliczyć wszystkie zyski i straty, jakie wiązały się z użytkowaniem gdańskiego portu przez OLT Express, to mogłoby się okazać, że lotnisko nie tylko nie straciło, ale jeszcze zarobiło.

W trakcie przesłuchania pytano Michała Tuska o chęć "przywalenia LOT-owi", o czym napisał w jednym z upublicznionych e-maili. Ten tłumaczył się, że była to zagrywka PR-owa, żeby pokazać techniczne bezpieczeństwo operacji OLT Express w porównaniu do narodowego przewoźnika. - Sprawa nigdy nie wyszła poza fazę jakiejkolwiek realizacji - zapewnił.

Członków komisji interesowało także, skąd wziął się "Józef Bąk" jako adresat e-maili. Michał Tusk twierdził, że to tylko nazwa konta pocztowego, które utworzył jeszcze w czasach licealnych, natomiast nie podpisywał się pod wiadomościami tym nazwiskiem.  Zapewniał też, że każda osoba, która otrzymywała e-maila z tej skrzynki, wiedziała kto jest autorem wiadomości. - To jest być może zabawny element; wiem, że on tutaj budzi rozmaite reakcje u członków komisji - od rozweselenia po jakieś niestworzone teorie - dodał Michał Tusk.

Drążenie wątku "Józefa Bąka" próbował przerwać Roman Giertych, a Michał Tusk ostatecznie stwierdził, że nie miał żadnego powodu, żeby rejestrować nowy adres specjalnie na okoliczność współpracy z OLT. 

Upadłość OLT Express i Amber Gold

Posłanka PiS Joanna Kopcińska pytała, kiedy i w jaki sposób Tusk dowiedział się o kłopotach linii lotniczych OLT Express, których właścicielem była spółka Amber Gold. Ten powiedział, że pierwsze sygnały w tej kwestii "to były anonimowe informacje na forach internetowych", dotyczące tego, że OLT Express nie płaci na catering". Potem usłyszał, że nie płaci także za opłaty lotniskowe. - W połowie lipca była taka sytuacja, że OLT Express ograniczyło mocno działalność i to już było wtedy wiadomo, że sytuacja jest słaba - dodał. Miała to też potwierdzić rozmowa z przypadkowo spotkanym Frankowskim.

Linie lotnicze OLT Express ogłosiły upadłość pod koniec lipca 2012 r. Z kolei w połowie sierpnia 2012 r. upadłość ogłosiła spółka Amber Gold.

Dopytywany, czy doszło do spotkania w składzie: on, Kloskowski, Marcin P. i Frankowski, M. Tusk odpowiedział, że nie pamięta takiego spotkania. Podobnie mówił Tomasz Kloskowski, natomiast Jarosław Frankowski zapewniał przed komisją śledczą, że takie spotkanie się odbyło.

Michał Tusk pytany, czy podejmując zatrudnienie w OLT Express, był otoczony opieką służb specjalnych, w związku z tym, że jego ojciec Donald Tusk sprawował wówczas funkcję premiera, odpowiedział, że "nie spotkał się z symptomami tego typu działań"

źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka