tolerancja
tolerancja
Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
2012
BLOG

Teleportacje czyli prawa fizyki na wesoło

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 109

Mówi dr Gadula:


… Na początku roku 1985 Joasia Gajewska znalazła się na kolejnej obserwacji w Akademickim Centrum Rehabilitacji w Zakopanem (ACR), którego dyrektorem byłem w tym czasie. Przygotowaliśmy jej specjalny pokój, w którym w trosce o bezpieczeństwo dziewczynki wszystko było solidnie przymocowane do podłogi i ścian, a na wierzchu nie leżały żadne drobne przedmioty. Przez pierwsze dni co jakiś czas nie wiadomo w jaki sposób mimo starannie zamkniętych podwójnych drzwi, w pokoju Joasi zaczęły pojawiać się drobne przedmioty, najczęściej blaszane przykrywki puszek instalacji elektrycznej z korytarza, wcześniej znajdujące się tam ponad 3m nad podłogą. W parę dni później, w dniu 28 stycznia 1985 roku nastąpiło apogeum paranormalnych zjawisk telekinetycznych, i to przy wielu świadkach.


A dalej piszą reporterzy Anna Ostrzycka i Marek Rymuszko w „Nieuchwytnej sile”:


Zapamiętajmy tę datę: 30 stycznia 1985 roku. Oznacza ona największą i zarazem najbardziej gwałtowną manifestację kinetyczną podczas pobytu Joasi w ACR. Największą, ale nie pierwszą. Dwa dni wcześniej, 28 stycznia 1985 roku, wydarzyło się bowiem coś, co graniczy ze science fiction. Jeśli jednak uznać relacje świadków w tej mierze za wiarygodne (brak zaś podstaw, by wiarygodności takiej im odmówić), oznacza to definitywne podważenie uznanych praw fizyki.


Tu znów to samo co w poprzedniej notce. Kto by się nie zajmował badaniem zjawisk paranormalnych plecie o „podważaniu uznanych praw fizyki”. Uznanych przez kogo? Przez autorów podręczników? A kim są ci autorzy? Piszą podręczniki by zarobić pieniądze, zwykle przepisują z innych podręczników. Tymczasem fizycy sami się kłócą i poddają dyskusji każde, ale to każde z „uznanych praw”. Nie ma świętych praw. Jak się im przyjrzeć, to żadne, ale to żadne z tzw. praw fizyki nie ma niepodważalnego dowodu. O czym więc ta mowa? Są fakty, są teorie fizyczne. Gdy teorie przestają opisywać fakty, znaczy, że są niepełne i że trzeba zabierać się do roboty.


Dotąd — przyznajemy — o tego typu faktach nie pisaliśmy, mimo że przekazy o nich mieliśmy zarejestrowane na taśmie magnetofonowej. Uważaliśmy je wszelako za niemożliwe do przyjęcia.


Znów ta sama głupota. „Niemożliwe do przyjęcia”. Przez kogo? Przez tzw. ekspertów? A co ci eksperci wiedzą? Poza swoją wąską dziedziną wiedzą zwykle niewiele. A w swojej wąskiej dziedzinie często się wzajemnie zwalczają i nierzadko jeden drugiemu chętnie nabiłby mordę. To prawda, że tzw. eksperci mają „wpływy”. Mogą tych wpływów użyć, by jakiejś inicjatywie łeb ukręić, by badania jakichś zjawisk ośmieszyć czy wręcz uniemożliwić. Wstrętne to, ale się zdarza. To trzeba pokazywać otwarcie, ujawniać. A nie pisać, że zjawiska „są niemożliwe do przyjęcia”. Że jakiś ten czy inny piszący dziecinady tępak nie może czegoś przyjąć? Niech  nie przyjmuje. Nie oznacza to, że zjawisko jest „nie do przyjęcia”.


Kontynuuję:


Incydent w Akademickim Centrum Rehabilitacji w Zakopanem spowodował, że nie można dłużej pomijać całej sprawy milczeniem. Chodzi o przenikanie przedmiotów przez materialne przeszkody.


Rodzice Joasi Gajewskiej w rozmowach z nami oraz członkami zespołu badawczego opowiadali o tego rodzaju faktach niejednokrotnie. Podobnie jak naukowcy, nie dawaliśmy wspomnianym relacjom wiary, przypisując poczynione obserwacje błędom w postrzeganiu lub upatrując ich źródeł w stanie silnego pobudzenia emocjonalnego świadków. Wydarzenia w ACR przekonaniem tym poważnie zachwiało.


I znów to samo. „Podobnie jak naukowcy nie dawaliśmy wiary”. A co opinie „naukowców” mają tu do rzeczy? Co tzw. naukowcy wiedzą o zjawiskach paranormalnych? Naukowcy nie wiedzą nawet dlaczego wszechświat istnieje. Nie wiedzą skąd się biorą prawa przyrody. To i owo wiedzą, ale tego to i owo jest bardzo bardzo mało, a i to wątpliwe. Patrzeć trzeba i wyjaśniać. Naukowcom za badanie zjawisk paranormalnych nie płacą. A jak płacą to w tajemnicy. Nie trzeba się na nich oglądać gdy krytykują. Krytykują zazwyczaj bezsensownie, ich krytyka jest nielogiczna. Widać to zresztą z brzmiących jak dziecinny szczebiot lub wręcz idiotycznych wypowiedzi niektórych wielce wykształconych komentatorów na moim blogu.


Naocznymi świadkami tego, co się stało 28 stycznia, były: przełożona pielęgniarek Krystyna Kolak oraz salowa Maria Wojtaś-Opiela. Obie są długoletnimi pracownicami sanatorium i nigdy przedtem nie interesowały się zjawiskami psychotronicznymi.


Przebieg incydentu wyglądał następująco: około godziny dziesiątej Krystyna Kolak udała się do pokoju 309, chcąc uzgodnić z Joasią Gajewską, czy dziewczynka wybierze się na narty. Będąc już pod drzwiami, zobaczyła w łazience naprzeciw Marię Wojtaś-Opielę i wydała salowej polecenie umycia wiszącego w pomieszczeniu lustra.


Rozmawiające kobiety stały w korytarzu na wysokości zamkniętych w tym momencie podwójnych drzwi do pokoju 309. Natomiast drzwi łazienki, znajdujące się vis-à-vis, były otwarte.


Właśnie wtedy w pokoju Joasi Gajewskiej nastąpił huk, na który w chwilę potem nałożył się brzęk tłuczonego szkła. Przełożona natychmiast weszła do środka, chcąc zobaczyć, co się stało. W tym momencie dostrzegła wirujące w powietrzu odłamki szkła, które —jakby przyciągnięte niewidzialnym magnesem — nagle ułożyły się w smugę i poleciały w jej kierunku, obsypując od góry do dołu fartuch. Joasia siedziała na łóżku i, jak twierdzi pielęgniarka, zawołała do niej, że „lepiej teraz nie wchodzić”. Ostrzeżenie jednak przyszło za późno i wirujące szkło zdążyło „zaatakować” kobietę.


Ale nie to jest w całej tej historii najistotniejsze. Po wejściu do pokoju Krystyna Kolak skonstatowała, że podłoga została zasypana odłamkami lustrzanego szkła. Odruchowo spojrzała więc w stronę umywalki oraz półki, nad którą wisiało lustro. Okazało się, że jest ono na swoim miejscu. Natomiast niemal w tej samej chwili znajdująca się w łazience naprzeciw salowa Maria Wojtaś-Opiela stwierdziła, że lustro, które było tam jeszcze przed kilkoma sekundami i o którego umyciu rozmawiała z siostrą przełożoną, znikło bez śladu. Na podłodze nie było przy tym ani jednego odłamka szkła. Przedmiot po prostu „wyparował”, odnajdując się — w ułamkach sekund — doszczętnie potłuczony w pokoju 309, od którego drzwi pozostawały wówczas zamknięte. Aby przy tym rozwiać wszelkie wątpliwości, dodajmy, że lustra w pokojach pacjentów wmontowane były za pomocą listew w konsolety nad umywalkami, natomiast lustra w łazienkach zainstalowano na grubych płytach paździerzowych, przymocowanych do ściany hakami. Wśród odłamków szkła, które zasypały podłogę w pokoju 309, leżała między innymi gruba płyta paździerzowa...


Wszystko to nie znajduje żadnego logicznego wytłumaczenia i przywodzi na myśl czystą fantazję, zaś klasycznego racjonalistę skłoni zapewne do sięgnięcia po zużyte już określenia w rodzaju: ciemnota, zabobon, guślarstwo.


I znów to samo: „nie znajduje żadnego logicznego wytłumaczenia i przywodzi na myśl czystą fantazję” - no prawda. Trzeba bowiem zbudować nową fizykę obejmującą świadomość, podświadomość i nieświadomość, obejmującą świat niematerialny, włączającą „ducha”, informację, poza-materialną inteligencję . Ale dalej: „zaś klasycznego racjonalistę skłoni zapewne do sięgnięcia po zużyte już określenia w rodzaju: ciemnota, zabobon, guślarstwo.” Klasycznego idiotę a nie racjonalistę. Bowiem ci co mają się za racjonalistów często nie myślą, myślą nielogicznie, kierują się uprzedzeniami. Potrafią tylko krytykować i tyłka im się z krzesła nie chce podnieść by samemu spojrzeć na fakty.


Mamy więc telekinezę i „przenikanie przez ściany”. Nie ma przy tym pewności czy to materia przenika przez inną materię, czy też mamy do czynienia z teleportacją, gdy obiekt „momentalnie” znika w jednym miejscu i pojawia się w innym. Może być też połączenie tych dwóch efektów. Nie wiemy bowiem co to jest ta „materia”. Mówią nam, że to przede wszystkim „pusta przestrzeń” bo prawdziwej materii w tej pustej przestrzeni tyle co kot napłakał. A ta „prawdziwa materia” to też niewiadomoco, bo gdy zaczynamy dochodzić, fizycy o materii zapominają i zaczynają rozprawiać o „falach prawdopodobieństwa” i bardzo są przy tym z tego dumni – jakie to głębokie!


Problem nie jest prosty i trzeba się będzie dobrze napracować by to wszystko jakoś wyprostować. Pracuje nad tym wojsko, pracują korporacje i pracuje Watykan. Wojsku to psu na buty, korporacjom też, a w Watykanie też nie bardzo wiedzą co można a czego już nie należy. Wesoło jest.


Fragment z

Niels Bohr and the Quantum Atom: The Bohr Model of Atomic Structure 1913-1925

By Helge Kragh

image



Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie