Tytuł może mylić, bo w cale nie chodzi o partię Kaczyńskiego. Tak samo jak PiS Kaczyńskiego nie jest z mojej bajki.
PiS to skrót od- P-latforma i S-chetyna. Tak właśnie wygląda, że jest partia i wódz jedyny. Tak naprawdę to Schetyna jest dla wizerunku partii obciążeniem. Nie tylko ja tak sądzę, ale większość znajomych którzy tak jak ja byliśmy sympatykami PO, gdy widzą Schetyne Grzegorza, od pewnego czasu mają odruch wymiotny. W najlepszym wypadku, gdy widzę w tv natychmiast zmieniam kanał.
Ten - od pewnego czasu, to gdy w sposób chamski zawłaszczył sobie tylko wiadomym celu zdrajców z Nowoczesnej. Jego ironiczne bo z uśmiechem na twarzy tłumaczenie, że to tylko, żeby odsunąć Pis od władzy, nie tylko mnie nie przekonało, co bardziej wkurzyło. Partia Schetyny poszła w ślady Kaczyńskiego który za pierwszego panowania, wyłuskiwał z Samoobrony czy LPR-u posłów, doprowadził do rozłamów i unicestwienia przez kłótnie wśród zdrajców i obrońców zdradzonych partii.
Drugą sprawą, która doprowadza mnie do mdłości gdy widzę Schetyne, to jego perfidna hipokryzja w czasie i po śmierci Pawła Adamowicza. Trzeba mieć w sobie jakąś przypadłość, wiemy jaką, że bez zmrugnięcia oka, nazywa Adamowicza swoim przyjacielem. Perfidia podwójna. Jednocześnie chcę zbić swój prywatny interes ocieplając przyjacielskim stwierdzeniem, jak i uzyskać jakiś blask dla partii że śmierci Prezydenta Gdańska. Człowiek, który chcę ugrać coś na śmierci kogoś kto nie może się do tego ustosunkować, to jedna sprawa. Druga to to, że Schetyna wbił nóż w plecy Adamowiczowi, zabraniając przy okazji innym, poparcia w wyborach na prezydenta Gdańska. Uwierzył w brednie i pomówienia przeciwników zamordowanego prezydenta. Teraz wychodzi, że wbijając owy nóż, uśmiechał się jednocześnie. Perfidia. Tak na marginesie, młody Wałęsa też jest dwulicowy.
Schetyna oszukuje wszystkich, że był przyjacielem Adamowicza. Nigdy nie traktował Pawła na poważnie. On wielki polityk, minister, marszałek. Gdzie tam jakiś prezydent miasta może do niego startować. Akceptował tylko dlatego, że to był znajomy Tuska. Dość bliski. Taka jest właśnie polityka. Perfidna pełna hipokryzji.
Zawsze uważałem, że każdy polityk to taki płatny sługus. Gdy widzi korzyści, to chodzi dumny jak paw, gdy coś się dzieje źle, jest śmierdzącym tchórzem. Trzeba też mieć na uwadze, że jak zdradzi raz, to następne zdrady będą tylko kwestią czasu. Tak będzie, gdy PiS pogrąży się wyborczo, gdy odejdzie Kaczyński i wreszcie gdy spadnie na dno w sondażach. Idę w zakład, że wielki Ryszard Czarnecki da przykład. Wszak ma już w szufladzie kilka partyjnych legimitacji.
Wracając do Schetyny. Pod jego wodzą, największą partia opozycyjna za chwilę spadnie w sondażach poniżej 10 %. I wcale nie będzie to wina Biedronia ani Kaczyńskiego. Schetyny w swoim dziwnym tańcu nie tylko zniechęca do PO, co bardziej odstrasza. Nie ma siły wyborczych PiS Schetyny. Sama jako partia doluje. To dlatego tak mu zależy na koalicji, bo wie, że jako pojedyncza partia przegra z kretesem. Schyłek zacznie się wiosną i to właśnie Wiosna pognębi Schetyne.
Zadziwiające jest też to, że Tusk wcale nie pali się do uzyskania poparcia PO. Zdaję sobie sprawę, że będzie to jakieś obciążenie. Obciążenie twarzą Schetyny. Tak więc startując wyborach na prezydenta, Tusk a raczej jego otoczenie, stworzy szerokie stowarzyszenie. I pod tym szyldem wygra. Z PO przegra.
Schetyna jest obecnie obciążeniem dla partii. Póki będzie jej twarzą, Platforma nic nie wygra. Czas na opamiętanie. Czas na zmiany pokoleniowe. Czas na świeżość. W przeciwnym wypadku PO skończy jak SLD. Tak samo jak PSL, który gdy wejdzie w koalicję wyborczą z Schetyną, skończy z 1 % poparciem. Zresztą to już widać w sondażach.
Schetyna musi odejść, razem ze swoimi sfustrowanymi ludźmi. Chyba, że za rok PO chcę wynieś sztandar i przejść do nicości.
Schetyna dla dobra opozycji musi odejść.
