Robert Biedroń zaprezentował się jako kandydat Lewicy na prezydenta. Fot. PAP/Marcin Gadomski
Robert Biedroń zaprezentował się jako kandydat Lewicy na prezydenta. Fot. PAP/Marcin Gadomski

Biedroń marzy o prezydenturze. "To najważniejsza decyzja w moim życiu"

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 146

W Słupsku odbyła się konwencja kandydata Lewicy na prezydenta. Robert Biedroń przedstawił swoją wizję urzędowania w Pałacu Prezydenckim po zwycięskich wyborach. Twierdził, że czeka nas "cywilizacja pogardy" albo "troski". 

Robert Biedroń jest wspólnym kandydatem w wyborach prezydenckich trzech ogniw lewicy: SLD, Razem i Wiosny. W Słupsku odniósł się do fatalnych nastrojów w szeregach opozycji i wyjawił, jak skończyć z dominującym od wielu miesięcy marazmem. - Stoję przed wami w roli kandydata na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, bo wierzę, że nadzieja jest większa od obaw, że nasze marzenia są silniejsze niż lęki! Nasz świat może być sprawiedliwy i wiem, że na tej drodze nie jestem sam - przekonywał Biedroń na konwencji. 


- Dzisiejsza Polska nie jest tą, na którą się umawialiśmy. Jesteśmy sfrustrowani, że obecna opozycja przegrywa wybory za wyborami. Naszą frustrację musimy przełożyć na nadzieję, nasze zdenerwowanie na energię, bo tego oczekują od nas wyborcy - mówił kandydat Lewicy. 

Konwencja Biedronia w Słupsku

- Polska znów powinna wybrać przyszłość, skupić się na tym co przed nami. Taki powinien być wybór Polski. Prezydent powinien przede wszystkim wiedzieć co nas łączy. To chęć życia we wspólnocie, a nie w strachu przed innymi - ocenił Biedroń. Polityk Wiosny wytykał obecnemu prezydentowi, że zbyt często jeździ na nartach, odpoczywa nad morzem, nie włącza się w ważne spory m.in. z nauczycielami i nie zwołał Rady Bezpieczeństwa Narodowego ws. sytuacji na Bliskim Wschodzie. Biedroń zapowiedział ofensywną prezydenturę, która będzie opierała się na współpracy z ministrami o zupełnie innych poglądach. 


 Prezydent musi mieć swój kręgosłup, a nie kierować się poleceniami partii, z której wyszedł.


- Prezydentura to wielka odpowiedzialność. Tymczasem tej odpowiedzialności w obecnej prezydenturze zabrakło. Prezydent powinien mediować w trudnych sytuacjach i konfliktach wewnątrz społeczeństwa, a dzisiaj tak nie jest. Nie powinien jeździć na nartach czy odpoczywać sobie nad morzem. Miejsce prezydenta jest tam, gdzie trzeba bronić naszych praw i interesów. Prezydent musi mieć swój kręgosłup, a nie kierować się poleceniami partii, z której wyszedł - krytykował Andrzeja Dudę. 


- Mąż stanu musi mieć odwagę. Nie może bać się zwoływać Rady Bezpieczeństwa Narodowego tylko dlatego, że ktoś go skrytykuje - zaznaczył Biedroń. Kandydat Lewicy wyróżniał okres zarządzania Słupskiem, który pozwolił mu nabrać doświadczenia w wielkiej polityce. 

- Słupsk to miasto mojego życia. To tu dojrzewałem jako polityk, to tu odnalazłem wspólnotę. Nie ma chyba nikogo, kto by o Słupsku nie słyszał. Dziś Słupsk jest wzorem nowoczesnego miasta sukcesu. Oddłużyliśmy miasto, oddaliśmy kilkaset odnowionych mieszkań. Stworzyliśmy nowe inwestycje i miejsca pracy, miejsca w żłobkach i przedszkolach oraz udogodnienia dla seniorów. Słupsk ma dziś najczystsze powietrze w kraju - wyliczał Biedroń. 

Szef Wiosny przekonywał lewicowy elektorat, że nie ma żadnych politycznych koneksji w rodzinie, nie pochodzi też z szeroko pojętej inteligencji. - Nie pochodzę z politycznej albo profesorskiej rodziny “z tradycjami”. Wierzę, że nie to jest warunkiem. Wierzę, że prezydentura może być dostępna dla ludzi takich jak my. Bo w końcu większość z nas nie ma rodziców profesorów, ani polityków - powiedział Biedroń. 

Jego atutem - jak tłumaczył - była ciężka praca i zrozumienie okazywane zwykłym obywatelom. To miałby być przepis na wyborczy sukces kandydata na prezydenta. - Czy Prezydent wszystkich Polaków nie powinien mieć czegoś wspólnego z większością z nas? Znać problemy, z którymi się borykacie? Rozumieć, co znaczy musieć ciężko pracować? Czekać miesiącami w kolejce do lekarza? Dziś każe nam się wybierać między różnymi rodzajami konserwatyzmu. A Polsce potrzeba innej ścieżki. Ścieżki która biegnie przed siebie. Stoimy przed wyborem. Albo cywilizacja pogardy albo cywilizacja troski - stwierdził.


Adrian Zandberg, Robert Biedroń i Włodzimierz Czarzasty
Adrian Zandberg, Robert Biedroń i Włodzimierz Czarzasty. Konwencja Lewicy w Słupsku. Fot. PAP/Marcin Gadomski

Lider partii Razem Adrian Zandberg chwalił kandydaturę Biedronia podczas słupskiej konwencji. Aktywista zauważył, że były prezydent miasta daje nadzieję na zupełnie inną jakość w polskiej polityce. - Kiedy słucham pokrzykiwań pana prezydenta Dudy, to myślę sobie, że najchętniej budowałby więzienia. A pani Kidawa-Błońska, jak wiadomo jest bardzo sympatyczna, ale najlepiej czuje się w swoim dworku i chyba w ogóle nie chciałaby się z niego ruszać. Polska potrzebuje zmiany - twierdził Zandberg. 

- Lewica nie boi się powiedzieć, że chcemy lepszej Polski, że chcemy Polski nowoczesnej i przyjaznej dla zwykłych ludzi, że chcemy Polski bez nienawiści, Polski, w której jest miejsce dla wszystkich, żeby Polacy mogli żyć i pracować jak inni Europejczycy - dodał. 


Adrian Zandberg
Adrian Zandberg liczy na zwycięstwo Roberta Biedronia w wyborach prezydenckich. Fot. PAP/Marcin Gadomski


Włodzimierz Czarzasty zwrócił natomiast uwagę, że Biedroń w Pałacu Prezydenckim jest gwarantem dbałości o prawdę historyczną, z którą rządzący "robią co chcą".

- Panie prezydencie, wczoraj zwrócił się pan do górników z apelem o oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości. Jutro powie pan pewnie znane z historii takie oto zdanie: "Ręka podniesiona na władzę zostanie odrąbana". Wie pan, dlaczego to mówię? Bo wiem, że Robert Biedroń, dzisiaj wybrany jednomyślnie na konwencji SLD jako kandydat na prezydenta, będzie gwarantował nam oraz elektoratowi Sojuszu Lewicy Demokratycznej prawdę o historii, z którą w tej chwili oni robią, co chcą - przemawiał lider SLD. 

Według Czarzastego, obóz władzy zapomniał, że na Ziemiach Odzyskanych walczyło 300 tys. żołnierzy polskich oraz zginęło 200 tys. żołnierzy radzieckich. - Powinniśmy na tych terenach wybudować obiektywne Muzeum Ziemi Odzyskanych - zaproponował. W opinii Czarzastego, nie można mówić tylko o oczywistych wadach PRL.

- To nie było państwo niezależne tak, jakby sobie wszyscy tego życzyli, ale to był członek ONZ, to było państwo, w którym nasi rodzice, nasi dziadkowie tworzyli naszą przyszłość, i nikt tego nie wygumkuje, nikt nie będzie lewicy zarzucał, że mówimy o polityce i o historii w sposób nieobiektywny - wyjaśnił. Choć do 1956 roku "było masę niepotrzebnych morderstw, masę niepotrzebnych świństw, masę niepotrzebnych gwałtów i różnych rzeczy, za które ludzie powinni się wstydzi" - kontynuował Czarzasty. 

Kariera Biedronia

Robert Biedroń w polskiej polityce pojawił się na początku XXI wieku - w latach 2001 do 2009 r. był prezesem Kampanii Przeciw Homofobii. Na początku kariery związał się z SLD, a w 2011 roku uzyskał mandat posła, startując z listy Ruchu Palikota. W 2014 roku został wybrany prezydentem Słupska. W lutym 2019 roku oficjalnie zaprezentował nowy ruch polityczny - Wiosnę.

Biedroń z powodzeniem starał się o mandat europosła w wyborach do europarlamentu. Jako pierwszy polityk publicznie przyznał się do orientacji homoseksualnej. Od blisko 20 lat partnerem Biedronia jest prawnik i polityk Wiosny, Krzysztof Śmiszek. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka