Uczestnicy V Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, fot. PAP/Artur Reszko
Uczestnicy V Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, fot. PAP/Artur Reszko

Hajnówka: V Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Biedroń oddał cześć ofiarom pacyfikacji

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

Ulicami Hajnówki na Podlasiu przeszedł Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany tam po raz piąty przez środowiska narodowe. Próbowała go zablokować grupa Obywateli RP, ale udaremniła im to policja. Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń wziął udział w kontr-uroczystości, upamiętniającej ofiary wydarzeń sprzed 74 lat.

Marsz od początku wzbudza w Hajnówce emocje, ponieważ upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.

Maszerujący szli pod hasłem "Hajnówka" na biało-czerwonym tle, było widać flagi narodowe i ONR. Hasło "Dla Ciebie Polsko" znalazło się na banerze z dużym prawosławnym krzyżem pośrodku i wizerunkami por. Włodzimierza Jurasowa "Wiarusa" oraz ppor. Mikołaja Kuroczkina "Leśnego", było widać też m.in. banery upamiętniające Romualda Rajsa czy Danutę Siedzikównę "Inkę".

"Cześć i chwała bohaterom!", "Zawsze w pamięci żołnierze wyklęci!", "Narodowe Zjednoczenie Wojskowe!", "Narodowa Hajnówka!", "Chcemy wyklętych na lekcjach historii!", "Bury, Bury, nasz bohater!" - krzyczeli uczestnicy marszu. Na jego końcu szła grupa rekonstrukcyjna prezentująca oddział partyzancki, a cała manifestacja była zabezpieczana przez liczny oddział policji.

Marsz, liczący ok. 150 osób, próbowała zatrzymać grupa ok. 30 osób, które usiadły na jego trasie pod dużym banerem z hasłem "Bury nie jest naszym bohaterem" i logo ruchu Obywatele RP; protestujący mieli w rękach tablice z imionami, pierwszymi literami nazwisk, wiekiem i datą śmierci ofiar pacyfikacji sprzed 74 lat.

Policjanci usunęli na chodnik i otoczyli kordonem wszystkich protestujących, zanim w to miejsce doszedł marsz. Tylko kilka osób zeszło z ulicy dobrowolnie po kilkukrotnych wezwaniach, resztę policjanci przenieśli. Gdy doszedł tam marsz, jego uczestnicy skandowali "Bury, Bury, nasz bohater!", w odpowiedzi protestujący krzyczeli "Hańba! Precz z faszyzmem!".

Ostatecznie przemarsz bez przeszkód odbył się zaplanowaną trasą i zakończył pod budynkiem Hajnowskiego Domu Kultury. - Jesteśmy tu po to, aby oddać hołd tym, którzy nie złożyli broni, nie poszli na kompromis, nie zaprzedali swoich wartości. Ich postawa powinna być dla nas wzorem w dzisiejszych czasach - mówiła na zakończenie zgromadzenia jego formalna organizatorka Barbara Poleszuk. Jak zapewniała, nie jest to "marsz Burego, Łupaszki czy Inki". - Zbierając się tu, czcimy pamięć każdego żołnierza podziemia antykomunistycznego - mówiła Poleszuk.

O Hajnówce mówiła, że lokalna rada miasta sprzeciwia się obchodom Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, a "pamięć naszych bohaterów jest wciąż deptana". - To na Podlasiu mamy jeszcze najwięcej do zrobienia. Stawiając się tu, wy wszyscy, wierzcie, że są wśród nas i katolicy i prawosławni, przeciwstawiamy się kłamstwom i mitom - powiedziała Poleszuk. Apelowała m.in. do IPN, by "zainteresował się tymi terenami, robił debaty, spotkania z mieszkańcami, aby pomagał, edukował, uczył".

Zobacz galerię zdjęć:

V Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, fot. PAP/Artur Reszko

W odpowiedzi na marsz środowisk narodowych, społecznicy i mieszkańcy Hajnówki zorganizowali w niedzielne południe uroczystość upamiętniającą ofiary wydarzeń sprzed 74 lat. W ramach akcji "Wiecznaja Pamiat'/Wieczna Pamięć", która jest organizowana od 2018 roku, przy pomniku poświęconym ofiarom wojen, przemocy i represji odczytane zostały nazwiska ofiar pacyfikacji i zapalono znicze.

Przy pomniku zgromadziło się ok. 150 osób. Wśród mieszkańców było widać m.in. samorządowców i posłów Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy, z jej kandydatem na prezydenta Robertem Biedroniem, byli też aktywiści ruchu Obywatele RP.


Katarzyna Wappa, która odczytała przy pomniku przesłanie dotyczące spotkania, mówiła wcześniej dziennikarzom, że organizatorzy marszu środowisk narodowych "na banery wynoszą Burego jako bohatera, wiedząc o tym, że jest to postać bardzo kontrowersyjna w tych stronach". - Wiedząc o tym, że idą ulicami, pod oknami domów, w których mieszkają potomkowie, krewni ofiar - podkreślała.

- Zginęli - tak jak wiemy - za narodowość, za wyznanie. Nie chcemy, żeby takie sytuacje miały miejsce, czujemy się z tym źle. Dla nas to jest przede wszystkim atak na naszych przodków - dodała współorganizatorka uroczystości Katarzyna Czurak.

Robert Biedroń, który wziął udział w uroczystościach ku czci ofiar pacyfikacji z 1946 roku powiedział, że tragedia sprzed 74 lat jest wykorzystywana przez niektórych do tego, by dzielić. - Rzeczy trzeba nazywać po imieniu - tutaj byli oprawcy i były ofiary. Były kobiety i dzieci, które niczemu niewinne straciły życie tylko ze względu na nienawiść drugiej strony - oprawcy - mówił Biedroń. Powiedział też, że jeśli zostanie prezydentem, jako głowa państwa odda cześć ofiarom pacyfikacji z 1946 roku.

- Jest coś gorszącego, kiedy zbrodniarz jest nazwany bohaterem, a później rodzina otrzymuje zadośćuczynienie, a ofiary nie dostały żadnego zadośćuczynienia. Nie chodzi tylko o zadośćuczynienie finansowe, ale i moralne. Państwo powinno stanąć po stronie ofiary, a nie zbrodniarza. I kiedy państwo nie stoi po stronie ofiary, to jest słabe - mówił Biedroń w Hajnówce.

image
Robertowi Biedroniowi w Hajnówce towarzyszył Adrian Zandberg, fot. PAP/Artur Reszko

W Białymstoku Biedroń dodał - odnosząc się do hajnowskiego marszu - że ważne jest, by za każdym razem kiedy jest to możliwe, próbować budować wspólnotę.

- Hajnówka jest ziemią, która została zroszona krwią, krwią, którą przelali niewinni ludzie, kobiety i dzieci. Także krwią, której nie musiało być na tej ziemi, której można było uniknąć. Dzisiaj w symboliczny sposób byliśmy tam, by pokazać nasz sprzeciw wobec tego marszu, który rozdrapuje rany, które jeszcze się nie zagoiły, marszu, który przywołuje najgorsze skojarzenia naszej historii - mówił dziennikarzom Biedroń. - Te 79 ofiar "Burego" to symbol tego, co może się dziać, kiedy dzielimy społeczeństwo, kiedy nazywamy jednych gorszym, a drugich lepszym sortem, kiedy szukamy wroga wśród sąsiadów, wśród najbliższych - dodał.

W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego. W miniony piątek Rada Miasta Hajnówka przyjęła stanowisko, w którym sprzeciwiła się honorowaniu w czasie marszu Romualda Rajsa "Burego". Radni podkreślili w nim, że nie odmawiają hołdu walczącym o niepodległą Polskę, ale "nie zasługują na hołd ci, którzy wystąpili zbrojnie przeciwko ludności cywilnej".

W tym roku władze miasta nie próbowały administracyjnie marszu zakazać. Próby w 2017 i 2019 roku były nieudane, bo zakazy uchylał sąd. - Jest przykre, że nadal dochodzi w Hajnówce do organizacji marszu i że prawo polskie w ogóle na to pozwala - mówił burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak, który obserwował niedzielny marsz. Przypomniał, że w stanowisku rady znalazł się też apel do władz o zmianę prawa tak, by zakazane były zgromadzenia publiczne "promujące nienawiść i zagrażających dobrym relacjom obywateli RP różnych narodowości i wyznań". W ocenie burmistrza, taki marsz źle służy miastu, regionowi i krajowi.

Pion śledczy IPN, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji w 1946 r. wsi Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki i Wólka Wygonowska przyjmuje, że ofiar było 79 (według członków społecznego komitetu rodzin – o trzy więcej), w tym 30 furmanów, z których usług oddział korzystał, przemieszczając się po okolicy. Wśród ofiar były także dzieci. IPN przyjął kwalifikację prawną tej zbrodni jako ludobójstwo. W 2005 r. umorzył śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.

Kpt. Romuald Rajs "Bury" został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie. W 1995 roku Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyroki śmierci wobec niego i jego zastępcy Kazimierza Chmielowskiego. Obaj skazani zostali wtedy zrehabilitowani.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka