Prezydent Andrzej Duda. fot.PAP/Krzysztof Sitkowski/KPRP
Prezydent Andrzej Duda. fot.PAP/Krzysztof Sitkowski/KPRP

Duda w TVP o prezydenturze. Usłyszał pytania o "Trójkę" i wybór I prezesa SN

Redakcja Redakcja Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 186

Andrzej Duda w wywiadzie dla TVP opowiedział o swojej prezydenturze i zażądał zmian w "Trójce". Zdradził też, czym będzie kierował się przy wyborze I prezesa SN.

Prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu Danucie Holeckiej w TVP INFO.

- Pomimo bliskości z prezydentem Lechem Kaczyńskim, ogrom odpowiedzialności był niespodziewany - powiedział, podsumowując 5 lat swojej prezydentury.  Padły także pytania o wybór I Prezesa SN i aferę w radiowej Trójce.

Pięć lat PAD

Prezydent wspominał dzień 24 maja 2015 roku, kiedy zdobywając 51,55 proc. głosów, pokonał w drugiej turze ubiegającego się o reelekcję prezydenta Bronisława Komorowskiego - faworyta w badaniach sondażowych.

- Byłem zupełnie oszołomiony, mimo wszystko dowiedzieć się, że polskie społeczeństwo dokonało wyboru, którego nikt się przecież nie spodziewał - podkreślił Andrzej Duda.

Jak zauważył, pięć lat temu nie dawano mu wielkich szans na wyborczy sukces. - Tymczasem okazało się, że wygrałem w wyborach prezydenckich i to było rzeczywiście coś niebywałego. Byłem po prostu oszołomiony, zresztą jak ktoś przypomni sobie, spojrzy do internetu, znajdzie filmiki z tego wieczoru, jak idę przez salę po ogłoszeniu wyników, to widać, że jestem człowiekiem, który jest jakby w innym świecie. Trochę tak było - powiedział polityk w TVP INFO. 

Zobacz, priorytety kadencji według Andrzeja Dudy.

Andrzej Duda, Danuta Holecka
Wywiad prezydenta dla TVP INFO. fot. PAP/Krzysztof Sitkowski/KPRP

Duda wspominał czasy współpracy z Lechem Kaczyńskim w Pałacu Prezydenckim. Wówczas był jednym jednym z najbliższych ministrów głowy państwa, odpowiadał za legislację. - Widziałem z bardzo bliska jego pracę, ale mimo wszystko kiedy sam zostałem prezydentem, to zrozumiałem, że tego ogromu odpowiedzialności, która jest związana z tym urzędem, nie widać - przyznał. 

- Jest wielu mnóstwo doradców, ministrów; wszyscy mówią, wyrażają swoje opinie, a potem wychodzą, a ty zostajesz sam w pokoju i musisz podjąć decyzję. I to jest twoja decyzja i twoja odpowiedzialność. I rzeczywiście tak jest - przywołał prezydent słowa Macieja Łopińskiego, przyjaciela Lecha Kaczyńskiego, który stwierdził, że "prezydentura to wielka samotność".

 - Zrobiliśmy bardzo dużo dobrych rzeczy w ciągu ostatnich pięciu lat, działając wspólnie z obozem Zjednoczonej Prawicy - dodał. Jednoznacznie zapewnił, że nie pozwoli na odebranie 500 plus czy trzynastej emerytury, niezależnie od tego, kto będzie rządził w Polsce. 

Andrzej Duda chwalił relacje z Donaldem Trumpem - w jego przekonaniu dzięki znakomitym stosunkom polsko-amerykańskim udało się znieść wizy do USA.

Wybór I prezesa SN

Prezydent skomentował w rozmowie z TVP INFO sprawę wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Kandydatami na to stanowisko są Włodzimierz Wróbel, Małgorzata Manowska, Tomasz Demendecki, Leszek Bosek i Joanna Misztal-Konecka. Opozycja mocno wspiera kandydaturę sędziego Wróbla. Ostatecznego wyboru na sześcioletnią kadencję na tym urzędzie musi dokonać głowa państwa.

 - Prezydent może spośród nich wybrać całkowicie swobodnie, nie ma tutaj żadnych reguł, które prezydenta zobowiązują - ocenił Andrzej Duda. 

Zdradził, czym będzie się kierował przy wyborze I prezesa SN. Prezydent będzie brał pod uwagę ich doświadczenie sędziowskie oraz ich apolityczność - chce mieć pewność, że najważniejszy sędzia w Polsce nie uczestniczył w demonstracjach politycznych.

Jak z wyborem I prezesa SN radzili sobie poprzednicy? Według Andrzeja Dudy przy wyborze I prezesa SN czy prezesa TK prezydenci nie kierowali się opiniami środowisk prawniczych lub decyzją większości Zgromadzeń Ogólnych Sędziów. Przywołał sytuację z 1998 roku, kiedy to Aleksander Kwaśniewski na funkcję I prezesa SN wskazał prof. Lecha Gardockiego, a nie ubiegającego się wówczas o drugą kadencję prof. Adama Strzembosza.

- Pan prof. Strzembosz został wybrany przez sędziów z większością głosów i był popierany przez elity świata prawniczego, a tymczasem pan prezydent Kwaśniewski zdecydował się na pana prof. Lecha Gardockiego, szerzej wtedy nieznanego - powiedział prezydent.

Podobnie było w 2008 roku kiedy prezydent Lech Kaczyński wybierał prezesa Trybunału Konstytucyjnego. - Wtedy też się wszyscy spodziewali i większość sędziów opowiadała się za panem sędzią Niemczyckim, a tymczasem pan prezydent zdecydował inaczej: wybrał pana sędziego Bohdana Zdziennickiego. I też były różne głosy oburzenia, a pan prezydent powiedział, że to jest materialna prerogatywa i materialne prawo wyboru prezydenta. To prezydent całkowicie swobodnie, według własnych kryteriów, wybiera i to jest jego całkowicie swobodna decyzja - opisał Andrzej Duda, który zaapelował o uszanowanie prawa do decydowania w tej sprawie. 

Prezydent o sytuacji w "Trójce"

Podczas wywiadu padła też prośba ocenę sytuacji w radiowej Trójce. Z rozgłośni odeszło wielu legendarnych dziennikarzy po aferze z piosenką Kazika „Mój ból jest lepszy niż Twój”, wycofanej z Listy Przebojów rozgłośni. 

- Myślę, że dla wielu słuchaczy Trójki ta sytuacja jest żenująca. Mówię: proszę wyjaśnić sprawę, a osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje. Ściśle mówiąc, po prostu powinny zostać usunięte, żeby nie mogły prowadzić dalej spraw tego ważnego dla wielu Polaków programu radiowego i to jest sprawa bardzo prosta - skomentował prezydent. 

Jeśli chodzi o piosenkę - mówił Andrzej Duda - to "śpiewać każdy może". - Ja też lubię czasem sobie zaśpiewać i mam do tego prawo, i można też poprzez piosenkę wyrażać swoje odczucia. Oczywiście nie wolno nikogo obrażać, ale odczucia można wyrażać. Można także i w tej piosence zamieszczać krytykę. Czy się z nią zgadzamy, czy nie, to zupełnie inna kwestia. Ale piosenka jest elementem artystycznej ekspresji i ja uważam: artysta śpiewa, ma prawo do tego, żeby tworzyć, do śpiewania. Jeżeli ludzie chcą go słuchać, proszę bardzo, powinni móc go słuchać. To dla mnie bardzo proste i jasne w demokratycznym kraju - mówił.

Według Andrzeja Dudy, afera w "Trójce" przysporzy jedynie większej popularności Kazikowi i zaszkodzi Programowi III Polskiego Radia.

- Piosenka nagle znika z radia, po czym się okazuje, że dzięki całej tej aferze pan Kazik Staszewski ma jakieś rekordowe liczby słuchaczy, odsłon tej piosenki na różnych innych kanałach. W związku z czym, powiedziałem z pewnym przekąsem, że mu gratuluję, bo na pewno inni muzycy mu zazdroszczą, bo go ktoś wylansował i wypromował z tą piosenką. Piosenkarz zarobi grube pieniądze dzięki temu niezwykłemu lansowi, jaki mu w ten sposób zapewniono poprzez tę awanturę polityczną wokół tego i to też jest żenujące, ta awantura polityczna jest żenująca po prostu do której ktoś doprowadził - odpowiedział. 

Zbieranie podpisów od nowa?

Czy kandydaci na prezydenta powinni ponownie, od nowa, rozpocząć procedurę zbierania 100 tys. podpisów? Tak sugerował marszałek Senatu, Tomasz Grodzki. Nowa ustawa o wyborach prezydenckich nadal jest w Senacie, gdzie trwają prace nad przepisami. 

- Może pan marszałek boi się konkurencji, ja się konkurencji nie obawiam, ja uważam, że im więcej będzie kandydatów, tym więcej Polaków będzie być może miało wybór i znajdzie kogoś, kto im odpowiada, na kogo będą chcieli oddać głos – odparł prezydent.

- Ja nie mam z tym problemu, bo ja jestem przekonany, że moi zwolennicy i ludzie, którzy chcą mi dać szansę w tych wyborach, błyskawicznie są w stanie zebrać te podpisy - nie ma wątpliwości Andrzej Duda. 

Prezydent przywołał niedawną wizytę w Górach Świętokrzyskich - Byłem dzisiaj w województwie świętokrzyskim i tam mi mówiono, że tam zebrano 100 tys. podpisów na mnie, w jednym tylko regionie. W związku z powyższym nie sądzę, by był jakikolwiek problem z zebraniem podpisów dla mnie – powiedział Andrzej Duda. 


Zdaniem prezydenta, dla niektórych kandydatów zebranie podpisów może być trudniejsze, bowiem nie są aż tak rozpoznawalni. Zauważył, że "teraz wszystko odbywa się szybciej", aby zdążyć z wyborem głowy państwa i zaprzysiężeniem przed upływem jego kadencji, czyli 6 sierpnia. Dlatego nie należy do zwolenników powtarzania całej procedury od nowa.

Najlepszą propozycję - w opinii Andrzeja Dudy - usłyszał od PKW, która chce uznać zebrane już listy podpisów pod kandydaturami przed wyborami 10 maja. 

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka