Premier RP Mateusz Morawiecki na sali plenarnej Sejmu, fot. PAP/Radek Pietruszka
Premier RP Mateusz Morawiecki na sali plenarnej Sejmu, fot. PAP/Radek Pietruszka

Premier Mateusz Morawiecki poprosił Sejm o wotum zaufania. Wybrał symboliczną datę

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 264

Do Sejmu wpłynął wniosek o wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego, będzie on głosowany po południu. Wcześniej w trybie pilnym premier Mateusz Morawiecki spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą.

Wniosek o wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego

- Pan prezydent zaproponował, by przeciąć festiwal awantur, jakie próbujecie urządzać - mówił szef rządu do polityków opozycji. Powiedzmy "sprawdzam": albo macie wystarczającą liczbę głosów i odwołajcie nas, albo przestańcie judzić... To wszystko są polityczne sztuczki, które mają przykryć rzeczywistość. Wychodzimy z kryzysu, dajcie nam działać, nie przeszkadzajcie - powiedział szef rządu w Sejmie, prosząc posłów o wotum zaufania. Prezydent Andrzej Duda jest obecny również na posiedzeniu Sejmu.

31 lat temu, 4 czerwca 1989 r., na mocy porozumień między władzami PRL a częścią opozycji odbyły się częściowo wolne wybory parlamentarne. Zwycięstwo "Solidarności" otworzyło nową epokę w najnowszych dziejach Polski oraz wpłynęło na proces upadku komunizmu w Europie Środkowej.

image
Prezydent RP Andrzej Duda na sali plenarnej Sejmu, fot. PAP/Radek Pietruszka.


Czas powiedzieć "sprawdzam"

Wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego adresowane było do opozycji. - Polacy nie potrzebują waszego pieniactwa, nie potrzebują awantur - mówił. - Polacy potrzebują stabilności i spokoju, potrzebują działania na rzecz dobra Rzeczypospolitej - podkreślił. W jego ocenie Polacy obecnie potrzebują przede wszystkim skuteczności, sprawiedliwości i działań realnie wpływających na rzeczywistość zdrowotną i gospodarczą.

Podczas przemówienia w Sejmie premier podkreślił, że prawie 8 miesięcy temu w wyborach parlamentarnych Polacy zdecydowali, by powierzyć rządy Zjednoczonej Prawicy. - To jest silny mandat, który chcemy dziś wykorzystać po to, żeby Polska była w taki sposób zbudowana po koronawirusie, żebyśmy skorzystali na tym - a nie, by Polska była w ogonie Europy – stwierdził.

Szef rządu wskazywał na problemy w innych krajach - w Europie, Stanach Zjednoczonych, związane z pandemią - trudną sytuację w służbie zdrowia i kryzys gospodarczy, "kiedy już nie miliony, ale miliardy osób na świecie drżą o miejsca pracy".


W takiej sytuacji potrzebujemy jedności między władzą wykonawczą, ustawodawczą, Sejmem, Senatem, prezydentem, rządem i samorządami. Bardzo tego potrzebujemy...


Dodał, że dlatego w ostatnich dniach rozmawiał z prezydentem, który zaproponował, żeby przeciąć obecny "festiwal awantur",  który - według niego - próbuje urządzać opozycja. - I żeby po prostu powiedzieć "sprawdzam" - jeżeli macie wystarczającą liczbę głosów, to odwołajcie nas, albo przestańcie jątrzyć, przestańcie judzić, przestańcie wymyślać tematy zastępcze - raz odwoływanie pana premiera Sasina, dzisiaj ministra Szumowskiego, a zapowiadacie odwoływanie pana ministra Ziobry, pana ministra Kamińskiego - mówił premier.

W jego ocenie to są "sztuczki polityczne, które mają przykryć naszą rzeczywistość". - A rzeczywistość jest taka, że wychodzimy z najgłębszego kryzysu co najmniej od trzydziestu lat. I dajcie nam działać, nie przeszkadzajcie - podkreślał, zwracając się do opozycji.

Rządy "dobrej zmiany"

Szef rządu powiedział też, że pięć lat temu doszło do "fundamentalnej zmiany", a "drzwi do tej dobrej zmiany otworzył prezydent Andrzej Duda". - Bardzo dziękujemy panie prezydencie - zaznaczył Morawiecki, kierując swe słowa do głowy państwa.

Dodał, że "dobra zmiana" była realizowana w ramach nowej polityki społecznej i gospodarczej - najpierw przez gabinet Beaty Szydło, a później przez niego i jego rząd. - To zupełnie nowa polityka, która miała na celu przesunąć tę zwrotnicę rozwoju, zwrotnicę modernizacji w kierunku zwykłego człowieka. I to zrobiliśmy - zaznaczył Morawiecki, dziękując Beacie Szydło i Andrzejowi Dudzie.

Premier dziękował też szefom ugrupowań wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy: liderowi Solidarnej Polski Zbigniewowi Ziobrze i szefowi Porozumienia Jarosławowi Gowinowi.

Według Morawieckiego Ziobro "zdecydowanie stara się naprawić coś, co jest jedną z najpotężniejszych pięt achillesowych III Rzeczypospolitej - wymiar sprawiedliwości". - Walczymy również o jak najlepsze środowisko dla małych i średnich przedsiębiorstw, bo one są solą ziemi – dodał, dziękując Gowinowi i jego partii "za reformy, dbanie o małe i średnie przedsiębiorstwa".

Sukces Polski w walce z koronawirusem

Szef rządu stwierdził, że prawda jest taka, iż odnieśliśmy ogromny sukces w walce z koronawirusem. - Sukces, który jest dostrzegany przez wszystkich na całym świecie - podkreślił Morawiecki.

- Przeczytajcie sobie wczorajszą wypowiedź głównego epidemiologa Szwecji, jak przyznaje się do błędu, przyznaje się do winy. Mówi: dzisiaj już wiem, że nasze działania powinny być szybsze. Były spóźnione i przez to umarło w Szwecji za wiele osób – mówił premier.

Szef rządu wskazywał na poziom zgonów spowodowany koronawirusem na jeden milion mieszkańców w państwach wiele bogatszych od Polski. - Popatrzcie na Hiszpanię i na Włochy, gdzie osoby były chowane w samotności, bez bliskich. Popatrzcie na Stany Zjednoczone, gdzie w Nowym Jorku niestety musiały być przygotowywane mogiły zbiorowe, w Brazylii podobnie. Nawet na bliskiej nam Ukrainie przygotowywane były takie mogiły – mówił Morawiecki.

Dodał, że są też kraje świata, gdzie z powodu braku trumien ludzi musiano chować w kartonach.

- I to, że nie doszło u nas do żadnej takiej tragedii, to, że u nas nie zabrakło respiratorów, nie zabrakło łóżek, mieliśmy ich zawsze nadmiar, to jest skuteczna polityka rządu Zjednoczonej Prawicy. To jest skuteczna polityka ministra zdrowia Zjednoczonej Prawicy pana Łukasza Szumowskiego. I za to powinniśmy być wszyscy również jemu wdzięczni – powiedział premier.

Według Morawieckiego nie ma konsekwencji w Platformie Obywatelskiej. - Nie było konsekwencji w walce z kryzysem 12 lat temu i nie ma konsekwencji w waszym podejściu dzisiaj. Jest tylko próba zamieszania, liczenia na to, że ludzie mają krótką pamięć, ale nie bójcie się, Polacy mają dobrą pamięć i są w stanie sobie przypomnieć, jak wyglądały wasze rady - mówił premier.

W kontekście obecnej epidemii koronawirusa Morawiecki nawiązał do epidemii świńskiej grypy, w czasie której rządziła Platforma Obywatelska. - Kiedy w Polsce zachorowań było już ponad 130 tys., rada ówczesnej pani minister Ewy Kopacz była: "nic nie róbcie, cieszcie się wiosną", mniej więcej w ten sposób. A ówczesny premier Tusk mówił o tym, że to histeria globalna, a wtedy umierali ludzie - mówił premier.

Jak podkreślił, po stronie PO nie było wówczas właściwej reakcji. - Po stronie partii pana przewodniczącego Budki, pana byłego przewodniczącego Schetyny i pana Rafała Trzaskowskiego - wymieniał.

Kryzys finansowy w 2008 roku i dziś - porównanie

Premier porównał również obecny kryzys gospodarczy z tym na przełomie lat 2008-2009. - W tamtym kryzysie jeden z głównych ideologów PO Janusz Lewandowski powiedział w następujący sposób: "na szczęście byliśmy odporni na wołanie ze strony gospodarki, żeby wdrożyć pakiety stymulacyjne tak jak w innych krajach" - to jest mniej więcej jego cytat. A więc szanowni państwo, drodzy przedsiębiorcy, Platforma na pewno byłaby odporna na wasze wołanie o pomoc" - ocenił premier. - My na szczęście my nie byliśmy odporni - podkreślił Morawiecki.

Morawiecki przekonywał, że "warto bardzo mocno podkreślić, co się działo w czasach, kiedy na świat spadł kryzys finansowy lat 2008-2009". Przypomniał, że została wówczas utworzona przez Platformę Obywatelską i PSL rezerwa w budżecie, którą nazwano rezerwą solidarności społecznej, i było w niej ponad miliard złotych. Zwrócił uwagę, że 1 mld zł to "nie jest zbyt dużo pieniędzy na rosnące gwałtownie wówczas bezrobocie" i zaznaczył, że nawet tę kwotę zmniejszył ówczesny rząd Donalda Tuska.

- Po niespełna pół roku zlikwidował tę rezerwę, zmniejszył ją z ponad miliarda na około 1 mln zł. Na ubóstwo, na bezrobotnych, nie było wówczas pieniędzy. Taka była walka Platformy z tamtym kryzysem - podkreślił. Według niego, "to dlatego zmora III Rzeczypospolitej - bezrobocie - wtedy urosło z ponad 8 proc., z powrotem do ponad 14 proc. w ciągu kilku lat", co oznaczało - jak mówił - dramaty setek tysięcy osób i ponownie wielką, kolejną emigrację ludzi.

"Plan Rabieja i Trzaskowskiego"

- Nie było pieniędzy dla tych, którzy najbardziej wtedy ich potrzebowali, nie było pieniędzy na 500 plus, nie było pieniędzy na politykę rodzinną, nie było planu dla rodzin - przypomniał,

Premier ironizował, że Platforma Obywatelska ma teraz plan dla rodzin, który nazwał umownie "Planem Rabieja i Trzaskowskiego"[chodzi o deklarację LGBT podpisaną w warszawskim ratuszu]. - To jest plan ataku na rodziny, to jest plan, który grozi polskim rodzinom. A my mówimy bardzo wyraźnie, my mówimy bardzo jednoznacznie, że podniesienie ręki na dzieci, na dzieci w polskich rodzinach, jest niedopuszczalne, że granica pomiędzy rodziną a waszą ideologią, waszymi eksperymentami ideologicznym, musi być postawiona twardo - oświadczył.

Morawiecki zapewniał posłów, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości jest tym rządem, który właśnie z dumą chce dzisiaj prosić o udzielenie wotum zaufania". - Bo rodzina jest dla nas właśnie świętością. Rodzina jest jednym z najważniejszych paradygmatów całej polityki. Po to jesteśmy w polityce, żeby była silna rodzina polska i silne państwo - zaznaczył. Tymczasem - jak dodał - w przypadku Platformy Obywatelskiej nie było żadnego działania, które mogłoby pomóc wówczas polskim rodzinom.

Tarcza antykryzysowa i pomoc dla przedsiębiorców

Premier, podczas wystąpienia w debacie nad jego wnioskiem o wotum zaufania dla rządu, wymieniał działania podjęte w ramach tarczy antykryzysowej, które mają łagodzić skutki gospodarcze pandemii. - Ocaliliśmy od bezrobocia ok. 2 mln, nawet do 3 mln miejsc pracy. To już wydane 60 mld zł, a cała tarcza to nawet do 400 mld zł. Do tego trzeba dodać wynegocjowane przez nas skutecznie blisko 300 mld zł, oprócz budżetu na kolejną perspektywę finansową UE - podkreślił Morawiecki.

Dodał, że te działania są podejmowane po to, by polscy przedsiębiorcy mogli spać spokojnie. - To dlatego jest coś, co kłuje was w oczy, bodaj najbardziej ostatnio, bo kiedy Komisja Europejska lub inne instytucje finansowe z całego świata mówią, że Polska również w tym roku zostanie najmniej dotknięta w UE pandemią koronawirusa od strony gospodarczej, to jest najlepszy dowód na to, że nasze odważne działania, przeznaczenie przez nas miliardów złotych na pomoc, ratowanie miejsc pracy, jest właściwą strategią. A co wy robiliście w 2010 r. na przykład? -  pytał Morawiecki, zwracając się do polityków PO i PSL.

Jak mówił, rząd PO-PSL był rządem wyprzedaży narodowego majątku, podczas gdy PiS dba o polski kapitał i polskich przedsiębiorców. - Kiedy (szef PO Borys) Budka rozmawiał z (prezesem PSL Władysławem) Kosiniakiem-Kamyszem po cichu, nie wiedzieli, że kamery słuchają, powiedzieli, że ta tarcza jest dobra, ale potem krytykowali.(...) Tacy oni są. Na początek nawet dobre i to - stwierdził premier.

Szef rządu podkreślał, że polskie inwestycje dostrzegane są przez wiele państw, a "niektórym się to nie będzie podobało, tak jak Centralny Port Komunikacyjny". Zwrócił uwagę, że Polska - "jako suwerenne państwo, państwo z ambicjami" - chce mieć CPK, który przełamie utrzymujący się jeszcze pozaborowy układ komunikacyjny. Zaznaczył, że ten projekt, a także inne, jak przekop Mierzei Wiślanej, tunel w Świnoujściu czy inwestycje w porty w Gdańsku i Gdyni, mają przyciągnąć handel międzynarodowy.

- To robi rząd PiS, również repolonizując część tych inwestycji po to, żeby przyciągać handel, żeby stąd wypływał polski eksport. To jest repatriacja kapitału, a nie wyprzedaż majątku jak w waszych czasach - zwrócił się do opozycji.

Podkreślał, że zaangażowanie w te inwestycje w infrastrukturę nie oznacza rezygnacji z innych, np. inwestycji w edukację. - Te inwestycje to nie jest żadne albo-albo: albo szkoły, albo drogi - mówił. Zaznaczył też, że środki trafiają także do samorządów, gdyż PiS stawia na "rozwój zrównoważony", dlatego - jak mówił - zostanie uruchomiony Fundusz Inwestycji Publicznych, który pomoże wyjść z kryzysu po koronanwirusie.

Szef rządu zwrócił się do Sejmu o wotum zaufania dla Rady Ministrów.

Polska i polskie interesy

Podczas debaty sejmowej nad wnioskiem przekonywał, że PiS rozpoczęło realizację interesów polskich "inaczej niż Platforma Obywatelska - od zrobienia pełnej listy niedomagań i deficytów" w naszym kraju oraz tego co i z którym partnerem chcemy załatwić.

- I dużo udało nam się rzeczywiście załatwić - i pierwszemu rządowi PiS, i kolejnym, którym miałem zaszczyt przewodzić. Udało się to zrobić z jednego podstawowego względu - że patrzymy przede wszystkim na interesy Polski. Tak, szanowni państwo, tutaj czasami wiem, że niektórzy zakompleksieni mówią o językach, jakie one są ważne, ale wiecie co? Nauczcie się jednego języka, przede wszystkim, najważniejszego - języka polskich interesów, pilnowania polskich interesów - powiedział premier, zwracając się do opozycji.


 Nauczcie się jednego języka, przede wszystkim, najważniejszego - języka polskich interesów, pilnowania polskich interesów


Przekonywał, że w ten sposób postępują rządy PiS i dlatego - zaznaczył - polskim władzom udało się doprowadzić do tego, że na najważniejszą funkcję w UE (szefa Komisji Europejskiej) nie został wybrany "człowiek, który szkodził Polsce" [chodziło o Fransa Timmermansa]. "Pokazaliśmy, co znaczą skuteczne negocjacje i ten człowiek bardzo dobrze to pamięta do dzisiaj, więc skuteczność Polski jest do dzisiaj komentowana w Brukseli bardzo szeroko - przekonywał Morawiecki.

- Was to oczywiście boli, bo to był wasz ogromny sojusznik, no ale niestety właśnie na tym polega realizacja interesów polskich, a nie realizacja interesów za granicą - dodał, zwracając się do posłów opozycji. Zaapelował też, by za granicą "dbali o interesy Polski", a nie "walczyli z rządem polskim". "Bo to wielki błąd" - podkreślił.

Premier powiedział ponadto, iż do dzisiaj czasami nie może uwierzyć, że "prominentni działacze Platformy Obywatelskiej nie chcieli środków z Unii Europejskiej". - Chcieli je zamrażać, potem może odmrażać jak będzie rządziła PO, albo pani Róża Thun, która jednoznacznie mówiła: "nie dawajcie im pieniędzy"; im, czyli Polsce. Albo były przewodniczący (PO), pan Grzegorz Schetyna, który w podobnym tonie wypowiadał się na te tematy - mówił Morawiecki.

Ocenił, że to "strzał do własnej bramki". - To są gole, które strzelacie społeczeństwu polskiemu. Zejdźcie z tej drogi, dbajcie o interes Polski, gdziekolwiek jesteście. Możemy się spierać we własnym gronie, spierać na wizje, jeśli będzie taka wizja z waszej strony, jeśli będzie taki program, chętnie się pospieramy na programy, ale nie szkodźcie naszym interesom za granicą - podkreślał szef rządu, po raz kolejny kierując swe słowa do posłów opozycji.

Wyraził też pogląd, że walka w Brukseli to walka "na trudnym polu". - To nie do końca nasze boisko, ale nie boimy się - walczymy skutecznie o interesy Polski, właśnie po to, żeby móc Polakom powiedzieć: wywalczyliśmy maksymalnie to wszystko, co się dało, albo może nawet trochę więcej - przekonywał Morawiecki. Radził opozycji, by porównała rezultat negocjacji budżetowych w UE z czasów PO, z tym, co Polska może otrzymać w najbliższej unijnej perspektywie finansowej.

Morawiecki zarzucił też niektórym samorządowcom, że "nie radzą sobie z dystrybucją środków" z tzw. tarczy antykryzysowej i prosił posłów, by kontrolowali swe samorządy w tym zakresie. - Ciekawe jak to jest, że zwykle nie radzą sobie z tym samorządy z Platformy Obywatelskiej? - zastanawiał się Morawiecki. Dowodził, że dużo lepiej udaje się to samorządowcom z PiS.

Wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy

Prezydent wygłosił oświadczenie po wystąpieniu w Sejmie premiera Mateusza Morawieckiego, który zwrócił się o wotum zaufania dla rządu. - Wysłuchałem tego wystąpienia z satysfakcją, albowiem kila dni temu zaproponowałem premierowi, patrząc na sytuację polityczna w naszym kraju (…), aby wyszedł i wystąpił o wyrażenie przez Sejm wotum zaufania dla rządu – powiedział Andrzej Duda.

Dodał, że chodziło o to, "aby zakończyć i przeciąć ten proces, w którym de facto rządowi i większości parlamentarnej przeszkadza się w działaniach, które mają prowadzić do zakończenia epidemii koronawirusa, ale w każdym razie stworzenia warunków całkowicie bezpiecznych dla życia i zdrowia Polaków, jak również do tego, by w sposób sprawny, konsekwentny walczyć ze skutkami kryzysu gospodarczego".

Według prezydenta stan pandemii "wymaga - po to, żeby ratować polska gospodarkę - konsekwentnego spokojnego działania" dla przetrwania pracodawców i ratowania miejsc pracy. Duda wyraził satysfakcję, że wielu przedsiębiorców skorzystało z rozwiązań, które – jak dodał – pozwoliły utrzymać 2 mln, a prawdopodobnie 3 mln miejsc pracy.

Zwrócił uwagę, że podczas rządów PO-PSL walka z kryzysem odbywała się kosztem słabszych, "którzy mają trudniejszą sytuację, nie mają siły przebicia, nie są elitami, finansowymi przede wszystkim".

Podkreślił, że przez ostatnie cztery lata była prowadzona zupełnie inna polityka, ukierunkowana na sprawy społeczne i wsparcie dla rodziny. - To była także polityka bardzo ambitna, polityka bardzo ambitnych planów gospodarczych, planów inwestycyjnych, które w części już są zrealizowane, które są nadal realizowane i które są zaplanowane - mówił prezydent. Wymienił m.in. Centralny Port Komunikacyjny i budowę kanału na Mierzei Wiślanej.

- Rozwijanie takich inwestycji jest warunkiem, by Polska mogła się rozwijać, także w przyszłości. Chciałbym ogromnie, aby te inwestycje były realizowane. Chcę być patronem tych inwestycji i wierzę, że będę patronem tych inwestycji, że będę mógł dopilnować, aby rząd Zjednoczonej Prawicy te inwestycje zrealizował - oświadczył.

Dodał, że to ważne, aby spełnić obietnice złożone pięć lat temu i wcześniej. Zadeklarował, że razem z rządem będzie dbał o równy rozwój kraju.

Andrzej Duda mówił, że Polska obecnie potrzebuje zgody i dobrego współdziałania władz wykonawczych, rządu z prezydentem oraz spokojnej realizacji planów. - a spokojna realizacja planów zapewni miejsca pracy. Ta spokojna realizacja planów, a nie awantury i kłótnie, to będzie w przyszłości pomyślność dla polskiej rodziny. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie jak najszybciej przejść ten bardzo trudny czas. Chciałbym, żeby tak się to dalej odbywało i chcę nad tym patronować, i chcę to nadzorować - powiedział Andrzej Duda.

Przypomniał, że w czwartek 31. jest rocznica częściowo wolnych wyborów parlamentarnych. - Dzisiaj jest rocznica tamtych pierwszych, półwolnych wyborów w 1989 r. Kto wtedy wygrał? Ludzie wygrali. To Polacy, którzy poszli do urn, pokazali co to znaczy solidarność i co to znaczy wola przełamania impasu i wola wyjścia na wolność. Co to znaczy, że chcą przezwyciężyć okowy zła. Co to znaczy, że chcą mieć wolną Polskę. Tak bardzo mocno wypowiedzieli się wtedy za wolną Polską, a przeciwko komunizmowi - powiedział prezydent.

Przypomniał, że miał wówczas 17 lat i był uczniem II klasy liceum. - Nie mogłem jeszcze w tamtych wyborach sam głosować, byłem niepełnoletni. Ale razem z moimi kolegami i koleżankami chodziliśmy wtedy po Krakowie, roznosząc ulotki z napisem: "Pierwszy raz możesz wybrać, wybierz Solidarność". Jakże to słowo wiele wtedy znaczyło, jakże wiele znaczy także i dzisiaj - podkreślił prezydent. - Wierzę, że właśnie dzisiaj razem, zgodnie, w solidarności przełamiemy impas tego kryzysu i z powrotem wrócimy na drogę dynamicznego rozwoju - dodał.

Przypomniał, że w środę skierował do Sejmu prezydencki projekt ustawy o dodatku solidarnościowym. - Żeby tym, którzy stracą pracę, pomóc przetrwać ten trudny, ale mam nadzieję krótki czas najbliższych kilku miesięcy, kiedy tę pracę odzyskają. Wierzę, że tak się właśnie stanie - dodał

ja



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka