Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Marcin Obara
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Marcin Obara

Dwoje posłów PSL i Paweł Kukiz nie zagłosowało za odwołaniem Kamińskiego i Ziobry

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 89

Dwoje posłów Koalicji Polskiej-PSL-Kukiz'15 - Urszula Nowogórska i Zbigniew Ziejewski - wstrzymało się od głosu przy głosowaniu wotum nieufności wobec ministrów Mariusza Kamińskiego i Zbigniewa Ziobry. Jak twierdzą, to nie była pomyłka.

Kamiński i Ziobro zostają na stanowiskach

W środę wieczorem w Sejmie odbyło się głosowanie nad wotum nieufności wobec szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz wobec ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.

Za przyjęciem wniosku o wotum nieufności wobec Mariusza Kamińskiego głosowało 216 posłów, 233 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu. W przypadku Ziobry za przyjęciem wniosku głosowało 217 posłów, 232 było przeciw, a dwie osoby wstrzymały się od głosu.

W obu głosowaniach tymi posłami opozycji, którzy wstrzymali się od głosu była dwójka posłów Koalicji Polskiej-PSL-Kukiz'15 Urszula Nowogórska i Zbigniew Ziejewski.

- Przy głosowaniu wniosku o wotum nieufności wobec ministra Mariusza Kamińskiego miałam poważne wątpliwości, co do jego zasadności, a znam tę tematykę, bo zasiadam w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych - powiedziała poseł Nowogórska, pytana o powody swojego głosowania. Natomiast - przy głosowaniu wotum nieufności pana Ziobry pomyliłam się - dodała.

Zbigniew Ziejewski zaznaczył natomiast, że wysłuchał wyjaśnień obu ministrów, przedstawionych z trybuny sejmowej i podjął decyzję w sprawie głosowania. - Po prostu stwierdziłem, że obaj ministrowie nie pracują źle - podkreślił Ziejewski.

Zarówno Nowogórska, jak i Ziejewski głosowali zdalnie, nie było ich na sali sejmowej. Oboje przekonują też, że w klubie Koalicji Polskiej nie było w tej sprawie formalnie zarządzonej dyscypliny głosowania.

Przy głosowaniu wniosku szefa MSWiA wstrzymał się też Paweł Kukiz. - Gdybym uważał go za dobrego ministra, zagłosowałbym przeciw wotum, a gdybym go całkowicie źle oceniał, zagłosowałbym za jego odwołaniem. Uważam, że jest ministrem nieróżniącym się szczególnie od swoich poprzedników, a poza tym według mojej wiedzy PiS nie posiada nikogo lepszego w jego miejsce, dlatego wstrzymałem się od głosu - powiedział Kukiz.

Zaznaczył, że w podobny sposób głosował przy okazji poprzedniego wniosku o wotum nieufności wobec ministra Kamińskiego

Wcześniej, podczas debaty nad odwołaniem Zbigniewa Ziobry poseł Krzysztof Paszyk (PSL-Kukiz15) powiedział, że jego klub nie widzi powodów, aby bronić szefa resortu sprawiedliwości przed odwołaniem.

image
Posłowie podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Marcin Obara.

Wniosek o wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry

Uzasadniając wniosek o wotum nieufności dla szefa resortu sprawiedliwości złożony w czerwcu przez posłów KO, posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz zaprezentowała z mównicy sejmowej kartkę z napisem: "Zwolnienie dyscyplinarne".

- Przekazuję je panu w imieniu milionów Polaków, którzy mają dość przymykania oczu na afery z udziałem ludzi PiS. Przekazuję je panu w imieniu milionów Polaków, którzy mają dość upolityczniania sądów, mają dość upolityczniania prokuratury i wykorzystywania jej do partyjnych celów, mają dość niszczenia europejskich standardów i wprowadzania tu w Polsce standardów znanych dotychczas z Rosji i Białorusi - mówiła do ministra posłanka.

W debacie nad wnioskiem Piotr Sak (PiS) ocenił, że jest on "mętny i gołosłowny". Dodał, że zawarte w nim zarzuty mają "zdolność bojową plastikowych żołnierzyków". Poseł PiS przekonywał, że u Ziobry "lista osiągnięć i sukcesów jest spora", a ocena opozycji nijak ma się do pracy szefa resortu sprawiedliwości. Poseł chwalił szefa MS m.in. za wsparcie ofiar przestępstw, usprawnienie ściąganie alimentów, a także za to, że za jego czasów "zatrzymano czyścieli kamienic i aktywowano więźniów". Pozytywnie wypowiadał się o reformie wymiaru sprawiedliwości.

Poseł KO Arkadiusz Myrcha ocenił z kolei, że Ziobro to najgorszy minister sprawiedliwości w historii, którego zwierzchnictwo nad resortem opiera się na "kłamstwie, manipulacji i taniej propagandzie sukcesu". Mówił, że to "pierwszy minister, który ma nieprzerwanie najgorszą ocenę w badaniach opinii". Przekonywał, że Ziobro przypisuje sobie sukcesy poprzednich rządów i zaznaczał, że jako bezpieczne swoje miejsce zamieszkania wskazuje obecnie tyle samo Polaków, co wcześniej.

Myrcha wytykał ponadto Ziobrze, że środki z funduszu, który miał służyć ofiarom przestępstw, są przeznaczane dla m.in. dla organizacji związanych z o. Tadeuszem Rydzykiem lub zgodnie z interesami politycznymi środowiska politycznego Ziobry. Krytykował ponadto "rekordowe" oczekiwanie na wyroki i na działania prokuratury oraz "tajemnicze awanse dla niektórych prokuratorów".

Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus odnosiła się podczas debaty m.in. do kwestii pedofilii. - Wczoraj na komisji odwalił pan niezły teatr, żadne pana machanie rękoma nie zmyje wstydu i blamażu pana, i prezydenta Dudy, który ułaskawił pedofila. Daliście pedofilowi wolność, chociaż jeszcze rok temu grzmieliście: sprawca ma zakaz zbliżania się i kontaktowania się z pokrzywdzonym przestępstw seksualnych - mówiła.

Paszyk wytknął Ziobrze przewlekłość postępowań. - Warto pokazać, panie ministrze, jak po 4,5 roku pańskiego urzędowania ta przyjazność wymiaru sprawiedliwości dla obywateli wygląda - mówił. - Średni czas trwania postępowań sądowych w latach 2015-2018 wzrósł 4,5 miesiąca do ponad 5,5 miesiąca - dodał.

Krystian Kamiński (Konfederacja) zarzucił Ziobrze brak systemowych reform wymiaru sprawiedliwości. "Dotychczasowe zmiany to tylko i wyłącznie walka o wpływy" - ocenił i dodał, że należy uczynić sądy przyjaznymi dla obywateli, aby były szybkie i sprawiedliwe, a sędziów należy uwolnić od wykonywania biurokratycznych zadań.

image
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, fot. PAP/Marcin Obara

Odpowiadając na zarzuty opozycji, szef MS podkreślił, że działania prokuratury są krytykowane w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w czasie pandemii, "w związku ze sprawą maseczek, respiratorów". - Ale przecież właśnie w tych sprawach prokuratura wszczęła śledztwo następnego dnia po tym, kiedy wpłynęło do niej zawiadomienie, dzień po tym, gdy w jednej z gazet ukazał się artykuł wskazujący na możliwe nieprawidłowości - wskazywał.

Podkreślał też, że posłowie KO malują "fałszywy obraz", jeżeli chodzi o działanie prokuratury. - W każdym przypadku, jeśli popatrzymy na zwalczanie przestępczości mafijnej, przestępczości gospodarczej, kryminalnej, to widzimy ogromną różnicę w stosunku do czasów poprzednich - mówił.

- Czego wy chcecie? Macie odrobinę honoru? To nie jest rzeka, to jest morze, to jest ocean hipokryzji, zakłamania, cynizmu - ocenił minister.

Posłowie opozycji kilkukrotnie komentowali na głos wystąpienie ministra. Za zakłócanie wystąpienia upomniana przez prowadzącą obrady Sejmu wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Gosiewską została Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO).

Minister odwołał się także do kwestii ułaskawienia przez prezydenta mężczyzny skazanego za przestępstwo seksualne na osobie małoletniej. Jego zdaniem, sposób przedstawienia tej sytuacji był "niebywale skandaliczną operacją" wymierzoną w Andrzeja Dudę. - To pokazuje wasze prawdziwe oblicze, waszą prawdziwą twarz, jeśli chodzi o tę troskę, o los ofiar, zwłaszcza o los kobiet. Bo wyście nic albo niewiele robili, żeby ścigać realnie pedofilów - zwrócił się do opozycji.

- To, co zrobiliście tym kobietom, pokrzywdzonym w tej sprawie, to, jak instrumentalnie i cynicznie wykorzystaliście je, to szczyt, który przekracza moje wyobrażenia o tym, do czego jesteście zdolni - ocenił minister. Po raz kolejny przywołał oświadczenie ofiar, podkreślając, że ich słowa skierowane są m.in. do siedzących w sali sejmowej polityków.

Minister podkreślił, że kobiety powinny otrzymać wsparcie z Funduszu Sprawiedliwości za czasów rządów PO. - Przestępstwo miało miejsce od końca 2008 r. do 2011 r. (...), prawomocny wyrok to 2014 r. Czy ja wtedy byłem ministrem sprawiedliwości, czy ja nadzorowałem Fundusz Sprawiedliwości, czy rządziła Zjednoczona Prawica czy przypadkiem Platforma i PSL? Dlaczego nie pomogliście tym kobietom? - pytał.

Minister podkreślił ponadto, że na pomoc świadczoną przez ośrodki dla pokrzywdzonych przestępstwem do końca maja 2020 r. przeznaczono już 70 mln zł. Jego zdaniem dopiero teraz Fundusz wywiązuje się ze swoich zdań. - Fakty mówią same za siebie, wstydźcie się - zwrócił się do opozycji szef MS.

Wniosek o wotum nieufności dla Mariusza Kamińskiego

Posłowie KO także w czerwcu wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec MariuszaKamińskiego. Posłowie we wniosku napisali, że jest on wyrazem sprzeciwu wobec działań i zaniechań Mariusza Kamińskiego w koordynowanym przez niego dziale administracji rządowej.

Poseł wnioskodawców Tomasz Szymański (KO), wymieniając w Sejmie "grzechy główne" ministra Kamińskiego, mówił m.in. o "zaangażowaniu służb w bezwzględne tłumienie protestów obywateli". Szymański odnosił się przy tym do tzw. strajków przedsiębiorców. Inny poseł KO, były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mówił natomiast, że Kamiński użył policji na gruncie tzw. ustaw covidowych "sprzecznie z prawem i z konstytucją". Krytyka wobec ministra mówiła także o nieprzygotowaniu rządu na czas pandemii. Posłowie negatywnie oceniali też działanie Kamińskiego w ramach jego innej funkcji, a mianowicie koordynatora służb specjalnych.

image
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Marcin Obara

Szef MSWiA, odnosząc do zarzutów KO, przywołał zdanie z uzasadnienia wniosku KO, według którego tłumienie przez służby "pokojowych i legalnych protestów obywateli przeciwko działaniom władzy przywodzi najczarniejsze karty historii PRL". Minister pytał, jakie są te "czarne karty" w kontekście dławienia zgromadzeń publicznych. - Pomyślcie nad tym, co mówicie, co piszecie, co formułujecie, bo mnie nie obrażacie. Obrażacie ofiary komunistycznych zbrodni, banalizując zło- podkreślił. Stwierdził, że opozycja obraża również 100 tys. polskich policjantów, porównując ich do komunistycznych zbrodniarzy.

Minister akcentował też rolę działań służb podległych jego resortowi w związku z pandemią koronawirusa. Podkreślał, że policjanci dokonali już 10 milinów sprawdzeń osób przebywających na kwarantannie. Wskazał, że Straż Graniczna z dnia na dzień musiała odbudować granice wewnętrzne, żeby chronić obywateli Polski przed transmisją wirusa. Mówił też o Straży Pożarnej, przypominając stawianie przez strażaków tymczasowych izb przyjęć, a także ich skuteczną walkę m.in. z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym. Dziękował też wojewodom m.in. za organizowanie sieci szpitali jednoimiennych czy izolatoriów w związku z koronawirusem. - Tak pracowały służby i administracja podległa ministrowi spraw wewnętrznych i nikt mi nie odbierze prawa do satysfakcji z tego, co zrobili. Bo zrobili bardzo wiele dobrych rzeczy dla wszystkich obywateli - podkreślił.

Głos w dyskusji zabrał także premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu ocenił, że Kamiński jest najlepszym ministrem w czasach III RP, który zapobiega korupcji i "w możliwie maksymalny sposób stara się odzyskać te zasoby, pieniądze, które wpadły w ręce grup przestępczych". Szef rządu apelował do opozycji, by była "opozycją najjaśniejszej RP, a nie opozycją totalną". - Wnioskami, które kierujecie i sformułowaniami obrażacie majestat RP i wielu Polaków, którzy pamiętają czasy PRL - powiedział Morawiecki.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka