Radosław Fogiel był gościem Marcina Zaborskiego w radiu RMF FM.
Radosław Fogiel był gościem Marcina Zaborskiego w radiu RMF FM.

Wpadka posła PiS? Wyjawił, dlaczego obóz władzy nie ufa menadżerom w spółkach

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

Wicerzecznik PiS w RMF FM został zapytany o to, dlaczego tak wiele osób w spółkach skarbu państwa jest zatrudnionych z nadania partyjnego. Zdaniem Radosława Fogla, przyczyną są poglądy menadżerów na rynku i ich podejście do ekonomicznych planów "dobrej zmiany". 

Rozmowa w radiu z posłem Radosławem Foglem odbyła się wczoraj, ale dziś odbiła się szerokim echem w sieci. Wicerzecznik PiS od kilku godzin tłumaczy się z wypowiedzi na temat zatrudnionych kadr w spółkach skarbu państwa. 

Marcin Zaborski zapytał polityka, dlaczego partia rządząca nie powołała kilka lat temu rady ds. spółek, na czele której stanąłby fachowiec. Dziennikarz przypomniał, że była to jedna z obietnic PiS, by skuteczniej przeciwdziałać nepotyzmowi. 

- Z podobnym problemem mierzyliśmy się, kiedy sprawowaliśmy władzę w latach 2005-2007. Wtedy poszliśmy w kierunku bardzo eksperckim, otwartych konkursów, a jeśli chodzi o rady nadzorcze, to trafiali tam eksperci z rynku, osoby z tytułami naukowymi, z SGH i z innych uczelni. I problem okazał się taki, że ich sposób myślenia o gospodarce, o zarządzaniu był zupełnie sprzeczny z tym, co Prawo i Sprawiedliwość ma w swoim programie - odparł Fogiel. 

Poseł dodał, że trudno współpracować z ekspertami w dziedzinie gospodarki, którzy nie podzielają wizji reform i programu PiS. - Jeśli chodzi o zarządzanie, a szczególnie nadzór nad spółkami skarbu państwa, trudno oczekiwać, żeby rząd i tworzące go środowiska polityczne, które mają pewien sposób myślenia o gospodarce rozwoju, chciałyby, żeby również ta dziedzina była kierowana w sposób zgodny z tym, co my sądzimy o np. rozwoju państwa, o polityce gospodarczej państwa - tłumaczył wicerzecznik partii rządzącej. 

Fogiel pytany był o przejrzystość w sferze biznesu nieprzypadkowo. W ostatnich tygodniach również wyborcy PiS krytykowali zatrudnienie żony wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza na czele Agencji Rozwoju Przemysłu. Innym przypadkiem, bulwersującym opinię publiczną, był powrót do łask Zjednoczonej Prawicy Łukasza Zbonikowskiego - kiedyś posła, wyrzuconego z partii po oskarżeniach ze strony żony ws. przemocy domowej. Zbonikowski zaledwie kilka dni pełnił funkcję prezesa utworzonych niedawno Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych w Dęblinie i został odwołany. 

Media zajmowały się też karierą Nikodema Matusiaka - syna posła PiS Grzegorza Matusiaka - który został prezesem spółki Inova z grupy KGHM. 34-latek wcześniej był m.in. pełnomocnikiem zarządu ds. organizacji i rozwoju w Jastrzębskiej Spółce Węglowej S.A. Wicepremier Jacek Sasin zapowiedział, że decyzja w sprawie Matusiaka będzie "skorygowana". 

- Uważam, że większą wartością jest wycofanie się z błędnej decyzji, niż w niej tkwienie. Jeżeli chcemy, żeby pewien sposób działania spółek skarbu państwa, które są spółkami specyficznymi, to nie są wolne rynkowe elektrony, był zachowany, to też musimy stawiać na osoby, które dają rękojmię realizacji programu, z którym szliśmy do wyborów - odniósł się do wspomnianych sytuacji Fogiel. 

W mediach społecznościowych poseł PiS wyjaśnił jeszcze dokładniej, co miał na myśli podczas audycji w RMF FM. - Był sobie fachowiec z londyńskiego City, nazywał się Jacek Rostowski. Zarządzał polskim budżetem i mówił, że na program 500+ nie ma pieniędzy. Ciekawe czemu PiS go nie zatrzymał, tylko powierzył tę funkcję komuś innemu? To a propos realizowania założeń programowych w ekonomii - przytoczył przykład Fogiel. 

- Po prostu wolimy stawiać na ludzi, którzy - jak np. w przypadku LOTu - zapewniają rozwój i przyszłość, a nie doprowadzają do sytuacji, gdy polski premier mówi: „Najwyższy czas zerwać z doktryną, że LOT to jest firma, którą należy ratować za wszelką cenę" - odpowiedział poseł PiS na zarzuty prof. Stanisława Żerki. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka