Sygnatariusze chcą wyrazić "poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają społeczność gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych, fot. archiw. Flickr/Grzegorz Żukowski
Sygnatariusze chcą wyrazić "poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają społeczność gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych, fot. archiw. Flickr/Grzegorz Żukowski

Komentarze po liście ambasadorów w obronie społeczności LGBT. MSZ zapowiada reakcję

Redakcja Redakcja LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 209

Ambasadorzy kilkudziesięciu krajów w Polsce wystosowali list otwarty społeczności LGBTI w Polsce. MSZ zapowiada podjęcie kanałami dyplomatycznymi odpowiednich kroków w stosunku do każdego z ambasadorów.

Komentarz premiera Mateusza Morawieckiego

- Tolerancja należy akurat do polskiego DNA, wystarczy prześledzić chociażby ostatnią i przedostatnią historię, żeby się o tym przekonać, nikt nas tolerancji nie musi uczyć, ponieważ jesteśmy narodem, który tolerancji uczył się przez wieki i wiele świadectw historii takiej tolerancji daliśmy - powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji w KPRM.

Jak mówił, zgadza się z listem w tym zakresie, w którym jest mowa, że szacunek należy się każdej osobie. - A zupełnie nie zgadzam się z listem ambasadorów w tym miejscu, gdzie mówią, że w Polsce są osoby, którym taki szacunek jest w jakikolwiek sposób odbierany - powiedział szef rządu.

Mówił, że "prowokacją i deepfake'em" były tabliczki z napisem "LGBT free zone", które - jak mówił premier - pewien mężczyzna przykręcał przy tablicach z nazwami polskich miejscowości i robił zdjęcia. - Zafałszowywał całkowicie rzeczywistość, powiedzieć fake news o czymś takim, to zdecydowanie za mało powiedzieć. Drodzy ambasadorzy, głębokie przemyślenie w waszym kierunku i gorąca prośba, to był deepfake, to był bardzo głęboki fake zastosowany przez człowieka, który - jestem o tym przekonany - jest obcy środowiskom mniejszości seksualnych - mówił premier.

Jak dodał, przedstawiciele mniejszości seksualnych wiedzą o tym, że mogą w Polsce maszerować bez przeszkód i demonstrować swoje racje. - Muszą się tylko liczyć z tym w demokracji i wolny kraju, że jeżeli na jakimś transparencie ktoś manifestuje swoje racje, to ktoś inny może zamanifestować inne racje. Państwo polskie, siły bezpieczeństwa chronią i jednych, i drugich. To jest wolność, a nie krępowanie języka poprzez poprawność polityczną i poprzez fake newsy, z którymi mamy do czynienia - mówił szef rządu.

Morawiecki dodał, że w Polsce, która "słynie z tolerancji szacunek dla każdego człowieka, również ludzi, którzy zaliczają się do różnych mniejszości seksualnych jest niezagrożony i stosowany lepiej niż w wielu innych krajach".

"Ideologiczno-polityczny event"

Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk ocenił, że to list otwarty, który nie został skierowany do rządu, "a podpisanie się pod nim ma raczej charakter ideologiczno-politycznego eventu, a nie formalnego wystąpienia dyplomatów".

Jak zaznaczył, w liście tym zawarte są z jednej strony ogólnie słuszne tezy, np. o równości wobec prawa, pod którymi podpisałby się każdy. - Natomiast też wszelkiego rodzaju supozycje, które mogłyby wypływać, czy też pojawiają się przy okazji tego listu na temat tego, że w Polsce jest jakiś problem i osoby, które reprezentują środowisko LGBT, mają jakieś kłopoty, to jest po prostu teza nieprawdziwa - dodał.

Dworczyk, w kontekście przestrzegania praw człowieka, wyraził też żal, że "jakieś zacne grono kilkudziesięciu dyplomatów w Polsce nie podjęło działań na rzecz przyjęcia wspólnego stanowiska co do wydarzeń na Białorusi, gdzie są rzeczywiście ofiary śmiertelne, gdzie są ludzie bici i prześladowani przez aktualne władze białoruskie".

Joachim Brudziński, europoseł i wiceprezes PiS, odpowiedział na Twitterze na niedzielny wpis ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher, która poinformowała o liście ambasadorów, pod którym także się podpisała. "Prawa człowieka to nie ideologia - są one uniwersalne. 50 ambasadorów i przedstawicieli się z tym zgadza" - podkreśliła Mosbacher.

Zdaniem Brudzińskiego "my w Polsce również się zgadzamy". "Dlatego z nadzieją czekamy na kolejny list, tym razem w obronie mordowanych chrześcijan, zamykanych w więzieniach działaczy ProLife, wyrzucanych z pracy i prześladowanych ludzi cytujących Biblię, ludzi poddawanych wbrew swej woli eutanazji" - dodał.

List skomentował również na antenie TVP Info szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski: - MSZ powinno wytłumaczyć ambasadorom, że prawo jest równe wobec wszystkich osób i nikogo nie traktuje się szczególnie, ale też nikogo się nie wyklucza.

Dopytywany, czy to jest oczekiwanie płynące ze strony Prawa i Sprawiedliwości, Sobolewski odparł, że w tej chwili jest to jego oczekiwanie. "Że będzie rozmowa, w trakcie której państwo ambasadorzy usłyszą, że wszyscy są traktowani równo" - powiedział. "A jeśli chcą mówić o tym, że ktoś jest wykluczony, czyjeś prawo jest zagrożone, to część sygnatariuszy tego listu powinno sprawdzić, co dzieje się w ich krajach, prawdopodobnie dawno tam nie byli" - podkreślił. - I to będzie rola Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby tę prostą rzecz - wydawałoby się, prostą rzecz - uzmysłowić ambasadorom - ocenił.

MSZ zapowiada reakcję na list

Do listu odniósł się także szef MSZ Zbigniew Rau. Powiedział, że "trudno się nie zgodzić, że stoimy na gruncie obrony praw człowieka" i że "gwarantuje to konstytucja i praktyka polityczna"Jak zaznaczył, "te kwestie nie są intensywnie podnoszone w relacjach między korpusem dyplomatycznym a MSZ".

Jego zastępca, wiceszef MSZ, Krzysztof Jabłoński zapewnił, że będzie reakcja resortu. - Na pewno MSZ będzie po liście ambasadorów podejmować działania, podejmujemy je cały czas. Będziemy reagować tłumacząc i wyjaśniając jakie są fakty. Myślę zresztą, że sam fakt, że w liście nie znalazło się powtórzenie tego fake newsa o strefach wolnych od LGBT, to też dowód na to, że nasze działania, podejmowane w ostatnich tygodniach wywarły pewien skutek, bo mimo, że tego fake newsa powtarzało ostatnio wielu polityków, nie został on w liście umieszczony - powiedział Jabłoński.

- Jesteśmy przekonani, że rozmowa oparta na faktach, a nie na pewnych narracjach medialnych, wymyślanych tezach, niezgodnych z prawdą - to sposób, w jaki ta dyskusja powinna wyglądać. My będziemy na pewno wyjaśniali wszystkim ambasadorom, partnerom zagranicznym, politykom i mediom, jak wygląda sytuacja, że Polska jest krajem, dla którego prawa człowieka są jedną z absolutnie podstawowych wartości i zakaz dyskryminacji kogokolwiek z jakiejkolwiek przyczyny jest wpisany do polskiej konstytucji i w pełni przestrzegany, oraz, że stoimy na takim stanowisku, że na tym polega prowadzenie polityki - dodał wiceszef MSZ.

Zdaniem Jabłońskiego, sam fakt, że list został skierowany, "nie jest niczym niezwykłym", ponieważ - jak mówił - "takie listy się zdarzają i wielu ambasadorów w bardzo wielu krajach świata piszą takie listy i mają prawo do tego, by je pisać". - My natomiast mamy prawo i będziemy z tego prawa korzystać, by w odpowiedni sposób na nie reagować - zadeklarował.

Opozycja o liście ambasadorów

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki uważa, że rząd powinien poważnie potraktować list dyplomatów. - List napisało 50 ambasadorów akredytowanych w Polsce. To nie są ludzie, którzy obserwują Polskę z zewnątrz, oni są tu, na miejscu. To jest rzecz niezwykła, by nie powiedzieć bezprecedensowa. I jeśli 50 ambasadorów krajów demokratycznych wystosowuje taki list, który obraca się wokół kwestii praworządności - w tym momencie fragmentu tej praworządności, ale istota tego listu to przypomnienie, że wszyscy jesteśmy równi, mamy równe prawa i obowiązki. Wszyscy, niezależnie od rasy, wyznania, wyglądu, mamy prawo czuć się w Polsce dobrze - powiedział Grodzki w Senacie odnosząc się do sprawy listu.

Prawa człowieka to nie ideologia. Silny, jednoznaczny głos 50 ambasadorów w tym ambasador USA. Tak oto Kaczyński roztrwonił dziedzictwo „Solidarności” lat 80 i przemian okrągłego stołu. Z kraju wzorca obywatelskich swobód staliśmy się krajem na cenzurowanym" - napisał na Twitterze lider PO Borys Budka.

Do sprawy listu odniósł się także na Twitterze inny polityk Platformy, Grzegorz Schetyna. Podkreślił, że jego zdaniem list 50 ambasadorów "pokazuje, że cyniczna i wyrachowana nagonka rządzących niszczy nasze wewnętrzne relacje, jak i pozycję zagranicą". "Za te bezmyślne działania pisowskiej kasty zapłacą wszyscy Polacy i nasza gospodarka. Fatalna wiadomość wobec nadchodzącej recesji" - ocenił Schetyna we wpisie.

Europosłanka Sylwia Spurek podziękowała dyplomatom za ten list. "Są sytuacje, kiedy chciałabym, aby Polska miała twarz Francji, Belgii, czy Niemiec—napisała europosłanka. "Jak długo rządy innych państw będą musiały uczyć polski rząd, czym są prawa człowieka i jak je bronić? Dziękuję każdemu ambasadorowi i każdej ambasadorce za ten list i gest solidarności!" - dodała.

Konfederacja oburzona postawą dyplomatów

Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak przekonywał, że mamy do czynienia z sytuacją "bezprecedensową", gdyż - jego zdaniem - w Polsce "nie dzieje się nic nadzwyczajnego", a dziesiątki dyplomatów "publicznie wywiera presję na Polskę". - Mamy do czynienia z długookresową tendencją narzucania Polsce obcego nam świata wartości - ocenił. Podkreślił, że Polska jest "spadkobiercą organicznie rozwijającej się cywilizacji zachodniej, łacińskiej i europejskiej", natomiast sygnatariusze listu są - według niego - "spadkobiercami myśli nowej lewicy".

- Z naszej strony, nie ma i nie będzie zgody na lewicową interpretację praw człowieka - oświadczył Bosak.

Z kolei poseł Konfederacji Grzegorz Braun przekonywał, że sygnatariusze listu powinni być natychmiast uznani za persona non grata w naszym kraju. - Gdyby państwo polskie traktowało poważnie własny majestat, porządek prawno-ustrojowy, te osoby byłyby już w drodze na najbliższe lotnisko z prośbą, aby udały się do kraju macierzystego na konsultacje i nigdy więcej nie wracały - powiedział Braun.

List otwarty podpisali ambasadorowie: Albanii, Argentyny, Australii, Austrii, Belgii, Chorwacji, Cypru, Czarnogóry, Czech, Danii, Dominikany, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Indii, Irlandii, Islandii, Izraela, Japonii, Kanady, Litwy, Luksemburga, Łotwy, Macedonii Północnej, Malty, Meksyku, Niemiec, Norwegii, Nowej Zelandii, Portugalii, Republiki Południowej Afryki, San Marino, Serbii, Słowenii, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Szwajcarii, Szwecji, Ukrainy, Wenezueli, Wielkiej Brytanii, Włoch, a także Przedstawiciela Generalnego Rządu Flandrii i Delegata Generalnego Rządów Walonii-Brukseli oraz reprezentantów Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej i Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców w Polsce, Dyrektora Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, Dyrektor Biura Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji oraz Sekretarza Generalnego Wspólnoty Demokracji. Sporządzanie listu koordynowała Ambasada Królestwa Belgii w Polsce.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo