Andrzej Duda rozpoczynał swoją pierwszą kadencję, kiedy prezydentem USA był kandydat Demokratów Barack Obama, a wiceprezydentem Joe Biden, fot. Jakub Szymczuk/KPRP
Andrzej Duda rozpoczynał swoją pierwszą kadencję, kiedy prezydentem USA był kandydat Demokratów Barack Obama, a wiceprezydentem Joe Biden, fot. Jakub Szymczuk/KPRP

Spychalski tłumaczy, dlaczego Duda gratulował Bidenowi "udanej kampanii", a nie zwycięstwa

Redakcja Redakcja Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 103

Strategiczne relacje polsko-amerykańskie trwają od ponad 30 lat i są niezmienne bez względu na to, czy rządzi Demokrata czy Republikanin - zapewnił rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Błażej Spychalski. Zarówno PiS, jak i opozycja  liczą, że prezydent-elekt USA Joe Biden będzie kontynuował współpracę z Polską.

Agencja Associated Press i telewizje CNN, NBC oraz Fox News ogłosiły, że kandydat Demokratów na prezydenta USA pokonał w wyborach ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa i zostanie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Prezydent Andrzej Duda pogratulował w sobotę na Twitterze Bidenowi "udanej kampanii prezydenckiej" i dodał, że "w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA".

Prezydencki rzecznik Błażej Spychalski tłumaczył, że Duda nie gratulował od razu zwycięstwa, ponieważ system wyborczy w USA jest "daleko inny niż ten, który znamy z Polski czy z innych krajów w Europie".

- System wyborów w Stanach Zjednoczonych jest systemem pośrednim. To głosowanie, do którego doszło w ostatnim czasie w Stanach Zjednoczonych, polegało na tym, że mieszkańcy Stanów Zjednoczonych wybierali elektorów w poszczególnych stanach i ci elektorzy dopiero na zgromadzeniu elektorskim będą dokonywali wyboru prezydenta Stanów Zjednoczonych. W związku z tym dopiero wtedy będzie można gratulować oficjalnie wyboru na prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidenowi - wyjaśnił rzecznik Andrzeja Dudy.

Podkreślił, iż gratulacje od polskiego prezydenta są "oczywiście jednoznaczne z tym, że gratulujemy mu także i wyboru". - Natomiast też musimy przestrzegać reguł, które są w innych krajach, reguł demokracji. Reguły w Stanach Zjednoczonych są takie, że wybory mają charakter wyborów pośrednich, a nie bezpośrednich, stąd gratulacje w takiej formie skierowane na ręce pana prezydenta Joe Bidena - powtórzył Spychalski.

Odnosząc się do możliwych konsekwencji dla Polski zmiany w Białym Domu, prezydencki rzecznik podkreślił, że "strategiczne relacje polsko-amerykańskie trwają od ponad 30 lat". - I one są niezmienne bez względu na to czy w Stanach Zjednoczonych rządził prezydent z Demokratów czy wywodzący się z Partii Republikańskiej - dodał Spychalski.

Jego zdaniem w ostatnich pięciu latach, podczas prezydentury Andrzeja Dudy relacje Polska-USA "weszły na zdecydowanie wyższy poziom". - Ale pamiętajmy także o tym, że na początku prezydentury w 2016 roku to nie kto inny, jak prezydent Barack Obama gościł w Warszawie. Wiceprezydentem był w tamtym czasie był właśnie obecnie wybrany prezydent Joe Biden i to wtedy podjęto decyzję o zwiększonej amerykańskiej obecności w Polsce, więc te relacje mają charakter ciągły, strategiczny, mają charakter relacji bardzo dobrych - przekonywał Spychalski.

Przypomniał, że w poniedziałek prezydent Duda ma ratyfikować polsko-amerykańską umowę o wzmocnionej współpracy obronnej, która przewiduje m.in. zwiększenie liczebności wojsk USA w naszym kraju.

Przedstawiciele zarówno PiS, jak i większości sił opozycyjnych, którzy byli gośćmi niedzielnych programów publicystycznych w Polsat News i TVN24 liczą, że prezydent-elekt USA Joe Biden będzie kontynuował współpracę z Polską, m.in. w dziedzinach bezpieczeństwa militarnego i energetycznego.

Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) podkreślała w TVN24, że polską racją stanu jest utrzymanie przez nasz kraj "swej pozycji geopolitycznej na świecie", ponieważ jest to "gwarancją bezpieczeństwa dla Polski i Europy". - Oczywiście naszą największą racją stanu jest sprawa związana z Nord Stream 2, gdzie decyzje Trumpa dawały nam nadzieję, że rzeczywiście będzie to dla nas po prostu korzystne i ten układ bezpieczeństwa energetycznego w Europie będzie uczciwy. To jest nasza racja stanu - powtórzyła posłanka PiS.

Przypomniała, że Joe Biden deklarował w tej sprawie wolę kontynuowania dotychczasowej polityki swego kraju. - Trzymam go za słowo, liczę, że rzeczywiście tak będzie - zaznaczyła Stachowiak-Różecka.

Odnosząc się do niepochlebnych wypowiedzi Bidena na temat rządów PiS (porównywał je do reżimu na Białorusi), posłanka zwróciła uwagę, że Amerykanie są pragmatykami. - Jestem przekonana, że niezależnie od tego, co dotąd z ust Bidena padło, to on rozumie, że jeśli idzie o politykę europejską, musi się oprzeć na dobrych doradcach, a ten pragmatyzm sprawi, że jednak - myślę - możemy być pewni kontynuowania współpracy w zakresie polityki bezpieczeństwa między Polską a Ameryką - powiedziała Stachowiak-Różecka.

O tym, że status Polski jako sojusznika USA nie ucierpi wskutek zmiany w Białym Domu, przekonany jest także wicemarszałek Sejmu i lider SLD Włodzimierz Czarzasty. - Ameryka myśli przede wszystkim o swoich interesach i swoim bezpieczeństwie, a ponieważ bezpieczeństwo Ameryki to również bezpieczeństwo świata, to myślę, że będą się tak zachowywali, żeby dla nich było dobrze, bo to jest polityka - stwierdził szef Sojuszu w TVN24.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że Trump był "wzorem" dla polityków PiS, ponieważ "rządził konfliktem, specjalizował się w tworzeniu konfliktów, dzielił ludzi, nie lubi Unii Europejskiej i jest bardzo mocno zakochany w sobie". - (To) homofob, który generalnie, myślę, był wzorem dla pana Kaczyńskiego, dla pana Dudy, dla pana Ziobry i dla pana Morawieckiego - zaznaczył wicemarszałek Sejmu.

Przyznał jednocześnie, że Trump "załatwił" dla Polski "kilka spraw pozytywnych", takich jak wizy czy sprzeciw wobec Nord Stream 2.

Czarzasty przestrzegał zarazem, że jeżeli polskie władze nie zmienią podejścia do m.in. do LBGT, to będą mieć kłopot. - Joe Biden 21 września powiedział taką rzecz: prawa osób LGBT to prawa człowieka; w UE ani nigdzie indziej na świecie nie ma miejsca na strefy wolne od LGBT". (przyszła wiceprezydent) Kamala Harris ma podobne poglądy, macie trochę problemików - ironizował lider SLD, zwracając się do Stachowiak-Różeckiej.

Wiceprzewodnicząca klubu Koalicji Obywatelskiej, liderka Inicjatywy Polska Barbara Nowacka również przekonywała w Polsat News, że zwycięzca wyborów w USA jest człowiekiem otwartym, który deklaruje też przyjaźń w stosunku do Polski. Podobnie, jak Czarzasty, zauważyła jednak, że Biden ceni przestrzeganie praw człowieka, m.in. praw kobiet. - To oczywiście dobra informacja. PiS zostaje trochę sam w tym nurcie populistycznym (...) Cieszymy się, że wygrywa zatrzymanie populizmu, bo to też dobry sygnał dla Polski - dodała posłanka KO. Wyraziła przekonanie, że nie tylko w USA skończy się "era oszalałego populizmu".

Chwaliła też przyszłą wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamalę Harris. - (To) silna osobowość, kobieta, która wprost mówi jak przywiązana jest do praworządności, państwa prawa, ale też wartości takich, jak prawa kobiet i prawa człowieka, więc chyba oczywiste jest, że po Trumpie, który dla Europy, dla demokratycznego świata, dla praw człowieka, dla ochrony środowiska, dla dbałości o taką międzynarodową otwartość i spójność, człowieka dążącego do silnego izolacjonizmu USA, dobrą wiadomością jest to, że wygrywa Joe Biden - podkreśliła Nowacka.

Według Agnieszki Ścigaj (PSL-Kukiz15) Polska od 30 lat prowadzi bardzo skuteczną politykę w stosunku do Stanów Zjednoczonych. - Jesteśmy członkiem NATO, jesteśmy partnerem w NATO, mamy wojska amerykańskie, współpraca się układa, mamy możliwość kupowania gazu - przypomniała.

Dodała, że Joe Biden jest osobą, która "bardziej godzi, niż powoduje konflikty", więc jego wybór jest dobry dla USA, ale też dla Polski. - Rozmowy dyplomatyczne mogą być zdecydowanie łatwiejsze albo przynajmniej na wyższym poziomie, z poszanowaniem Polski jako partnera, a nie traktowaniem jej tylko jako petenta czy klienta - przekonywała posłanka.

Sceptyczny w stosunku do prezydenta-elekta był szef koła Konfederacji Jakub Kulesza, który przekonywał w Polsat News, że między administracją Donalda Trumpa a Joe Bidena będzie jedna zasadnicza różnica - chodzi o politykę energetyczną, w szczególności podejście do budowy gazociągu Nord Stream 2. - To jest bardzo niebezpieczne dla Polski i z tego też wynikają gorszy stosunek administracji Trumpa do Unii Europejskiej. UE wspiera ten bardzo szkodliwy dla Polski, dla jej bezpieczeństwa energetycznego i politycznego projekt. Nie przeciwdziała temu projektowi, tak jak to czynił Donald Trump - zaznaczył poseł Konfederacji.

Kulesza wyraził też obawę, że nowy prezydent może wstrzymać sprzedaż Polsce gazu skroplonego LNG.

Sztab Joe Bidena deklarował, że jeśli wygra on wybory prezydenckie, podtrzyma sprzeciw wobec Nord Stream 2. Sam Biden w 2016 r. nazwał ten projekt "złym interesem dla Europy".

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka