Posłanka KO Barbara Nowacka (C) podczas demonstracji pod hasłem "W imię matki, córki, siostry", 28 bm. w Warszawie. Fot. PAP/Andrzej Lange
Posłanka KO Barbara Nowacka (C) podczas demonstracji pod hasłem "W imię matki, córki, siostry", 28 bm. w Warszawie. Fot. PAP/Andrzej Lange

Strajk Kobiet. Posłanka Nowacka dostała gazem. Lempart pluła w stronę policjantów

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 225

Zakończyły się manifestacje Strajku Kobiet, które w sobotę w całym kraju zorganizowano przy okazji świętowania 102. rocznicy uzyskania przez kobiety praw wyborczych. 

Największa demonstracja odbyła się w Warszawie. Zatrzymano co najmniej dziesięć osób.

Na Twitterze pojawiło się wiele wpisów dokumentujących Strajk Kobiet w Warszawie. Wśród nich znalazły się zdjęcia posłanki Barbary Nowackiej, która została potraktowana gazem podczas akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej.


Uczestnicy sobotniej manifestacji w Warszawie zgromadzili się na Rondzie Dmowskiego około godz. 15. Organizatorzy strajku nie przedstawili żadnej konkretnej trasy przemarszu. W mediach informowano jedynie, że demonstracja związana jest z 102. rocznicą uzyskania praw wyborczych przez kobiety. Nad rondem zawieszono tabliczki z napisem „Rondo Praw Kobiet”, przykrywających tabliczki z nazwiskiem Dmowskiego.

Około godz. 16.00 manifestujący ruszyli w kierunku pl. Konstytucji. Tuż po wejściu na ul. Marszałkowską byli blokowani przez funkcjonariuszy policji i radiowozy, które uniemożliwiały im przejście środkiem jezdni. Protestujący omijali policjantów chodnikiem i dalej szli w spontanicznie obranym kierunku. Z placu Konstytucji część osób przeszła przez bramy budynków mieszkalnych i dotarła pod siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji przy ul. Batorego, a stamtąd z powrotem w okolice placu Konstytucji.

Druga część protestujących dostała się na plac Zbawiciela, skąd próbowała dotrzeć na plac Unii Lubelskiej. Przejście ul. Marszałkowską zostało skutecznie zablokowane przez funkcjonariuszy policji. Protestujący próbowali dostać się na plac drogą okrężną, ale ona również została zablokowana. Funkcjonariuszom udało się powstrzymać przed dalszym marszem znaczną część protestujących na ul. Waryńskiego, którą internauci relacjonujący przebieg manifestacji m.in. na Twitterze nazwali „kotłem na Waryńskiego”.

– Funkcjonariusze otaczali kordonem grupki ludzi, którzy byli informowani, że zostanie przeprowadzona czynność legitymowania, po której w każdej chwili mogą opuścić teren. Niestety część osób posłuchała organizatorek protestów i odmawiała podania swoich danych. Takie osoby były zatrzymywane. Zatrzymywaliśmy też osoby w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa – powiedział nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. Zatrzymanych zostało co najmniej 10 osób. Dokładna liczba będzie znana po zakończeniu czynności przez funkcjonariuszy, którzy w godzinach wieczornych legitymowali uczestników demonstracji.

Strajk Kobiet, Warszawa, policja
Demonstrację w 102 rocznicę praw wyborczych kobiet, zorganizował Ogólnopolski Strajk Kobiet. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Poza hasłami sprzeciwiającymi się zaostrzaniu prawa aborcyjnego i hasłami antyrządowymi, uczestniczki manifestacji skandowały „Przepraszamy za utrudnienia, mamy rząd do obalenia”. Utrudnienia występowały przede wszystkim w kursowaniu komunikacji miejskiej, której ruch był czasowo wstrzymywany, bądź kierowany drogą okrężną, w związku z protestującymi pojawiającymi się na jezdni lub na torowiskach tramwajowych.

Około godz. 18 protestujący przedostali się z ulicy Marszałkowskiej na Trasę Łazienkowską i na wysokości przystanku autobusowego weszli na wszystkie pasy jezdni, prowadzące w obu kierunkach. Kierowcy trąbili, uczestnicy protestu krzyczeli „chodźcie do nas”. Po kilku minutach pojawiła się policja, która usunęła protestujących.

– Zdarzenie na Trasie Łazienkowskiej było bardzo niebezpieczne. Grupa protestujących osób wbiegła na jezdnię pomimo dużego natężenia ruchu, dlatego nasze działania były bardzo dynamiczne i polegały na szybkim przywróceniu ruchu w tym miejscu – wyjaśnił nadkom. Marczak.

Rzecznik KSP powiedział że na miejsce zostali skierowani funkcjonariusze z wydziału kontroli, którzy zweryfikują czy doszło do takiego zdarzenia i dlaczego posłanka została spryskana gazem. Nadkom. Marczak podkreślał jednocześnie, że policjanci informowali osoby zgromadzone na Trasie Łazienkowskiej o czynnościach, które zamierzają podjąć i apelowali o zejście z jezdni „także do posłów i senatorów”.

„Pokojowa forma protestu, którą wielokrotnie po manifestacjach Strajku Kobiet podkreślają organizatorki zarezerwowana jest często dla mediów i na ich potrzeby. Poza telewizyjnymi kamerami postawa tych osób wygląda zgoła odmiennie” – napisała na Twitterze stołeczna policja.

Do wpisu załączył film, na którym widać jak Marta Lempart ze Strajku Kobiet krzyczy do policjanta, że łamie prawo nie informując jej o swoich danych osobowych i numerze służbowym. „Taka z was kur… policja, prawa nie stosujecie. Wypi…ć!” – krzyknęła Lempart i splunęła w stronę funkcjonariuszy.

Marta Lemparta
Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Bez poważniejszych incydentów zakończył się w sobotę w Gdańsku protest kobiet przeciw przemocy policji. Organizatorzy solidaryzowali się z Warszawą, gdzie podczas ostatnich demonstracji nieumundurowani policjanci używali wobec protestujących m.in. pałek teleskopowych.

Manifestacja rozpoczęła pod Pomnikiem Jana III Sobieskiego na Targu Drzewnym. Później demonstranci przemaszerowali przed Prokuraturę Okręgową na ul. Wały Jagiellońskie, a następnie przed Komendę Miejską Policji. W trakcie przemówień protestujący podziękowali pomorskiej policji za ochronę manifestacji. Podkreślali bezpieczne działania lokalnych funkcjonariuszy w przeciwieństwie do warszawskiej policji.

We Wrocławiu protest przebiegał pod hasłem „Patriarchat wyp...ć”. Manifestujący maszerowali ulicami miasta z dużym czerwonym neonem z hasłem „wyp…ć”. Uczestnicy przeszli z pl. Wolności ulicami ścisłego centrum Wrocławia pod Dolnośląski Urząd Wojewódzki. Policja wylegitymowała część uczestników.

W Łodzi uczestnicy protestu zebrali się o godz. 15 na Starym Rynku, skąd - podążając za nawiązującym do 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych bannerem „Dziewucha Niepodległa” - przeszli w liczącym ponad tysiąc osób marszu pod siedzibę wojewódzkiej komendy policji przy ul. Lutomierskiej. Tam liderki ruchu Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom złożyły kwiaty i apelowały do policjantów, by przestrzegali konstytucji; zapewniały też, że nie są ich wrogami. Potem demonstranci wrócili tą samą trasą, kończąc marsz na pl. Wolności ok. godz. 17. Według policji, manifestacja przebiegała bardzo spokojnie - służby nie miały powodów do interwencji.

Spokojnie - zdaniem policji - było także w Krakowie. Jak przekazał rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń, funkcjonariusze wylegitymowali kilka osób. W krakowskim proteście wzięło udział około tysiąca osób. Manifestujący przeszli pod hasłem „Mamy prawo! #strajkkobiet Głos to za mało!”. Protestujące kobiety przeszły z Rynku Podgórskiego, ulicami Stradomską, Franciszkańską, pod Collegium Novum UJ. – Po 102 latach od wywalczenia praw wyborczych dla kobiet nadal musimy wychodzić na ulice, by domagać się naszych praw. Ta walka trwa – mówiły organizatorki zgromadzenia. Podkreśliły też: „Nie ugniemy się ani przed pseudo TK, ani przed rządem, ani przed policją realizującą rządowe nakazy”.

W Lublinie protest rozpoczął się od krótkiego wiecu na skwerze 100-lecia Praw Wyborczych Polek. – Prawa, które zostały nam raz dane te 102 lata temu nie są na zawsze. Musimy o nie walczyć. Nie ma zgody na łamanie praw człowieka na łamanie praw osób z macicami – powiedziała jedna z przemawiających kobiet.

Po wiecu demonstranci – około stu osób - ruszyli chodnikiem w kierunku centrum miasta. Trzymali transparenty z napisami „My jesteśmy rewolucją”, „Kobieta myśląca zagrożeniem dla władzy”. Marsz zakończył się na Placu Wolności.

Protesty w kraju trwają od 22 października br., gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony.

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo