Artur Dziambor z partii KORWiN opowiada się za dobrowolnością w kwestii szczepień. Fot.: Instagram/Artur Dziambor
Artur Dziambor z partii KORWiN opowiada się za dobrowolnością w kwestii szczepień. Fot.: Instagram/Artur Dziambor

Artur Dziambor dla Salon24.pl o przymusie szczepień. „Nie jesteśmy antyszczepionkowcami"

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 80
- Niestety, idziemy w kierunku obowiązkowości. To widać na każdym kroku. My się temu stawiamy, ale nie dlatego, że jesteśmy antyszczepionkowcami, tylko jesteśmy antyprzymusowcami - komentuje dla portalu Salon24.pl ewentualny przymus szczepień przeciw COVID-19 w Polsce poseł Konfederacji Artur Dziambor.

Dawid Sieńkowski (Salon24.pl): Panie pośle, po ostatnich pańskich wypowiedział dotyczących pandemii przeczytałem komentarze, że naoglądał się pan Netflixa. Kto więc żyje w fikcyjnym świecie – rząd ze swoimi restrykcjami czy konfederaci, dla których pandemii nie było, nie ma i nie będzie?

Artur Dziambor (poseł Konfederacji, partia KORWiN): My po prostu negujemy polityczne decyzje, które naszym zdaniem są błędne, tak jak zresztą zdaniem lekarzy z wielu państw. Wskazywaliśmy na to, co działo się w USA między stanami, które się zamknęły a tymi, gdzie nie było tak drastycznych restrykcji. Wirus istnieje, jest groźny, czasami okazuje się śmiertelny. Dla niektórych śmiertelne okazały się ograniczenia związane z tym, że nie było dostępu do służby zdrowia. My na początku pierwszego lockdownu w marcu 2020 roku mówiliśmy, że będziemy mieli faktyczną epidemię, ale rakowców, zawałowców i innych. To przykre, że mieliśmy rację. Rząd cieszy się, że wygrywa z koronawirusem, podczas gdy liczby są przeciwko nim. To wynika tylko z tego, że mają bardzo silną machinę propagandy. Natomiast my w Konfederacji nie negujemy wirusa wbrew temu jak wielu myśli, tylko metody walki z nim.

Ustalmy – jesienią nie robimy absolutnie nic i nie używamy słowa „pandemia” czy jednak powinny być jakieś formy walki z wirusem?

Leczyć się powinni ludzie, którzy chorują jak ja. Mój stan był taki, że musiałem być przeniesiony do szpitala, gdzie czekałem na łóżko kilka dni, tak jak inni. Na szczęście wreszcie się doczekałem i wyzdrowiałem, dzięki fantastycznym lekarzom. Natomiast jakiekolwiek formy ograniczania i zamykania są zwyczajnie nieskuteczne.

Wszelkie ograniczenia osób na metr kwadratowy to bzdury. Rozumiałem na początku, że rządy świata szukają metody w walce z nieznanym, ale teraz wiemy wszystko. Wyobrażam sobie to tak, że jeżeli chcę chodzić w maseczce, to chodzę, a nie państwo mi to narzuca. Tak jak z obowiązkowością szczepień. Rząd wymyśla kroki, żeby de facto doprowadzić do przymusowego szczepienia. Są już pomysły na zmotywowanie ludzi, np. rodzice stracą na dzieci „500 plus”, jeżeli się nie zaszczepią. Inny pomysł: nie wpuszczać do restauracji, siłowni, itd. Mamy system e-obywatel, gdzie każdy ma certyfikat i kod QR. Zaraz ruszy gigantyczna machina produkcji czytników kodów QR, ponieważ to będzie sposób, żeby udowodnić, iż jest się zaszczepionym i wejść np. do restauracji.

Kolejny pomysł rzucił senator Bury, który powiedział, że osoby zaszczepione powinny mieć obniżoną składkę zdrowotną. To łapówka. Składka zdrowotna jest obowiązkowa, a nie jest prywatną sprawą każdego, tak jak my zresztą proponujemy. Państwo nie powinno mieć prawa w ten sposób przekupywać ludzi. Ja sugerowałem, że zachętą może być pięć czekolad, które dostajemy, gdy idziemy krew oddać. Natomiast nie mogą być kary, które przedstawiane są jako nagrody. Niestety, idziemy w kierunku obowiązkowości. To widać na każdym kroku. My się temu stawiamy, ale nie dlatego, że jesteśmy antyszczepionkowcami, tylko jesteśmy antyprzymusowcami. A państwo pozwoliło sobie na inżynierię społeczną w skali, której jeszcze nikt nie widział.


Czytaj także:



Czyli nie ma konfederackiego modelu walki z wirusem? Jakiegokolwiek punktu, który np. mówiłby, że w komunikacji miejskiej czy galerii handlowej może przebywać ustalona liczba osób?

Nie, absolutnie nie. Każdy jest odpowiedzialny za siebie. Jeżeli ludzie czują się zagrożeni, to powinni zaszczepić się albo chodzić w maseczce. Natomiast my nie przewidujemy nic innego jak leczenie chorych.

Ograniczenia źle działają w każdym aspekcie. Ja jestem nauczycielem i patrzę na szkoły, które zostały zamknięte. Młodzi ludzie zostali posadzeni przed laptopami. Na początku można było sobie żartować, że młody człowiek cieszy się, iż nie musi chodzić do szkoły, ale przecież okazało się to tragiczne. Mamy gigantyczną liczbę stwierdzonych depresji i wzrost prób samobójczych w niektórych miejscach o ponad 30 proc. albo więcej. To się nie wzięło znikąd. Nagle młodzi ludzie się nie naoglądali „Sali samobójców”. Pojawiły się absurdalne ograniczenia, np., że młody człowiek nie może wyjść sam z domu do godz. 16:00.

Do tego, oczywiście, dochodzą ograniczenia w nauce. Upadł bardzo poziom naszego szkolnictwa, który i tak był w bardzo złym stanie. Matury oblała ¼ maturzystów, mimo że poziom został sztucznie obniżony.

Podał pan przykład senatora Burego, a z przeciwnej strony Jarosław Gowin także nie chce przymusowych szczepień, ale uważa, że jak najbardziej powinno się segregować społeczeństwo. Pan wicepremier dodał przy tym, że mówi to jako „odpowiedzialny za gospodarkę”. Segregacja to dobry ruch dla gospodarki w oczach pana jako wolnorynkowca?

Jarosław Gowin się grubo pomylił. On, jako odpowiedzialny za gospodarkę, powinien właśnie mówić, że nie powinno być żadnych ograniczeń. Oprócz tego, jako minister, powinien też powiedzieć, że „Tarcze” są całkowitym pomyleniem. Przedsiębiorcy powinni po prostu pracować.

Słuchałem absurdalnego wystąpienia prezesa NBP Adama Glapińskiego, którego każde zdanie było właściwie albo manipulacją, albo kłamstwem. Z jego wypowiedzi wyszło, że cudownie, iż trafił się lockdown, ponieważ polska gospodarka nigdy nie była w tak świetnym stanie. Oni po prostu biorą sobie słupki, które im pasują, np. bezrobocie. A prawda jest taka, że u nas nie ma bezrobocia, ponieważ jesteśmy po prostu za biedni, żeby sobie pozwolić nie pracować. To po pierwsze. Po drugie – eksport, oczywiście, urósł, gdyż my jesteśmy krajem, gdzie cały czas siła robocza jest tańsza niż w innych krajach Europy. Polacy wciąż są tańsi niż cała Europa Zachodnia.

Rządzący nie spotykają się z ludźmi, którzy prowadzą własne biznesy, tak jak my. Część z nas w Konfederacji prowadziła własne firmy. Rozmawialiśmy z przedsiębiorcami, którzy mówili nam jak wygląda pomoc z „Tarczy Antykryzysowej”. Właściciel siłowni, która płaci 30 tys. zł czynszu co miesiąc dostał jednorazowo 5 tys. zł postojowego. I co z tego? To mu nie pomogło. Niestety, taki przedsiębiorca musi zbankrutować i zwolnić pracowników.

Ja mieszkam w Gdyni. Widzę, że powstały nowe puby i restauracje, ale dużo z nich też się zamknęło. Podobnie z klubami fitness. Do mnie zadzwoniła właścicielka z siłowni, do której chodzę, żeby się zapytać, czy po lockdownie do nich wrócę, tak jak inne osoby, ponieważ nie wie, czy opłaca się otwierać biznes. I takich przykładów jest wiele. A rząd patrzy tylko na swoje słupki. Teoria mija się tu z praktyką w bardzo przykry sposób.

Jak pan słyszy głosy typu Jarosław Gowin, „zatroskane o polską gospodarkę”, to co przychodzi panu do głowy?

Nie rozumiem Jarosława Gowina. On, jako członek rządu, w niektórych kwestiach jest pomocny, np. likwidacja 30-krotności ZUS-u na pierwszym posiedzeniu kadencji Sejmu, co sam zaproponował. Natomiast w tym przypadku kompletnie nie rozumiem takiego podejścia, żeby segregować ludzi i nie wpuszczać niezaszczepionych do jakichś miejsc. Tym bardziej, że minister Gowin uważa siebie za wolnościowca. W tym nie ma nic wolnościowego.

My, jako Konfederacja, złożyliśmy projekt ustawy „STOP Segregacji Sanitarnej”, do której uzyskaliśmy również podpisy posłów Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ także w Klubie PiS jest grupa, której nie podoba się, że będziemy tworzyć kategorie obywateli. To zdrowy objaw – mimo że partia rządząca ma swoją politykę, to jednak wśród nich są ludzie, u których budzi się sprzeciw, bo nigdy nie wiadomo „kiedy przyjdą po mnie”. Każdy człowiek powinien sobie to uświadomić. A to dopiero pierwszy krok.

Ja zwróciłem wcześniej uwagę na serial „Black Mirror”, gdzie każdy się oceniał na podstawie minięcia się. Wiedzieli o sobie absolutnie wszystko. Komentowali, lajkowali, obserwowali się. Na tej podstawie ludzie byli przyjmowani do pracy, parowani się itd. I my idziemy w kierunku, gdzie wszystko będzie tak wyglądało, jeżeli pozwolimy, aby państwo segregowało nas, czy zaszczepiliśmy się czy nie na taką bądź inną chorobę.


Polecamy:


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości