"Po co wyrzucać nas z NATO i Unii skoro można poczekać, aż PiS straci władzę?". fot. Flickr
"Po co wyrzucać nas z NATO i Unii skoro można poczekać, aż PiS straci władzę?". fot. Flickr

"Po co wyrzucać nas z NATO i Unii skoro można poczekać, aż PiS straci władzę?"

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 180
Jak się nie ma takiego położenia geograficznego i banków jak Szwajcaria, albo położenia i ropy oraz gazu jak Norwegia to można być albo na Zachodzie, albo pod butem Rosji jak Białoruś, albo być ew. Ukrainą. Kto twierdzi inaczej i mówi, że jest jakaś trzecia droga dla Polski jest albo durniem, albo zdrajcą – mówi Salonowi 24 Witold Jurasz, dyplomata, publicysta Onet.pl.

Kongresie USA kongresmeni zajmują się stanem demokracji w Polsce i na Węgrzech. Jakie ma to znaczenie?

Witold Jurasz: No jednak czym innym jest debata plenarna w Kongresie, czym innym przesłuchania w komisjach, których jest dziennie po kilka - kilkanaście. Ja bym podszedł do tego w miarę spokojnie. Z moich rozmów z dyplomatami państw NATO i Unii Europejskiej wynika, że oni coraz bardziej traktują rządy PiS-u jako coś przejściowego. Dłużej klasztora niż przeora. Mówiąc krótko – owszem, będą takie czy inne nieprzyjemności, a może nawet sankcje, ale nikt nas z NATO ani UE wyrzucać nie będzie. Po co, skoro można poczekać do chwili, gdy PiS straci władzę. Na Zachodzie zdają sobie sprawę, że ten rząd zaczyna już powoli zjadać własny ogon. Patrzę więc na to ze spokojem. Nie zmienia to faktu, że skala błędów popełnionych przez obecną ekipę przechodzi już wszelkie pojęcie.

Przeczytaj też:


Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu


Dlaczego banki centralne inwestują w złoto? NBP wyjaśnia


No, są opinie, że wreszcie jest rząd asertywny, który umie postawić się na forum międzynarodowym.

Za czasów rządów PO byłem zwolennikiem tego, by prowadzić politykę bardziej asertywną. Jednak w czasach licealnych przeszedłem kurs asertywności, wiem co to jest asertywność i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że to, co robi obecny rząd z asertywnością nie ma nic wspólnego. To jest jakaś przedziwna mieszanina neurozy, obsesji, strachu zmieszanego z agresją, strojenia się w piórka i przede wszystkim picu.

Co ma Pan na myśli?

PiS ogłasza, że jesteśmy „atakowani” bo Zachód nie chce silnej Polski. A niby w czym konkretnie Polska pod rządami PiS stała się silna? Konkretnie a nie tak jak odpowiadają zwolennicy rządu, którzy mówią ładnie, ale nic z tego nie wynika. Armia jak była słaba, tak jest słaba. Elektrownie mamy z czasów Gomułki i Gierka i nic nowego nie powstaje. Poza oczywiście prezentacjami w Power Point, a na których mamy już nawet nowe lotnisko. Podobno Niemcy je zwalczają. Pytanie tylko po co, skoro od 6 lat się o tym mówi, a nikt nawet łopaty raz w ziemię nie wbił. Dyplomatycznie jesteśmy tak silni, że już nawet Czesi mają nas za przeproszeniem w głębokim poważaniu. No to gdzie jest ta siła, która tak przeraziła Berlin? To jest słowem jeden wielki pic, a nie siła.

I do tego jeszcze jakieś zupełnie idiotyczne obrażanie sojuszników. I tu już dla odmiany są konkrety. Jeżeli polski prezydent nie uznał za stosowne pogratulować (jak robili to wszyscy światowi przywódcy) Joe Bidenowi wygranej w wyborach prezydenckich, a jak już coś napisał to w istocie podważał jego zwycięstwo, to jaki był cel? Co pan prezydent konkretnie chciał osiągnąć? Oczywiście – powiedzą fani A. Dudy i PiS – przecież nic się strasznego nie stało. No niby nic. Poza tym, że Amerykanie uznali naszego prezydenta za człowieka, z którym nie warto rozmawiać.

Sytuację w Polsce krytykują nie tylko demokraci, ale też republikanie. A przedstawicielka jednego z think tanków stwierdziła, że trzeba rozważyć, czy amerykańskie wojska powinny stacjonować w Polsce. Czy nie jest to jednak smutne, że padają takie sformułowania?

Jest. Docierają też sygnały, że Stany Zjednoczone uruchomią środki na wsparcie demokracji w Polsce i będzie to działanie porównywalne – nie co do skali oczywiście - do tego, co było robione w czasie komunizmu. W sensie symboliki – katastrofa. No, ale to też mamy na własne życzenie. Jak się nie rozumie, że niezależnie od tego kto rządzi w Waszyngtonie to, jak się zależy od USA w takiej sprawie jak bezpieczeństwo, nie wolno atakować mediów, nie wolno szczuć na mniejszości seksualne, że nie wolno grać na Trumpa zamiast grać na USA to tak się to musi kończyć.

W mojej ocenie PiS jest już organicznie niezdolny do korekty kursu. Jeśli w rządowych mediach puszcza się fragment filmu Netflixa jako ilustrację rzekomej strzelaniny w Szwecji, a nadzorujący służby minister pokazuje stare porno z kozą, albo krową jako dowód tego, że migranci to zoofile to znaczy, że władza już nawet kłamać w miarę wiarygodnie nie umie. No bo nawet kłamać trzeba jednak tak, żeby nie zostać na tym przyłapanym następnego dnia. Przekroczone zostały wszelkie granice. Mnie to o tyle martwi, że choć nie jestem typowym konserwatystą, to inaczej niż skrajni liberałowie i skrajna lewica uważam, że Polska potrzebuje mądrego konserwatyzmu. To, co wyprawia PiS, to jest tymczasem harakiri konserwatyzmu w Polsce.

Konserwatyzm to jest skądinąd, tak jak ja go w każdym razie rozumiem, również zachowywanie pewnych form, to jest taka staromodna elegancja. No a co mamy? Jeżeli niedawno wiceszef MSZ po przyjęciu ambasadora Belgii napisał na Twiiterze, że Belgia nie powinna wypowiadać się o naszym wymiarze sprawiedliwości, bo belgijski wymiar sprawiedliwości skompromitował się przy okazji sprawy mordercy i pedofila Marca Dutroux to co to niby jest? Dyplomacja? To tak, jakby jakiś inny wiceszef dyplomacji powiedział, że Polska to kraj, który skompromitował się, gdyż jego pracownicy pogotowia to „łowcy skór”, czyli zabójcy i w związku z tym Polska nie ma prawa wypowiadać się na temat pandemii w Europie. Polityka polegająca na obrażaniu wszystkich wokół to dowód głupoty, a nie przebiegłości. Byłem bardzo krytycznie nastawiony do rządów PO, przy czym krytykowałem je publicznie i na piśmie, więc nikt mi konformizmu zarzucić nie może, ale jak patrzę na rządy PiS to dochodzę do wniosku, że jeśli wszystko na co nas stać to albo PO, albo PiS to szkoda Polski.

Czy polskie zakupy zbrojeniowe mogą spowodować, że USA inaczej będą patrzeć na nasz kraj?

Polski rząd ma przeświadczenie, że płaci Amerykanom bardzo wiele za ich broń, więc może robić co chce. Tyle, że z amerykańskiego punktu widzenia to nie są jakieś ogromne pieniądze. Mohammed bin Salman (saudyjski następca tronu faktycznie rządzący Arabią Saudyjską – red.) zostawia ich znacznie więcej, ale Amerykanie wcale nie odpuścili mu sprawy Dżamala Chaszukdżiego, czego dowodem jest choćby to, że ujawnili dokumenty na temat tego zabójstwa. Po drugie zaś to po prostu nie tak działa w USA. Nie ma przełożenia zakupów na politykę. W każdym razie nie ma takiego przełożenia. Kiedyś zakładano, że za kupno F-16 zniosą nam wizy. No i nie znieśli. Znieśli, gdy spadła ilość odmów wydania wiz, a spadła bo za pracą nie trzeba było jechać do Chicago, skoro bliżej jest Dublin i Londyn.

No i ostatnia kwestia. Politycy PO mówią, że PiS planuje polexit. PiS-owcy zaprzeczają. Ale ostatnio Janusz Kowalski z Solidarnej Polski podał nawet datę ewentualnego referendum. To jak to jest z tym polexitem?

Janusza Kowalskiego mi bardzo żal. Ile on musiał przejść i jak bardzo musiał się męczyć kryjąc się ze swoimi poglądami jako działacz Platformy Obywatelskiej. Myślę, że to człowiek, który wiele w życiu dla Polski wycierpiał. Co do Polexitu zaś to kiedyś w Onecie napisałem tekst zatytułowany „Polexit z przypadku”. Napisałem w nim, że PiS nie chce wyjść z Unii, ale tak samo jak David Cameron, który też nie planował wyprowadzić Wielkiej Brytanii z UE, ale do Brexitu doprowadził, może Polskę z UE wyprowadzić. Dzisiaj nie jestem już pewien jedynie tego, czy PiS naprawdę nie chce wyjścia z Unii, bo – jak słusznie zauważył w Onecie Andrzej Stankiewicz nie ulega dyskusji, że żaden rząd po 1989 roku nie prowadził tak antyzachodniej retoryki jak to robi PiS. Jak się nie ma takiego położenia geograficznego i banków jak Szwajcaria, albo położenia i ropy oraz gazu jak Norwegia to można być albo na Zachodzie, albo pod butem Rosji jak Białoruś, albo być ew. Ukrainą. Kto twierdzi inaczej i mówi, że jest jakaś trzecia droga dla Polski jest albo durniem, albo zdrajcą.


Przeczytaj też:

Tusk po dyskusji w Kongresie o Polsce: "Tak wygląda zdrada stanu"

Debata w Kongresie o Polsce i Węgrzech. "Z bólem serca" padł niekorzystny dla nas postulat

Wyższe stopy procentowe. Prof. Gomułka: „Inflacja nie spadnie. Będą kolejne podwyżki stóp”

Rewolucja w Sądzie Najwyższym. "Dobrze, niech się sędziowie biorą do roboty!"


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka