Donald Tusk i Zbigniew Ziobro. Fot. PAP/PAP/Piotr Nowak
Donald Tusk i Zbigniew Ziobro. Fot. PAP/PAP/Piotr Nowak

Koalicja Tuska z… Ziobrą? „Wspólny interes, by osłabić Kaczyńskiego i PiS”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 51
Mam teorię, która brzmi absurdalnie, ale w polityce absurdy często okazują się prawdą. Jest nieformalny sojusz, a konkretnie wspólnota interesów Donalda Tuska i Zbigniewa Ziobry. Ziobro będzie swoją twardą antyunijną retoryką wpychał PiS na eurosceptyczną ścieżkę. A Tusk i PO będą to nagłaśniać i nabijać sobie punkty – mówi Salonowi 24 Andrzej Stankiewicz, publicysta, wicenaczelny Onet.pl.

Niedawno w „Stanie po Burzy” w Onet.pl mówiliście Państwo, że niewykluczona jest zmiana na stanowisku premiera i Mateusza Morawieckiego zastąpić może Mariusz Błaszczak. Potem media informowały, że obecny szef rządu miałby wiosną zastąpić Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego. Na ile realne są to scenariusze?

Andrzej Stankiewicz: Bardzo trudno powiedzieć. Bo oczywiście są jakieś znaki, mówiące, że coś takiego może nastąpić. Czy faktycznie nastąpi – nie wiadomo. Ja tę możliwość dopuszczam, ale nie jestem jej pewien. Ewidentnie jednak coś się dzieje.

Przeczytaj też:

Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu

NBP upamiętnia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego banknotem kolekcjonerskim i złotą monetą

Co świadczyłoby o ewentualnych zmianach?

Nie ma dowodów ale są znaki. Mateusz Morawiecki został bardzo osłabiony podczas rekonstrukcji rządu. Chodzi o dwa resorty, czyli rozwoju i klimatu. One z punktu widzenia przeciętnego wyborcy nie mają znaczenia. Ale z perspektywy władzy są niezwykle istotne. Jeden będzie rozdzielać środki unijne, szefowa drugiego będzie zderzać się na forum europejskim z Timmermansem. I do resortów tych trafili ludzie, których Mateusz Morawiecki nie chciał. Do tego doszła czystka w spółkach, przede wszystkim PKO BP, gdzie obecny premier miał swoich ludzi jeszcze od czasów PO. Wiosną został „odstrzelony” związany z Morawieckim prezes, teraz związani z nim członkowie zarządu. Miały być pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, na razie ich nie ma. I za to premier może być bardzo mocno atakowany, głównie przez ziobrystów. Do tego dochodzi realne zagrożenie uzależnienia budżetu unijnego od praworządności. Chodzi nie o ten budżet nadzwyczajny, covidowy, ale budżet siedmioletni. Gdyby tak się stało, dla PiS byłaby to katastrofa. Ewidentnie Morawiecki nie ma dobrej passy. Ziobro zaciera ręce.

Skąd pomysł, żeby następcą Mateusza Morawieckiego został Mariusz Błaszczak?

Za bardzo nie ma kogoś innego. Oczywiście swoje ambicje ma Jacek Kurski, ale on byłby dla wielu osób w PiS-ie nie do zaakceptowania. Poza tym mocno polaryzowałby opinię publiczną. Tu chodzi raczej o kogoś spokojnego, kto nie pisze głupich maili, jest wyciszony i zdystansowany. Nie jest milionerem i jest lojalny. Błaszczak pasuje do takiej roli. Drugim sygnałem jest wzmacnianie Błaszczaka. Coraz więcej jego ludzi ma wpływy w partii. Jego ludzie nadzorują pocztę. To szef MON zdominował PiS na Mazowszu. A było kilku innych potencjalnych liderów – Mariusz Kamiński, Jacek Sasin. Wpływy zyskał Błaszczak.

A co z „wymianą” prezesa Glapińskiego – oczywiście tu chodzi o niewybranie obecnego prezesa na kolejną kadencję, obecna kończy się w przyszłym roku. Są plotki, że do NBP trafić miałby sam Morawiecki. Faktycznie pozycja obecnego prezesa osłabła?

Widzimy to po samym zachowaniu prezesa NBP. Jeszcze we wrześniu mówił on, że tylko dyletant może podnosić stopy procentowe. A teraz podniósł je i to dwukrotnie. Ewidentnie wśród ludzi PiS jest przeświadczenie, że drożyzna może ich wykończyć. Bo można oczywiście mówić, że winna temu jest Unia Europejska. Ale nawet dla Kurskiego nie będzie proste przekonać ludzi, że za wszystko płacą więcej przez Unię Europejską. W PiS panuje przekonanie, że ich wyborcy zniosą wszystko – wojnę o sądy, kryzys demokracji, wojnę z Unią i konflikty o aborcję. Ale nie zniosą skrajnego podniesienia cen.

Rząd mówi jednak o podwyżkach płac, które mają zneutralizować drożyznę?

To są dyrdymały. Oczywiście, ludzie mają statystycznie podwyżki płac. Dotyczy to ogółu pracujących. Ale przecież ci najbiedniejsi nie zarabiają więcej o 20 procent! A muszą zapłacić energię, jedzenie, a opłaty znacząco idą w górę.

Jaki jest realny związek NBP z drożyzną?

Adam Glapiński dbał o niskie stopy procentowe, bo było to dobre dla rządu. Przyznał się, że manipulował kursem złotego, dzięki czemu zwiększył wpływy do budżetu. Jednak przespał moment, gdy inflacja doprowadziła do drożyzny. I teraz podejmuje ruchy ratunkowe, podnosi stopy procentowe. Jeszcze kilka miesięcy temu ta kolejna kadencja wydawała się pewna. Teraz już tak pewna nie jest. Ale to, co się zdarzy nie jest jeszcze przesądzone. Bo kandydata wskazuje prezydent, a między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim jest sytuacja bardzo napięta. I Duda ostatnio odznaczył Glapińskiego. Oczywiście to, co się stanie zależy od szeregu czynników. Jednak takie znaki, jak wyraźne osłabienie pozycji premiera, promowanie się Błaszczaka, wreszcie ruchy Glapińskiego uprawdopodobniają zarówno plotki o zmianie premiera, jak i zmianach w NBP.

Czy fakt, że na wiosnę ma zostać wybrany prezes NBP nie jest powodem, dla którego PiS nie zdecyduje się na wcześniejsze wybory?

Wiosna, czerwiec to moment, gdy będzie wybrany prezes NBP i członkowie Rady Polityki Pieniężnej. Pamiętajmy też, że trzech członków RPP wybiera prezydent, trzech Sejm, a trzech Senat. Więc przynajmniej dwóch przypadnie opozycji. Ale co do wyborów, to scenariusze są rozmaite. Jest wniosek PSL o skrócenie kadencji Sejmu. Ale tak naprawdę to Jarosław Kaczyński ma na stole kilka rozwiązań. Wśród nich są i wcześniejsze wybory, i wymiana premiera. Jednak wcale nie jest powiedziane, czy, i na które rozwiązanie prezes PiS ostatecznie się zdecyduje.

Pana tekst o tym, że PiS ma w planach jeśli nie wyjście z UE, to przynajmniej jej zohydzanie, odbił się szerokim echem. Politycy PiS zdecydowanie zaprzeczyli. A potem w Pana programie poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski nie tylko polexitu nie wykluczył, ale nawet podał konkretną datę?

I nie zrobił tego jakoś szczególnie dociskany, wyraźnie chciał przekazać ten komunikat. Ja mam taką teorię, która brzmi absurdalnie, ale w polityce absurdy często okazują się prawdą. Jest nieformalny sojusz, a konkretnie wspólnota interesów Donalda Tuska i Zbigniewa Ziobry. Ziobro będzie swoją twardą antyunijną retoryką wpychał PiS na eurosceptyczną ścieżkę. Będą krytykować Morawieckiego i PiS za wyższe ceny energii, za wycofanie się z reformy wymiaru sprawiedliwości, za plan odbudowy, którego nie ma. Ziobryści uważali, że nie należy brać pieniędzy od UE, że lepiej je pożyczyć. Będą atakować za wprowadzenie zasady pieniądza za samorządność. Więc będą atakować Morawieckiego i PiS z pozycji bardzo eurosceptycznych. Tusk i Platforma będą to wykorzystywać, by głośno mówić o tym, że PiS chce wyprowadzać Polskę z UE.

Ale czy ta strategia Ziobry przyniesie skutek?

PiS będzie musiał wejść w krytykę Unii. Bo przecież jak będą drastyczne wzrosty cen energii, to będzie musiał mówić, że to wina Brukseli. Proszę zwrócić uwagę na całą sekwencję zdarzeń. Janusz Kowalski podaje 2027 rok. Nieprzypadkowy. Bo w 2027 roku skończą się pieniądze z obecnej perspektywy, która dla Polski jest korzystna. Kolejny to już taki dobry nie będzie. Polska się bogaci, ale to powoduje, że nie będziemy już biednym krajem. Więc część regionów straci finansowanie. Dla eurosceptyków będzie to naturalne paliwo. Ale generalnie – to retoryka Ziobry prowadzi PiS w kierunku eurosceptycznej polityce. I Tusk to doskonale wykorzystuje. I wyraźnie mówi „PiS planuje wyjście z Unii”. Więc Kowalski, Ziobro, Jaki uderzają w PiS z flanki antyunijnej, Tusk z flanki prounijnej.

Społeczeństwo nie jest jednak antyunijne – sondaże są jednoznaczne?

Na dziś Polacy na pewno nie są gotowi na wyjście z Unii. Zdaniem Kowalskiego będą za kilka lat, gdy wzrosną ceny energii. Być może tak. Ale póki te nastroje będą prounijne to Tusk będzie też zyskiwać na nagłaśnianiu eurosceptycyzmu PiS.

W artykule napisał Pan jednak też generalnie o sceptycznym stosunku Jarosława Kaczyńskiego do Unii?

Tak. Oczywiście abyśmy wyszli z Unii musiałyby zostać spełnione rozmaite warunki – musiałby PiS ponownie wygrać wybory, Jarosław Kaczyński musiałby być w bardzo dobrej formie, a pamiętajmy, że w 2027 roku będzie mieć prawie 80 lat, nastroje społeczne musiałyby się jednak zmienić. Ale co do zasady stosunek Kaczyńskiego do Unii też jest sceptyczny. On traktuję Unię jako projekt wrogi ideologicznie, politycznie, ale w pewnym sensie i gospodarczo. Co jest bez sensu, bo Unia to zyski wynikające nie tyle ze środków, które dostajemy, ale ze względu na wspólny rynek. W przypadku wyjścia Polski z Unii ryzyko wprowadzenia ceł na polskie produkty doprowadziłoby do dewastacji polskiej gospodarki.

Przeczytaj też:

Tusk i inni politycy pójdą w marszach "Ani jednej więcej", by uczcić 30-latkę z Pszczyny

Kaja Godek krytykuje Tuska: Dbanie o interes narodowy nigdy nie było jego mocną stroną

Prof. Domański: Tusk już nie umie bez konfliktu. Ale ta strategia nie jest skuteczna


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo