Salon24
Salon24

Ciarka: Niech politycy się miedzy sobą naparzają, wyzywają się. Są do tego stworzeni

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
Gościem programu "Jastrzębowski wyciska" był dziś rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka. W rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim mówił m.in. o sytuacji na granicy. Poruszono również temat mandatów za nieprzestrzeganie obostrzeń.


Sławomir Jastrzębowski: Muszę pana pochwalić. Zapytałem internautów, o co mam dzisiaj  pana zapytać i większość opinii była taka, żeby przede wszystkim panu pogratulować. 

Mariusz Ciarka: Bardzo się cieszę, ponieważ wiemy, że te nastroje mogą się zmienić, jedna wpadka i sytuacja może się odwrócić. To, co dzisiaj przeżywamy wspólnie, a więc obronę  polskich granic i to naprawdę realną. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest to działanie  wojenne wymierzone przeciwko Polsce przez reżim Łukaszenki i Rosję. Tu musimy być  twardzi i trzeba zaufać polskim służbom - mowie tutaj nie tylko w imieniu polskiej policji, ale  tez straży granicznej, wojska i służb specjalnych. Te podziękowania licznie spływają do nas,  to jest po 300 maili dziennie, to są laurki od dzieci, filmy, które przesyłają ludzie, począwszy  od przedszkoli, a kończąc na domach seniora. To jest bardzo miłe, to wielkie wsparcie dla nas, podnosi morale i daje przeświadczenie, że dobrze wykonujemy naszą pracę.

To teraz będzie pod górkę. Sytuacja na granicy sprawiła, że wasz wizerunek się  poprawił, jest lepszy. Bo był zły - a dlaczego był zły? Otóż sprawa pandemii nadwyrężyła wasz wizerunek. Kojarzyliście się niesympatycznie - wyciągnęliście przedsiębiorców np. z  restauracji siłowo, nakładacie mandaty za brak maseczek, przegrywacie w sądach taśmowo  i ten wasz wizerunek zrobił się po prostu kiepski. 

Zobacz: Donald Tusk o wyjściu z epidemii: Nie ma planu. Są tylko szemrane maile

I tak i nie. Sytuacja dotyczyła nie tylko polskich służb, ale służb w całej Europie i na  świecie, gdzie policja musiała respektować przepisy, które dla wielu osób były  kontrowersyjne. Z tym przegrywaniem taśmowo spraw muszę się nie zgodzić,  ponieważ rzeczywiście w przekazie medialnym tak można to było odbierać. Gdybym nie wiedział, jak wygląda ta sprawa, pomyślałbym, że policja lawinowo przegrywa sprawy w sądach w sprawie tych wniosków kierowanych o nieprzestrzeganie przepisów pandemicznych. Bo takie rzeczywiście wrażenie stworzyły media, szczególnie społecznościowe. Ale proszę pamiętać, że ludzie, którzy przegrali i zostali skazani przed sądem, nie mieli interesu by kopiować te wyroki sądów i wrzucać na profile społecznościowe. Swego czasu zrobiliśmy analizę - ja pamiętam, że wtedy to było około 12 tys. wniosków skierowanych do sądu. Z tych 12 tys. zaledwie w 80 przypadkach przegraliśmy sprawy i przyznam się, że to z naszej winy - głównie to były sprawy przegrane z przyczyn formalnych, gdzie np. policjant przygotowujący wniosek do sądu źle wpisał konkluzję, co skutkowało tym, że sąd nawet nie tyle co uniewinnił, tylko umarzał postępowanie. A więc zgodzimy chyba, że na tyle spraw wtedy kiedy badaliśmy te 80 przypadków to jest promil, to mniej niż jeden procent. 

Ale faktycznie te sprawy były tak nagłaśniane w mediach, tworzyło się wrażenie, że na bieżąco przegrywamy. Aczkolwiek ciężko osądzić, czy rzeczywiście słusznie sądy podchodziły do tego. Staramy się nie oceniać wyroków czy orzeczeń sądowych. Natomiast działaliśmy na podstawie takich przepisów, jakie były. Ja przypomnę jeszcze raz - ustawa o inspekcji sanitarnej bądź wprowadzeniu stanu epidemii była uchwalona kilka lat temu, nawet za poprzedniego rządu, a wiec nie było tak, że te przepisy nagle się pojawiły. Sprawdzimy te statystyki - może mówi pan prawdę zobaczymy!

Zobacz: Gdzie jest Pani Cichanouska?

Jeszcze odniosę się do tego niekorzystnego wizerunku. Pamiętam, jak grupa zamaskowanych policjantów biła ludzi pałkami teleskopowymi.

Pamiętajmy, że my nie walczyliśmy z ludźmi - my walczyliśmy i nadal walczymy z pandemią. Tu podmiotem dominującym jest nie policja, a państwowa inspekcja sanitarna, która niestety nie ma sił i środków, by egzekwować te przepisy. I tu znowu pojawiają się mity. To były duże zgromadzenia. Przedstawiciele różnych środowisk stworzyły takie wrażenie, że to jest coś nadzwyczajnego, że funkcjonariusze pododdziałów kontrterrorystycznych  pojawiają się na takich imprezach. Można zapytać się moich kolegów - zawsze podczas największych zgromadzeń, protestów i manifestacji byli w tłumie policjanci jednostek wcześniej nazywanych antyterrorystycznymi, teraz nazywanych kontrterrorystycznymi. To jest norma, to nie jest zjawisko, które pojawiło się teraz. Kolejna krzywdząca dla nas sytuacja - i teraz ja proszę o sprawdzenie - pojawiły się ponoć obrazki, na których rzekomo widać, że policjanci biją pałkami kobiety. Ja nie widziałem ani jednego obrazka, żeby policjant uderzył pałką kobietę. Nawet faceci nie dostali tymi teleskopowymi. Mało tego - nawet jeśli były podstawy prawne, żeby użyć ich to ja bym przecież powiedział, “tak te przepisy pozwalają nam, aby użyć zgodnie z ustawą o środkach przymusu bezpośredniego pałki w stosunku do osób, które stawiały czynny czy bierny opór. Ale tu wytworzono taką atmosferę, przeświadczenie, że kobiety były bite przez antyterrorystów. Proszę mi przesłać jakieś zdjęcie, gdzie kobieta została uderzona pałką teleskopową i ja wtedy przyznam racje. Nasze postępowanie nie wykazało, aby ktokolwiek został przez tych funkcjonariuszy nimi uderzony. Nikt nie został nimi uderzony. I to nawet zgodnie z przepisami, o środkach przymusu bezpośredniego.

Rozumiem, że fotoreporter nie został też uderzony gumową kulą?

To było 11 listopada zeszłego roku. Jak pamiętam i KGP i kierownictwo MSWiA przeprosiło za tę sytuację. Nie mnie ją oceniać, prokuratura cały czas bada tę sprawę. Tutaj nawet środowisko fotoreporterów się podzieliło. Część z nich przyznała, że nawet najlepsze ujęcie nie może być ważniejsze od życia i zdrowia. Wielu fotoreporterów skrytykowało to zachowanie, że tam gdzie trwały walki nagle pojawił się fotoreporter pomimo komunikatów.

Zobacz: Zmiany w resortach rozwoju i klimatu. Są konkretne nazwiska

Dlaczego policja jest na granicy?

Ja myślę, że tam, gdzie coś się dzieje, tam jest policja. Policja jest tam, gdzie coś się dzieje.

Jak zdrowie rannych policjantów na granicy?

Rannych zostało 12 funkcjonariuszy. Na szczęście ze wszystkimi jest dobrze. Warto wspomnieć o tym, że ci funkcjonariusze, gdy tylko okazało się że ich obrażenia nie zagrażają zdrowiu - na własną prośbę  chcieli wrócić na granicę, żeby wspierać swoje koleżanki i kolegów. 

Co pan sądzi o tzw. użytecznych idiotach? Myślę o aktorach, celebrytach, itd., którzy nazywają służby mordercami etc.

Myślę, że większość policji i obywateli uważa, że to są niepotrzebne wypowiedzi. Niech każdy zajmuje się tym, do czego został powołany. Dziennikarz niech będzie dziennikarzem, więc niech relacjonuje, nie pyta i ustala. Policjant niech będzie policjantem, sędzia niech będzie sędzią, prokurator prokuratorem, a aktorzy niech zajmą się aktorstwem. Politykę zostawmy politykom. Niech ci politycy się miedzy sobą naparzają, niech między sobą wyzywają się. Oni są do tego stworzeni. Oczywiście, że chcielibyśmy mieć idealną politykę, gdzie ten język byłby aksamitny, ale wiemy dobrze, ze w polityce jest rożnie, a ci aktorzy więcej na tym ucierpieli, niż skorzystali, nie wyczuli tego, czego społeczeństwo polskie oczekuje.

Zauważmy, ze ci aktorzy, którzy się włączali na tę politykę, dużo na tym stracili, bo przecież to są zerwane kontrakty, wypowiedziane umowy i to jest utracone zaufanie wielu fanów, którzy odhaczali te polubienia. 

[Zelt] współpracował z Akademią Bezpiecznej Jazdy, a więc próbowano wykorzystać jego autorytet. Okazało się to rzeczywiście wpadką. My natychmiast przeprosiliśmy, zwłaszcza za to, że została przez niego nieładnie potraktowana, znieważona. Natychmiast zerwaliśmy z tym panem umowę. Niech to będzie nauczka dla wszystkich, żeby zajmowali się aktorstwem, a nie polityką. 

Zobacz: Koniec programu "Zdrovve Love" w gdańskich szkołach. Urząd miasta pod ostrzałem

Jaki przewidujecie scenariusz na polsko-białoruskiej granicy?

Sytuacja jest tam nieprzewidywalna, nikt nie ma wątpliwości, że to scenariusz kreślony przez Łukaszenkę, ale też służby rosyjskie. Jeszcze kilka tyg temu służby białoruskie zaprzeczały, że mają związek z tym, co tam się dzieje. My jako polska zostaliśmy postawieni w sytuacji, w jakiej jeszcze żadne państwo w europie nie było. Bo nawet nawiązując do kryzysu migracyjnego, jaki ma miejsce w europie zachodniej, pamiętajmy, że tam nie angażowało się bezpośrednio żadne obce państwo.

Dalej będziecie gnębić ludzi, którzy chodzą bez maseczek?

Jeszcze raz powtórzę, my walczymy z pandemią, a nie z ludźmi. To pokazują nasze statystyki. Codziennie w chwili obecnej np podając dane za ostatnią dobę, to jest ok. 4 tys. skontrolowanych pojazdów komunikacji zbiorowej, gdzie nie ujawniamy żadnych poważniejszych wykroczeń. Oczywiście może być tak, że kiedy pojazd jest zatrzymywany, to ludzie szybko zakładają maseczki, ale od razu dodam ze zdarza się ze policjanci wchodzą po cywilnemu wspólnie z inspektorami sanitarnymi robią kontrole i rzeczywiście ta poprawiło się. Ludzie przestrzegają przepisów. Codziennie pouczamy 5 tys. osób aby zakrywali nos i usta, karzemy mandatem 1500 -2000 zł. Pamietajmy, że tych pouczeń jest więcej. W pierwszej kolejności policjanci zwrócą uwagę i kończy się na upomnieniu. Dopiero, gdy ktoś odmawia założenia maseczki, wyciągamy większe konsekwencje

SW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka