Po śmierci Kingi postępowanie toczące się przed dąbrowskim sądem prawdopodobnie zostanie umorzone - podał rzecznik - jego przedmiotem było bowiem wydanie zarządzeń dotyczących sytuacji rodzinnej dziecka.
Jak wynika z przeprowadzonej kontroli, która odbyła się tam po śmierci Kingi, sąd prawidłowo prowadził tę sprawę. Kontrola dotyczyła też pracy kuratora sądowego, który miał sprawować nadzór nad rodziną dziewczynki; również w tym zakresie nie ujawniono jakichkolwiek nieprawidłowości.
Kontrola w szkole
Z kolei kontrolę w szkole podstawowej, do której chodziła dziewczynka, przeprowadziło małopolskie kuratorium oświaty.
- Kontrola już się zakończyła - powiedział PAP dyrektor szkoły Bogusław Marek.
Dyrektor zapewnił również, że odkąd pojawiły się sygnały, że dziewczynka może potrzebować wsparcia, objęta została ona pomocą psychologiczno-pedagogiczną.
- Kinga była naszą uczennicą, chodziła do szkoły praktycznie przez cały czas, więc również cały czas pozostawała pod opieką psychologa i pedagoga - podkreślił Marek.
Jak wyjaśnił, szkolna pedagog była równocześnie wychowawczynią klasy Kingi; pedagog i psycholog pozostawały też w stałym kontakcie z matką dziecka, będącą jego opiekunem prawnym.
- Matka przez cały czas była o wszystkim informowana, nie mieliśmy zastrzeżeń, co do współpracy z nią - wskazał dyrektor.
- Jesteśmy niedużą szkołą, do której chodzi niewiele ponad setka dzieci. To, co stało się z Kingą, to dla nas wszystkich wielka tragedia - przyznał Marek.
Dąbrowski Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i Wsparcia Rodziny przekazał, że nie udziela informacji na temat swoich podopiecznych. Instytucja ta podlega burmistrzowi Dąbrowy, który w rozmowie z PAP zapewnił, że "po tej tragedii trwają prace stosownych służb i organów".
Wciąż brakuje wielu puzzli
- Trzeba zrozumieć, że instytucje takie jak MOPS, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie [podległe starostwu], czy szkoła, która była bardzo blisko uczennicy, nie chcą dzielić się wszystkimi informacjami, które są istotne dla toczących się kontroli - powiedział Krzysztof Kaczmarski.
- Myślę, że niebawem przyjdzie moment, kiedy te prace ustaną, i wtedy informacja będzie szersza, bardziej precyzyjna i dostępna - ocenił burmistrz.
Jak podkreślił, z wiadomości pozyskanych od wymienionych przez niego instytucji wynika, że "wniesiono dużo pracy i wysiłku, żeby zapobiec tej tragedii".
- Na pewno we wszystkich nas pozostanie pytanie, czy zrobiliśmy wszystko i jak najlepiej, żeby jej uniknąć - przyznał Kaczmarski.
Jego zdaniem "nad takimi tragediami i sytuacjami otoczenie nie zawsze jest w stanie zapanować, mimo dysponowania wieloma narzędziami do pomocy".
- Zarówno działania szkoły, MOPS-u i sądu, a także kierowanie dziecka do szpitala - to wszystko miało poprawić jego sytuację. Niestety to się nie powiodło - wskazał burmistrz.
- Mogę tylko ubolewać nad tym, co się stało i współczuć tej rodzinie. Ale do trwających działań służb niestety nie mogę się odnosić - powiedział PAP wicestarosta dąbrowski Krzysztof Bryk.
Matka walczyła o córkę
Pełnomocnik matki dziewczynki, adw. Justyna Chlastawa w rozmowie PAP zapewniła, że "matka Kingi podejmowała wszelkie działania, by pomóc córce".
- Współpracowała ze szkołą, psychologiem, psychiatrami, kuratorem sądowym, wyraziła zgodę na współpracę z MOPS. Wspierała małoletnią, bo to ona była dla niej najważniejsza - podkreśliła adwokat.
Jak wskazała pełnomocnik, "dziś Kingi nie ma, a jej rodzina przeżywa żałobę". Pragnie też spokoju, którego nie zaznaje z uwagi na "ataki medialne".
- Rodzina dziewczynki prosi o zaprzestanie tych ataków i uszanowanie ich prywatności - zaapelowała adw. Chlastawa.
WP
Czytaj dalej:
- Justin Trudeau mówił o garstce ludzi. Do Ottawy zjechały dziesiątki tysięcy by protestować
- Czy Rosja wkroczy na Ukrainę? Amerykański ekspert nie ma wątpliwości, podał datę
- Produkcja energii z węgla w Polsce bije rekordy. Efekty mogą być opłakane
- Dziś WOŚP zagra po raz 30. Akcja, która powinna łączyć Polaków, a nie dzielić
- Premier Kanady opuścił swój dom ze względów bezpieczeństwa. Napięcie w kraju rośnie
Komentarze