zdjęcie ilustracyjne (źródło: Pixabay)
zdjęcie ilustracyjne (źródło: Pixabay)

Wyższe emerytury? To skutek zgonów w wyniku pandemii COVID-19

Redakcja Redakcja Emerytury Obserwuj temat Obserwuj notkę 10
"Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że w czasie pandemii skrócił się średni oczekiwany czas trwania życia. W związku z tym osoby, które złożą wniosek o emeryturę po 1 kwietnia 2022 roku będą mogli liczyć na znacznie wyższe świadczenie.

Pandemia koronawirusa spowodowała znaczny wzrost liczby zgonów. W efekcie zmniejszyły się przewidywania związane ze średnim dalszym trwaniem życia we wszystkich przedziałach wiekowych. Każdego roku dane te są ujmowane w tablicach, które wylicza GUS. Stanowią one podstawę do ustalania emerytur w nowym systemie (czyli w formule zdefiniowanej składki; dla osób urodzonych po 1949 r.).

Tablice te ukazują statystyczny pozostały czas życia ubezpieczonych osób. W praktyce wygląda to tak, że zebraną składkę osoby przechodzącej na emeryturę dzieli się przez średnią dalszego trwania życia osoby w tym samym wieku. Im więcej miesięcy życia, tym świadczenie będzie niższe.

Zobacz też:

Z roku na rok coraz niżej

— Spadek oczekiwanej długości życia już w 2020 r. był duży, a w 2021 r. niestety tylko się pogłębił — przekazał Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Z opublikowanych przez GUS danych wynika, że z roku na rok średni statystyczny pozostały czas życia jest coraz krótszy. W 2019 roku 60-latek miał przed sobą 261,5 miesiąca życia, w 2020 roku — 247,7 miesiąca, a w 2021 roku – już 238,9 miesiąca.

— Średnie dalsze trwanie życia skróciło się rok do roku o 8,8 miesiąca, podczas gdy wcześniej ta wartość rosła. Cofnęliśmy się pod tym względem do 2004 r. Jeżeli weźmiemy pod uwagę okres sprzed pandemii, to w ciągu krytycznych dwóch lat czas ten zmniejszył się o 22,6 miesiąca — tłumaczy dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Niewydolność systemu ochrony zdrowia

Lasocki zaznacza, że dane te ukazują skalę niewydolności naszego systemu ochrony zdrowia w czasie pandemii koronawirusa. Podkreślono, że powodem nie są jedynie zgony wywołane chorobą COVID-19, lecz także brak dostępu do służby zdrowia w tym czasie.

— Pandemia pogłębiła ogromny dług zdrowotny, który zaciągaliśmy przez ostatnie lata, spowodowany niedofinansowaniem służby zdrowia — wskazuje Łukasz Kozłowski.

Lasocki zauważa z kolei, że Polska cofnęła się do poziomu sprzed wejścia do UE w temacie bezpieczeństwa zdrowotnego.

Jak to wpłynie na świadczenia?

— Najnowsza tablica trwania życia pozwala obliczyć, że emerytura osoby w wieku 60 lat będzie wyższa o 3,7 proc., a osoby w wieku 65 lat - o 4,1 proc. niż świadczenie wyliczone na podstawie poprzedniej tablicy — przekazała DGP prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS.

Uścińska wskazała, że 60-latka z kapitałem 500 tys. zł otrzyma 2092,51 zł emerytury (więcej o 74,36 zł). Z kolei emerytura 65-latka z kapitałem 500 tys. zł wynosić będzie 2548,42 zł (więcej o 101,04 zł).

Sytuacja będzie jeszcze korzystniejsza dla osób, które zwlekały z zakończeniem aktywności zawodowej.

— Emerytura 61-latki (czyli kobiety czekającej rok na przejście na świadczenie), która przestanie pracować w tym roku, nawet bez uwzględnienia waloryzacji i nowych składek wzrośnie o 7,7 proc. Jeszcze więcej zyska 62-latka (czekająca z przejściem na emeryturę dwa lata) - będzie to aż 18,2 proc., podczas gdy przed pandemią mogła liczyć na ok. 8 proc. — tłumaczy dr Lasocki.

Nie wszyscy zyskają

Lasocki zaznacza jednak, że nie dla wszystkich sytuacja ta będzie korzystna i nie wszyscy zyskają na nowych tablicach.

— Skorzystają głównie osoby, które wniosek o emeryturę złożą od 1 kwietnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. Mogą to być ubezpieczeni, którzy dopiero osiągnęli wiek emerytalny i deklarują chęć przejścia na świadczenie, ale też osoby, które już wcześniej spełniły warunki do emerytury ustalanej według nowych zasad, ale dopiero od 1 kwietnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. złożą wniosek o jej przyznanie i wypłatę — tłumaczy.

Bez pośpiechu

Lasocki podkreślił, że nie należy się nadmiernie spieszyć ze składaniem wniosku o emeryturę.

— Ubezpieczeni nie powinni sugerować się tablicami, podejmując decyzję o zakończeniu aktywności zawodowej. A już na pewno nie kobiety z rocznika 1962 i mężczyźni z rocznika 1957, czyli osoby, które w tym roku osiągnęły wiek emerytalny. Niezależnie od tego, kiedy zdecydują się na emeryturę, można zastosować do nich tablice z momentu osiągnięcia wieku emerytalnego - jeżeli jest to dla nich korzystniejsze — mówił.

Ekspert radzi, by osoby, które osiągnęły już wiek emerytalny, lecz nie złożyły jeszcze wniosku, obserwowały komunikaty GUS i trzymały rękę na pulsie.

— Powinny one obserwować komunikaty GUS w ostatnim tygodniu marca 2023 r. i porównać wartości ze starej i nowej tablicy. Prognozuję, że tablice obowiązujące w 2023 r. ustalane na podstawie śmiertelności z 2022 r. mogą okazać się mniej korzystne, ponieważ pandemia nieco wyhamowała — mówił Lasocki.

— Wobec tego może czekać nas dyskusja o zmianie sposobu obliczania tych kluczowych wartości — dodał.

— Emerytura przeliczona w lipcu będzie jeszcze korzystniejsza od tej ustalonej w czerwcu, maju lub kwietniu dzięki sporej waloryzacji. Obejmie ją bowiem kolejna waloryzacja roczna i pierwsza kwartalna za ten rok — zaznaczył Lasocki.

Ekspert zwrócił również uwagę, że nowe tablice będą mniej istotne dla emerytów, którzy łączą korzystanie z emerytur obliczonych w nowym systemie z dalszą pracą zarobkową objętą ubezpieczeniem emerytalnym.

— ZUS powiększy ich świadczenie, uwzględniając składki wpłacone od ostatniego obliczenia emerytury i tablice obowiązujące od 1 kwietnia 2022 r., ale nie obliczy świadczenia całkowicie od nowa. Jest to spójne z założeniami systemu - im później przejdziemy na emeryturę, tym większe świadczenie otrzymamy. Taki wniosek można składać raz do roku i dodatkowo po ustaniu ubezpieczenia — tłumaczył.

Jakie będą konsekwencje?

Łukasz Kozłowski jest zdania, że choć Fundusz Ubezpieczeń Społecznych będzie w perspektywie krótkoterminowej mocniej obciążony wyższymi wypłatami świadczeń, to długoterminowo nie powinno to wpłynąć negatywnie na stabilność całego systemu.

— W czasie pandemii przestała znacząco rosnąć ogólna liczba świadczeniobiorców, co też jest skutkiem wyższej śmiertelności. Dodatkowo w kolejnych latach prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym. Po ustaniu pandemii przewidywana długość życia najpewniej wzrośnie. Dlatego FUS mocno z tego powodu nie ucierpi — zaznaczył Kozłowski.

Zdaniem eksperta negatywne skutki spotkają rynek pracy.

— Możemy mieć do czynienia z kumulacją decyzji o przechodzeniu na emeryturę. W konsekwencji pracodawcy będą musieli zmierzyć się z odejściem osób, które do tej pory wstrzymywały się z taką decyzją — podkreślił Kozłowski.


RB


Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo