Joe Biden uważa, że po zwycięstwem Partii Republikańskiej w USA demokracja będzie zagrożona. Fot. PAP/EPA
Joe Biden uważa, że po zwycięstwem Partii Republikańskiej w USA demokracja będzie zagrożona. Fot. PAP/EPA

Biden przerażony możliwą przegraną Demokratów. Dziś wybory do Kongresu

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
Amerykanie wybierają dziś nowy skład Izby Reprezentantów USA i 1/3 senatorów w tzw. wyborach połówkowych. Oprócz tego, większość stanów wybierze przedstawicieli swoich władz, a w niektórych odbędą się referenda w sprawie m.in. aborcji i legalizacji marihuany. Joe Biden zdaje sobie sprawę, że Partia Demokratyczna może stracić większość w Kapitolu i ostrzega przed końcem demokracji w USA.

W większości stanów na wschodnim wybrzeżu USA lokale wyborcze otwarte zostaną o godz. 6 (w południe czasu polskiego). Wyjątkiem są trzy wsie w New Hampshire - Dixville Notch, Hart's Location i Millsfield, gdzie obowiązuje tradycja głosowania tuż po północy (po godz. 6 czasu polskiego), kiedy głos jednocześnie oddają wszyscy chętni mieszkańcy. 

Nie przegap: Piotr Kraśko powraca do "Faktów" TVN. Będzie relacjonował wybory w USA

W rzeczywistości jednak głosowanie jak zwykle trwa już w niektórych przypadkach od tygodni za pomocą poczty w specjalnych skrzynkach do wczesnego głosowania. W ten sposób przed dniem wyborczym zagłosowało 40 mln osób - to ponad 1/3 liczby wszystkich wyborców, którzy wzięli udział w analogicznych wyborach w 2018 r.

Wtorkowe wybory zdecydują o układzie sił w Kongresie: wybory we wszystkich 435 jednomandatowych okręgach do Izby Reprezentantów i 1/3 składu Senatu (w tym roku wybieranych jest 35 senatorów, których okręgi obejmują całe stany). Niemal niezmienną zasadą amerykańskiej polityki jest to, że partia prezydenta przegrywa wybory do Kongresu w środku jego kadencji; eksperci spodziewają się, że nie inaczej będzie tym razem, zwłaszcza biorąc pod uwagę pogarszające się perspektywy gospodarcze i słabe notowania Joe Bidena. 

Kampania Partii Republikańskiej

W kampanii wyborczej Republikanie skupiali się przede wszystkim na krytykowaniu administracji za wysoką inflację (8,3 proc.), podkreślali problemy z przestępczością i imigracją. Demokraci z kolei zarzucali Republikanom ekstremizm (około połowy kandydatów Republikanów kwestionowało lub kwestionuje wyniki wyborów prezydenckich z 2020 r.) i przywoływali niepopularny wśród większości wyborców wyrok Sądu Najwyższego znoszący ogólnokrajowe prawo do aborcji. Podkreślali też osiągnięcia obecnego Kongresu w sprawie rekordowych inwestycji w infrastrukturę czy obniżenia cen leków.

Według portalu FiveThirtyEight, Republikanie mają 83 proc. szans na odzyskanie większości w Izbie Reprezentantów (obecny rozkład sił to 220-212 na korzyść Demokratów). Politolodzy z Uniwersytetu Wirginii oceniają, że Republikanie mają przewagę w co najmniej 218 okręgach, a ostatecznie mogą uzyskać do 235 mandatów.

Bardziej skomplikowana sytuacja jest w Senacie. Obecny układ sił w tej izbie to 50:50, jednak kontrolują go Demokraci z uwagi na to, że rozstrzygający głos w razie remisów ma wiceprezydent Kamala Harris. Demokraci mają szansę utrzymać ten stan (FiveThirtyEight daje im 45 proc. szans), jednak wiele kluczowych wyścigów jest bardzo zaciętych, a sondażowe różnice są minimalne - na granicy 1-2 pkt proc.  

To może zmienić przebieg wojny. Czy Ukraina zdecyduje się na ten krok?

Zacięta walka w stanach

Do najważniejszych i najbardziej niepewnych należą pojedynki w Pensylwanii, Georgii i Nevadzie. W Pensylwanii o mandat po Republikaninie Patricku Toomeyu ubiegają się pochodzący z Turcji lekarz-celebryta, Republikanin Mehmet Oz (znany jako Dr. Oz) i zastępca gubernatora stanu, Demokrata John Fetterman. Ten drugi był przez większość kampanii był faworytem, ale na finiszu zaczął znacznie tracić, m.in. gdy w trakcie debaty wyszło na jaw, że udar mózgu wyraźnie wpłynął na jego zdolność do komunikowania się.

Dane dotyczące głosowania wskazują na to, że w Nevadzie Republikanin Adam Laxalt ma znaczne szanse, by zastąpić ubiegającą się o reelekcję Catherine Cortez-Masto. Z kolei w Georgii była gwiazda futbolu amerykańskiego, Republikanin Herschel Walker stara się pokonać urzędującego senatora, pastora Raphaela Warnocka. Pojedynek czarnoskórych polityków wywołał mnóstwo kontrowersji, głównie z powodu Walkera, który w kampanii był oskarżany - mimo swoich antyaborcyjnych poglądów - o to, że dwukrotnie płacił swoim partnerkom za aborcję. W kampanii wyszło też na jaw, że ma czwórkę dzieci z różnymi kobietami, podczas gdy wcześniej wiadomo było tylko o jednym. Mimo to pojedynek jest klasyfikowany przez ekspertów jako praktyczny remis.

Podobnie jak dwa lata temu, liczenie głosów w kluczowych stanach może potrwać nawet kilka dni, a towarzyszyć mu będą kontrowersje i spory sądowe, przed czym ostrzegły m.in. władze Pensylwanii, co ma związek z doświadczeniem wyborów korespondencyjnych. Przed otwarciem lokali stanowy Sąd Najwyższy zdecydował o unieważnieniu tysięcy głosów, w których wyborcy nie zaznaczyli na kopercie daty ich oddania - nawet jeśli wpłynęły do lokali w wyznaczonym czasie. Decyzja została zaskarżona do sądu federalnego i zostanie rozstrzygnięta już po wyborach. Sądowe batalie dotyczące unieważnienia części głosów trwają też m.in. w Michigan i Wisconsin.

Ostatecznie sprawa kontroli nad Senatem może rozstrzygnąć się nawet miesiąc później: jeśli w Georgii żaden z kandydatów nie zdobędzie 50 proc. głosów, konieczna będzie druga tura, która odbędzie się 6 grudnia. 

Müller: Będą ostre cięcia w wydatkach. Sasin: Były czasy prosperity, dziś są czasy kryzysu

Obawy przed zamieszkami

Istnieją również obawy, że dojdzie do wybuchu przemocy, przed czym ostrzegały amerykańskie służby. W Arizonie i Teksasie urny do wczesnego głosowania i samych wyborców "obserwowali" uzbrojeni członkowie prawicowych bojówek. Podobne działania spodziewane są też w dniu wyborów.

Z uwagi na kontynuowaną przez część Republikanów i byłego prezydenta Donalda Trumpa narrację o "ukradzionych" wyborach prezydenckich z 2020 r., większą niż zwykle uwagę przyciągają wybory do władz stanowych, w tym gubernatorów, prokuratorów generalnych i sekretarzy stanu. Takie wybory odbędą się w 36 stanach. W części stanów kluczowych dla wyborów prezydenckich w 2024 r. - w Arizonie, Wisconsin, Michigan i Pensylwanii - o urzędy nadzorujące wybory ubiegają się kandydaci, którzy nie uznają wyników poprzednich wyborów.

Kandydat na gubernatora Wisconsin Tim Michels powiedział, że jeśli zostanie wybrany, "Republikanie nie przegrają już żadnych wyborów" w jego stanie. Kandydat na gubernatora Pensylwanii Doug Mastriano uczestniczył w wydarzeniach 6 stycznia pod Kapitolem.

Przy okazji wtorkowego głosowania wyborcy w 37 stanach zagłosują też w 132 referendach. W trzech stanach - Kalifornii, Kolorado i Vermoncie - dotyczyć będą m.in. zagwarantowania prawa do aborcji, zaś w dwóch innych, Kentucky i Montanie - potencjalnego zaostrzenia przepisów. Dodatkowo pięć stanów - Arkansas, Missouri, Dakota Północna, Dakota Południowa i Maryland - zagłosują nad legalizacją marihuany w celach rekreacyjnych. Jak dotąd podobne przepisy ustanowiono w 19 z 50 stanów oraz w Dystrykcie Kolumbii. 

Biden przerażony sytuacją 

Wyraźnie niezadowolony groźbą utraty większości Demokratów w Kapitolu jest Joe Biden. - Dzisiaj stoimy w obliczu decyzji. Czujemy w kościach, że nasza demokracja jest zagrożona i wiemy, że to jest moment aby ją obronić - stwierdził do tłumów na Bowie State University, w stanie Maryland. 

- Mamy jeszcze jedną noc aby uczynić wszystko aby wygrać - miał powiedzieć Biden swoim współpracownikom, choć według amerykańskich mediów, przyznał potem, że kolejne dwa lata będą bardzo trudne. Świadczy to o tym, że prezydent Stanów Zjednoczonych spodziewa się zwycięstwa Republikanów w wyborach połówkowych. 

Anna Lewandowska zareagowała na słowa Kaczyńskiego o "dawaniu w szyję". "Dość, jestem zła"


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka