Awantura na spotkaniu z posłem PiS w Puszczykowie.
Awantura na spotkaniu z posłem PiS w Puszczykowie.

Ogromna awantura na spotkaniu posła PiS, obrażano kobiety. Doszło nawet do szamotaniny

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 93
Wtorkowe spotkanie z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim w Puszczykowie zakończyło się awanturą i szarpaniną. Zaatakowana została żona Filipa Ryglewicza, radnego Rady Miejskiej w Puszczykowie. Kobieta z pochodzenia jest Ukrainką.

Spotkanie z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim w Puszczykowie

Spotkanie przebiegało w nerwowej atmosferze. Oprócz sympatyków PiS pojawili się na nim także zwolennicy KOD czy mieszkańcy niepopierający partii rządzącej. Dochodziło do słownych utarczek. W pewnym momencie zaatakowano żonę radnego Filipa Ryglewicza, która z pochodzenia jest Ukrainką. Mężczyzna twierdzi, że byli to zwolennicy partii rządzącej. Co gorsza, zna wszystkich trzech mężczyzn, a nawet mówili sobie "Dzień dobry".

– Chcieliśmy w ten sposób pokazać, że nie zgadzamy się na politykę PiS i działania tej partii oraz jej działaczy. Witaliśmy wchodzących gwizdkami i okrzykami, ale nikogo nie obrażaliśmy. To, co się tam wydarzyło, nie mieści się w głowie – mówi w rozmowie z poznańską „Gazetą Wyborczą” radny Filip Ryglewicz.

Nazwano żonę radnego "ukraińską k..."

W internecie krąży nagranie z tego zajścia. W rozmowie z poznańską „Gazetą Wyborczą” relacjonował je też radny.


- Jeden z sympatyków PiS prowokacyjnie zapytał moją żonę, skąd pani jest? Odpowiedziała, że z Puszczykowa. Ale dobrze wiedział, że ma ukraińskie pochodzenie, więc nie odpuszczał. Zapytał: ale dokładnie skąd? Gdy odpowiedziała, że z Mariupola, to ku zaskoczeniu oznajmił: ty ukraińsko k..., wracaj na Ukrainę. Wtedy doszło do przepychanek – mówił Ryglewicz.

– Jesteśmy tą sytuacją zażenowani. Pan poseł, zamiast interweniować i uspokoić swoich sympatyków, rozłożył ręce jak Jezus i stał za stołem, także jego asystentka nie reagowała. Wstyd, chamstwo i bezczelność to chyba najbardziej delikatne słowa, jakie przychodzą mi na myśl – dodał.

W serii wpisów w mediach społecznościowych Ryglewicz zapowiada pozew. "Dzisiaj w trakcie spotkania w Puszczykowie, trzech zwolenników pana partii zaatakowało kobietę, moja żonę, która jest z pochodzenia Ukrainką – zaapelował do posła Bartłomieja Wróblewskiego Filip Ryglewicz w swoich mediach społecznościowych.  – Doszło do przemocy fizycznej ale również ustnej, nazwali ją k*** z Ukrainy i powiedzieli żeby, dosłownie, sp*** na Ukrainę. Nie dopuszczę do tego aby w mieście, w którym jestem radnym, obrażano kobiety, moją żonę, jak również mieszkańców Ukrainy" – oświadczył radny Ryglewicz.


Wróblewski twierdzi, że to wina "agresywnych zwolenników opozycji"

Spotkanie było obstawione przez policję, na co zwracali uwagę internauci obok komentarzy wspierających radnego. Pod jednym z wpisów Ryglewicza odezwał się Wróblewski. Nie odniósł się od sprawy obrażania żony mieszkańca Puszczykowa, tylko do obecności policji na spotkaniu. Twierdził, że grupa agresywnie zachowujących się zwolenników opozycji wtargnęła do sali, gdzie zaczynało się spotkanie miejscowych sympatyków Zjednoczonej Prawicy i robiła wszystko aby spotkanie się nie odbyło".

"Gdzie tu tolerancja? Gdzie kiedyś deklarowana Konstytucja? Policja przyjechała dopiero wtedy. I wtedy dopiero grupa zwolenników opozycji się uspokoiła. Odpowiedziałem na kilkanaście pytań zwolenników opozycji. I także oni po ponad godzinie opuścili salę. Zwolennicy opozycji zniszczyli jeden z samochodów umieszczając napisy. Wystawia to zła ocenę przeciwnikom rządu, którzy to zrobili. Możemy mieć różne zdania, ale przestrzeganie prawa, prawa innych do zgromadzeń, tolerancja wobec innych poglądów powinny być niekwestionowanym standardem" - napisał Wróblewski.

Zapytany wprost o incydent z inwektywami pod adresem żony Ryglewicza Wróblewski napisał, że nie słyszał takich słów, "ale jeśli padły to bardzo złe się stało". "Ale do meritum, nie byłoby sytuacji gdyby agresywna grupa zwolenników opozycji nie wtargnęła na pokojowe i spokojne spotkanie sympatyków PiS z Puszczykowa" - argumentował polityk.

Poseł podkreślił też, że „Nikt nie powinien obrażać ani prowokujący demonstranci z KOD, którzy wtargnęli na wczorajsze spotkanie, ani osoby które się broniły a w nim uczestniczyły. Agresji po żadnej ze stron nie należy bagatelizować. Nie należy jednak także bagatelizować prób ograniczenia wolności zgromadzeń i wypowiedzi tradycyjnych mieszkańców Puszczykowa przez agresywnych działaczy opozycji. Różnice poglądów nie uzasadniają ataków na osoby inaczej myślące”.

ja

Czytaj także:


Przeczytaj też:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka