Kamil Durczok: Nikogo nie molestowałem

Redakcja Redakcja Rozmaitości Obserwuj notkę 90

Kamil Durczok, szef "Faktów" TVN, o którym od dwóch tygodni media spekulują, że dopuszczał się w pracy molestowania seksualnego i mobbingu, odpiera te oskarżenia. - Nigdy nie byłem molestującym szefem - mówił dziś w radiu Tok FM. W rozmowie z Dominiką Wielowieyską Durczok mówił m. in.: "Nie naruszałem zasad, nie molestowałem, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby łączyć relacje prywatne ze służbowymi". 

- Z całą stanowczością chcę powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej pracownicy, żadnej kobiety - przekonywał. - Czym innym jest styl zarządzania w mediach, jestem cholerykiem, wybuchowym szefem, a czym innym praca ośmiogodzinna w sklepie - przekonywał. - Czym innym jest wymagający szef, a czym innym jest molestujący szef. Nigdy nim nie byłem - mówił.

Durczok powiedział, że ze spokojem czeka na wyjaśnienia komisji powołanej w TVN do zbadania zarzutów wobec niego. "Poszedłem na 2-tygodniowy urlop, bo nie powinienem być teraz w pracy". - Dzisiaj zaczęła się komisja w mojej firmie. To byłoby nienormalne, gdybym pracował w takich warunkach. Nie powinienem utrudniać pracy tym, którzy mają sprawę wyjaśnić - tłumaczył.

Zapytany o ewentualny niekorzystny z jego punktu widzenia rezultat śledztwa komisji, szef "Faktów" odpowiedział: - Sam będę wiedział, co mam zrobić. Sam zgłoszę w tej sprawie wniosek. Jak dodał, o wynik wewnętrznego śledztwa w TVN jest jednak spokojny.

- Granica między życiem prywatnym a wykorzystywania seksualnego jest płynna. Musisz stawić temu czoła! - apelowała Wielowieyska. - Jeśli ktoś będzie bardzo chciał znaleźć jakieś dowody na mobbing, to znajdzie. Ja wiem, co robiłem w swoim życiu, każdy popełnia błędy. Rozstałem się przez różne błędy z żoną, zapłaciłem za nie cenę. Ale nigdy nikogo nie skrzywdziłem - przekonywał dziennikarz.

Zapytany o artykuł "Wprost" sprzed dwóch tygodni, określił go jako "potworne dziennikarstwo hybrydowe", oparte na anonimowych informatorach i spekulacji. - Przed czym ja mam się bronić? - pytał. Dodał, że nie mógł się bronić, bo w artykule nawet nie padło jego nazwisko.

W sprawie mieszkania, w którym policja znalazła biały proszek, szef "Faktów" powiedział: - W wolnym czasie odwiedziłem znajomą. Co robię w wolnym czasie, jest moją prywatną sprawą - powiedział. Na pytanie, czy w mieszkaniu znajdowały się narkotyki, odpowiedział: - A skąd ja mam wiedzieć?

Czy Kamil Durczok pozwie "Wprost"? - Pewnie skończy się ta sprawa pozwem. Nie mogę tego tak zostawić. Walczę o swoją twarz - przyznał dziennikarz. Zapowiedział też pozew przeciwko jednemu z blogerów, który wymienił go w swoim wpisie z nazwiska.

Przyznał, że jest "zdemolowanym psychicznie facetem, który trzyma się tylko dlatego, że wspiera go żona, z którą się rozstał". - Dziś myślę tylko o tym, jak przeżyć do jutra - wyznał.

Zapytany przez prowadzącą, czy myśli, że będzie mógł jeszcze poprowadzić "Fakty", odpowiedział: "Bardzo bym chciał".

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości