Prokuratura wszczęła śledztwo. "Największy wyciek akt w naszej historii"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 26

Politycy i prokuratorzy nie kryją oburzenia w związku z ujawnieniem fotokopii akt z postępowania ws. afery podsłuchowej. Na tę chwilę Zbigniew Stonoga na Facebooku udostępnił aż 14 tomów akt. - To największy tego typu wyciek z akt śledztwa w historii - komentował koordynator ds. służb specjalnych, Jacek Cichocki.

- Już wczoraj w nocy rozmawiałem na ten temat z prokuratorem Seremetem. Obaj się zgodziliśmy, że tutaj czynności są niezbędne - dodawał w radiu RMF FM. Cichocki odniósł się również do ujawnienia danych poufnych osób, które pojawiają się w śledztwie, dotyczącym afery podsłuchowej: - Prosiłem go (szefa ABW - przyp. red.) o bardzo pilną analizę, czy ujawnione tam informacje o funkcjonariuszach, ich adresy, ich nazwiska nie zagrażają dzisiejszej pracy służby - bo to także jest bardzo ważne - zaznaczył.

- Trudno mieć wiarę w to postępowanie, gdy same dane z tego postępowania wyciekają - tak z kolei komentował skandal marszałek Sejmu, Radosław Sikorski. Jego zdaniem, pewna grupa osób handluje nagraniami podsłuchanych polityków: - Słyszy się o taśmach, którymi niektórzy próbuje handlować na mieście. Przestrzegałem - gdy pierwsze wycieki miały miejsce - że zmierzamy do społeczeństwa inwigilacji totalnej i niszczenia instytucji państwa - mówił.

W związku z wyciekiem akt prokuratorskich, BOR zwiększa ochronę dla osób ze statusem pokrzywdzonych w śledztwie. Działania obejmą - na obecną chwilę - szefa CBA, Pawła Wojtunika, którego zeznania zostały ujawnione wraz z danymi osobowymi, jak i Radosława Sikorskiego.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga, Renata Mazur, tłumaczyła na konferencji prasowej, że śledczy nie mogli ograniczać dostępu do akt stronom postępowania: - Prokuratura nie może w nieskończoność ograniczać stronom dostępu do akt. Nie mamy fizycznej możliwości zablokowania dokumentów, które pojawiają się na Facebooku. Prokurator przeanalizował dokumenty i przekazał je w całości do prokuratora apelacyjnego. On wyznaczył jednostkę do prowadzenia postępowania - mówiła.

Prokuratura potwierdza, że fotokopie są autentyczne. Najwcześniej dostęp do akt miał jeden z pełnomocników - otrzymał je do rąk 24 lutego 2015 r. Prokuratorzy udostępnili je innym pełnomocnikom, pokrzywdzonym i stronom postępowania.

W czternastu tomach akt znajdują się m.in. zeznania złożone przez podejrzanych w śledztwie ws. afery podsłuchowej, menadżerów i właścicieli restauracji, w których założono podsłuchy, notatki służbowe ABW. Kelnerzy opowiedzieli śledczym o nagraniach, którymi nie dysponuje prokuratura, jak również opinia publiczna. Z ich zeznań wynika m.in., że politycy lewicy mieli otrzymać korzyść majątkową za milczenie ws. afery Rywina, jeden z najbogatszych Polaków chciał nabyć akcje w państwowym przedsiębiorstwie po zaniżonej cenie i w tej sprawie sondował najważniejszych polityków, a przedstawiciele dużego banku rozmawiali o udzielaniu kredytów na tzw. słupy. W jednym z zeznań osoby poszkodowanej w śledztwie pojawia się informacja, że rachunek z prywatnego spotkania Belka-Sienkiewicz został pokryty z funduszy NBP. Nie brakuje także informacji o intymnych spotkaniach biznesmenów i polityków z kobietami w restauracjach, również utrwalonych dźwiękowo przez kelnerów. Podejrzani o nielegalne podsłuchiwanie wymieniają te osoby z nazwiska.

Zdaniem kelnerów, to Marek Falenta stoi za zleceniem podsłuchiwania najważniejszych osób w państwie.

Zbigniew Stonoga, który ujawnił 14 tomów akt, twierdzi, że zrobił to z obywatelskiego obowiązku i nie jest przestępcą, bowiem - jak dodaje - udostępnił to, co znajduje się na "chińskich serwerach".

Prokuratura zapowiedziała śledztwo ws. ujawnienia dokumentacji.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka