Mateusz Piskorski. Fot. Facebook
Mateusz Piskorski. Fot. Facebook

ABW zarzuca Piskorskiemu agenturalność na rzecz Rosji. W grę wchodziły pieniądze

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 60

Szef partii Zmiana miał przyjmować zlecenia od służb wywiadowczych Rosji, które finansowały jego działalność - takie zarzuty usłyszał Mateusz Piskorski od ABW i prokuratury. Były polityk "Samoobrony" twierdzi, że o niczym nie wiedział.

Mateusz Piskorski został zatrzymany 18 maja w wyniku akcji służb specjalnych. Funkcjonariusze ABW przeszukiwali mieszkania członków prorosyjskiej partii Zmiana. W rosyjskich mediach Piskorski przedstawiany jest jako ofiara reżimu, panującego w Polsce. Z informacji, do których dotarła "Gazeta Wyborcza", wynika, że zarzuty, ciążące na byłym pośle, są bardzo poważne. 

ABW zatrzymała Piskorskiego

Według ABW, Piskorski pomagał "działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego, skierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez uczestniczenie w spotkaniach operacyjnych z osobami stanowiącymi kontakty służb wywiadu, przyjmowanie zadań operacyjnych celem propagowania rosyjskich interesów i manipulowania nastrojami polskiego społeczeństwa, pobierając na tę działalność środki finansowe oraz wynagrodzenie".

Stowarzyszenia i partia polityczna, utworzona przez Piskorskiego, zdaniem funkcjonariuszy służb specjalnych i śledczych miały być finansowane przez Rosjan. Jaki cel przyświecała działalność prorosyjskich organizacji w Polsce? Zmiana miała być wykorzystana "do realizacji zadań operacyjnych, mających na celu wywołanie antyukraińskich reakcji w Polsce i antagonizowanie stosunków polsko-ukraińskich" - przytacza "Gazeta Wyborcza".

Związki Piskorskiego z Rosją

Piskorski spotykał się z Rosjanami, którzy reprezentowali tamtejsze służby wywiadowcze. ABW twierdzi, że polityk doskonale wiedział o tym, kim są jego rozmówcy. I był przez nich traktowany jako tzw. agent wpływu, propagujący w Polsce idee i politykę zbieżną z interesami Federacji Rosyjskiej. Do zadań Piskorskiego, zdaniem śledczych, należało m.in. manipulowanie nastrojami społeczeństwa. Lider partii Zmiana od początku rosyjskiej inwazji na wschodnią Ukrainę utrzymuje, że Krym jest częścią państwa rosyjskiego. Jeszcze wcześniej Piskorski bronił decyzji o wysłaniu czołgów przez Władimira Putina w 2008 roku w Gruzji.

"Newsweek" w 2013 roku opisał historię jego znajomości z Aleksiejem Koczetkowem. Piskorski z ramienia Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych (ECAG) był obserwatorem wyborów w dawnych republikach sowieckich. Za każdą taką misję był wysoko nagradzany przez Moskwę. Współpracę z Koczetkowem zerwał, gdy w jego środowisku rozeszły się pogłoski o powiązaniach Rosjanina z wywiadem. Piskorski nie ukrywał poparcia dla reżimu Asada w Syrii, do Libii zapraszali go przedstawiciele innego dyktatora, Muammara Kaddafiego.

Służby obserwowały Piskorskiego od dawna

Piskorski był prawdopodobnie pod obserwacją polskich służb specjalnych od dłuższego czasu. Akcja ABW i jego zatrzymanie - według prokuratorów - miały związek z planami ucieczki z kraju byłego rzecznika "Samoobrony".

- Źeby nie mógł kierować partią, po to, żeby nas rozbić jako ruch - tłumaczy powody zatrzymania współpracownik Piskorskiego, Tomasz Jankowski na łamach prorosyjskiego portalu "Sputnik". -  A poza tym to ma też wymiar propagandowy, bo „Prawo i Sprawiedliwość" to taka partia, która uwielbia straszyć Rosją toteż teraz, kiedy zbliża się szczyt NATO, próbują oni przekonać Polaków, że muszą tutaj na stałe stacjonować amerykańskie wojska. Chcą stworzyć takie wrażenie, że jest jakiś wróg, że ma tu swoich agentów. Mateusz jest właśnie takim kozłem ofiarnym - dodał.

Źródło: Gazeta Wyborcza, sputniknews.com

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka