Donald Tusk, fot. Flickr/Andrej Klizan
Donald Tusk, fot. Flickr/Andrej Klizan

Donald Tusk: Wszyscy w Brukseli pukają się w głowę

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 124

Donald Tusk nie zamierza wracać do polskiej polityki, dopóki jest przewodniczącym Rady Europejskiej. Nie zdradza, czy będzie kandydował na kolejną kadencję. Twierdzi, że głupio mu wciąż tłumaczyć, dlaczego politycy PiS woleliby kogoś innego niż Polaka na szefa RE.

Dwa lata Tuska w Radzie Europejskiej

W wywiadzie dla TVN24 Tusk podsumowuje dwa lata szefowania Radzie Europejskiej. Jego kadencja kończy się z majem przyszłego roku. - To będzie zależało bardzo precyzyjnie od wyniku konsultacji, które będzie przeprowadzała prezydencja maltańska z szefami państw i rządów - zastrzegł zwlekanie z decyzją o tym, czy będzie ponownie kandydował.

Jak zaznaczył jego praca jako przewodniczącego RE ma sens tylko wtedy, gdy będzie chciała tego przynajmniej bardzo wyraźna większość. - Jest za wcześnie, żeby powiedzieć, czy tak jest, czy nie, jeśli tak będzie, będę podejmował decyzję - podkreślił.

Tusk powiedział, że znalazł się w sytuacji dość niezręcznej, kiedy wielu polityków PiS-u nieustannie mówi, że woleliby kogoś innego niż Polaka na szefa RE. - Mi jest głupio powiem szczerze, tak po ludzku trochę, to komentować, ale tutaj wszyscy w Brukseli czasami pukają się w głowę i nie wierzą w to, co słyszą - dodał.

Współpraca z polskim rządem

Szef RE pytany o współpracę z polskim rządem podczas szczytów unijnych odparł, że jego obowiązkiem, z którego stara się wywiązywać, jest neutralność i "oczywista zawodowa życzliwość". - Ja z każdym muszę tutaj współpracować i niezależnie od tego, co sobie myślę o tym, co się dzieje dzisiaj w Polsce, to oczywiście nie mam żadnego problemu z tym, żeby współpracować także z polskim rządem - powiedział.

- Czasami mam inne zdanie na temat tego, co leży w interesie Polski i wolałbym, żeby reputacja mojej ojczyzny była lepsza niż jest dzisiaj w Europie i na świecie, bo uważam, że wiele rzeczy zdarzyło się, które podważyły dobrą opinię o Polsce - mówił Tusk.

Podsumowując dwa lata sprawowania funkcji szefa Rady Europejskiej Tusk mówił, że narodowy interes jest w większości przypadków ważniejszy niż próba budowania europejskiego interesu politycznego. - Raz na jakiś czas do Brukseli przyjeżdża 28 premierów lub prezydentów i oni głównie reprezentują, co jest jednym z problemów UE, swój narodowy punkt widzenia - powiedział. 

Powrót Tuska do polskiej polityki?

Tusk pytany w wywiadzie dla TVN 24, czy może wrócić do polskiej polityki zaznaczył, że sprawa jest do rozważenia, jeśli miałby być pomocny, ale w najbliższym czasie tego nie planuje. - Cieszę się, że są tacy jeszcze w Polsce, którzy uważają, że miałbym zdolność odwrócenia politycznego trendu, który dzisiaj w Polsce jest. Nie ma co przesadzać z rolą jednostki w historii, szczególnie historii najnowszej - zaznaczył.

Według niego rzeczą ważniejszą jest kondycja opozycji i ruchów społecznych. - Od nich i ich kondycji będzie zależało, czy PiS będzie rządził w Polsce jedną kadencję, czy więcej - podkreślił dawny szef PO.

Brexit i problem migracji

Uważa, że Brytyjczycy nie byli przygotowani do takiego wyniku referendum, dlatego potrzebują trochę czasu, by przystąpić do formalnych, prawdziwych negocjacji. - Unia od początku i bardzo solidarnie jako całość mówiła: zróbmy to możliwie bezboleśnie, zróbmy to w sposób przyjazny i możliwie szybko, by nie narażać i ludzi, i przedsiębiorstw, i instytucji na drgania i niepewność - zaznaczył Tusk, zastrzegając, że wynik negocjacji stoi wciąż pod znakiem zapytania. - Europa z Wielką Brytanią jest bezpieczniejsza, ale musimy szanować wynik referendum i nie ma co tutaj rozdzierać szat i dyskutować, tylko trzeba dobrze przygotować negocjacje - podkreślił. 

Tusk był też pytany o problem migracji. Jak ocenił, to "przesadna otwartość i brak kontroli na granicach zewnętrznych jest główną przyczyną niepokoju w Europie związanego z migracją". - Dzisiaj nikt już nie ma wątpliwości, że kluczowym zadaniem Europy jest odbudowa efektywnej kontroli na granicy - powiedział b. premier.

Europa podzielona

Podkreślił, że sam od pierwszych dni w roli szefa Rady Europejskiej szukał takiego rozwiązania, żeby zasypać przepaść, jaka ukształtowała się w tej sprawie. Nazwał ją "rowem wykopanym między tradycyjnym starym Zachodem Europy a tzw. nowymi państwami członkowskimi". - Ja uważam, że to jest zawsze niebezpieczne i niepotrzebne - dodał Tusk.

- Nadal uważam, że powinniśmy unikać języka radykalnego, nacjonalistycznego i nie powinniśmy uczestniczyć we wzmacnianiu nastrojów czy nacjonalistycznych, czy antymigranckich, a z drugiej strony powinniśmy twardo mówić, że Europa ma i prawo, i obowiązek chronić swoje granice, kontrolować napływ i zatrzymywać nielegalną migrację, szczególnie tę ekonomiczną - podkreślił szef Rady Europejskiej.

Komisja ds. Amber Gold

Tusk zapewnił też, że stawi się przed komisją ds. Amber Gold, jeśli zostanie wezwany, ale uważa ją za "element presji i nagonki". - Mam absolutnie nie tylko czyste sumienie, ale odnoszę wrażenie, że ktoś z bardzo złą wolą chce wmówić Polakom, że ta sprawa nie została wyjaśniona" - mówił Tusk. Tymczasem - jak ocenił - rzadko która z tego typu spraw została wyjaśniona tak dokładnie.

Jego zdaniem komisja śledcza jest raczej po to, by "wzbogacić agresywną metodę walki z opozycją i nim jako symbolem minionego czasu".

źródło PAP, TVN24

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka