Szymonek w szpitalu przy Niekłańskiej, fot. Facebook/Szymonkuwalcz.Oficjalna strona
Szymonek w szpitalu przy Niekłańskiej, fot. Facebook/Szymonkuwalcz.Oficjalna strona

Lekarze odłączyli od aparatury 11-miesięcznego Szymona. STOP NOP zapowiada pozew

Redakcja Redakcja Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 117

Zmarł 11-miesięczny Szymon, który od stycznia przebywał w szpitalu przy ul. Niekłańskiej z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego. Lekarze zdecydowali o odłączeniu go od aparatury wbrew woli rodziców. Chłopiec zyskał miano polskiego Alfie Evansa.

Jak informuje rodzina chłopca, 16 stycznia dziecko było szczepione przeciwko pneumokokom. Kilka dni później dostało silnej gorączki. 21 stycznia Szymon trafił do szpitala. Z Radomia został przetransportowany na oddział intensywnej terapii do Warszawy. Wykonana tomografia komputerowa wykazała, że doszło do obrzęku mózgu. Od tamtej pory podłączony był do aparatury podtrzymującej życie.

Według relacji rodziny, lekarze z już wtedy mieli stwierdzić śmierć mózgu i zaprzestać leczenia oraz nie zgadzali się na skorzystanie z medycyny alternatywnej, proponowanej przez rodziców chłopca. Rodzice dziecka nie zgadzali się na przerwanie terapii. Prowadzili na Facebooku stronę, na której zamieszczali zdjęcia chłopca, informacje o jego stanie zdrowia oraz prowadzili zbiórkę pieniędzy na przyjazd specjalisty z USA, który zajmował się m.in. sprawą Alfiego Evansa. W obronie życia chłopca stanęły środowiska antyszczepionkowe. Justyna Socha, prezes stowarzyszenia STOP NOP, wielokrotnie podkreślała, że stan dziecka to efekt podania szczepionki. Szpital temu zaprzeczał.

We wtorek pracownicy Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie poinformowali o śmierci 11-miesięcznego dziecka. Lekarze, pielęgniarki i pracownicy placówki wystosowali wyrazy współczucia oraz kondolencje dla rodziny zmarłego dziecka. Zamieszczone one zostały w formie komunikatu na stronie szpitala. Dodano również, że szpital "nie będzie udzielał żadnych informacji związanych ze sprawą Szymona, m.in. ze względu na obowiązującą tajemnicę lekarską".

Podejrzenie o popełnieniu przestępstwa w związku ze śmiercią 11-miesięcznego Szymona w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Niekłańskiej w Warszawie złożył w Prokuraturze Rejonowej w Warszawie pełnomocnik rodziców dziecka adwokat Arkadiusz Tetela.

Wyjaśnił, że chodzi o popełnienie błędu medycznego i narażenie dziecka na utratę zdrowia i życia. Ponadto przekazał, że złożył w prokuraturze oraz w szpitalu wniosek, aby sekcja zwłok zmarłego chłopca została przeprowadzona w innej placówce, niż na Niekłańskiej.

Według informacji Teteli w Prokuraturze Rejonowej w Radomiu prowadzone jest postępowanie dotyczące zdarzeń, do których miało dojść w szpitalu, do którego trafił Szymon po podaniu szczepionki przeciw pneumokokom. Tetela wyjaśnił, że zanim dziecko zostało przewiezione do stołecznego szpitala, było w jednej z radomskich placówek szpitalnych. Podkreślił, że postępowanie prowadzone przez radomskich śledczych jest niejawne.

Wcześniej, 10 czerwca, szpital wystosował komunikat dotyczący stanu zdrowia Szymona. W komunikacie zaznaczono, że w trakcie hospitalizacji odbyły się "kilkakrotnie konsylia lekarskie, wynikiem czego ustalono przyczynę choroby dziecka". "Na każde z konsyliów Rodzice mogli zaprosić wybranych lekarzy specjalistów. W pierwszym przypadku nie skorzystali z tego prawa. W kolejnych konsyliach wziął udział lekarz rekomendowany przez Rodzinę. O wynikach konsyliów Rodzice zostali drobiazgowo poinformowani, o czym świadczą ich podpisy" – czytamy w piśmie.


Szpital zapewnił wtedy, że nie zachodzi obawa zaprzestania leczenia. „Uprzejmie prosimy o powstrzymanie się od wyrażania nieuprawnionych opinii, a także wszelkich działań mogących utrudniać pracę personelu medycznego. Personel Szpitala oświadcza, że nie sprzeniewierzy się najwyższym standardom etycznym” – pisali lekarze.

Szpital podkreślił również, że lekarzy obowiązuje tajemnica lekarska, a wszystkie informacje o stanie zdrowia dziecka "są w posiadaniu rodziców". Zdaniem pracowników szpitala, spełnione były "wszystkie kryteria należytego szacunku i aktualnej wiedzy medycznej w procesie hospitalizacji".

Rodzice odpowiedzieli poprzez Facebook na komunikat lekarzy. „W trakcie całego pobytu w szpitalu spotkaliśmy się z wieloma przykrymi słowami kierowanymi pod naszym adresem i wielokrotnie kazano nam się pożegnać z Szymonkiem” – napisano.

Przyznano, że do tej pory kilkakrotnie zbierało się konsylium lekarskie, które miało orzec śmierć mózgu chłopca, jednak lekarze nie byli w stanie tego jasno stwierdzić. Jak podano, „pod słowami o śmierci mózgu nie chciał się podpisać żaden z obecnych lekarzy”.

Rodzice zanegowali również twierdzenie szpitala, że poinformował ich o prawie do przyprowadzania własnego lekarza na konsylia lekarskie podczas hospitalizacji Szymona. Pozwolenie mieli dostać jedynie na uczestnictwo ich lekarza przy ostatnim konsylium, 19 marca, ale lekarz ze Stanów nie zdążył na nie dojechać.

Jak napisano, lekarze nie udostępnili rodzicom dokumentacji chłopca, choć ci wielokrotnie o to prosili. Mieli odmówić również stosowania proponowanych przez rodzinę metod medycyny naturalnej („Olejki skórne, witaminy doustne i dożylne, kremy i wiele innych”), choć te – zdaniem rodziny – nie wpłynęłyby na pogorszenie stanu chłopca. Wcześniej szpital podawał, że „żądania i propozycje alternatywnego leczenia ze strony rodziców” były rozpatrywane przez lekarzy i opiniowane podczas konsyliów. „Nie mają one jednak podstaw merytorycznych do ich zastosowania albo wiążą się ze zbyt dużym ryzykiem dla Pacjenta” – pisał szpital.

Rodzina zanegowała również stwierdzenie lekarzy o tym, że „nie zachodzi obawa zaprzestania procesu leczenia”. Jej zdaniem od 19 marca dziecko nie miało podawanych żadnych leków. Szymon miał być jedynie karmiony i nawadniany. „Nie można wiec zaprzestać leczenia, którego tak naprawdę nie ma. Jeżeli jednak lekarze powołują się na kontynuacje leczenia Szymonka, jasnym jest, że opieka paliatywna powinna zostać zniesiona, ponieważ podczas jej kontynuacji żadne leczenie nie jest możliwe” – czytamy na Facebooku.


Rodzina Szymona starała się o przeniesienie chłopca w inne miejsce, m.in. do hospicjum w Łodzi, ale, jak twierdzono, "szpital nie chciał im oddać dziecka".

W sprawę Szymona zaangażowało się Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP. W ubiegłym tygodniu przed szpitalem odbył się protest przeciwników odłączania chłopca od aparatury. Przedstawiciele STOP NOP zapowiedzieli złożenie zawiadomienia do prokuratury. Zabiegają o zabezpieczenie ciała dziecka, aby sekcja zwłok nie odbyła się na terenie szpitala przy ul. Niekłańskiej.

- Nie uszanowano woli rodziców, oszukano ich - twierdzi Socha. Odłączenie dziecka od aparatury miało nastąpić przed zebraniem konsylium. Twierdzi również, że rodziców poinformowano o tym po fakcie, nie zgadzając się na ich obecność w trakcie procedury medycznej.

Jak informuje Polsat News, Socha poinformowała, że dyrekcja szpitala przyjęła wniosek od pełnomocnika rodziców o przesunięcie konsylium na 29 czerwca, choć dziecko już nie żyło. - Nie uszanowano decyzji rodziców o zaproszeniu specjalistów, którzy widzieli dla dziecka szansę. Nie uszanowano świętego prawa rodziców do obecności przy zabiegach medycznych, procedurach medycznych u dziecka - mówiła szefowa stowarzyszeni STOP NOP. 

W sprawę chłopca zaangażował się też rzecznik praw dziecka. Mikołaj Pawlak podczas konferencji prasowej złożył kondolencje rodzinie. Podziękował również "wszystkim zaangażowanym w sprawę lekarzom, specjalistom". - W tym bardzo profesjonalnym gronie widać było empatię i ogromne emocje. Myślę, że dotąd niespotykane, bo tego typu sprawa jest precedensowa w Polsce - podkreślił.

Wskazał, że w poniedziałek wziął udział w konsylium lekarzy w sprawie Szymona. - To, że zostałem zaproszony na konsylium nie jest praktyką powszechną, natomiast jako prawnik i RPD byłem od tego, żeby stać na straży prawa dziecka do życia i do zdrowia - podkreślił. Dodał, że "było to bardzo specjalistyczne spotkanie z udziałem kilku konsultantów krajowych z zakresu pediatrii i neonatologii oraz opieki paliatywnej".

Pawlak zaznaczył jednocześnie, że szczegółów tego spotkania nie przedstawi "z uwagi na jego charakter i tajemnicę, jaką jesteśmy związani". Poinformował natomiast, że po konsylium "do późnych godzin" rozmawiał z rodzicami Szymona. - Oferowałem im pomoc psychologiczną, żeby z nimi porozmawiać, powyjaśniać pewne specjalistyczne kwestie - mówił.

- To, że Szymon zmarł to bardzo trudna wiadomość, bo my wszyscy, profesjonaliści, profesorowie, koordynatorzy krajowi, wszyscy liczyliśmy na cud i cen cud się, jak widać, nie zdarzył. Nie zawsze się zdarza - powiedział rzecznik praw dziecka. Wyraził jednocześnie opinię, że "lekarze robili wszystko co mogli - widziałem bardzo bogatą i rozbudowaną dokumentację, wszyscy po cichu liczyliśmy na odrobinę cudu, ale to się nie zdarzyło"

Mikołaj Pawlak zauważył również, że "prawo w Polsce jest tak skonstruowane, że te czynności związane z ratowaniem życia pozostają w decyzji lekarza". Podkreślił, że takie decyzje pochodzą od lekarzy "na podstawie zebranych wszelkich specjalistycznych informacji i badań".

Sprawa Szymona jest porównywana ze sprawą Alfiego Evansa – dwuletniego brytyjskiego chłopca cierpiącego na nieznaną chorobę neurodegeneracyjną, którego leczenia w zeszłym roku zaprzestali lekarze. Dziecko zmarło mimo aktywnych działań rodziców na rzecz kontynuacji leczenia i znaczącego nagłośnienia sprawy w światowych mediach.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo