Krzysztof Puternicki
Krzysztof Puternicki
1maud 1maud
150
BLOG

Konwój w drodze

1maud 1maud Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
12/13 marzec 2022 r. Konwój w drodze, a my nadal szukamy rzeczy niezbędnych walczącym i pozostającym na Ukrainie. Musimy przygotować kolejną dostawę na granicę. Nadal zbieramy pieniądze na zakup tego, co nie trafia do żadnego magazynu z pomocą. A to są rzeczy z tzw. medycyny walki, hełmy, buty wojskowe nakolanniki, rękawice no i przede wszystkim kamizelki kuloodporne.

W tym czasie Marta (moja córka)w Warszawie, z przerwami na kontakty z dojeżdżającymi do konwoju kierowcami samochodów dostawczych, razem z grupą przyjaciół robi kanapki dla punktów recepcyjnych w Warszawie.

    W Warszawie jest już około 300 tysięcy uchodźców. Część z nich czeka na pociągi w głąb Polski, część ich chce ruszyć dalej. Do Czech, Niemiec, Danii, Francji. Wszędzie słychać dzieci. Jest naprawdę bardzo dużo.

    Michał, nasz radny dzielnicowy odchodzi dzisiaj z posterunku. Na tę sobotę przypada jego dyżur samarytański. Od kilkunastu lat, wraz z grupą przyjaciół- dokarmiają bezdomnych na Gdańskiej Starówce. Co tydzień ktoś inny zdobywa składniki, z których powstaje olbrzymi gar pożywnej zupy. Od właścicieli piekarni zawsze dostaną jakieś drożdżówki i przede wszystkim bułki. Tym razem Michał gotuje jednorazowy posiłek.

Sprawdzamy w TV informacje z tego co się dzieje na Ukrainie. Okazało się ,ze Podczas kolejnego briefingu prezydent Ukrainy Włodymir Zełenski podziękował naszemu przyjacielowi z Gdańska , profesorowi Piotrowi Czaudernie. Za organizację ewakuacji i przyjęcie dzieci chorych na raka do Polski. Piotr jest doradcą ds. medycyny Prezydenta Andrzeja Dudy. Ale oprócz tego wspaniałym pediatrą z Gdańska. Jego córka, Marta ,w tym czasie jeździła na granicę z darami na Ukrainę.

  Kontaktujemy się naszą grupą organizującą transport i ludźmi, którzy nas wspierają w poszukiwaniach. Nie mamy dobrych wieści- sprzętu typu kamizelka kuloodporna czy hełm oraz brakujących wszędzie generatorów prądu o mocy 35 KW nigdzie kupić nie można. To, co było dostępne na rynku jako pierwsze chyba wyjechało z Polski. Nie poddajemy się jednak. Chcemy dostarczyć obronie Białej Cerkwi chociaż ez 40 kamizelek. No i te generatory prądu. W wielu miasteczkach i miastach nie ma prądu.

Monika znalazła kilka sztuk na Kaszubach w sklepie z rzeczami z demobilu. Ktoś będzie musiał sprawdzić dokładnie co to jest. Na stronie Konwoju pojawia się info, ze można kupić kamizelki na Słowacji. Ale najbardziej elektryzuje nas info od Marty z Warszawy. Otóż mąż przyjaciółki Amerykanin ma znajomych w USA i być może uda mu się wynegocjować kamizelki 3,5 A + za 300 USD sztuka + fracht. Nas wojskowi informowali co prawda, że typ kamizelki ,wytrzymującej ostrzelanie z kałasznikowa, to tzw. „4”, ale ten typ to już cena około 1000 USD. Dzisiaj będziemy mieli naradę na videoczacie i zobaczymy co z tego wyniknie.

Krzysztof o 15.30 dojechał do Warszawy. Zostawił resztę konwoju nieco w tyle, żeby odebrać towar zamówiony w Warszawie. Między innymi mleko dla noworodków, które kupiła Marta. Radiotelefony pozostawione na dwóch stacjach benzynowych. Nieco po 16-ej dołącza do konwoju.

Kierowcy, dwóch samochodów, dojeżdżający do naszej akcji, pojawili się u Janusza w Przemyślu około 18-ej. Odebrali 10 tysięcy opatrunków jednorazowych z jednego miejsca, potem udali się po leki i latarki do kolejnego. Oni, jako pierwsi pojawili się pod magazynem w Medyce, z którego mają doładować kolejny towar. No i spotkać się z Krzysztofem i pozostałymi kierowcami.

Następuje pierwsze nieporozumienie. Z magazynu będzie można odebrać rzeczy dopiero po przyjeździe Krzysztofą. Mariusz, który odpowiada za wydawanie towaru jest nieugięty. Niestety zdarzały się bardzo przykre sytuacje, że ktoś prosił o wydanie i zabierał rzeczy, które potem usiłował sprzedać, …Co prawda były przez od ponad 2 tygodni tylko 2 takie przypadki, ale od tej pory warunki są twarde: musi odbioru dokonywać osoba upoważniona. A zgrzyt polega na tym, że oni załadują do pełna samochody i od razu pojadą, jako pierwsi do Białej Cerkwi.

  Główny powód nerwów- nie maja załatwionego noclegu i chcą jechać już. Włącza się do konwersacji Krzysztof. Zapewnia, że nocleg będzie załatwiony. Rzeczywiście, wystarczył jednej telefon do współpracującej z naszą grupą na granicy, Lusią ( żołnierz!) i jest zakwaterowanie na jeden nocleg dla kierowców. Krzysztof znowu przyspiesza i około 21.30 jest w Medyce.

Ja dzwonię do pana Mariusza. Ustalamy spis rzeczy, które konwój zabierze z magazynu. Mamy konserwy(nieco mniej niż miało być, ponieważ wyjechała spora ilość ciężarówek do Lwowa), mleko da niemowląt, odżywki, kaszę, ryż, ciepłą odzież, materace, karimaty i śpiwory. Słodycze dla dzieci.

Niestety, autobusy nie dotarły do 23-ej, o której zamykany jest magazyn. Zatem kierowcy konwoju pojadą od razu na nocleg , a rano rozpoczną pakowanie. Ad hoc załatwiła te noclegi Lusia. Dobry duszek tej akcji.

Konwój w drodze 13 marca 2022 r

Mamy niestety niepokojące info z Ukrainy. Był ostrzał rakietowy w rejonie Lwowa. Konkretnie 8 rakiet spadło na miejscowość Jaworów. To jest niewiele więcej niż 20 km od granicy z Polską. Na zachód od Lwowa. Informacje o stratach pewnie nadejdą później, ale na razie jest pocieszająca wiadomość, ze nikt nie zginął. Ukraińskie dowództwo informuje także o nasilonych atakach na wiele miast. Ciągle próbują odciąć Kijów. Martwimy się, czy nasz konwój zdoła bezpiecznie dotrzeć do Białej Cerkwi. Miasto leży na jednej z dwóch dróg dojazdowych do Kijowa. Czy kierowcy zechcą zaryzykować jazdę? Na pewno będą w stałym kontakcie z dowódcą z Białej Cerkwi, który a zawsze bieżące informacje o miejscu pobytu wojsk ruskich. Ale nie zna przecież ani miejsca, ani czasu ataków rakietowych czy bombardowań. Dochodzi od pewnego czasu jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Otóż rosyjscy

żołnierze i Białorusini zajmują opustoszałe wioski i udają miejscowych rolników. Robiąc zasadzki na ukraińskich wojskowych i terytorialsów. Dlatego będzie trudna do wypełnienia prośba Jasia Worwąga, którego znajomy, mieszkający w USA, poprosił o zdjęcia z miejscowości, w której sięurodził. Niedaleko Białej Cerkwi. Nie sądzę, żeby ktoś odważył się wyjść z samochodu. Ale na pewno o sytuacji, jaka jest w tej wsi dowiedzą się od Oleny.

O 7.30 Autobusy podjechały do magazynu. Poszło bardzo sprawnie. Tak sprawnie, ze koordynator Mariusz nie wiedział, że ładowany jest już drugi z autobusów i zadzwonił do mnie poszukując pierwszego. Dzwonię do Krzysia, który informuje mnie, że poszukiwany autobus już ustawił się pełen rzeczy do formownia konwoju. Info przekazuję panu Mariuszowi. Przy okazji mówi mi, ze udało mu się załatwić po drodze leki hemostatyczne dla szpitala w Białej Cerkwi.

Zresztą wszystko dało się znakomicie. Mamy dziesiątki karimat, śpiworów, materacy. Jedzenie, opatrunki Można ruszać na granicę. Krzysiu wie o ostrzale, Mają info, że sporo sprzętu na poligonie zostało zniszczonego. Niestety. Atak nastąpił prawdopodobnie ze strony białoruskiej. Po godzinie już wiemy, że w wyniku ostrzału zginęło 9 osób, a wiele zostało rannych.

Czy Rosjanie zechcą tez odciąć jedyną drogę pomocy humanitarną, wiodącą z Polski do Lwowa i dalej w głąb Ukrainy? Oby nie.

Konwój koło 11.30 dojechał do Lwowa. Samochody i autobusy są załadowane pod sam dach. Otrzymujemy info na naszej stronie, ze jest już krucho z miejscami dla uchodźców w Gdańsku. Parafie pełne. Zgłoszenia wolnych miejsc w domach nikną jak świeże bułeczki. Przed wyjazdem konwoju mieliśmy obietnicę 4o miejsc w Brodnicy. Marta ma za zadanie, w kontakcie z Oleną ustalić, dokąd chcą pojechać ewakuowani z Białej Cerkwi. Ci, którzy nie mają adresu pojadą do nas. Musimy jednak wcześniej znać liczbę potrzebnych miejsc schronienia, z podziałem na rodziny.

Na stronie Konwoju pojawia się prośbą o ewakuację kobiety z maleńkim dzieckiem z Białej Cerkwi. Informujemy, żeby skontaktowała się z Oleną. Na pewno miejsce dla niej będzie w naszym autobusie. Kolejne info o ofiarach z ostrzelania Jaworowa. Niestety, liczba ofiar wzrosła do 35, a 134 osoby ranne. Z kolei w rejonie doniecko –ługańskim użyto bomb fosforowych nad wsią. Im więcej strat ponosi wojsko Putina, tym brutalniejsze ataki zastraszające na ludność cywilną. Koszmar.

Mikołaj (do 4 marca model) około południa rozładował swojego busa w Białej Cerkwi. Jego relacja potwierdza, to, co wiemy z poprzedniego wyjazdu Krzysia. Magazyny we Lwowie są pełne, ale na wschód dostawy nie docierają. Mikołaj

zabiera do samochodów dostawczych, ludzi starszych. Wstawiają chyba krzesełka dla nich w dostawczaku. No , cóż, Polak potrafi.

  Zadzwonił Krzysztof- udało im się na granicy załatwić jeden generator prądu dla Białej Cerkwi! Ustalili z Oleną, ze, jeśli okażę się, iż ich przyjazd na miejsce miałby być o 20-ej – wyślą im obstawę wojskowo-milicyjną z miasta. W drodze od Żytomierza ( z kierunku Kijowa) cały czas mijają sznur samochodów. W kierunku Białej Cerkwi ruch samochodów bardzo mały. Od połowy drogi pojawia się coraz więcej posterunków kontrolnych. Ukraińcy sprawdzają, czy jacyś dywersanci z kierunku Białorusi nie usiłują się przedrzeć na wschód, w rejon Białej Cerkwi i Kijowa.
    Psuje się elektryka w jednym z naszych autobusów. W naprawie pomagają wojskowi. Usterka na szczęście była niezbyt poważna, po 15 minutach konwój rusza w drogę. Wojskowym zostawiono trochę batonów energetycznych.

Na kilkadziesiąt km przed Białą Cerkwią Krzysztof otrzymuje od sztabu z Białej Cerkwi mapkę dojazdu. Muszą zjechać z głównej drogi. To będzie szybsza metoda i bezpieczniejsza niż jazda w asyście wozów ukraińskiego wojska. Droga jest dość marnej jakości, konwój musi znacząco zwolnić jazdę. Ale około 22- ej szczęśliwie docierają do Białej Cerkwi.
  Kiedy Konwój jechał ponad 700 km od granicy w głąb Ukrainy, grupa ludzi zaangażowanych w akcję z uporem gromadziła rzeczy do kolejnej jazdy. Udało się nam zapewnić magazyn dedykowany Białej Cerkwi, tuż koło granicy. Możemy tam dowieźć towar do wywozu na Ukrainę.
   Mamy kilka obietnic, zamierzamy kupić trochę noktowizorów, nakolanników, drony rozpoznawcze dla obrony cywilnej. Największym naszym zmartwieniem jest niemożliwość zakupu kamizelek kuloodpornych i hełmów. Nie ma ich na rynku, Ponadto, jako osoby cywilne nie mamy w Polsce prawa zakupu. Marta próbuje coś ustalić z Tonym, ja szukam drogi zakupu w Turcji. Jednak koszt jednej kamizelki nasz mocno martwi- to skala kilkuset dolarów za sztukę! Skąd wziąć taką duża sumę, żeby kupić ich chociażby 100? A Olena błaga wręcz o tysiąc i więcej... Oni Próbują robić jakieś ochotny ze stali na piersi....metodą chałupniczą

     Wszyscy są mocno zmęczeni. Około 23 zapada w naszej grupie polskiej i ukraińskiej cisza w kontaktach. Od poniedziałkowego poranka czeka nas kolejny ,intensywny dzień akcji.

https://www.youtube.com/watch?v=MSKOCzsZE84

Dzień w Białej Cerkwii rozpoczyna się od podjazdu samochodów na tankowanie paliwa. Pod merostwem czekała już spora grupa kobiet i dzieci. Po chwili Ich podróż w nieznane się rozpoczęła. Okazało się ,że na miejsce zbiórki dotarło niewiele ponad 60 osób.

  Niestety, wyruszają w drogę ze sporym, bo ponad półtoragodzinnym opóźnieniem. Nie wszyscy uchodźcy dojechali na czas pod merostwo. Trzeba było zmienić plan i listę zrobić podczas jazdy autobusem. Musieliśmy wiedzieć, kto ma określony

adres, do którego chce się udać, kto zamierza wyjechać dalej do Europy. Jak się później okazało sporo osób planowało wyjazd do Niemiec. 4 Osoby do Włoch, a reszta do Polski. Bardzo szybko okazało się, że podróż będzie niezwykle spowolniona. Co 50 km któreś z dzieci prosiło o przystanek...W efekcie zamiast dotrzeć po 20 na miejsce najszybciej mogą dotrzeć do granicy już po północy.
   W autobusie znajduje się też 10 letnia dziewczynka, która dziadkowie wysłali do dalszej rodziny, przebywającej już w Polsce. Jej mama nie żyje, a Tata Został walczyć na Ukrainie. Tak się złożyło, ze towarzyszący Krzysztofowi Drugi kierowca (też Krzysztof zresztą) mieszka w Gnieźnie. Dziewczynka natomiast ma dotrzeć do Poznania. Dzięki temu, spokojnie będzie ją można dowieźć bezpośrednio do miejsca docelowego. Chociaż to.
  Pierwsi pasażerowie wysiadają w Winnicy. Nie chcieli wyjeżdżać, chcieli tylko oddalić się od miejsca walk. Tutaj też były ataki rakietowe, ale nie ma stałych bombardować jak na wschodzie kraju. Ponieważ po drodze trudno było kupić cokolwiek do jedzenia –dopiero koło 20-ej udaje im się trafić do przydrożnego zjazdu, gdzie można było coś kupić.

Mamy listę podróżnych, pora na ustalenia kolejnej tury konwoju. Będzie to chwilowo ostatni wyjazd do Białej Cerkwi. Robi się zbyt niebezpiecznie dla ludzi, którzy chcą pomóc. Oraz dla potencjalnie uciekających przed wojną. Dlatego musimy tym razem zorganizować bardzo celowaną pomoc.

Potrzebne są drony, odzież wojskowa ochronna, buty wojskowe, radiotelefony, konserwy w każdej ilości, mleko i odżywki dla dzieci, pampers. Błagalne prośby o hełmy i kamizelki kuloodporne niestety nie zostaną zaspokojone. Nie damy rady

zrobić tak ogromnej zbiórki pieniędzy i zakupić je...w USA, bądź Turcji.

   Po skromnym posiłku –przekąski- ruszyli dalej w drogę. Kierowcy autobusów opowiadają, ze kobiety po drodze często płaczą. Zostawiły mężów, rodziny. Nie wiedzą,  kiedy będą mogły wrócić. Czy kiedykolwiek wrócą do rodzinnych stron. Wyrwane ze swoich domów tą irracjonalną wojną, wywołana przez dyktatora o imperialnych zakusach.

Wiadomo już, ze z całej grupy 17 osób pojedzie do Gdańska. Zona posła informuje gdańskie centrum recepcyjne o potrzebach lokalowych dla nich. Jeden autobus zawiezie około 30 osób do Warszawy. Stamtąd maja ruszać do Niemiec. Kilka, udających się do Pragi wysiądzie w Zamościu i dalej pojadą pociągiem.

Konwój porusza się bardzo wolno. W efekcie do granicy docierają o 4 rano. Wszyscy są mocno przemęczeni. Także głodni. Na granicy od strony ukraińskiej ogromna kolejka autokarów. Nasi stoją w kolejce do odprawy ponad 4 godziny Rozmawiam z Krzysztofem i ustalamy kolejne kroki. Logistykę dowozu na granicę kolejnych rzeczy, liczbę samochodów w konwoju. Ustalamy stany magazynowe.

Naszą rozmowę przerywa informacja podana przez kierowcę autobusu przez krótkofalówkę: grupa, która chciała jechać do Berlina musi poczekać w punkcie recepcyjnym na granicy. Potwierdza się informacja ministra Szefenakera- Berlin chwilowo nie przyjmuje pociągów z uchodźcami z Polski. Po przejechaniu granicy konwój pojedzie do punktu recepcyjnego, gdzie na podróżnych czeka gorący posiłek, napoje. Możliwość umycia i odpoczynku przed dalszą podróżą. No i rejestracja przyjezdnych. Na dopełnienie pełnych formalności będą mieli 15 dni. W punktach recepcyjnych od 10 dni uwijają się wolontariusze. Codziennie granicę przekracza kilkadziesiąt tysięcy osób. Którymi trzeba się zaopiekować, nakarmić, pokazać gdzie mogą odpocząć itp. Pocieszyć. Czasami doprowadzić do punktu medycznego. Zaczyna brakować rąk do pracy. Ludzie wzięli urlopy z pracy, inni muszą przecież także odpocząć. Ale mimo wszystko nikt z przyjeżdżających nie jest pozbawiony pomocy. Rusza wsparcie finansowe od rządu. Każdy, kto przyjmuje do siebie uchodźcę otrzymuje dodatek 40 zł na koszty utrzymania na osobę. Dodatkowo większość z przyjezdnych albo ma kogoś, to już pracuje w Polsce, albo zamierza pracować podczas pobytu. Gdyby UE wreszcie odblokowała przyznane Polsce fundusze pomocowe- zakres ciężaru,spoczywającego na prywatnym wsparciu- byłby o wiele mniejszy. Niestety tez,jest wina nieodpowiedzialnej opozycji, która dla własnych celów politycznych mocno wspierała, a nawet inicjowała blokadę funduszy dla Polaków. Im jest łatwo zarabiają w Europarlamencie kwoty, o jakich się zwykłym Polakom nie śni. A syty głodnego nigdy nie zrozumie.

Autokary wyruszą w dalszą podróż po krótkim odpoczynku kierowców. Krzysztof zostaje w Zamościu .. Będzie koordynował na miejscu organizację kolejnego konwoju. Już wiemy, ze z powodu bardzo długiego przejazdu autobusów – jechali

z Białej Cerkwi 16 godzin, wyjazd kolejnego konwoju także się opóźni.

c.d.n.


Zobacz galerię zdjęć:

Krzysztof Puternicki
Krzysztof Puternicki Krzysztof Puternicki Krzysztof Puternicki Krzysztof  Puternicki
Konwój w drodze
1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo