kierownik karuzeli kierownik karuzeli
2185
BLOG

Profesor Wierzbicki z KUL. Świętoszek naszych czasów

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Wczoraj przeczytałem ciekawą notkę Autora podpisującego się © Bazyli 1969 dotyczącą kościoła. A także równie ciekawe komentarze pod tekstem. Pojawiła się tam obrona księdza prof. Wierzbickiego, który wystosował apel – poręcznie, o uwolnienie aktywisty LGBT, przedstawiającego się, jako „ Margot” 

Sprawa staje się arcyciekawa. „ Margot” kim by nie był, to udało mu się wystawił lustro, w którym możemy się przeglądać. I w tym lustrze, wcale nie krzywym, zobaczyć nasze miny i dąsy. Także w tym lustrze widzę swoją twarz. Uśmiechniętą. Ponieważ ów znakomity profesor chrześcijańskiej etyki, a zarazem ksiądz - przynajmniej dla mnie – jest takim nowoczesnym postępowym świętoszkiem. Można więc powiedzieć - Oto Tartuffe naszych czasów.

Ktoś powie. - Hola. Hola. Drogi panie, świętoszkami są właśnie ci krzykacze, którzy wsadziliby „ Margot” do więzienia a teraz krytykują prof. Wierzbickiego, że ten podpisał się pod poręczeniem. Jednakże owa potrzeba kary, ów rygoryzm, jest w tym środowisku oczywisty. Nieskrywany za maskami. Za minami. Za intelektualnymi frazesami. Jest jaki jest. Na swój sposób ludowy i naturalny. Tak jak naturalne powinno być męstwo żołnierza. Lub też naturalne powinno być to, że ludzie wierzący bronią swojej wiary. Swoich bogów, symboli i znaków.

Kilka zdań o sobie. Nie jestem osobą szczególnie wierzącą. W zasadzie – nie wiem. Lub jeszcze nie wiem. Może też nigdy się nie dowiem. Lecz to, co wiem, to to, ze szanuje wiarę. A jeszcze bardziej szanuje także ludzi głęboko wierzących. Wiem także, że to, kim jestem wynika z naszej kultury, wiary, mojego wychowania. Rodziców. Dziadków, i pra pra dziadów. Jestem jak ten listek wyrastający z wielkiego drzewa, którego nawet nie widzę, ale wiem, że DRZEWO ISTNIEJE

Uf... Przepraszam, za te osobiste wynurzenia. A teraz muszę wrócić do szacownego profesora i etyka z KULu. I opisu jego chrześcijańskiego miłosierdzia. A raczej – odważę się to powiedzieć - pozornego miłosierdzia. I tej... nowoczesnej postępowej świętoszkowatości.

Jak tą pozorność zrozumieć? Jako opisać? Jak wykryć fałsz i śmieszność owych postępowych brukselskich świętoszków?

To, co się stało z „ Margot” i z naszym Etykiem rozpiszmy na wydarzenia / akty. Przecież to gabinet luster, spektakl. Widowisko. Z ważnymi figurami i całą gromadą statystów, ale i tak na koniec pojawi się On. Bo trudno snuć rozważania o chrześcijańskim miłosierdziu bez NIEGO.

Akt 1 - Na scenę wchodzi Margot. Cham i prostak, przy którym Edek z Tanga Mrożka to uosobienie kultury i taktu. Edek był chociaż dowcipny. „Margot” to LGBT owski bandyta. I pewnie manipulator. Bije kogoś, kto jeździ samochodem, tylko dlatego, że napis na samochodzie mu nie pasuje. Potem ów osobnik wiesza jakieś flagi na figurze Jezusa. Pewnie, wg. niego, Boga nie ma. Nie ma natury. Nie ma prawdy. Liczy się tylko ostatnie oświadczanie w TVN nie. Tuż po prognozie pogody. Kurtyna opada

Akt 2 - Oto nadchodzi wielki Etyk. Ksiądz i profesor. Autorytet z KUL. I powiada tak - Nie pochwalam tego czynu, lecz także nie aprobuje tej kary. Jest niewspółmierna. Ja Etyk, wiem co to wina, a także wiem, jaka powinna być kara. Mój osąd jest sprawiedliwy, chociażby dlatego, że kieruje się miłością do bliźniego. Owym miłosierdziem, które jest istotą chrześcijaństwa.

I potem, w wyniku owego poręczenia, na wolność wychodzi ów LGBT owski aktywista i jego słowa, po uwolnieniu brzmią - Kurwa, kurwa. Polska kurwa. Polska... - Tak, brzmią brutalnie, prostacko, ale czy to ma znacznie? Znaczenie ma miłosierdzie Etyka. Miłosierdzie odbite w lustrze. Powtórzone w mediach. Zwielokrotnione poprzez aplauz jego środowiska.

Akt 3. - Kilku osobom nie spodobało się to, co zrobił a raczej to, co napisał w poręczeniu, ten Wielki Etyk. Krytykują więc prof. Wierzbickiego. Wtedy z odsieczą ruszają środowiska naukowe i inni ludzie – dobrego serca – związani z środowiskiem Tygodnika Powszechnego i GW. I owe środowiska argumentują tak. Przecież Etyk nie aprobuje tego, że pan/ pani „Margot” bije ludzi, bezcześci pomniki, lecz bronią Etyka tak, jak Etyk bronił Margot. Każdemu człowiekowi należy się szacunek. I owe – chrześcijańskie miłosierdzie. Widzimy więc, ze to pojęcie „ szacunku. I owe „ miłosierdzie” ma kluczowe znaczenie.

Gdyby słowa prof. Wierzbickiego potraktować serio, a także głosy jego apologetów, to należałoby zadać pytanie, dlaczego ów szacunek i owe miłosierdzie nie należą się innym oskarżonym czasowo osadzonym w więźniu? Dlaczego akurat „Margot” ma być inaczej potraktowany? Wiele jest w Polsce bezprawia, być może zbyt wielu niesprawiedliwie ukaranych, dlaczego wiec tylko ta „ zbrodnia” zasługuje na swojego Dostojewskiego? Tym bardziej, że ów aktywista absolutnie nie poczuwa się do winy. Można nawet zaryzykować opinie, że nie wie, co to sumienie. Odkupienie. Ale nasz Etyk i tak, bez żadnych warunków wstępnych śpieszy mu z pomocą i gromko krzyczy - Ta kara jest niewspółmierna. Wina tak, ale kara „ tymczasowego zatrzymania” już nie ? Jak to ocenia? Jak w sumieniu wyważa? Kto to wie..? Etyk pewnie wie.

Coś na finał.

Może nie jestem wiernym synem kościoła, ale trochę znam Ewangelie. A także mam cichą nadzieje, że Etyk z KULu powinien naśladować ów chrześcijański duch. Powinien wiedzieć, że Jezus zawsze był b l i s k o. Nigdy owych miłosiernych cudów nie dokonywał na odległość. Eksternistycznie. Listownie. Przez kuriera. Jezus nie pisał petycji. Za to przemieniając wodę w wino, blisko był owej wody. Uzdrawiając trędowatego dotykał trędowatego. A kobieta cierpiącą na krwotok dotknęła szaty Jezusa. I w tym dotyku, a raczej potrzebie bliskości była właśnie wiara i miłość bliźniego. Na odległość może być tylko chłodne „ przebaczam” i amnestia na urzędowym papierze wysłana listem poleconym. Bóg Miłosierdzia to bliskość. Dotyk. Spojrzenie.

Jestem ciekawy czy ten nasz wielki Etyk przed napisaniem owego poręczenia wcześniej rozmawiał z Margot, a może, chociażby później, kiedy ów wymachujący nożem bluźnierca wyszedł z wiezienia. A może mówiąc górnolotnie, pozwolił, aby "Margot" dotknął jego szaty. Szaty wielkiego etyka. Jak wiemy "Margot" nie dotykał żadnej szaty. Krzyczał za to – kurwa! Kurwa! Polska! Kurwa!

Takimi miłosiernymi inaczej, było także owe 300 osób, które podpisało list w obronie Etyka z KULu. Moim zdaniem, to takie poczciwe stado owieczek idące za fałszywym głosem, za fałszywym świętoszkiem. Można odnieść wrażenie, że ci ludzie nie rozumieją, co to wina, co to kara, co to prawdziwa miłość bliźniego i prawdziwe miłosierdzie. Tak, to także świętoszki. 300 tu świętoszków.

Co powiedział Jezus do Judasza w tą dramatyczną noc?. – „ Przyjacielu na coś przyszedł? ” - Przecież wszystko już wiedział, a jednak padło to słowo – „ przyjacielu” Miłosierdzie boskie, to także wiara w zbawienie największych łotrów. Nawet judasza. I tylko do Judasza, ON, mógł tak powiedzieć – Przyjacielu. Ponieważ wszystko WIEDZIAŁ. My takiego prawa nie mamy. Ponieważ właśnie zbyt mało wiemy. Zbyt mało wiemy o winie i karze.

My ludzie warunkujemy miłosierdzie. Ostrożni jesteśmy. My ludzie chcemy jakiś słów. Chociażby takich jak – Moja wina. Moja wina. Przepraszam. Może także zadośćuczynienia. Gdyby było inaczej, gdybyśmy wszystko wiedzieli o winie, i o grzechu, to wtedy dzieliłby nas krok od boga, a raczej to my bylibyśmy bogiem lub diabłem...

A w konsekwencji „ transferując „ ów teologiczny dylemat do życia społecznego, obudzilibyśmy się w jakimś totalitaryzmie wszechogarniającego dobra. Totalitaryzmie, na swój sposób przerażającym, ponieważ jeżeli kogoś możemy uwolnić od kary dzięki subiektywnemu miłosierdziu, to na tej samej zasadzie - z byle jakiego powodu, powodu nawet szlachetnego - możemy ukarać każdego.

Takie łatwe w obsłudze miłosierdzie, to wstęp to totalitaryzmu ludzi „dobrych” Nowoczesnych postępowych świętoszków. Etyków. Wielkich Etyków rządzących światem z wysokości swoich katedr.


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo