prawo cytatu
prawo cytatu
kierownik karuzeli kierownik karuzeli
6605
BLOG

Serial „ Osiecka” Mądrość etapu czy Miłość etapu

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Seriale Obserwuj temat Obserwuj notkę 250


To będzie tekst o Osieckiej, o trzech pierwszych odcinkach serialu, a może także o tamtej epoce. Szkole Filmowej. Schodach. Sam nie wiem, dokąd mnie to wszystko poniesie...

Obraz młodej inteligencji polskiej, a szczególnie tej o ambicjach artystycznych, w latach 50 –tych. Opis wrażliwości, języka, dowcipu, z czego się śmieją, kpią, szydzą? Za czym tęsknią i o czym marzą? A nawet to, co piją? Wódkę. Wino, czy piwo? Palą papierosy, czy nie palą? A jak palą, to tak Hłasko? Czy jak Bogart? Czy serial o Agnieszce Osieckiej może w jakieś mierze przybliżyć obraz owej polskiej inteligencji lat 50 tych?

Obejrzałem trzy pierwsze odcinki. Akcja dzieje się na początku lat 50- tych aż po przesilenie październikowe. Widźmy Agnieszkę jako uczennice prestiżowego liceum, a potem, jako studentkę wydziału dziennikarskiego. Wreszcie, jako studentkę Państwowej Szkoły Filmowej w Łodzi.

Jakie są te trzy pierwsze odcinki? Moim zdaniem nierówne. Pierwszy jest najlepszy. Reszta poprawna. Jak poradziła sobie młoda aktorka? Eliza Rycembel? Poradziła sobie. Chociaż trochę mnie drażni. To taka panna przemądrzalska. Co nie znaczy, że odwrotnością takiej panny byłaby panna ciepłe kluchy. Cały czas też gra z takim pół uśmieszkiem na twarzy, raz prycha słabej, raz mocniej, nieoczekiwanie nadyma policzki. Można powiedzieć ten grymas przyklejony jest na trwale do jej twarzy. Jeżeli kopiuje młodą Osiecką jest to jakoś zrozumiałe, jeżeli nie kopiuje, to już gorzej.

1 ODCINEK  Jest najciekawszy, ponieważ Eliza Rycembel ( młoda Agnieszka Osiecka) ma co grać. Sceny są dramatyczne. Konflikt jest czytelny, każdy może się w nim przejrzeć, a przynajmniej dostrzec wyraźne kontury. Ojciec Agnieszki chce odejść do inne kobiety. Młodszej. Atrakcyjnej. Matka zaś jest – jak to się mówi – starszym modelem. Ot... Konflikt stary jak świat. Ojca gra Jan Frycz, a matkę Maria Pakulnis. Obie role - rewelacyjne. I dlatego, w tym dobrze rozpisanym dramaturgicznie odcinku, Eliza Rycembel, wie, co grać, i ma, co grać. Ponieważ jej stosunek do ojca jest właśnie czytelny. Krytyczny, a zarazem jest serdeczna i lojalna wobec matki. Jest zdecydowana. Jest jakaś. Ma także dobre dialogi. Ma detal, ( świetnie ograne domowe kapcie z pomponikiem)

 2 ODCINEK, Chyba gorszy... tak, zdecydowanie gorszy. Tutaj autorzy filmu bardziej postanowili opisać epokę niż samą Osiecką. Wydaje się, że Osiecka tylko asystuje. Przechodzi od sceny do sceny. Jest pasażerem. Oglądaczem historii. Dramat zanika, temperatura spada. Chociaż powinno być inaczej. Ponieważ, to w tym odcinku pojawia się jej pierwsza miłość, czy też zauroczenie... To poeta socrealistyczny Witold Dąbrowski, związany z Teatrem STSu w Warszawie. Chociaż w tym odcinku, konflikt jest. Mizerny bo mizerny, ale jest. To rodzaj opozycji, przynajmniej w zamyśle. Po jednej stronie jest na swój sposób nudny i zideologizowany poeta Witold Dąbrowski, którego gra aktor o urodzie śledzia w okularach. Zaś po drugiej stronie owego konfliktu, mamy zabawowych aktorów z teatrzyku Bim Bom w Gdańsku. Mamy młodego Cybulskiego i młodego Kobielę. Lecz tych dwóch tak doskonałych, na swój sposób niepowtarzalnych aktorów, zagrali j a c y ś młodzi aktorzy. Czy to jest konflikt do pokazania? Przecież mamy podróbkę Cybulskiego i Kobieli. Wyszła więc farsa, ale inaczej być nie mogło... Cybulski i Kobiela są nie do podrobienia.

Młoda Osiecka „ krąży” pomiędzy zideologizowanym śledziem w okularach a skrzący dowcipem, luzem aktorami Bim Bomu. To nie tylko konflikt osobowości, to także śmierć epoki. Obumieranie socrealizmu. Młodość, żywotność, śmiech, luz, zabawa, wypiera ideologię. Takie – mniej więcej – jest przesłanie tego odcinka.

3.ODCINEK. Szkoła filmowa w Łodzi. SPATiF w Łodzi. Agnieszka poznaje Hłaskę. Tak się wydaje, że to jej pierwsza prawdziwa miłość. Już nie socrealistyczny poeta Dąbrowski, piszący „ Majakowskim”, Lecz on. Marek. Nieco szalony, zbuntowany, przystojny, z wdziękiem pijacy wódeczkę. Przekąska, to odrobina cierpienia na twarzy. Papieros w ustach. Tak jak potrzeba. W kąciku ust. Wisi, zwisa, plus ten seksowny dymek. Czy Hłasko kopiuje Bogarta? Nie ważne. Kopiować też trzeba umieć. Plus dodać coś od siebie. Nie wiem czy taki był pomysł obsadowy reż. serialu. Ale poeta socrealistyczny Dąbrowski ma właśnie aparycje śledzia w okularach. Gdy filmowy Hłasko jest przystojnym brunecikiem. Owa aparycja jest ważna. Ponieważ nie wiem, z filmu nie wiem, czy dlatego Osiecka zostawiła Dąbrowskiego, że ten miał śledziowatą urodę, a pobiegła za Hłaską, że ten był, że tak powiem – bardziej fizycznie ujmujący. Czy też Hłasko, jako pisarz, jako twórca, był właśnie prawdziwszy? Naturalny. I to on – pisząc tą swoją mocną męską prozę, ma racje. Ma racje we wszystkim. I to on – poprzez swoje pióro – pokazuje, jaki jest ten ich świat. A nie ten śledź w okularach. Jeszcze jeden kopista Majakowskiego.

Tego w odcinku nie ma. Owego dylematu. A jeżeli jest ten dylemat, to bardzo pochowany. Czasami lepiej – także dla roli – pewne kwestie jasno i czytelnie wyartykułować. Wtedy dramat dostaje kopa. Tak. Jest mądrość epoki, ale też jest miłość epoki. Chociaż powiada się, ze miłość nie wybiera. Miłość może nie, ale ludzie już tak...

Xxx

A więc czym jest owa młoda inteligencja polska z początku lat 50. Jest taką pannicą, podlotkiem, na pewno jest głodna wiedzy, głodna życia. Jest jak Osiecka, która zrobiła dwie klasy liceum w jeden rok. Potem ta pannica dorasta, staje się młodą kobietą. Poznaje mężczyzn. Pierwsze fascynacje. Pierwsi mężczyźni. Mężczyźni, którzy chcą opisać świat. Ale mężczyźni, którzy także odłożyli pióra, i oto leżą przy niej rozebrani. Ów negliż nie jest przecież tylko zwykłą golizną, jest także rodzajem prawdy. Bezbronności. Może śmieszności... Wydaje się, że sceny łóżkowe są takie same, taka sama emocja, wręcz ta sama halka. Można powiedzieć, że seks z poetą socrealistycznym i młodym gniewnym Hłasko, to te same dwa kotlety schabowe z buraczkami. Nudne i przewidywalne. Wiadomo, to tylko serial. Adresowany zapewne także do dziatwy szkolnej, niemniej, można było oczekiwać od scenarzysty i reżysera większej inwencji.

Poeta Witold Dąbrowski. Nie znam jego wierszy. Poszukałem w Internecie. Oto jego najbardziej znana fraza, fragment, z tamtych lat.

W zieleni koszul zetempowskich

gorąca młodość zetempowska –

szerokoplecy Majakowski

ramię wyciąga, jak drogowskaz.

Tak. Dąbrowski poleciał Majakowskim, ale w sumie to normalne, prawdopodobnie wtedy, każdy polski poeta, chciałby być takim polskim Majakowskim. Porywać. Zagrzewać ć. Walczyć. Być drogowskazem a nawet i kulomiotem. No i ta zielona ZMP- owska koszula plus czerwony krawat. Znalazłem zdjęcie młodego Dąbrowskiego. Przystojniaczek. Nie powiem. Dlaczego wiec w serialu ma urodę śledzia w okularach? Tego Nie wiem... Dla dramatu. Dla tajemnicy duszy kobiecej, byłoby ciekawiej, gdyby to Hłasko był śledziem w okularach, a poeta Dąbrowski przystojniaczkiem.

Ktoś powie, co za kpiący ton? Pewnie nie czuje ducha tamtych czasów. Owego entuzjazmu. Nie czuje pochodów 1 Majowych. Oklasków i okrzyków Zapewne tak... Ponieważ wiem także, że obok tej nowej inteligencji polskiej, istniała także inna inteligencja polska. To właśnie w 1953 roku uwięziony Prymas Polski pisze swoje „ Zapiski więzienne”, Ale z pewnością, to zbyt monumentalna postać. No i inne pokolenie. Inne środowisko. Ale jest jeszcze taki Edward Chachalica, student polonistyki na UJ. Aresztowany w procesie Kurii Krakowskiej i skazany w 1953 roku na karę śmierci. Takiego właśnie wyroku domagali się członkowie ZLP w Krakowie, a nawet domagali się tego, aby owych „ przestępców” powiesić publicznie. Kto się domagał? Szymborska z mężem. Mrożek. Słomczyński ( ten od Ulissesa). Taka też była polska inteligencja tamtych czasów. Tego oczywiście w filmie nie ma. To film o innej części inteligencji polskiej, młodej, nowalijkowej, jaka zaczęła kształtować się na początku lat 50 tych. Części, że tak powiem – chcącej jakoś urządzić się w tej nowej rzeczywistości. Jak wiemy Hłasko się nie urządził. Nie znalazł swojego miejsca. Wykluczony. Zapominany, ale to już inna historia. Na inny film

Aha... Bym zapomniał. Dlaczego wspomniałem o tym, nikomu nieznanym Chachalicy. Studencie polonistyki z Krakowa. On także pisał wiersze. Jakie? Nie wiem... Nigdy ich nie czytałem. Zapewne także nie czytała ich młoda Osiecka. Ale tak już jest z wierszami. Bardzo wiele z nich ląduje w koszu. I może do kosza wrzucił je młody Chachalica. Tylko nie wiem, kiedy? Czy przed wyrokiem śmierci w 53 roku? Czy jak wyszedł z więzienia ułaskawiony w 56?

Tak myślę, że taki kosz na śmieci, z pomiętymi kartkami, z podartymi wierszami, jest bardzo ciekawy. Filmowy. Tam, w tym koszu, kamera filmowa miałaby naprawdę wiele do pokazania. Szkoda, że takiego kosza z wierszami w filmie o Osieckiej nie było. Ale to byłby już inny film. Zajmijmy się więc tym co mamy.

Potem Hłasko wyjechał do Francji i już nie wrócił. Osiecka została sama. I będąc na Mazurach napisała taki tekst piosenki. Ten na szczęście nie wylądował w koszu na śmieci.

Na całych jeziorach ty,

O wszystkich dnia porach ty.

W marchewce i w naci ty,

Od Mazur do Francji ty.

Na co dzień,

Od święta ty

I w leśnych zwierzętach ty.

I w ziołach, i w grzybach

Nie znam się na poezji, ale podoba mi się ten tekst, Robi wrażenie. Nie tylko kulinarne... Ja sam raczej kroje marchew, potem siekam nać, a potem to wszystko wrzucam do gara. Gotuje. Gotuje. Tym czasem, okazuje się, że marchew może być marchewką, i w tej marchewce może być tęsknota. Może nawet łzy. To samo w naci. Nie jakieś tam kwiaty, bukiety, wiązanki, ale właśnie nać, nasza polska nać awansowała, i jak się okazuje.... Także do niej, a może przy niej, można tak pięknie tęsknić.

I tak się dzieje „ Na co dzień i od święta, i we wszystkich porach dnia” Czy Osiecka była Poetą, czy tylko tzw., „ tekściarą” tego nie wie... Ale bardzo ów nastrój jej piosenki mi się podoba. Ktoś twierdzi, że to rzemiosło. To proszę napisach, chociaż 10 takich rzemieślniczych tekstów. Dyszkę. I ta dyszka musi być tak dobra, że nie wrzuci się ją do kosza na śmieci.

XXX

Jest rok 1957. Roman Polański realizuje swoja etiudę szkolna „ Rozbijemy zabawę” Młoda Osiecka studiuje już w Szkole Filmowej, lub zaraz zacznie studiować. Wiesz Dąbrowskiego „ podszyty” Majakowskim tak różni się od etiudy Polańskiego jak kielnia murarska od kieliszka zimnej wódki. Młoda polska inteligencja już nie chce budować. Teraz chce się bawić, chce tańczyć, słuchać jazzu. I jedyne, czego się boi, to tego, że ktoś im „ Rozbije zabawę” Oczywiście, tą zabawę Polańskiego rozbiją szemrane typki z Widzewa, ale to tylko metafora, myk. Wszyscy wiemy, że tu nie chodzi o szemrane typki Widzewa, tylko o przeciwnika znacznie gorszego

Coś na finał. Coś jeszcze o schodach w Filmówce. Już nie pamiętam 2019, czy na początku 2020 roku. Roman Polański miał odwiedzić Szkole Filmową, i wygłosić tam wykład. Niestety, grupa studentów filmówki, na fali ogólnoświatowego wzmożenia, nie zgodziła się na taki wykład. Wiadomo, dlaczego... A szkoda. Bo była szansa na coś ekscytującego. Mogli przecież – ci studenci - tak jak kiedyś Polański „ Rozbił zabawę”, tak i oni mogliby „ Rozbić wykład” I to wszystko sfilmować. Może nawet powinni zrzucić Polańskiego z tych znanych filmowych schodów. Niech się Romek toczy, turla, niech leci. Spada. Niech musi się łeb obija o te schody. Łup. Łup. Łup. Niech krzyczy. Wrzeszczy. Krwawi. I to wszystko trzeba oczywiście dobrze sfilmować. Naturalistycznie...        A potem w montażu „ rozciągnąć” I puścić ów upadek Polańskiego na cały świat

Jednak tego nie zrobili. A szkoda. Bo gdyby zrobili, to sam maestro Polański za taką etiudę wystawiłby im szóstkę. Dziwna jest ta nowa polska młodzież z roku 2020. Krzyczą – Wyp...aj!!! a dobrego filmu zrobić nie potrafi.


PS. W trakcie gotowania marchewki proszę posłuchać tej piosenki.



Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura