prawo cytatu
prawo cytatu
kierownik karuzeli kierownik karuzeli
754
BLOG

Czy film „ Mój stary” się zestarzał?

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

W ramach letnich nostalgicznych wędrówek obejrzałem film „ Mój stary” z 1962 roku z dramatyczną rolą komedianta i figlarza Adolfa Dymszy. Cóż to piękny i wzruszający za film...

Pamiętam, gdy jako dziecko oglądałem filmy Janusza Nasfetera, to te filmy nudziły mnie. Były chyba dla mnie zbyt złożone, zbyt nostalgiczne, zbyt bujające w marzycielskich obłokach. Lecz nie były to filmy dla dzieci, to były filmy dla dorosłych o dzieciach. W 1958 Janusz Nasfeter zrealizował swoją debiutancką nowele „ Milioner” I tam, może 10 letni „ Milioner” obnosi się ze skarbonką świnką, do której zbiera pieniądze na rower. A rower dla niego i jego kolegów, to wręcz dobro nieosiągalne. Wymarzone. Jest taka scena, w tej noweli, gdy grupa chłopaków „ jeździ” na rowerach. To znaczy jeździ w ten sposób, że jeden ma zardzewiałą kierownicę, drugi jedno koło, a trzeci tylko pół pompki. I z tymi rekwizytami wyszabrowanymi gdzieś ze złomowiska, biegają po uliczkach nostalgicznego miasteczka. Ta jazda na rowerach to raczej podróż do siódmego nieba ich wyobraźni. Wreszcie, kradną swojemu koledze „ Milionerowi” skarbonkę świnkę wmawiając sobie, że chcą świnkę tylko pożyczyć na dzień czy dwa. Lecz cóż... w skarbonce są tylko banknoty namalowane kredkami. Realizm, marzenia, światy zastępcze, przeplatają się budując małe, a raczej wielkie dziecięce dramaty

A dziś, w roku 2021, czym jest rower? To dobro dostępne wręcz dla każdego. Z obśmianego 500 plus, może już sobie kupić rower. Tak zmienił się nasz świat. Ale jest i tak, że rower nie już rozpala wyobraźni dziecka. Dziś tysiące rowerów zalega na regałach supermarketów. To samo dzieje się z innymi zabawkami wyprodukowanymi zazwyczaj w dalekich Chinach I czy te zabawki także rozpalają wyobraźnie? Chyba już nie. Nie w takim stopniu. Zabawki stały się oczywistością. Dziś zabawki „ przebawione” są przez dzieci przez kilka dni, lub góra – tygodni, a potem zalegają kąty mieszkania, lub wyrzucane są na śmietnik.

Tak. Dziś, paradoksalnie dzieci nie mają się czym bawić. Ponieważ na świecie jest zbyt dużo zabawek. Zabawka już nie jest zabawką. Straciła nimb wyczekiwania. Czegoś co śledzi się za szybą wystawy.

A co z tatą? Ojcem? Z „ Moim Starym’? U Nasfetera praktycznie przez 40 min filmu chłopiec czeka na ojca. Czeka i czeka na różne sposoby. Wyczekuje, marzy, Tu sprawa wydaje się bardziej poważna i zasadnicza niż ów rower z noweli z 58 roku. Ojciec, jeszcze przed urodzeniem syna wyjechał do Francji i praktycznie ślad po nim zaginał. Podobno pracuje w kopalni, podobno ... w cyrku. Pewnego dnia, wbrew zakazowi matki, chłopiec włamuje się do szuflady i tam znajduje plakat z ojcem. Ojcem siłaczem ubranym w t cyrkowe trykoty. I tu zaczyna się wspaniała podróż w krainę wyobraźni. Zresztą wszyscy jego koledzy biorą udział w tym spektaklu bujania w obłokach. Lecz zanim chłopiec zademonstruje plakat ojca siłacza, to jest poniewierany, wyśmiewany, jako ktoś, kto nie ma ojca. Dziecko bez ojca jest wiec, co najmniej upośledzoną postacią w tej społeczności. Lecz, gdy się okazuje, że ma ojca siłacza, i to w Bordeaux, sytuacja odwraca się diametralnie. Miejsce owego spektaklu to jakieś bida – podwórko, z beczką, na której wymalowano słowo – rakieta. Tu wszyscy marzą za innymi światami, za lepszym życiem, a kto ma ojca siłacza pracującego w cyrku, i to za granicą - to jak ogólnie wiadomo - wszystko może

Aż pewnego dnia ojciec wraca. Przypływa do portu nie transatlantykiem, a towarowym drobnicowcem, schodzi po trapie w jakimś dziwnym kraciastym płaszczu, w nieco śmiesznych bryczesach, a na smyczy prowadzi psa pudla. I co najważniejsze, nie wygląda już na siłacza, ale na mężczyznę w średnim wieku po przejściach. Dziwna figura z tego ojca. Nieco komediowa, chociaż rola jest na wskroś dramatyczna. Ojca gra, nie kto inny, jak sam Adolf Dymsza. I tu w Polsce, na początku lat 60, w okresie nazywanym ” małym realizmem” chce otworzyć swój biznes.

- Biznes... co to jest biznes? – Pyta syn ojca.

- Biznes to biznes – Odpowiada ojciec.

- Biznes? Co to jest biznes ... – Pytają koledzy chłopca.

- Biznes to biznes – Odpowiada chłopiec. Grany przez 13 letniego Tomasza Wiśniewskiego. Moim zdaniem jest to jedna z najciekawszych ról dziecięcych zagranych w powojennym kinie. Wyśmienicie także zagrał Dymsza. To rola dramatyczna, grana wbrew swojemu amplua. Dość intrygujący pomysł ale trafiony w punk. Ciekawy jestem, czy jeszcze Tomasz Wiśniewski żyje? Dziś ma 72 czy 73 lat. Zagrał kilka ciekawych dziecięcych ról, a potem gdzieś przepadł....ale to już inny temat.

W każdym razie jak się okazuje ów biznes, to tresura psów, i teraz chłopiec chodzi po ulicach miasta z pudlem ciągnącym wózek z reklamowym napisem o szkole dla psiakow. Sam też jest dziwnie przebrany, na głowie ma coś w rodzaju sombrero a u pasa colt. Dziś, byśmy powiedzieli – Co za obciach!

Potem wszystko dojrzewa. Stabilizuje się. A ponieważ akcja filmu dzieje się w mieście portowym, ojciec chłopca, zagląda do portu, może wie, że to nie czasy dla tresera psów, i pora znaleźć „ poważne’ zajęcie w stoczni. I wtedy takie zakończenie miałoby charakter nieco socrealistyczny czy pedagogiczny. Ale możliwa jest interpretacja, że ojciec chłopca wygląda transportowca – drobnicowca, na którym z powrotem odpłynie do swojego Bordeaux, bo tylko tam jest siłaczem w trykotach. I wtedy znowu chłopiec będzie na niego czekał.

Więc w końcu nie wiem, co z tym końcem. Ale może dobrze, że nie wiem. Niemniej owe czekanie na ojca to jest coś. Filozofowie i dramaturdzy spod znaku egzystencjalizmu wymyślili sobie Godota, na którego się czeka. Dla mnie – o wiele prawdziwsze i przejmujące – jest czekanie na ojca. Mitologizowanie ojca, to wspaniały temat. Tak się zastanawiam, czy to temat intrygujący także dziś? A może dziś żyjemy w innych czasach? Czasach nadprodukcji rowerów? W czasach, gdy rower to tylko rower.. Dwa koła. Siodełko.  Rama i pompka.

A co z ojcem?

Kim byłby filmowy ojciec dziś? Czy siłaczem? A może w tym naszym świecie, ktoś inny poruszałby wyobraźnie dziecka. Ale kto? Może specjalista od cyberbezpieczeństwa? Prezes fabryki rowerów? Specjalista od dezinformacji? Twórca szczepionek? A może zwykły kosmonauta? I w marzeniach tego chłopca jego nieistniejący, na co dzień ojciec, biegałby z nim, po drugiej stronie księżyca...

Właśnie, jaki jest dziś wymarzony ojciec? A może dziś ojciec nie jest już potrzebny do niczego? Dziś Ojciec w zasadzie pół istnieje. Już robotnicy nowych postępowych czasów pracują się nad tym, aby słowo – TATA, czy OJCIEC wydawało się zbyt anachroniczne. Ba, nie modne, a nawet było o zgrozo - wykluczające. Słowo tata i ojciec zastępuje się poprawnym – opiekun prawny. Ta nowa kultura spod znaku nowej lewicy redukuje tatę czy ojca do człowieka bez właściwości. Osobę znikąd donikąd. Ponieważ w tym nowym świecie – który się dla nas preparuje - wszystko ma być umowne i płynne. Ma być raz takie, a raz takie W zależności od chwilowego poczucia swojej tożsamości. Czy w tak płynnym świecie, co chwila się zmieniającym, ojciec może pozostać ojcem?

Tak, ojciec może być nawet śmieszny. Chodzić w kraciastym płaszczu i marzyć, że lada moment założy szkołę dla psów. Swój biznes w czasach głębokiej komuny, lecz chłopiec - jego syn, wie, że gdzieś obok istnieje świat solidny i przewidywalny. Świat, w którym – nawet jak nie ma się ojca, to, chociaż czeka się na ojca. I to jest dobre i piękne. Bo najgorszy jest taki świat, w którym absolutnie nie ma ojca, i nie ma na kogo czekać.

Tak. Świat musi być porządny. A potem jest Ojciec i jego Syn.

Coś z mojego podwórka. Mój Stary też miał pudla. Śmiałem się z niego i kpiłem – Ojciec. Kto ma dziś pudla? Dziś ma się wyżła myśliwskiego, albo dobermana. Dobry też jest pitbull. Kup sobie lepiej pitbulla i z tym pitbullem chodź po ulicy. Szpanuj. – szydziłem.

A to wszystko było jakby wczoraj.


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura