kierownik karuzeli kierownik karuzeli
2417
BLOG

Tajemnicza liczba 2.2 I czy Polskę czeka nowa polityka migracyjna?

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 120

Niewątpliwie tak. Potrzebna jest nowa polityka migracyjna rządu. ale jeszcze ważniejsze jest przedstawienie nowych reguł owej polityki. A także przekonywujące wytłumaczenie, dlaczego potrzebne jest nowe otwarcie w tej kwestii… Sprawa jest gardłowa. Ostateczna i, jak powiadali Rzymianie – Doszła do trzeciego szeregu. U nas zaś, doszła do liczby 1,4. Dlaczego tyle, tylko tyle … zaraz wyjaśnię.  

Stanowczość w sprawie napływu fali migrantów jaką wykazał polski rząd za czasów premier Szydło była uzasadniona. W swojej masie, ta fala pochodziła z Bliskiego Wschodu a nawet czarnej Afryki. Była dzika, nieokiełznana, wymykała się wszelkiej ewidencji i kontroli. Była także – co ważne – Polsce narzucona. Macie swój limit. Owe 7000 arabskich rozbójników. Bierzcie ich więc bez żadnego targu. Taka była ówczesna brutalna polityka niektórych państw UE wobec Polski.

Dziś jednak nasza polityka migracyjna musi zostać poddana mniejszej lub większej rewizji, w zależności od celów polityki gospodarczej rządu Morawskiego, a także przyzwolenia społecznego. To przyzwolenie wydaje się być tu czynnikiem wręcz kluczowym, ponieważ propaganda rządowa, serwowana także przez Telewizje Publiczną ukazywała problem migracji bardzo jednostronnie, redukując problem tylko do migracji z krajów Bliskiego Wschodu i zagrożenia terrorystycznego.

Wyraźnie widać, że dziś, ta nowa polityka migracyjna zaczyna powoli przybierać nowy kształt, pojawiają się dane statystyczne i opracowania wskazujące, że do Polski sprowadza się coraz więcej migrantów. Głownie z Kaukazu i Dalekiego Wschodu. Dobrze, więc aby rząd przedstawił nam motywy. Przekazał nam swoje racje, tym bardziej, że owe racje są istotne i ważkie dla zrozumienia postępu gospodarczego i zagrożeń demograficznych. Te racje muszą być przystępnie przedstawione, tym bardziej, że pojawia się coraz więcej krytyków pomstujących na tą nową politykę migracyjna obecnego rządu. Uderzają oni w histeryczne tony, roztaczają katastroficzne wizje. Linkują rozmaite zdjęcia z „ brunatnymi” na ulicach Warszawy. Pokazują rozmaite tabelki: ilu to Uzbeków, Filipińczyków, czy innych „ brudasów” przyjechało do naszego kraju. Po części mają racje, bo rząd polski w strachu przed swoimi wyborcami ukrywa swoje intencje. Namawiam więc, jeszcze raz ( przepraszam za tą nieskromność) rząd polski, aby z otwartą przyłbicą ogłosił, a co najważniejsze wytłumaczył – NOWĄ POLITYKĘ MIGRACYJNĄ.

Gdy tego nie zrobi, odda pole, rozmaitym histerykom politycznym i fundamentalistom „ czystej polskiej rasy” Skrajnie prawicowym, skazującym Polskę na okopanie się za murem narodowej retoryki. Ale żeby tylko, narodowa retoryka nie jest zła, gdy tylko w sposób racjonalny stawia diagnozy i wyznacza cele. Gorzej, gdy gubi się w sprzecznościach i nie widzi dalej niż perspektywa kilkudniowej emocji. W wyniku takiego myślenia „ wyspowego” wsobnego, Polska straci na znaczeniu gospodarczym, co w kolejnym etapie, doprowadzi do „ odpływu” z kraju młodych Polaków, i jeszcze większej katastrofy demograficznej. Można, więc powiedzieć, że dziś Polsce i Polakom zagraża skrajnie nihilistyczna i lewicowa ideologia „ Róbta co chceta” Obrastanie w piórka wyselekcjonowanej elity, głównie o rodowodzie post komunistycznym, kosztem pauperyzacji polskiego społeczeństwa, – jak również, niejako z drugiej strony – skrajna narodowa prawica, pozbawiona praktycznego myślenia, izolującą Polskę od napływu wszelkiej migracji zarobkowej. Posługująca się zwielokrotnionym strachem i rozsiewaniem wszelakich fobii. Oczywiście nie można odmówić im dobrej intencji czy umiłowania ojczyzny, ale dobrymi intencjami wybrukowane jest piekło, a nawet i niebo wybrukowane jest rozpalonymi głowami myślicieli pozbawionych zalet praktycznego myślenia. Dodatkowo, ta prawa strona sporu politycznego, ta bardziej narodowościowa, cierpi na rodzaj fatalizmu, i brak wiary w silne państwo polskie, które w zadawalającym stopniu, nie zapanuje nad problemem migracyjnym. Więc pewnie – dla świętego spokoju – otoczyłaby granice Polski zasiekami i wpuszczała do środka, tylko – czystych etnicznie Polaków.

Czytam różne wypowiedzi, komentarze, mniej lub bardziej mądre, ale to, co w nich się przebija to jakiś zatrważający brak myślenia demograficznego. I odpowiedzi na pytanie: Jaka będzie Polska za 10 - 20 – 50 – 100 lat. Gdy oglądamy „ Koronę Królów” myślimy, że tak wtedy Polacy mówili, że tak wtedy mówił – Kazimierz Wielki, który jak wiadomo zostawił Polskę murowaną … Gdyby dziś coś nam rozkazał, może w sprawie budowie tych zamków i murów, nic a nic, byśmy go nie zrozumieli. Nawet język księdza Kitowicza z jego „ Opisu obyczajów” z końca XVIII w, byłby dla nas, w dużej części, niezrozumiały. Ani ów język, ani owe obyczaje. Ponieważ wszystko płynie. Naród. Język. Obyczaje. Można temu się poddać, obserwować, a można to jakość współtworzyć. Pewnie tylko w ograniczony sposób, do pewnej granicy, ale zawsze to lepiej nić nic. To lepsze niż otoczyć się murem. I tak żyć. Pod cieniem złudnej lipy. Oszołomiony miodem, którego w pucharze, od dawna już nie ma. Złudy i snu. Tylko tego im potrzeba.

Do roku 2060 ma być mniej, o 40 %. Polaków na rynku pracy, w porównaniu, ze stanem obecnym. Oczywiście można zakwestionować te liczby, ale nawet i liczby skromniejsze są i tak przerażające. Powiem wprost do Polaka żyjącego w roku 2060 - Nie zjesz swojego ciasteczka, a jak zjesz, to nie będziesz miał następnego ciasteczka. Ponieważ ktoś musi na nie zapracować, a jeżeli brak będzie rak do pracy, to na nic nie starczy, nawet na głodową emeryturkę i skromne ciasteczko. Ten ubytek rąk do pracy, a szczególnie do prostej pracy, musimy uzupełnić migracją zarobkową. Taka jest prawda i najwyższa pora obudzić się ze snu. Chyba, że myśli się wg zasady ” Po nas, to chociażby potop” Dlatego właśnie potrzebne jest - nowe otwarcie polityki migracyjnej. I to nie w roku 2060, ale już dziś. Dziś, góra jutro, potrzebne jest stworzenie nowych reguł, zasad. Czytelnych i zarazem przejrzystych dla całego społeczeństwa, a także akceptowane przez większość Polaków. Te nowe zasady, ta nowa polityka migracyjna jest nam bardziej potrzebna niż nowe chodniki czy autostrady. Niż samochodziki elektryczne premiera Morawieckiego. Ta polityka wymaga spokojnego i cierpliwego wytłumaczenia, szczególnie twardemu elektoratowi PISu.

Powiem otwarcie, nie mam pojęcia jakie to mają być zasady i reguły. Ilu migrantów z Armenii a ilu z Pakistanu. Ilu Ukraińców? A może jakaś ilość chrześcijan z Syrii? Tego nie wiem… I uważam odpowiedz na to pytanie za wtórne. Techniczne. Ważna jest idea, odważna myśl, która powiada tak: Polska bez KONTROLOWANEGO napływu taniej siły roboczej nie osiągnie przyrostu gospodarczego. Zwinie się. Skurczu, pozbawi szans rozwoju Polaków, co w dalszej kolejności spowoduje dożywotnią emigracje zawodową naszych młodych rodaków, co w konsekwencji – pogłębi zapaść demograficzną. Czy to paradoks? Dramatyczny paradoks. Tak. Taka jest prawda.

Tylko Polska silna, zasobna, Polska rozwijająca się w jakimś przyzwoitym tempie. Polska ułatwiająca zakup czy wynajem mieszkania, dająca przyzwoitą pracę, za przyzwoitym wynagrodzeniem, dobre szkolnictwo i opiekę nad dziećmi, spowoduje, że z Polski nie wyjadą na stałe młodzi i kreatywni ludzie. Jeżeli ktoś był w Szwajcarii i widział ich drogi, mosty, i tunele, i myśli, że to wszystko zbudowali sami Szwajcarzy to jest w błędzie. Te wszystkie drogi i tunele zbudowała - czasowa migracja zarobkowa. Która dostała pozwolenia na prace na jakiś okres, a potem zadowolona wróciła do swojego kraju z pieniędzmi. Kolejny przykład, to kraje Zatoki Perskiej, w tym Dubaj, a teraz Katar przygotowujący się do MŚ. Rozwój tych krajów nie jest do pomyślenia bez migracji zarobkowej. Bez Hindusów, Pakistańczyków, Filipińczyków, nawet Polacy tam pracują, ale na szczęcie w zawodach menagerskich. Mało tam pracowników z czarnej Afryki, przeważa Daleki Wschód. Dlaczego? To już inne zagadnienie.

Ale także istnieje sytuacja odwrotna. Nakazująca pewną ostrożność. Istnieje kraje, i to bardzo blisko Polski, gdzie polityka migracyjna wymknęła się z rąk. Np. Niemcy. Jak podał Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbaden, w liczących 82.5 mln mieszkańców Niemczech, udział osób o korzeniach migranckich wynosi obecnie 22,5.mln. Z tej liczby 52% ma niemiecki paszport a 48% są to obcokrajowcy. To jest na pewno struktura społeczna wybuchowa, mogąca skutkować licznymi patologiami. Dlaczego tak się stało? Szczególnie w ostatnich latach: Oficjalna niemiecka narracja odwołuje się do kategorii moralnych, dziedzictwa chrześcijańskiego i naturalnej ludzkiej empatii. Czy to jest prawdziwa intencja, czy za tą moralną deklamacją stoją inne powody. Trudno powiedzieć, ale na pewno w tej kwestii usprawiedliwione są wszelkie spekulacje. Moim zdaniem rząd polski nie powinien ulec temu szantażowi moralnemu. Owej - Madzi z Bagdadu, tylko przedstawić prostą kalkulacje ekonomiczną. Tylu i tylu migrantów. Taki zysk. Takie koszta. Koniec. Kropka.

Ponieważ już dziś potrzeba murarzy, tynkarzy, kelnerów, ludzi do opieki nad osobami starszymi, i wielu wielu innych. Ludzi do prostych prac, ale także specjalistów. Droga jest ku temu tylko jedna. Musimy ludzi zaimportować. Tak jak cygara, czy koreańskie samochody ze Słowacji. Co przecież nie znaczy, że zostaną u nas na zawsze. Cygara wypala się a samochody oddaje na złom. Taka jest prawda. Brutalna prawda i pora, aby pewni zapaleńcy to zrozumieli. Czasowe pozwolenie na prace, nie znaczy stałego pobytu, a stały pobyt nie skutkuje – przyznaniem obywatelstwa. To są chłodne, obiektywne reguły. Do przestrzegania których potrzebne jest silne i skuteczne państwo. I jeżeli te reguły są nadużywane, pomijane, to winne jest państwo. Konkretne instytucje, typu MSZ. Konsulaty, konkretni ludzie, a nie sama zasada a raczej potrzeba – czasowej migracji zarobkowej.

Musimy więc wejść do tej rzeki. Tak, wiem, rzeka jest szeroka. Wartki nurt, wiry, być może czekają na nas zagrożenia o których dziś nie zdajemy sobie sprawy … Lecz innej drogi nie ma. Musimy płynąć. Pozostanie na brzegu, dziś wydaje nam się bezpieczne. Słonce przyjemnie grzeje a nawet jest i plaża. I jest 5 % przyrostu PKB. Czyli żyć nie umierać. Lecz ile można się tak wylegiwać, gdy powoli brakuje rak do pracy... I sprawa najważniejsza … To przyrost populacji Polaków. Przecież zaraz plaża zamieni się w gruzowisko. A co gorsza gdy do rzeki nie wejdziemy sami i, nie popłyniemy po swojemu, to i tak wepchną nas do rzeki, ludy, które sami i bez żadnej kontroli przyjdą na nasze miejsce. Bo - jak nic się nie zmieni – to za lat 200, a może tylko za 100. urodzą się Ostatni Polacy … Wszystko na to wskazuje. Proste liczby. Proste zasady demografii. Współczynnik „ Prostej zastępowalności pokoleń” to 2,2. To znaczy kobieta, Polka, lub rodzina, musi mieć statystycznie 2, 2 dziecka, aby w roku 2118, było nas tyle samo, co teraz. Dziś ( 2017) ten współczynnik wynosi 1, 4. W roku 2016 był, 1,36. Czyli postęp jest, ale minimalny. Praktycznie rozważając problem „ zastępowalności pokolenia” nie istotny. Należy więc wszystko zrobić - mam tu na myśli: czynniki polityczne, kulturowe, jak przede wszystkim – gospodarcze, aby ten trend odwrócić. Zbliżyć do magicznej liczby 2,2. Dopiero wtedy Polska będzie Polską. To podstawa, fundament, bez tego nie ma nic. Po co nam drogi i mosty jak tymi drogami i mostami za 100 czy więcej lat. jeździć będą jacyś nowi Scytowie?

Już pora wejść do rzeki.


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka