Łódż Wojska Polskiego 84
Łódż Wojska Polskiego 84
kierownik karuzeli kierownik karuzeli
671
BLOG

O tym jak Żyd Cyganowi grał na skrzypcach

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

  Mało kto wie, ale w czasach wojny, na terenie łódzkiego getta, istniało jeszcze jedno getto. Getto dla Cyganów. Było to więc getto w getcie. To getto istniało krótko, raptem kilka miesięcy, na przełomie 1941/ 1942. Na bardzo małej przestrzenni, stłoczono prawie 5 tyś Cyganów, z których ponad siedmiuset umarło na tyfus plamisty. Resztę pośpiesznie wywieziono do Chełmna nad Nerem i tam zagazowano. Ta sytuacja getta w getcie stawia przed nami rozliczne pytania  historyczne, a przede wszystkim moralne. Mianowicie. Ilu Cyganów uratowali Żydzi? A jeżeli nie uratowali. To czy chociaż próbowali uratować? Chociaż jednego Cygana, w tym świecie totalnej zagłady.  

Można powiedzieć, ot i pytanie prowokacyjne. Jednak w sytuacji, gdy coraz więcej pojawia się zarzutów, że Polacy uratowali zbyt mało Żydów w trakcie 2 WŚ, zaś ci, którzy ratowali, ci szlachetni, w żaden sposób nie mogą dostarczyć alibi dla tych biernych i obojętnych. Nie mówiąc już o szmalcownikach. Taką myśl wyraził ostatnio Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, który powiedział, że „ Nie może znieść retoryki ratowania Żydów przez Polaków (…) To znaczy, że to ratowanie przez kilka tysięcy szlachetnych osób miałoby udowadniać, że reszta Polaków była tak samo szlachetna. Ja tego nie mogę znieść. Ten rodzaj polityki jest zabójczy dla wszystkich. Po tym pozostaje tylko brzydki zapach.”

Bardzo współczuje dyrektorowi Śpiewakowi uczulenia na brzydkie zapachy. A zarazem bardzo mnie to zaintrygowało … Na Boga, jakie to wonie wyczuwa Paweł Śpiewak? Przyznam, że ja też mam swoje natrętne zapachy … Dlatego w celach poznawczych zapraszam pana Śpiewaka do pewnej ponurej kamienicy na ulicy Wojska Polskiego nr 84 w Łodzi. W tej kamienicy przed wojną, mieszkali głównie Polacy, potem, w trakcie powstawania getta, Polaków wysiedlono, a to miejsce przeznaczono dla Żydów. Potem, pod koniec 1941 roku, Żydów tam mieszkających także wysiedlono, robiąc miejsce dla Cyganów, zaś po kilku miesiącach, bardzo wielu Cyganów tam mieszkający umarło na tyfus plamisty. Zaś resztę wywieziono do obozu, a na to miejsce znowu wrócili Żydzi. By ponownie, w roku 1945, do tej kamienicy wprowadzili się Polacy. Przedziwna historia kamienicy. Dlatego jak nic, pasuje tu powiedzenie - bądź tu mądry i pisz wiersze. Pisze dlatego o wierszach, ponieważ Paweł Śpiewak jest dzieckiem bardzo uzdolnionych literacko rodziców i może dlatego wyposażony w literackie geny, zamiast narzekać na „ brzydkie zapachy” napisze jakiś wiersz o tej kamienicy … Lecz Paweł Śpiewak nie pisze wierszy tylko narzeka na tą naszą retorykę, czyli na to, jak to Polacy ratowali Żydów…

Pod koniec 1941 na rampie w Radogoszczy w Łodzi, z bydlęcych wagonów wysiadło, a raczej należałoby powiedzieć wysadzono około 5 tyś. Cyganów, przywiezionych tu z okolic Austrii, Węgier, Czech. Byli to bogaci Cyganie, arystokracja cygańska. Więc zapewnie na dobry początek pozbawiono ich wszelkiego bogactwa. Tych złotych łańcuchów, pierścieni, złota i wszelakich błyskotek. W transporcie były liczne cygańskie zespoły muzyczne, wiec zabrano im także gitary, skrzypce, trąbki, kastaniety. Oczyma wyobraźni, widzę jak odprowadzają Cyganów, a na peronie leżą pozostawione te wszystkie instrumenty, te wszystkie futerały, bębenki, może nawet na zasnutym mgłą peronie stoi porzucone białe pianino. Jednak jest to wyobraźnia spychająca nas na manowce. Najprawdopodobniej żołdacy niemieccy połaszczyli się na złoto, a wszystkie instrumenty pozostawili żydowskiej policji. Więc te wszystkie instrumenty zostały natychmiast rozszabrowane i w mgnieniu oka zniknęły. I tu muszę bronić policji żydowskiej, nie zrobili przecież dlatego, że chcieli założyć jazz band, ale dlatego, że każdy instrument, a szczególnie ten z drewna, posiadał, że tak powiem – swoją wartość opałową. Wkładając, gitarę i skrzypce do pieca, można było ugotować zupę z brukwi, a i ręce przy okazji ogrzać.I dlatego ciepła zupa znaczyła znacznie więcej, niż powiedzmy - Adagio Albinoniego. Nie ma w ty nic dziwnego, ani też używając terminologii dyrektora Śpiewaka, nic „ brzydko pachnącego” Ponieważ brutalna walka o życie ma swoje prawa, a szlachetność swoje. A nawet bywa i tak, że granice się zacierają i nic już nie jest ani takie ani takie. Ciepła zupa ugotowana nie tyle na wołowinką z kością i warzywach, co na skrzypcach i gitarze, dać może komuś życie.

Ale zostawmy te gitary, skrzypce i te adagio, a skupmy się na wszach i ludzkich pluskwach. To bardzo niebezpieczne insekty i może dlatego, w pierwszych miesiącach doprowadziły do śmierci ponad siedmiuset Cyganów, głównie dzieci, które zmarły na tyfus plamisty. Cyganie, których „ wrzucono „ do tej kamienicy ( zdjęcie powyżej zamieściłem) nie mieli nic. Nie mieli już złota, ale także nie mieli garnków, talerzy, nocników, wiader. Nie wspominając już o mydle i ręczniku. Z kuchni żydowskiej donosili im jakieś resztki, obierki, trochę chleba. To chyba wszystko. Nie spali na łóżkach lecz na jakiś wiórach i słomie. Po kilkudziesięciu w jednym pokoju. Traktowano ich jak zwierzęta, a na nawet gorzej, bo jak Cyganów. Nie wiem, ale podejrzewam, że pluskiew i wesz było tam miliony. Wszędzie … W każdym zakamarku budynku. Czy Żydzi przerzucali Cyganom przez płot jakieś szczepionki? Czy policja żydowska ubrana w białe uniformy i w maski, przeprowadzała akcje DDD? Czyli dezynfekcje, dezynsekcje, deratyzacje? Wolne żarty… Nie robił tego nikt. Także Polacy nie robili nic. Ponieważ Polacy i Żydzi, toczyli swoją walkę o przetrwanie. Nie tylko z Niemcami, ale także toczyli swoją małą wojenkę z wszami i pluskwami.

Po kilku miesiącach, po wywiezieniu wszystkich Cyganów do Chełmna, gdzie wsadzono ich do specjalnych samochodów, z takimi śmiesznie wygiętymi rurami na spaliny, Niemcy tą kamienice znowu oddali Żydom. Pewnie dopiero wtedy zrobiono wiele, aby pozbyć się wesz i pluskiew. Co zrobili? Dokładnie tego nie wiem. Może wie dyrektor Instytutu Żydowskiego, pan Śpiewak, może tak? Być może Niemcy przekazali wapno, chlor, może nawet DDT? Tego nie wiem… I potem Żydzi, szorowali i szorowali … i wiedzieli, że jak dobrze nie wyszorują każdy zakamarek, każdą szczelinkę, to tyfus także ich dopadnie. Tyfus plamisty. Czyli krosty. Gorączka. Jakiś bełkot, czyli niewyraźna mowa, a potem już tylko śmierć.

Po wojnie, po wywiezieniu wszystkich Żydów do obozów, ta kamienica, na powrót trafiła w polskie ręce. I znowu zaczęło się szorowanie podłóg i wszelkich zakamarków. Nowa ludowa władza produkowała już swój własny DDT, znany jako Azotoks, wiec także sypano w zakamarki i znowu szorowano. Ponieważ, tak jak Żydzi bali się cygańskich pluskiew i wesz, tak i Polacy bali się żydowskich insektów. To na pewno smutna a nawet przerażająca historia tej kamienicy. Historia walki z ludzi z ludźmi, ale też ludzi z pluskwami i wszami, Ale takie jest życie, aby przetrwać trzeba czasami spalić skrzypce i gitary. Trzeba także dobrze wymyć i wyszorować kamienice. Najlepiej popularnym wtedy azotoksem fundamentu aż po dach.

Ale zostawmy te na boku to robactwo i wszelkie strachy a zajmijmy się szlachetnością ludzką. Z pewnością owej ludzkiej szlachetności jest za mało. Lecz, w co głęboko wierze, ona jest. Mimo walki o życie i przetrwanie. Mimo pluskiew i wesz. Dlatego, życzę dyrektorowi Instytutu Żydowskiego, aby w swoich archiwach odnalazł jakiegoś Żyda wirtuoza, Żyda, który wszedł na dach owej kamienicy i zagrał na skrzypcach. Czyż nie byłoby to wzruszające ale zarazem piękne widowisko. Zachodzące słońce a na dachu owej łódzkiej kamienicy żydowski skrzypek gra adagio Albinoniego.

Dla wszystkich. Także Polaków i Cyganów.

Na koniec moich rozważań wrócę do Pawła Śpiewaka, nie posługuje się on pojęciem – Naród polski, pewnie dlatego, że w niektórych kręgach, to pojęcie jest już passe, a także dlatego, że dla socjologa, to termin trudny do zdefiniowania. Posługuje się on raczej terminami „ Kilka tysięcy szlachetnych osób” oraz „ Reszta Polaków” Nawet jestem w stanie zrozumieć tą terminologię i ją zaakceptować. Lecz takim razie, na zasadzie analogii można powiedzieć, że istnieje - Kilka tysięcy szlachetnych skrzypków na dachu i, cała reszta Żydów.

Ja w każdym razie wierze w owych skrzypków na dachu. Ba, nawet wierze, że istnieje jeden.

Wystarczy jeden.


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura