Portret Mieszka I autorstwa Jana Matejki. Domena Publiczna
Portret Mieszka I autorstwa Jana Matejki. Domena Publiczna
Akropol108 Akropol108
2414
BLOG

Poszukiwany Mieszko P. - organizator międzynarodowego handlu żywym towarem

Akropol108 Akropol108 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

image

„Jak pisał jeden z wybitnych uczonych europejskich Henri Pirenne — gdyby nie było Mahometa i imperium kalifów opartego na niewolnikach — nie byłoby Karola Wielkiego. Dodajmy: i naszego Mieszka. Prastara Polska wyrosła na eksporcie żywego towaru". Henryk Samsonowicz, nr 2440/Polityka 2004

Jak przypomina autor książki "Polska wikingów" - Marek Kryda, jeden z historyków perskich, ibn Mahmud Gardizi, tak opisywał Ruś wikingów: „Na tej wyspie (Nowogród Wielki) mieszka 100 tysięcy mężczyzn, którzy nieustannie napadają na Słowian na swych łodziach. Chwytają oni owych Słowian, biorą w niewolę i udają się do Chazarów i Bułgarów (wołżańskich), by ich sprzedać. Nie mają oni pól uprawnych, ani ziarna. Oni żyją z plądrowania Słowian. Gdy narodzi się syn, kładą przed nim obnażony miecz, a jego ojciec mówi: nie posiadam złota, srebra ani majątku, które bym tobie jako spuściznę zostawił. Jedynie ten miecz jest twoim spadkiem, przyjmij go.” Jest tylko jedno słowiańskie słowo, które zrobiło rzeczywistą światową karierę. Słowem tym jest „niewolnik” (ang. slave). Słowianie byli traktowani, jak lud niewolników. XIX-wieczny historyk Lucjan Tatomir pisał: „Takie wszechwładne zapanowanie niewolnictwa w całej Słowiańszczyźnie przeistacza szczepowe nazwy Slaw i Serb w nazwę niewoli. Jak w starożytnej Grecyi nazwać kogoś Helotem znaczyło tyle, co zelżyć go przezwiskiem niewolnika, tak w czasach owoczesnych przezwać kogo Slawem lub Serbem, było najboleśniejszą obelgą, wyrzutem niewolniczego pochodzenia, porównaniem z niewolnikiem. Niewola ta i poniżenie Słowiaństwa nie były chwilowe, lecz owszem trwały całe wieki.” T. Manteuffel pisze w Polsce pierwszych Piastów: "Niewolników słowiańskich ceniono wysoko w całym świecie muzułmańskim. Tak wielka była ich rzesza w państwach arabskich, że nazwa: Słowianie, stała się w VIII-IX wieku w językach romańskich synonimem niewolnika, wypierając z łaciny rzymskie określenie: servus." 

Autor książki „Mieszko I tajemniczy” - Przemysław Urbańczyk uważa, że: „Dzisiaj możemy być pewni, że Piastowie handlowali ludźmi. Ale to, jak ten proceder był ważny dla ich gospodarki, nadal pozostaje dla nas tajemnicą.” „Spekulowano na temat eksportu futer, miodu pitnego lub soli warzonej nad Bałtykiem. (...) Ale żadna z wymienionych rzeczy - łącznie ze wspomnianą solą - nie mogła stanowić stabilnej podstawy coraz bardziej centralizującego się państwa. Dlatego - kilkanaście, a może nawet już dwadzieścia kilka lat temu - badacze zwrócili uwagę na przemoc, jako sposób pozyskiwania kapitału niezbędnego do zorganizowania i funkcjonowania państwa.” Przywołuje on także słowa poety arabskiego z IX wieku, al-Husayniego, który napisał, że ulice Bagdadu wypełniała "szarańcza słowiańska", co może świadczyć, że przybyszów ze wschodniej Europy było tam bardzo dużo. 

Jak pisze autor "Polski wikingów", wikingowie z germańską perfekcją rozbudowali zadziwiająco sprawne sieci dystrybucyjne słowiańskich niewolników nie tylko w całej Europie, lecz także w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Ofiary tego ponurego procederu, trafiały do ośrodków handlu żywym towarem w Andaluzji, Marsylii, Verdun, Pradze, Konstantynopolu, Kaffie na Krymie czy wreszcie w Bagdadzie. Handlarzem niewolników był nie kto inny, tylko obecny w naszych szkolnych podręcznikach Ibrahim ibn Jakub - pochodzący z Tortosy w kalifacie Kordoby żydowski kronikarz, podróżnik i kupiec, który w 966 r. pozostawił pierwszy historyczny opis państwa Mieszka I. W swej podróży handlowej odwiedził on w latach 965-966 Pragę Czeską. Od czasu podboju przez Arabów państwa Gotów na Półwyspie Iberyjskim (po 711 roku), aż do ochrzczenia Słowian, jeden z głównych szlaków europejskiego handlu niewolnikami wiódł z terenów Słowian, przez Niemcy i państwo Franków, aż na Półwysep Iberyjski. Ibn Jakub opisywał dla kalifa Kordoby kraje, z których przywożeni są Słowianie sprzedawani później na niewolniczych rynkach Półwyspu Iberyjskiego. Jest bardzo prawdopodobne, że powrócił on do Kordoby prowadząc karawanę spętanych słowiańskich niewolników.

image

Zakuci w kajdany słowiańscy niewolnicy. Drzwi Gnieźnieńskie. Domena Publiczna

Staroruska kronika „Powieść minionych lat”, która opisuje początki Rusi wikingów, wielokrotnie wspomina o prowadzonym przez nich handlu słowiańskimi niewolnikami. Jego zasady szczegółowo regulowały spisane w pierwszej połowie X w. traktaty handlowe z Bizancjum. Kronika ta opisuje także wyprawę wojenną księżnej Olgi Kijowskiej (skand. Helga) z 947 roku. Po zdobyciu przez nią jednego z grodów, miasto zostało spalone, część mieszkańców wymordowano, a pozostałych, ta wikińska księżna, rozdała swojej drużynie jako niewolników. Przyjęcie chrześcijaństwa w roku 988 przez władcę Rusi Kijowskiej Włodzimierza I (skand. Valdemar), podobnie jak w przypadku Mieszka I, nie oznaczało rezygnacji z intratnego handlu słowiańskimi niewolnikami w jego państwie. Warto przypomnieć, że wnukiem (po kądzieli) Włodzimierza był władca Polski Bolesław III Krzywousty.  

Wiele wskazuje na to, że tradycyjne piastowskie polowania na ludzi, nie skończyły się wraz z przyjęciem chrześcijaństwa w Polsce. Będący na usługach Krzywoustego zakonnik zwany Gallem Anonimem, z uznaniem opisuje wyprawę do Prus pierwszego polskiego króla - Bolesława Chrobrego, której celem było pojmanie jak największej ilości ludzi, zapewne z zamiarem późniejszej ich zyskownej sprzedaży do krajów arabskich. Gall pisze w swej kronice: „A zatem wojowniczy Bolesław, rozpuściwszy zagony wszerz i wzdłuż po owym barbarzyńskim kraju, zgromadził niezmierne łupy, biorąc do niewoli mężów i kobiety, chłopców i dziewczęta, niewolników i niewolnice niezliczone, paląc budynki i mnogie wsie; z tym wszystkim wrócił bez bitwy do Polski, choć właśnie bitwy ponad wszystko pragnął.” Autor wyraźnie wskazuje tu, że celem piastowskich wypraw wojennych było pojmanie jak największej liczby niewolników. Co ciekawe, do dziś fragmenty „Kroniki Polskiej” Galla Anonima są lekturą obowiązkową w polskich szkołach, jednocześnie próżno szukać w podręcznikach szkolnych wzmianki o uprawianym przez Piastów, świetnie zorganizowanym handlu słowiańskimi niewolnikami.

Pełniący rolę perskiego dyplomaty, Ahmad Ibn Fadlan, dotarł w roku 922 na tereny środkowej Wołgi - jednej z głównych wodnych arterii komunikacyjnych, używanych wówczas przez wikingów w handlu słowiańskimi niewolnikami. Temu autorowi zawdzięczamy jedyny zachowany do naszych czasów, sporządzony przez naocznego świadka opis życia wikińskich władców Słowian Środkowej i Wschodniej Europy w czasach Mieszka I. Całkowicie bezstronny, wręcz reporterski opis Ibn Fadlana, jest bezcennym źródłem wiedzy o życiu codziennym wikingów, dla których podstawą potęgi we Wschodniej Europie był handel słowiańskimi niewolnikami. Ibn Fadlan zanotował: "W chwili, gdy ich łodzie dobijają do brzegu, każdy z nich schodzi na brzeg niosąc chleb, mięso, cebulę, mleko i alkohol (nabidh), i idzie do wysokiego, drewnianego słupa wkopanego w ziemię. Słup ten ma wyrzeźbioną twarz mężczyzny i jest otoczony przez małe, drewniane słupki. Podchodząc do dużej figury, padają oni przed nią na twarz, mówiąc: "Panie, przybyłem z dalekiego kraju, przywożąc tak wiele dziewczyn - niewolnic w takiej i takiej cenie za głowę, i tyle soboli w takiej i takiej cenie za skórkę.”

Autor "Polski wikingów" zadaje pytanie, czy wikińska tradycja polowań na ludzi i sobole (szw. sobel) mogła przetrwać w Polsce znacznie dłużej, niż na pierwszy rzut oka mogłoby nam się wydawać? Czy w niezwykle popularnej staropolskiej, szlacheckiej pieśni „Pojedziemy na łów” do dzisiaj nie pobrzmiewają echa wikińskich polowań na zwierzęta i ludzi?

"Puszczaj charty ze smyczą,

Niech sobola uchwycą,

towarzyszu mój!


Aż tam biegnie panna, panna,

towarzyszu mój.

Puszczaj charty ze smyczą,

Niechaj pannę uchwycą,

towarzyszu mój!


Tobie zając i sarna,

A mnie sobol i panna,

towarzyszu mój!


(…) Kiedyć jeszcze krzywda, krzywda,

towarzyszu mój!

Twoje gardło, a mój miecz,

twoja głowa pójdzie precz,

towarzyszu mój!"

image

Elwiro Andriolli, ilustracja do „Starej Baśni” Józefa Ignacego Kraszewskiego z 1876 roku. Domena Publiczna

Zapewne śpiewając tę pieśń nie zadajemy sobie pytania, skąd w łowieckiej pieśni wzięła się panna? Jednak w czasach Mieszka Polska była liczącym się w Europie niewolniczym zagłębiem. Los naszych zniewolonych słowiańskich przodków był przerażający - mężczyźni dogorywali przykuci do wioseł śródziemnomorskich galer, słowiańskie kobiety, dziewczęta i chłopcy byli zmuszani do prostytucji. Mężczyźni byli w brutalny sposób kastrowani. Ci, którzy próbowali ucieczki, mieli obcinane nosy i uszy.

Marek Kryda przekonuje, że społeczeństwo rządzących Słowianami wikingów oparte było na brutalnym systemie kastowym. W tym skrajnie rozwarstwionym społeczeństwie apartheidu, Słowianie (jako aktualni, czy też potencjalni niewolnicy), byli ludźmi niższego rzędu, ludźmi pozbawionymi praw. W V wieku n.e. wywodzący się znad Bałtyku Anglowie oraz Saksończycy znad Morza Północnego podbili opuszczoną przez Rzymian Brytanię. Badania genetyczne wykazały, że po dokonaniu podboju wprowadzili oni tam system apartheidu, który pozwolił im w sposób trwały utrzymywać władzę nad tamtejszą zniewoloną ludnością. Biolog z University College w Londynie, Mark Thomas mówi: “Jesteśmy zdania, że przez zakaz zawierania mieszanych małżeństw z lokalną populacją powstrzymywali oni pojawienie się rodzimych brytyjskich genów w [napływowej] populacji ąnglosaskiej.

Badania te wykazały również że począwszy od czasu wspomnianej inwazji w połowie V w. n.e., w ciągu trzech stuleci w Brytanii ukształtowały się dwie wyraźnie oddzielone od siebie warstwy społeczne – szlachty o skandynawskim pochodzeniu, oraz sług – ludności lokalnej. Sytuacja ta przypominała system apartheidu z Afryki Południowej. Dr Thomas uważa, że rdzenni mieszkańcy Brytanii zostali genetycznie i kulturowo zdominowani przez germańskich Anglosasów w okresie zaledwie kilkuset lat. „Początkowo niewielka liczebnie, wywodząca się z anglosaskich najeźdźców [znad Bałtyku i Morza Północnego] nowa elita, szybko uzyskała genetycznie dominującą pozycję przez liczniejsze potomstwo, które dożywało dorosłości. Działo się tak dzięki sile militarnej tej elity i jej przewadze ekonomicznej. Dowody istnienia takiego rasistowskiego systemu możemy znaleźć chociażby w kodeksach prawnych z tego okresu np. w kodeksie anglosaskiego króla Ine z VII w. Według tego kodeksu [podobnie jak w Polsce szlacheckiej] życie Anglosasa było znacznie więcej warte, niż życie rdzennego Brytyjczyka. Odszkodowanie za zabicie Anglosasa (nazywane „Wergild”) było od dwóch, aż do pięciu razy wyższe, niż odszkodowanie za zabicie wspomnianego rdzennego Brytyjczyka [„człowieka drugiej kategorii”].

image

Wikingowie transportowali niewolników zakutych w kajdany (na zdjęciu). Muzeum Narodowe w Dublinie. Wikipedia, Domena Publiczna

Norman Davies (Smok wawelski and Tamizą): „(…) określenia nobilis ["szlachetny"] – Polonus – Sarmata stały się synonimami, w związku z czym przedstawicieli innych stanów – mieszczan, Żydów i chłopów – nie uważano nawet za Polaków. „Naród polski” miał się składać wyłącznie ze szlachty. Ten przejaw szlacheckiej pychy można porównać do sławetnej idei limpieza de sangre – przeświadczenia o czystości szlachetnej krwi, które w tym samym okresie było rozpowszechnione w Hiszpanii. Polski szlachcic był wychowywany w przekonaniu, iż jest biologicznie odmienny od reszty populacji, a jego przywileje są uzależnione od „obrony krwi”. „Zmieszanie krwi” z ludźmi niższego stanu traktowano jako mezalians. Walerian Nekanda Trepka, autor Liber Chamorum (1620), spędził znaczną część żywota na tropieniu tysięcy rodzin podłego pochodzenia, które wśliznęły się podstępnie w szeregi szlachty i na potęgę psuły rasę. Trepka i jemu podobni nie byli w stanie wyobrazić sobie bez wstrętu małżeństwa, bądź związku szlachcica i nieszlachcica."

image

Czy tak wikingowie Mieszka płynęli na swych długich łodziach w górę Wisły? W Rosji (na fotografii) zakazano używania ludzi, jako siły pociągowej, dopiero w latach 30-tych XX wieku. Wikipedia. Domena Publiczna

Czy to właśnie wikingowie szeroko rozpowszechnili na ziemiach polskich niewolnicze kajdany i kieraty napędzane siłą zniewolonych Słowian? Może wskazywać na to fakt, iż język polski, prawdopodobnie jako jedyny na świecie, przechował staroskandynawską nazwę „kajdanów” i „kieratu”. Wikingowie nakładali swoim niewolnikom łańcuchy, które nazywali kedja (szw. kedja, isl. keðja, norw. kjede - "łańcuch"). Z kolei „kierat” to kjede + råd (duń. „koło”), czyli "koło z kajdanami/łańcuchem", gdzie Słowianie byli zapewne używani, jako siła pociągowa. Znany publicysta, Stefan Bratkowski, w książce Wiosna Europy (1997) pisze: „Potęga państwa Polan, o czym nie lubimy wspominać, rosła na bardzo paskudnym gruncie. Archeologia ją zdemaskowała: ślady ekspansji Polan na ziemie sąsiadów znaczą zgliszcza osad, czasem i dwutysięcznych jak Chodlik, z których Polanie brali niewolnika, by sprzedawać ich owym arabskim kupcom żydowskim. Szacuję, że w ciągu kilkudziesięciu lat swych zdobywczych wojen sprzedali Polanie Arabom kilkadziesiąt tysięcy swoich "jeńców", od małych chłopców i dziewczynek po dorosłych, silnych mężczyzn i zdrowe kobiety, średnio tysiąc rocznie. "

Warto dodać, że to właśnie uzyskiwane ze sprzedaży słowiańskich niewolników arabskie srebrne monety zwane dirhemami (często z napisem „Allahu Akbar” - "Allach jest wielki" ), były pierwszym w historii pieniądzem kruszcowym na ziemiach polskich. Jak pisze dr Witold Garbaczewski: „Dirhemy arabskie przenikały w dosyć dużych ilościach na teren Europy, w tym na ziemie polskie, gdzie od VIII do połowy X w. były dominującym kruszcowym środkiem płatniczym (…). Dirhemy przybywały nad Wisłę (...) głównie dzięki Skandynawom pozostającym z Arabami w ożywionych stosunkach handlowych." Wikińskie wagi szalkowe do odważania arabskich dirhemów, poza znaleziskami w książęcym Gnieźnie czy Płocku, odnaleziono także m.in. w Grzybowie w Wielkopolsce, w Bodzi koło Włocławka, w Dzierzkowicach na Śląsku, w słynnym osiedlu wikingów Truso u ujścia Wisły, Źlnicach w Opolskiem oraz w Ciepłem na Pomorzu. Drobiazgowe badania archeologiczne w tej ostatniej miejscowości doprowadziły do przełomu w rozumieniu składu etnicznego piastowskich elit. Zastosowanie najnowszych metod badawczych przyniosło rewelacyjne wyniki. Jak napisał w styczniu 2020 r. brytyjski The Express: "Okazało się, że wszyscy zmarli pochowani w centralnej części cmentarzyska pochodzili nie z ówczesnego państwa Piastów, ale ze Skandynawii, najprawdopodobniej z Danii"

Autor książki "Polska wikingów" pisze też, iż mimo kontrowersji wokół niewolnictwa i postępującej chrystianizacji ziem słowiańskich, opisywany proceder handlu żywym towarem trwał zadziwiająco długo. Jeszcze w XIII wieku (w roku 1226!) taryfy celne z Oleśna i Siewierza na Śląsku zawierają zapisy dowodzące, iż kupcy żydowscy wciąż parali się handlem ludźmi. Dopiero XIV stulecie przyniosło (przynajmniej oficjalnie) koniec tego procederu w tej części naszego kontynentu. Jednak, jak wskazuje Daniel Beauvois zniewalanie chłopów było polską normą jeszcze nawet w XIX wieku: "Statut Litewski, który powstał w XVI wieku, nadal wtedy [w latach 30-tych XIX w. (Sic!)] obowiązywał. Był niezwykle okrutny, pozwalał chłopów traktować jak niewolników, jak bydło. Niektórzy ziemianie byli wręcz przekonani, że chłop nie ma duszy.” Oznacza to, że jeszcze w XIX wieku Polska w temacie zniewolenia chłopów przypominała średniowieczny skansen. Najbogatszy Polak połowy XIX wieku - hrabia Mieczysław Potocki herbu Pilawa (1799-1878), awanturnik, właściciel dóbr w Tulczynie na Podolu; zasłynął tym, iż utrzymywał w swym pałacu harem złożony z „urodziwych ukraińskich chłopek”.

image

Największy pałac magnacki Rzeczypospolitej w Tulczynie na Podolu (zwany „kresowym Wersalem”), to tu jego właściciel - hrabia Mieczysław Potocki utrzymywał harem złożony z „urodziwych ukraińskich chłopek”. Fot. Wikipedia. Domena Publiczna

WIĘCEJ W BESTSELLERZE MARKA KRYDY:  KUP 'POLSKĘ WIKINGÓW'

Wywiad z Markiem Krydą na temat roli wikingów w powstaniu Polski w Polskim Radio


Akropol108
O mnie Akropol108

Pasjonuje mnie historia Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura