Smoleńsk 10.04.2010 Triumf Śmierci ?

Nichil Novi !
http://www.wilanow-palac.art.pl/konstytucja_nihil_novi_i_jej_znaczenie_dla_ustroju_rzeczypospolitej.html
Konstytucja "Nihil novi" i jej znaczenie dla ustroju Rzeczypospolitej

źródło: Jolanta Choińska-Mika, "Mówią wieki", nr 3, 2008

Sejm polski za Zygmunta III Wazy. Dziękujemy Bibliotece Narodowej za zgodę na wykorzystanie materiałów ikonograficznych.
Tylko jedna ustawa sejmu radomskiego z 1505 roku przeszła do historii, stając się jednym z fundamentów ustroju politycznego Rzeczypospolitej. Zamykała ona pewien okres kształtowania się tzw. demokracji szlacheckiej, czyli obejmowania przez polski parlament coraz większych uprawnień z zakresu rządzenia państwem, rozpoczęty jeszcze w czasach Ludwika Węgierskiego.
Sejm radomski, jak się wydaje, postawił sobie ambitne zadanie zacieśnienia więzów łączących władztwo polskich Jagiellonów. Nie doszło do tego ze względu na niechęć przedstawicieli Wielkiego Księstwa Litewskiego, którzy prawie w ogóle nie byli obecni podczas sejmowych debat. Zebrani w Radomiu posłowie dyskutowali nad zapewnieniem bezpieczeństwa i potrzeb finansowych państwa. Główny wysiłek skierowano na sprawy związane z prawem, jego przestrzeganiem i egzekwowaniem. Efektem wielotygodniowych obrad było opublikowanie rok później zbioru praw, tzw. Statutu Łaskiego.
Historyczne znaczenie miała jednak jedna z konstytucji czyli uchwał, znana pod nazwą Nihil novi. Nic nowego, bo tak należy tłumaczyć przytaczaną łacińską frazę, oznaczało, że od tej pory uchwały i prawa miały być stanowione za zgodą trzech stanów sejmujących: króla, senatu i izby poselskiej. Ta ostatnia, wyłaniana przez szlacheckie sejmiki ziemskie, stawała się więc pełnoprawnym uczestnikiem procesu legislacyjnego. Konstytucja ta ograniczała prawa panującego i zasiadających w senacie możnych, ale jednocześnie czyniła szlachtę odpowiedzialną za losy państwa. Powszechna zgoda sejmujących stanów nie oznaczała, jak się wcześniej domyślano, jednomyślności, ale wypracowanie zgodnego i możliwego do przyjęcia kompromisu. Jak trudna i czasochłonna była to sztuka, dowodzi historia polskiego parlamentu do połowy XVII wieku, kiedy zasada ta została złamana przez osławione liberum veto.
Motto:
Kaligula mianował Incitatusa senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem...

http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,2,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-katastrofy-smolenskiej.read
Fragment:
….
Dużo było takich delikatnych spraw?
Kilka.
Jakie?
Obowiązywała zasada poufności, więc niechętnie o tym mówię. Przez min. Sasina otrzymaliśmy 14 kwietnia prośbę rodziny, żeby zadbać o ciało pana prezydenta przed pogrzebem. Zastanawialiśmy się wspólnie, czy i jak jest to możliwe. Dyskrecja była oczywista, ale musiało to się odbyć z udziałem głównego inspektora sanitarnego, zastępcy prokuratora generalnego oraz przedstawiciela Kancelarii Prezydenta, z częściowym udziałem pana Jarosława Kaczyńskiego. Przy balsamizacji okazało się też, że nie ma stóp pana prezydenta. Nazajutrz min. Sasin przekazał prośbę, żeby wymienić rosyjską trumnę, w której przywieziono ciało pana prezydenta, na taką, jakie miały wszystkie pozostałe ofiary katastrofy. Bo ciało prezydenta wróciło do Polski, zanim nasze trumny dotarły do Moskwy, więc było w trumnie dostarczonej przez Rosjan. Już po przywiezieniu do Polski ostatnich trumien z ciałami, których identyfikacja wymagała analiz DNA, 24 kwietnia dostałem informację, że do Polski przyleciały jeszcze zidentyfikowane szczątki 24 osób oraz szczątki tak sprasowane, że identyfikacja i rozdzielenie nie było możliwe. Były tam też stopy pana prezydenta. Podjęliśmy decyzję, że trzeba powiadomić rodziny, robiąc wszystko, żeby media się o tym nie dowiedziały. Udało się to utrzymać w tajemnicy, dopóki wszystkie 24 rodziny nie podjęły decyzji. 29 kwietnia przeciągaliśmy z Ewą Kopacz złożenie informacji w Sejmie, bo wiedzieliśmy, że o 16.00 ostatnia rodzina zostanie poinformowana. A to rodziny musiały zdecydować, czy godzą się na złożenie wszystkich tych szczątków we wspólnym grobie na Powązkach, czy też chcą mieć je dołożone do indywidualnych grobów.
Jaka była decyzja?
Jedenaście rodzin wyraziło zgodę na umieszczenie spopielonych szczątków w grobie na Powązkach. Po rozmowach z inspekcją sanitarną i abp. Nyczem zdecydowałem też o umieszczeniu tam spopielonych szczątków nierozpoznanych – NN. To był jeden z najtrudniejszych momentów. Kiedy 27 kwietnia na spotkaniu z opiekunami rodzin powiedzieliśmy, że mają przekazać informację o szczątkach, pierwszy raz zobaczyłem na ich twarzach lęk. Ale nie było wyjścia.
A stopy Lecha Kaczyńskiego?
Marta Kaczyńska podjęła decyzję, żeby je dołożyć do grobowca, co też zostało zrobione.
Czyli to prawda, że trumny na Wawelu były otwierane.
Z powagą, dyskretnie. Bardzo nie chcieliśmy robić z tego sensacji.
Udało się.
W obliczu takiej tragedii wiele osób potrafi zdobyć się na lojalność i poufność.
Kardynał Nycz mówi, że gdy rok mija, czas zakończyć żałobę. PiS mu odpowiada, że będzie żałoba, dopóki nie będzie pomnika Lecha Kaczyńskiego w centralnym punkcie Warszawy. Pan ma wrażenie, że sprawa smoleńska jest nareszcie za nami czy wciąż jeszcze przed nami?
W sensie głębokim – ludzkim, symbolicznym, moralnym – to jest w nas i za nami. Ten pomnik każdy ma w sobie. Każdy na miarę, na jaką chciał go zbudować. W historii kraju to jest takie zdarzenie, o którym jego świadkowie będą pamiętali zawsze. Amerykanie mają 11 września, a my mamy 10 kwietnia. Żałoba się kończy, ale trwały ślad zostaje. W nas. Wewnątrz. W każdym.
Chyba w różnym stopniu.
Dla mnie najważniejsza jest sytuacja rodzin, które wobec tego typu śmierci mają o wiele trudniejszą konsolację. Trudniej jest im dojść do zamknięcia żałoby.
Bo wciąż ktoś im publicznie przypomina o śmierci najbliższych.
To jedno. A drugie, to że są rodziny, które wciąż szukają części szczątków. Bo ich nie ma. Nie było. Nie wróciły. Wiele osób zadaje sobie pytanie, gdzie siedział mój bliski. Bo wiedzą, że w takim samolocie ludzie chodzą, rozmawiają, przesiadają się, a przed lądowaniem siadają gdzie bądź. I wracają pytania – a ile to trwało? Czy coś czuli? Czy długo się bali? Dramatyzm takiej sytuacji sprawia, że wiele osób nie umie zamknąć tej historii.
Zawsze trudno jest zamknąć sprawę śmierci najbliższych.
Ale normalnie możemy ich pożegnać. Jest rozpacz, jest płacz, jest pożegnanie. Zostaje pamięć. A tu zawsze czegoś brakuje. Albo kawałka ciała. Albo kawałka czasu – tego ostatniego momentu.
Trochę jak z nieznanym żołnierzem.
W tym sensie emocjonalnie ta żałoba nie daje się domknąć.
A politycznie?
Politycznie to też jest rana, która będzie żyła. Retoryka polityki sprawiła, że ta rana będzie nas dzieliła, a nie łączyła jak w pierwszych dniach po katastrofie. Tak się po prostu już stało i na to się nie poradzi. Straciliśmy szansę, by Smoleńsk stał się traumą, która łączy.
Mogło się wydawać, że taka szansa była, dopóki nie zauważyliśmy, jak potężną strunę polsko-rosyjskich urazów ta katastrofa trąciła.Prezydent w ruskiej trumnie – brzmi strasznie.
Być może koncentracja symboliki jest taka, że dobrze to pójść nie mogło. Kiedy w latach 80. czytałem „Podróż romantyczną” Marcina Króla, wyobrażałem sobie, że kiedyś w wolnej Polsce te wszystkie polsko-rosyjskie traumy będą się musiały strasznie odreagować. A się nie odreagowały. Myślałem, że to będzie jeden z głównych polskich problemów. A przez 20 lat nie był. Przeszliśmy nad tym względnie bezboleśnie. Teraz te XIX-wieczne rany się pootwierały.
Polską świadomością wobec naszych sąsiadów rządzą dwa archetypy wrogości i krzywdy. Wobec Rosjan i Niemców. Patrząc dziś na premiera Putina albo na kanclerz Merkel, nie mamy przed oczami przeżyć naszych dziadków z 1920 czy 1939 r. ani z czasu rozbiorów. Te archetypy w nas są.
Muszą być.
Problemem nie jest to, że są, tylko to, co z nami robią. Ale inna sprawa, czy idąc za tymi archetypami, zamienimy je na wojnę polsko-polską. Bo to już jest pytanie o naszą odpowiedzialność. W jakim stopniu rządzi nami wyrastająca z archetypów podświadomość, a w jakim my ją kontrolujemy. A nie da się kontrolować podświadomości, dopóki się jej nie nazwie i nie zrozumie. To jest jeszcze przed nami.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,2,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-katastrofy-smolenskiej.read#ixzz2RziP4dgU
Nichil Nowi czyli NWO !
Incitatus − ulubiony, pochodzacy z Hiszpanii koń wyścigowy cesarza Kaliguli. Początkowo nosił imię Porcellus (z łac. prosiaczek).
O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich żywotach cezarów. Według rzymskiego pisarza, zwierzę miało dla siebie 18 służących, którzy dbali o nie. Rumak mieszkał w marmurowej stajni, chodząc w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami, jadał ze żłobu z kości słoniowej. Karmiono go owsem wymieszanym z płatkami złota. Incitatus regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę. Cesarz wznosił toasty za zdrowie rumaka, a za cesarskim przykładem robili to i inni uczestnicy spotkań.
Jako koń wyścigowy, Incitatus miał prawo do spokoju i odpoczynku przed zawodami. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, miał czuwać osobiście sam Kaligula, sypiając obok zwierzęcia. Czasami obowiązek ten spadał na żołnierzy.
Kaligula mianował Incitatusa senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem zostać konsulem.
Motto:
Kaligula mianował Incitatusa senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem zostać konsulem

http://wpolityce.pl/wydarzenia/5136-msz-potwierdza-prl-owski-szpieg-tomasz-turowski-przygotowywal-wizyty-w-katyniu-7-kwietnia-i-10-kwietnia-2010-r
Po drugie, zdaniem rzecznika MSZ tytuł ambasadora tytularnego - co jest najwyższym stopniem dyplomatycznym - Turowski otrzymał od Anny Fotygi w lutym 2007 r.

http://www.gazetapolska.pl/uploads/foto/2012/07/49_turowski_-_fot_wikipedia.jpg

Trumny wielokrotnego użytku !

http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2011/11/z7755257XPuste-trumny-przewozone-sa-na-miejsce-katastrofy-ciezarowkami.jpg

http://wpolityce.pl/wydarzenia/5136-msz-potwierdza-prl-owski-szpieg-tomasz-turowski-przygotowywal-wizyty-w-katyniu-7-kwietnia-i-10-kwietnia-2010-r

► 12:44► 12:44
www.youtube.com/watch?v=fXl5PRq4iCw
8 sie 2012 - Przesłany przez: NiezaleznaTV
Kolejna rozprawa procesu o ochronę dóbr osobistych jaki wytoczyłTomasz Turowski - komunistyczny ...
dorzeczy.pl/sad-najwyzszy-stanal-za-turowskim/
·
20 mar 2013 – Tomasz Turowski nie zostanie ponowienie uznany za kłamcę lustracyjnego. Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratora generalnego na ...
MSZ potwierdza: PRL-owski szpieg Tomasz Turowski przygotowywał wizyty w Katyniu 7 kwietnia i 10 kwietnia 2010 r.
opublikowano: 6 stycznia 2011 roku, 0:04 | ostatnia zmiana: 3 sierpnia 2011 roku, 16:38

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki upublicznił 5 stycznia wymianę korespondencji z redakcją 'Warto rozmawiać" na temat osoby Tomasza Turowskiego. Cytujemy za stroną ministerstwa:
Odpowiedź MSZ na pytania Autorów programu „Warto rozmawiać" w sprawie p. Tomasza Turowskiego:
2011.01.05
W związku z nieprawdziwymi bądź nieścisłymi wypowiedziami osób biorących udział w programie TVP1 „Warto rozmawiać" w dniu 4 stycznia 2011 roku, Rzecznik Prasowy MSZ zdecydował o publikacji w całości odpowiedzi na pytania pana Rafała Dudkiewicza, sekretarza redakcji „Warto rozmawiać", dotyczące p. Tomasza Turowskiego, kierownika wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie, oskarżonego przez IPN o złożenie nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego. Pan Dudkiewicz przesłał nam pytania w dniu 3 stycznia, odpowiedzi odesłaliśmy 4 stycznia wiele godzin przed programem.
„Mam do MSZ pytania na temat Ambasadora Tytularnego w Moskwie Pana Krzysztofa Turowskiego, na temat którego ostatnio pojawił się cykl artykułów w prasie.
1. Kto w MSZ podjął decyzję o tym, że po trzyletniej przerwie, 14 lutego 2010 roku, Tomasz Turowski wrócił do pracy w MSZ i dzień później został skierowany do Ambasady RP w Moskwie, na stanowisko kierownika wydziału politycznego, z zadaniem przygotowania wizyty przedstawicieli polskich władz w Katyniu?
ODPOWIEDŹ: Uwaga: pan Turowski ma na imię Tomasz. Nie należy nazywać pana Tomasza Turowskiego Ambasadorem Tytularnym w Moskwie. Ambasador tytularny nie jest funkcją czy stanowiskiem, a najwyższym stopniem dyplomatycznym. Panu Turowskiemu nadała go w lutym 2007 roku ówczesna Minister Spraw Zagranicznych p. Anna Fotyga. W Moskwie natomiast od 15 lutego 2010 roku pan Turowski piastował funkcję kierownika wydziału politycznego Ambasady RP. Decyzję o powierzeniu mu tej funkcji kierownictwo MSZ podjęło kierując się jego bogatym doświadczeniem dyplomatycznym, w tym pobytem w latach 90. na placówce w Moskwie właśnie.
Zadania, które p. Tomasz Turowski dostał w ramach podziału pracy w ambasadzie w Moskwie od ówczesnego ambasadora są typowe dla stanowiska kierownika wydziału politycznego i obejmują: pogłębianie relacji z przedstawicielami rosyjskiej klasy politycznej i kierowniczych gremiów związków wyznaniowych, ze szczególnym uwzględnieniem Cerkwi Prawosławnej; nawiązywanie kontaktów w Korpusie Dyplomatycznym; nadzorowanie prac analitycznych wydziału dotyczących polityki wewnętrznej Federacji Rosyjskiej; koordynację działań organizacyjno-merytorycznych placówki w zakresie politycznych stosunków polsko-rosyjskich;wspieranie innych form współpracy i kontaktów polsko-rosyjskich na różnych płaszczyznach (np. regionalna, kulturalna, naukowa, itp.); koordynację monitorowania rosyjskich mediów, w ramach swych kompetencji w dziedzinie sprawozdawczości sporządzenie rocznego raportu politycznego Ambasady.
Kierownik wydziału politycznego dokonuje także okresowej oceny pracowników wydziału; współpracuje z pozostałymi wydziałami ambasady i związanymi z nią jednostkami organizacyjnymi w dziedzinach odnoszących się do realizacji zadań merytorycznych wydziału politycznego oraz wykonuje, zgodnie z Regulaminem Służby Zagranicznej, inne polecenia kierownika placówki. W ramach tych poleceń pan Turowski otrzymał od ówczesnego ambasadora zadanie udziału w przygotowaniu wizyt w Katyniu zarówno premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r., jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.
2. Czy Kierownictwu Ministerstwa znana była działalność agenturalna Pana Krzysztofa Turowskiego? Czy przechodził w tej sprawie postępowanie sprawdzające? Czy Kierownictwo MSZ zwracało się do IPN z prośbą o udostępnienie dokumentów dotyczących Pana Krzysztofa Turowskiego?
ODPOWIEDŹ: Uwaga: pan Turowski ma na imię Tomasz. Kierownictwu MSZ nie były znane jakiekolwiek tego rodzaju fakty. O tym, że IPN ma zastrzeżenia co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego p. Turowskiego, kierownictwo MSZ dowiedziało się z komunikatu IPN trzy tygodnie temu. Zgodnie z prawem MSZ nie ma możności prowadzenia własnego „postępowania sprawdzającego". MSZ przekazuje jedynie do IPN oświadczenia lustracyjne pracowników i to od IPN zależy, jak szybko je sprawdza. W wypadku pana Turowskiego trwało to ok. 10 miesięcy.
3. Czy po serii artykułów w prasie na temat działalności Pana Turowskiego zostały podjęte co do jego osoby jakieś działania? Czy w dalszym ciągu będzie pracownikiem Ambasady RP w Moskwie? Jakie jest zdanie Pana Ministra na temat zarzutów, które pojawiły się w prasie na temat Pana Krzysztofa Turowskiego?
ODPOWIEDŹ: Uwaga: pan Turowski ma na imię Tomasz. Pan Turowski nie będzie dłużej pracownikiem Ambasady RP w Moskwie. Po zmianie na stanowisku ambasadora w Moskwie w listopadzie 2010 roku następują też zmiany na innych stanowiskach w ambasadzie. Tak więc już przed upublicznieniem wniosku IPN MSZ miał plany powrotu pana Turowskiego do kraju. Wniosek IPN spowodował ukonkretnienie tych planów, pan Turowski podał się do dymisji, która została przyjęta. W najbliższych dniach wróci do kraju.
Minister Radosław Sikorski przyjął dymisję p. Turowskiego w trybie natychmiastowym, podobnie jak to było z innym dyplomatą oskarżonym przez IPN o złożenie nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego p. Spyrą. W lutym 2011 roku pan Tomasz Turowski przestanie być pracownikiem MSZ. Jeśli chodzi o zarzuty, to minister Sikorski z reguły nie komentuje postępowań lustracyjnych do czasu ich zakończenia."
W związku z nazywaniem w programie przez dziennikarza „Rzeczpospolitej" red. Cezarego Gmyza pana Tomasza Turowskiego „zastępcą ambasadora", publikujemy także odpowiedź na pytanie red. Gmyza, którą przesłaliśmy mu 4 stycznia wiele godzin przed programem:
„Czy tytułowanie Turowskiego zastępcą ambasadora w Moskwie miało podstawy formalne? Innymi słowy czy prócz funkcji szefa wydziału politycznego był on zastępcą amb. Bahra w sposób formalny?
ODPOWIEDŹ: Nie – ani w formalny, ani nieformalny. Formalnym zastępcą Ambasadora w Moskwie od 10 maja 2009 roku jest Pan Piotr Marciniak. Od 1 października 2010 r. do 25 listopada 2010 r., tj. po odwołaniu Ambasadora Bahra, a zanim funkcję objął Ambasador Wojciech Zajączkowski, Pan Piotr Marciniak pełnił funkcję kierownika placówki."
Marcin Bosacki
Rzecznik Prasowy MSZ"
Od redakcji wPolityce:
Po pierwsze, z odpowiedzi rzecznika MSZ na pytania redakcji "Warto rozmawiać" nie wynika, kto personalnie odpowiada za powołanie i wysłanie Tomasza Turowskiego na placówkę do Moskwy: "Decyzję o powierzeniu mu tej funkcji kierownictwo MSZ podjęło kierując się jego bogatym doświadczeniem dyplomatycznym, w tym pobytem w latach 90. na placówce w Moskwie właśnie."
Po drugie, zdaniem rzecznika MSZ tytuł ambasadora tytularnego - co jest najwyższym stopniem dyplomatycznym - Turowski otrzymał od Anny Fotygi w lutym 2007 r.
Po trzecie, i to jest jeden z ważniejszych wniosków w tej sprawie, Tomasz Turowski "otrzymał od ówczesnego ambasadora zadanie udziału w przygotowaniu wizyt w Katyniu zarówno premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r., jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.".
Po czwarte, MSZ w związku ze zmianami personalnymi w ambasadzie RP w Moskwie w listopadzie 2010 r. miał plany powrotu Tomasza Turowskiego do kraju. Wniosek IPN w sprawie zastrzeżeń do oświadczenia lustracyjnego Turowskiego tylko te plany ukonkretnił i Radosław Sikorski przyjął jego dymisję w trybie natychmiastowym. To oznacza, że Tomasz Turowski został powołany 14 lutego 2010 r. na okres kilkunastu miesięcy na stanowisko kierownika wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie. Jerzy Bahr, ówczesny ambasador RP zlecił mu "zadanie udziału w przygotowaniu wizyt w Katyniu zarówno premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r., jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.".
Polecamy najważniejsze publikacje i nagrania na temat Tomasza Turowskiego:
Cezary Gmyz, Szpieg w Watykanie. Dyplomata w RP, "Rz", 18 grudnia 2010 r.
Cezary Gmyz, MSZ ma kłopoty z lustracją, "Rz", 19 grudnia 2010 r.
Cezary Gmyz, Rezygnacja szpiega, "Rz", 5 stycznia 2011 r.
Wywiad z ambasadorem Turowskim na temat katastrofy smoleńskiej w rosyjskim radiu online Finam.fm
Fragmenty wywiadu udzielonego przez Tomasza Turowskiego, ambasadora tytularnego RP w Moskwie, rosyjskiemu radiu Finam FM 12 kwietnia (tłum. Ewa Rzeczycka-Surma), "Nasz Dziennik," 20 grudnia 2010 r.
Zenon Baranowski, Turowski - Jakimiszyn - Smoleńsk, "Nasz Dziennik", 20 grudnia 2010 r.
Zenon Baranowski, Turowski na "ty" z Komorowskim, "Nasz Dziennik", 22 grudnia 2010 r.
Mariusz Majewski, Ślub z bezpieką, "Nasz Dziennik", 24-26 grudnia 2010 r.
Warto rozmawiać, 4 stycznia 2011 r.
Wywiad z Piotrem Jeglińskim, Radio Wnet, 5 stycznia 2011 r.
Do tematu Tomasza Turowskiego - elitarnego szpiega PRL, kierownika wydziału politycznego w ambasadzie RP w Moskwie, który zajmował się organizacją wizyt premiera Donalda Tuska i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego 7 i 10 kwietnia w Katyniu – jeszcze wrócimy.
W świetle ujawnionych informacji na temat niejawnej agenturalnej działalności Tomasza Turowskiego, wciąż jest wiele ważnych pytań, na które nie znamy odpowiedzi. M.in. o rzeczywistą rolę i zakres odpowiedzialności Tomasza Turowskiego w organizacji wizyt 7 i 10 kwietnia 2010 r. O jego działalność w MSZ na pocz. lat '90 oraz na stanowisku ambasadora RP na Kubie oraz współpracy z Radosławem Sikorskim po objęciu przez niego funkcji szefa MSZ.
Wreszcie, o jego działalności w Watykanie przed i w czasie zamachu na papieża Jana Pawła II w 1981 r. To tylko niektóre z wątków życia tej tajemniczej postaci.
ab, źródło: własne/www.msz.gov.pl/www.rp.pl/www.naszdziennik.pl/www.tvp.pl/www.radiownet.pl/www.finam.fm
Zainteresował Cię artykuł?

Czekamy na Wasze maile z uwagami i komentarzami redakcja@wpolityce.pl Chcesz/możesz wesprzeć nasz portal? Zajrzyj: http://sklep.wpolityce.pl/ ZACHĘCAMY TEŻ DO SUBSKRYPCJI NASZEGO NEWSLETTERA
Komentarzy: 92
Dodaj komentarz
OdpowiedzZgłoś nadużycie
I co Rafałku zamurowało?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Proszę uważać - to tylko narzędzie.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Polska jest w matni agentow.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Się uczepili tego Krzysztofa. Panie Rafale jak zwykle świetny artykuł. Mam takie same przemyślenia.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Jakby bardziej prześliwetlić to takich agentów w naszym rządzie bedzie sporo. Z nimi tylko Piłsudski wiedział jak postąpić.
Zgłoś nadużycie
Czerwona goraczka..
Zgłoś nadużycie
tak bo sam był agentem
OdpowiedzZgłoś nadużycie
czerwone pajeczyna i mgła
Zgłoś nadużycie
Niestety tak to trzeba ując.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Im głębiej w las tym ciemniej.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Komuchy i POlszewiki niszcza nasz kraj i pozostaja bezkarni.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
No, to przygotował.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Gdzie ABW, UOP? Czemu historycy musza odwalac robote za sluzby specjalne??
OdpowiedzZgłoś nadużycie
ZGODA BUDUJE BO AGENTURA JEST NAJWAZNIEJSZA
Zgłoś nadużycie
Właśnie dlaczego te instytucje nie zabierają głosu w sprawie tragedii smoleńskiej. Dziwi mnie również bierność NATO, zginęli przecież wysocy oficerowie naszego wojska;członkowie dowództwa NATO i co ? Nie słyszałem żeby ktoś z oficjeli tego Paktu zajął jakieś stanowisko. Jeżeli oni mają nas bronić to Boże miej nas w swojej opiece bo niepewny nasz los. Chyba taki sam jak w 1939 r. Pozdr.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Jak Żakowski pomyli słowa w wywiadzie to jazgot, ale jak zespół Pospieszalskiego 4 razy w jednym liście pomyli imię głównego bohatera to cisza.
Zgłoś nadużycie
bo żąkowski pomylił się przekrencając wypowiedż waszego namiestnika to niedopuszczalne, że nawet reżimowy sługus oberwał ;po uszach od innych reżimowych pismaków A pan redaktor Pospieszalski sam jest sobie panem !!!!LEPIEJ BYĆ MOHEREM NIŻ TUSKOPATY FRRAAJERM !!!!
Zgłoś nadużycie
a ja mówię waszym jazgocie
Zgłoś nadużycie
Bardzo dobrze napisane,to wszystko co sie dzieje w Polsce to jest jakis potężny spisek bo trudno to nazwac zrządzeniem losu
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Wczoraj Warto rozmawiac', dzisiaj film Mgła, po nim wróciłam do Lazacy Lazarz Gruppenfuehrer KAT i komentarzy pod tym tekstem. Ciekawe sprawy: KTO w kancelarii prezydenckiej wskazał samolot, zamiast pociągu, którym pierwotnie miał Lech Kaczyński pojechac' do Katynia? KTO przepakował pierwszego jaka i rozdzielił dziennikarzy i generalicję tak, że wybrała tupolewa? Rola wywiadu wojskowego - kompletnie zerowa, czy ukierunkowana w związku z zapuszkowaniem całego dowództwa w tutce? Tajemnice wokół katastrofy casy z dw. lotnictwa.
Zgłoś nadużycie
Wojsko ma do dyspozycji bodajże 11 samolotów Casa. Ponoć po to m.in. je kupiono, by generałowie nie latali razem. Ciekwe dlaczego nie mogły 10 kwietnia leciać do smoleńska.
Zgłoś nadużycie
Trzeba zapytać przedstawicieli rządu, którzy byli odpowiedzialni za przygotowanie podróży (i widać jak bardzo się "przyłożyli" do tego zadania, ale czemu się dziwić, skoro takie "marne" pieniądze biorą...). Ja czytałam, że samolot, którym mieli lecieć generałowie ponoć się zepsuł i dowiedzieli się o tym dopiero przed odlotem na lotnisku, dlatego generałowie lecieli z prezydentem w jednym samolocie.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Zdjecie: czy to ten gosciu z kwiatkami? na to by wygladalo. Ma krecone wloscy - taki jakis srodziemnomorski typ..hmmm.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Dzieje sie. Ambasador RP w Moskwie oswiadczyl, ze Nordstream i bron nuklearna w Kaliningradzie to problem dla Polski. Mowil o poszukiwaniu przez Polske dywersyfikacji gazu pomimo umowy z Rosja. Czy juz koniec milosci?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
dlaczego pytam sie dlaczego byli agenci. tw wsi bezpieki maja zapewniona ciaglosc pracy,a my tej pracy bylismy i jestesmy pozbawieni.Rozumiem ze jestesmy niedostosowani do unijnych standardow.tylko dlaczego nasze pomysly sa wykorzystywane w roznych tematach,czy pracach
OdpowiedzZgłoś nadużycie
POLISH-RUSSIAN RELATIONS AND IMPLICATIONS FOR THE BALTIC REGION www.geraldcelentechannel.blogspot TOP US OFFICIAL MURDERED AFTER ARKANSAS WEAPONS TEST CAUSED MASS DEATH www.geraldcelentechannel.blogspot.com
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Sensacja! Ma na imię Tomasz!!!!!!!!
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Tusko-putinowski koordynator
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Czy pan Turowski już wyjechał do cieplejszych krajów gdzie nikt nie zadaje kłopotliwych pytań?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Agent zatrudniony 10 lutego przygotowuje wizyty??? niestety nie ma spiskowej teorii dziejów, spiski nie są teorią, SĄ RZECZYWISTOŚCIĄ
Zgłoś nadużycie
EWA STRZAŁ W 10siątkę !!!!!
Zgłoś nadużycie
Czemu nikt nie postawi kropki nad "i" i nie powie wprost, że Turowski przyczynił się do katastrofy samolotu? Czyżby forumowiczom zabrakło odwagi? A może po prostu cała teza jest naciągana i nie ma absolutnie żadnych dowodów na związek pomiędzy faktem współpracy Turowskiego z SB ponad 20 lat temu i katastrofą?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Sikorski do dymisji!
Zgłoś nadużycie
POD SĄD
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Czyli stara PRL-owska agentura ma się w POlsce dobrze.No, ale co się dziwić skoro ich niedawny szef szefów Wojciech Jaruzelski przyjmowany jest jako doradca w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Ujawnia się coraz więcej faktów, tylko kiedy wkońcu polecą głowy!? PO,wsko-rządowa szopka trwa, ale nie wszyscy przecież mają watę zamiast mózgu. Narazie berło władzy trzymają przestępcy w garniturach i póki tak jest będą likwidować dowody, a istotne informacje zamiatać pod dywan.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
ten facet powinien siedzieć ale nie w Moskwie tylko w pierdlu, za to co wyrabiał w czasach komunistycznych. Polska to piękny kraj gdzie agentów sowieckich jest dwa razy więcej niż zwykłych obywateli
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Juz wiemy kim jest pan Turowski, teraz kiedy dowiemy sie, kim sa panowie Sikorski, Komorowski i Tusk???
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Ten facet, jako agent KGB spedzil 10 lat w zakonie jezuitow. Dobry agent.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
W polityce nie ma przypadkow, ani zbiegow okolicznosci, wszystko jest dokladnie przygotowne. Pan Turowski tez nie przypadkiem pojechal do Rosji organizowac te wizyty.
Zgłoś nadużycie
Święta racja
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Może będzie tak,że przez tragedie smoleńską dojdziemy do zamachu na Papieża. Przecież w IPN-są dokumenty świadczące,ze polski wywiad brał udział w zamachu. Jest tzw. polski ślad.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Tusk,Komorowski,Sikorski,Arabski,Kopacz,Klich-ci ludzie powinni byc zatrzymani-przebywac w osobnych celach żeby nie mataczyli,byc systematycznie przesłuchiwani i powinny byc przeciwko nim postawione zarzuty.Wystarczająco jest dowodów na ich wine-chociażby niedopełnienie obowiązków. Szef prywatnej firmy jest momentalnie zatrzymywany,jeżeli np. dochodzi do śmiertelnego wypadku podczas pracy. Czy funkcjonariusze publiczny są wyjęci z poza prawa-czy to są święte krowy-Co to za kraj.?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Gdy zobaczyłem zdjęcia Turowskiego, to jakbym zobaczył swoje wyobrażenie Belzebuba!
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Ten SOWIECKI szpieg maczał swoje ubabrane krwią PATRIOTÓW SMOLEŃSKIEGO ZAMACHU nawet w zamachu na życie Papierza ? Nie wiedziałem o tym .Dziękuję niezależnym i odważnym dziennikarzom ż e ciągle odkrywają tą zakłamaną twarz tych morderców z POstkomuny !!!!!
OdpowiedzZgłoś nadużycie
POwcy wierzą, że agenci to wymysł oszołomów z PISu.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
"...jest naprawdę niewielka szansa na to, że gość z wywiadu zagranicznego SB nie był jednocześniej szpiegiem KGB/FSB".Niezgadzam sie z ta tezą, uważam że wywiad zagraniczny PRL działał w warunkach autonomii - co prawda ograniczonej jednak autonomii. Dowodem na to jest chociazby fakt, iż KGB płaciło Polsce Ludowej(ew. redukowało dług PRL wobec siebie) za materiały zdobywane przez M. Zacharskiego dotyczace najnowszych systemow radarowych w Armii USA. Ponadto ten sam szpieg (tj. M. Zacharski) zdekonspirował szpiega KGB - Olina - wnioski nasuwają się same.
Zgłoś nadużycie
Nic nie wiesz na ten temat. Szpiegowska gra i powiązania to bagno, które może wciągnąć każdego. A tu chodziło o bezpieczeństwo Polski. Tu nie powinno być niepotrzebnego ryzyka.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Szpiegów nie ma. Najważniejsze jest POjednanie.
Zgłoś nadużycie
dlatego USA nie chca zniesc wiz same agenty u nas
OdpowiedzZgłoś nadużycie
A dlaczego sprawą TUROWSKIEGO tak słabo zajmuje się PIS. Dlaczego nie wykorzystuje wszystkich swoich kanałów i struktur żeby z tą sprawą docierać do ludzi? Kluzik już o niczym tam nie decyduje.
Zgłoś nadużycie
Bo po prostu nie potrafią. A Kaczyński narzekał, że to PJN mu nie pozwoliła przeprowadzić skutecznej ofensywy. Prosimy panie prezesie popieramy pana niech pan ostro uderzy... Konferencje, sympozja o zaniechaniu obrony przed obcą i post PRL owska agenturą. Wydawanie biuletynów, gazetek, setki sponsorowanych artykułów, aktywność w internecie na portalach i forach... Prosimy bardzo panie prezesie, nawet się przyłączymy... Do dzieła!
Zgłoś nadużycie
Już wszystko jasne dlaczego Grabarczyk nie został odwołany, bo to on będzie odpowiadał za ponowne wybranie E.Klicha na stanowisko szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.. premiejro chce mieć wszystko pod kontrolą
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Prezydent Lech Kaczyński przestrzegał Tuska przed Sikorskim .Widać ,miał podstawy. Dziś Sikorski otacza się byłymi agentami szkolonymi w ZSRR , to jest bardzo wymowne . To rzuca głęboki cień na samego Sikorskiego i Tuska.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Mam pytanie do dziennikarzy wpolityce.pl. Czy sprawdziliscie co sie stalo z URI BRODSKY'M, izraelskim szpiegiem, którego domagali się Niemcy. "Polski" Sąd wypuscił go za kaucją, i sprawa nagle ucichła. Pewnie wrócił do Izraela.
Zgłoś nadużycie
Z listu Marcina Bosackiego obecnego rzecznika MSZ dowiadujemy się ,że najwyższy tytuł dyplomatyczny ambasadora tytularnego nadała w lutym 2007r Tomaszowi Turowskiemu minister Anna Fotyga. Jednocześnie z artykułów Zenona Baranowskiego takiej informacji nie uzyskujemy. Ta sprawa wymaga wyjaśnienia od samej Anny Fotygi bo czy to jest mozliwe ,że także w 2007r osoba tego szpiega byla nierozpracowana i nadal funkcjonował.
Zgłoś nadużycie
Kieruję wyżej postawione pytanie do p. Karnowskiego aby wystapil o wyjaśnienie tej kwestii do Anny Fotygi.
Zgłoś nadużycie
Słusznie!
Zgłoś nadużycie
Minister Anna Fotyga podjela taka decyzje z pewnoscia po zasiegnieciu informacji od sluzb na temat tego osobnika. Dlatego wazniejsze jest pytanie: "kto przedlozyl te kandydature Annie Fotydze?"
Zgłoś nadużycie
wiadomoo słynny Antoni
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Czy to pan Turowski dobijal osobiscie tych co przezyli katastrofe ? Podobno jest to ulubieniec niejakiego Radka Sikorskiego, ktory na poczatku swojej kariery w Londynie powolywal sie na koneksje rodzinne z generalem Sikorskim...koleczko sie zamyka jakby.
Zgłoś nadużycie
pytania trzeba umiec zadawać nawet jeśli nie ma głupich pytań
OdpowiedzZgłoś nadużycie
'Dowody z "Mgły"' http://polskijuzniema.salon24.pl/265536,dowody-z-mgly
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Koniecznie odsłuchajcie ten wywiad: http://www.radiownet.pl/radio/wpis/11835/
Zgłoś nadużycie
Montażysta TVP Sławomir Wiśniewski w czasie przesłuchania w prokuraturze wojskowej w Warszawie \ rebelya.pl/ diskussion/10878/rebelya.pl mamy 60 tomów akt sledztwa ws katastrofy smoleńskiej/ zeznal, chcę zeznać,ze gdy funkcjonariusze próbowali mi wyrwać torbę z kamerą,którą schowałem do środka,w grupie rosyjskich funkcjonariuszy był przynajmniej jeden Polak/ambasador Turowski/ .Ci co mnie zatrzymali zapytali się czy mnie zna. On odpowiedział po polsku ja nie znam tego człowieka a nastepnie po rosyjsku powiedział,żeby mnie aresztować i zniszczyc sprzęt/???/ Ja kojarzę twarz tego człowieka, wydaje mi się, że jest to jakiś pracownik ambasady lub konsulatu polskiego.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Mówcie co chcecie ale ten typ ma ryja, wzorzec komucha z Sevres, gdzie taki ryje się przechowywały tylko w Moskwie albo na Kubie.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
No to już wiadomo dlaczego premier J.Kaczynski zdymisjonował Sikorskiego i skąd taka jego pózniejsza agresja w stosunku do Prezydenta L.Kaczyńskiego i J.Kaczyńskiego- on po prostu nie wykonał wyznaczonego mu zadania przez KGB i Putina.Nadzieja KGB na spełnienie zadania usunięcia Kaczyńskich, wrociła wraz z jego przejściem do PO i stąd radosna obietnica-...jeszcze tylko dorżniemy watahę i....wyginiecie jak dinozaury..będziemy do was strzelać jak do kaczek...a Bondaryk caly czas trzymał rękę na pulsie wraz z niezawodnym Arabskim odpowiedzialnym za powieszenie śp.G.Michniewicza, ktory nie wytrzymał ciężaru tej strasznej wiadomości o morderczej pajęczynie oplatającej Kaczyńskich i Polskę.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
O b a w i a m s i ę- że ten artuku bardzo szybko z n i k n i e z portalu .
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Sikorski bezwarunkowo do dymisji!
Zgłoś nadużycie
Wolałbym żeby za swoje zbrodnie stanął przed plutonem egzekucyjnym.
Zgłoś nadużycie
Ja bym go pognał ulicami Warszawy. Z Żoliborza, w garniturze w jednym kawałku, raczej by się nie wydostał... I pomyśleć, że Sikorski tak się obnosił ze swoim antykomunizmem. Okazuje się, że to prawdopodobnie przykrywka, Dlatego ładował się do prawicowych partii? Żeby ludzie w Moskwie byli dobrze poinformowani?
Zgłoś nadużycie
Straszne jest to, że Turowki pracował MSZ od 2005r i nikt go nie zweryfikował i jeszcze otrzymał najwyzszy stopień ambasadora tytularnego. .Szara eminencja pozostała szara a do tego jeszcze byly jezuita to jak by miał być szpiegiem współdziałajacym zGRU. Nie do pomyślenia nawet dla PiS a przecież w kościele tyle było współpracowników , czy my się z tego nie wyzwolimy. Czy nasza głupota bedzie się mścić ?
Zgłoś nadużycie
Jaka weryfikacja.? Do arcy poważnego zadania został wyznaczony człowiek - najlepszy z najlepszych, gwarantujący prawidłowe wykonanie zadania. UE ma ministra SZ - baronessę Catherine Margaret Ashton. Z pewnością byłaby lepszym ministrem /mimo wielu zastrzeżeń co do jej kwalifikacji/, niz pan Radek od pani Anne. Można by też eksperymentalnie dokonać fuzji ministerstw np z Rosją. P.Ławrow ma dobry kontakt z naszym korpusem dyplomatycznym i z pewnością nawet nie zauważy dodatkowej pracy gdyby objął tekę ministra SZ w rządzie p.Donalda. Będzie taniej i bardziej transparentnie. P.Donek będzie miał więcej czasu na rznięcie w gałę, a stosunki z Rosją osiągnął stan ekstazy - poparcie dla PO osiągnie szczyty..
Zgłoś nadużycie
... a na nastepną kadencje po Ashton - szykują zdrajcy tuska -narazie wykazuje się jako spec od brudnej roboty.
Zgłoś nadużycie
albo od razu zwisła na latarni. tak robili Polacy w XVIII w. ze zdrajcami w Warszawie
OdpowiedzZgłoś nadużycie
a Sikorski? nie wie? nie widział? nie słyszał? czy tez wysłał swojego turoskiego do wykonania zadania?
Zgłoś nadużycie
Sikorski był zajęty przygotowaniem dyplomatów do planowanego hołdu Ławrowowi.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
To jeszcze jeden ważny dowód na to , że Turowski przygotował zamach na Papieża JPII. Wywiązał się dobrze. Można było mu powierzyć kolejne ważne zadanie: zamach na L.K. Wywiązał się dobrze. Czas oczyścić Polskę z agentury raz a porządnie wyrwać chwasty z polskiej ziemi. Obudź się Polaku bądź dumny nie durny.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Polecam! http://www.youtube.com/watch?v=kzV34K71CM4&feature=player_embedded
OdpowiedzZgłoś nadużycie
"Sami swoi". Za duzo ich troche. Wielu "wumlakom" to nie przeszkadza. A moze sami tez by chcieli byc "swoimi"?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Skoro agenci mają się w Polsce najlepiej wszyscy ich doceniają,wysokie apanaże pobierają,braci Rosjan kochają więc w czym problem?Kto jest czyim agentem to przecież widać gołym okiem; czyich interesów pilnuje,czy działa dla dobra Polski?Tu naprawdę nie trzeba IPN-u,tylko inteligencji....../dlatego ciągle ją mordują/!A p.Turowski za dobrze wykonaną pracę dostanie orła? Wszyscy którzy byli przeciw lustracji byli lub są powiązani.../nic im nie pomoże;to widać i "czuć"/
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Turowski to tylko jeden gnida i skurwiel trzeba szukać w innych bandziorów i szmat w PO,PSL,SLD i oczywiście na lini Moskwa Warszawa to tu sa ludzie winni mordu na 96 osobach a tak naprawdę chodziło im o Lecha Kaczyńskiego, Stasiaka, Wypycha, Putre, Kurtykę, Walentynowicz, Kochanowskiego to osoby drażniące tych scierek z PO,PSL,SLD i KGB Moskwa, Żydów.
Zgłoś nadużycie
zapomnialeś dodać cylkistow
OdpowiedzZgłoś nadużycie
No i wszycho jasne. No coment.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Wspaniały artykuł, ale czy tuskowi klakierzy coś takiego czytają do końca? do nich takie informacje nie docierają , chyba czekają aż Tusk i jego poplecznicy zniszczą Polskę i Polaków do końca! A pan Turowski widocznie był potrzebny Sikorskiemu i świcie PO do wykonania danego zadania a jak wykonał z wynikiem jakiego od niego oczekiwał Tusk to go znowu wysłali na emeryturę !! należy sprawdzić ile mu za to wspaniale wykonane zadanie podwyższyli emeryturę ?!
OdpowiedzZgłoś nadużycie
wiadomosc do amigo pilsudski tez byl agentem ale nie polskiego wywiadu tylko obcego on ma splamione rece polska krwia i to na jego rozkaz sterowany z obcego panstwa zrobiono zamach majowy o obalono demokracje w polsce zamordowano w kazamatach wielu polakow jego rzady zwane sanacja to ich 13-letnia polityka doprowadzila ze armia byla na papierku a w czasie II wojny przeciw wojskom pancernym guderiana wyslano kawalerie na koniach a gdy juz bylo prawie po wszystkim to tzw. elita porzucila narod i uciekla jak tchorze a wiec ipn powinien rozliczyc pilsudskiego i jego kolesi za zbrodnie przeciw narodowi polskiemu bo to on jest glownym bohaterm tego ze pampania wrzesniowa zostala przegrana i przez 4 lata okupacji tylu zginelo polakow awiec jezeli cos piszesz to najpierw poznaj historie
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Przypomnijcie sobie, kto był (jest) przeciwny lustracji. Nie trzeba szukać w archiwach - oni sami podnosili ręce w głosowaniach, gromkich wystąpieniach. Rusz pamięcią Polaku, a wszystko będzie jasne. Wątpliwa pozostanie kwestia ilu "naszych agentów" było naszych, a ilu Kremla.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Fragment z wypowiedzi Turowskiego dla rosyjskiego radia: "Tak więc, komentując tę tragedię, powiedziałbym, że jest ona elementem narodzenia się nowego poziomu obywatelskiej samoświadomości Polaków. Lecz też - jestem absolutnie tego pewien - nowym etapem stosunków pomiędzy Polską i Rosją. Dlaczego? I Rosja, i Polska należą - myślę, że z tym poglądem zgodziłby się sam zmarły tragicznie prezydent - do tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją." Zastanawiam się co tak na prawdę chciał przez to powiedzieć. Czy nie to, że ta katastrofa (śmierć tych niewygodnych dla Rosji ludzi) była konieczna dla polepszenia stosunków polsko-rosyjskich?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Szpieg - to tylko połowa identyfikacji.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Wykonał zadanie i wrócił. Nic dodać nic ująć.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
I think that to receive the <a href="http://goodfinance-blog.com">loans</a> from creditors you should have a firm motivation. But, once I've got a collateral loan, just because I was willing to buy a house.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Czy Instytut Prac Niepotrzebnych wiedział czy w latach pięćdziesiątych zajmował się tatuś naszego prezydenta patrioty nieudacznika,czy dokumenty dotyczące tego indywiduum zniszczył niejaki Kurtyka.Pytanie brzmi czy ten nasz prezydent jechał tam złożyć hołd pomordowanym,czy obejrzeć dzieło swego wuja Świątkowskiego który w czasie gdy tą zbrodnię popełniano był prokuratorem generalnym ZSRR.
http://redir.atmcdn.pl/scale/o2/tvn/web-content/m/p1/i/0/6/06650391aebb439987bb51ce0872fd74.jpg?type=1&quality=90&srcmode=4&srcx=0/1&srcy=0/1&srcw=640&srch=2000&dstw=640&dsth=2000
14 kwietnia 2010, 11:57
30 trumien na lotnisku w Moskwie

Foto: Wojciech Bojanowski/TVN24Trumny z ciałami przenoszone do samolotu na moskiewskim lotnisku
Kolumna przewożąca trumny z ciałami ofiar katastrofy pod Smoleńskiem wyjechała w środę przed godz. 10 czasu polskiego z moskiewskiego Biura Ekspertyz Sądowych. Samolot z ciałami ma wylecieć z Moskwy o 14.30 czasu polskiego. W Polsce będzie ok. godz. 16, poinformowała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Jak po południu podała minister zdrowia Ewa Kopacz, na pokładzie będzie 30 trumien.
Dwa duże samochody w asyście czterech radiowozów udają się na lotnisko Domodiedowo, skąd trumny z ciałami polecą do kraju wojskowym samolotem Casa. Do dyspozycji Polski został oddany na ten cel także ogromny NATO-wski Boeing C-17 Globemaster.
W środę rano rzecznik rządu Paweł Graś mówił, że do Warszawy przyleci 30 trumien z ciałami.
Ciała ofiar z lotniska zostaną przewiezione w uroczystym kondukcie na warszawski Torwar, gdzie rozpocznie się czuwanie modlitewne. Kondukt przejedzie ulicami: Al. Żwirki i Wigury, Trasą Łazienkowską, ul. Czerniakowską do ul. Łazienkowskiej - poinformowało MSWiA.
Wedle woli rodzin
style='outline: 0px;background-position:initial initial;background-repeat: initial initial;outline: 0px;background-position:initial initial;background-repeat: initial initial' v:shapes="_x0000_i1049">Trasa przejazdu trumien z Okęcia na Torwar (zumi.pl)
Rodziny, jeśli będą chciały, będą mogły odebrać trumny ze szczątkami, gdy tylko przylecą do Polski. - Ale będzie czynne na Torwarze, w specjalnie przygotowanej scenografii, takie miejsce spoczynku, gdzie rodziny będą mogły mieć spotkanie, pożegnanie, a później wyprowadzenie trumien ze szczątkami do swoich grobów rodzinnych - tłumaczył w TOK FM członek Rady Ministrów, Michał Boni.
Kolejny taki lot ma się odbyć w czwartek, a przylot również jest planowany około godz. 16. W czwartek, około południa, ma się w Polsce znaleźć ciało ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Jego szczątki zostaną przewiezione w kondukcie do Belwederu, tam trumna będzie wystawiona.
Według ostatnich wiadomości z Moskwy, dotychczas zidentyfikowano 64 ciała.

Chwilę po...
czytaj dalej »
W Warszawie uroczystości w poniedziałek i wtorek
Uroczystość żałobna poświęcona wszystkim ofiarom katastrofy odbędzie się w sobotę o godz. 12 na pl. Piłsudskiego w Warszawie. W niedzielę ma się odbyć msza św. i pogrzeb pary prezydenckiej na Wawelu. Boni dodał, że w poniedziałek ok. godz. 12-13 odbędzie się w Warszawie, w kościele Św. Krzyża uroczysta msza św. i ceremonia pogrzebowa oficerów i generałów, w tym ordynariusza polowego WP bp Tadeusza Płoskiego. Również na poniedziałek, ok. godz. 16-17, jest planowany pochówek prezydenta Kaczorowskiego. - Jeszcze trwają ustalenia z rodziną - zaznaczył Boni.
Rząd przyjął założenie, że każda rodzina sama decyduje o pochówku. - Oczywiście wszystkie uroczystości odbywają się na koszt państwa i mogą mieć charakter państwowy, jeśli rodzina wybiera takie rozwiązanie - mówił. - Ustalenia trwają, wiemy już mniej więcej, kto chciałby być pochowany u siebie lokalnie, kto w Warszawie na Powązkach w Alei Zasłużonych. Myślimy także o tym, żeby w Warszawie na Powązkach zrobić taką kwaterę symboliczną "10 kwietnia 2010 r. Smoleńsk" - dodał.

"Czy na pewno...
czytaj dalej »
Tragedia w Smoleńsku
Prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria i 94 inne osoby, w tym przedstawiciele parlamentu, urzędów państwowych, wojska i Rodzin Katyńskich, zginęli w sobotę w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. Polska delegacja udawała się na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy mordu katyńskiego.
Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało sprowadzone do kraju w niedzielę. We wtorek do Polski sprowadzono trumnę ze zwłokami prezydentowej Kaczyńskiej. Trumny od wtorku wystawione są w Pałacu Prezydenckim, gdzie tysiące osób oddają hołd zmarłej tragicznie parze prezydenckiej.
Dotychczas z samolotu wydobyto 95 z 96 ciał ofiar. Teren, gdzie w Smoleńsku rozbił się rządowy Tupolew, wciąż przeszukiwany jest przez rosyjskich ratowników.
kaw,sm//kdj/k
Źródło: TOK FM, PAP
http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,1,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-katastrofy-smolenskiej.read
Jacek Żakowski
10 kwietnia 2011
· 1
· 2
· 3
Z ministrem Michałem Bonim w rocznicę katastrofy smoleńskiej
Tamta mgła wraca
Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, o tym, co się działo po katastrofie, swojej najtrudniejszej rządowej misji organizowania uroczystości, otwieranym po pogrzebie prezydenckim sarkofagu oraz o swoich snach



Powiększ
Michał Boni w swym gabinecie w Kancelarii Premiera.
Powiększ
Michał Boni z ramienia rządu koordynował przygotowaniami do pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej.
Powiększ
Warszawa - Okęcie. Powitanie trumien z ciałami ofiar katastrofy. Pierwszy z prawej Michał Boni.
Czytaj także
Wojskowe Okęcie, Cmentarz Powązkowski, Teatr Wielki – tam odbędą się najważniejsze uroczystości...
Polacy przez ten rok zostali pozbawieni złudzeń. W rocznicę katastrofy smoleńskiej wchodzimy...
Zakazałem lotów z VIP-ami polskim Tu-154M – powiedział w piątek radiu RMF FM szef MON Bogdan Klich....
17 lutego, podczas lotu szkolnego drugiego rządowego Tupolewa 154M doszło do incydentu, który mógł...
Po serii konferencji prasowych na temat smoleńskiej katastrofy, które odbyły się tak w Moskwie, jak...
Jacek Żakowski: – Śni się panu katastrofa smoleńska?
Michał Boni: – Rok temu, w połowie kwietnia, po pierwszych pogrzebach, śniły mi się ciągle werble i orkiestry wojskowe. Nie wiedziałem kto, co, jaki to pogrzeb. Ale jak tylko zasnąłem, te werble i marsze wracały. A potem, kiedy 24 kwietnia pojawiła się sprawa nierozpoznanych szczątków, zaczęły mi się śnić ciała.
Jakie ciała?
Leżące na moich kolanach. Jakby rannych, umierających ludzi. Taka pieta. Po pewnym czasie te ciała się rozpadały. Znikały.
To były konkretne osoby?
Nie. Ciała bez tożsamości. Dłuższy czas nie mogłem się uwolnić od tego wracającego snu.
Bał się pan?
Wiedziałem, że to się zdarza. Nazywa się to PTSD, czyli zespół stresu pourazowego.
Minęło?
W takiej formie minęło. Ale lęk co jakiś czas wraca.
Jaki lęk?
Na przykład przed pójściem na uroczystości 10 kwietnia.
Nie pójdzie pan?
Może na rozmowę z min. Sasinem. Bo mam dla niego dużo prywatnego szacunku za to, jak się po katastrofie zachował. Publicznie swoje w sprawie Smoleńska zrobiłem. Zostały rachunki prywatne.
Jakie rachunki?
Wyłączone numery w spisie telefonów.
Ja też nie skasowałem żadnego smoleńskiego numeru w moim telefonie.
Mam dreszcze, kiedy na taki numer trafiam. Ale łatwiej znieść te dreszcze, niż skasować.
Co pan robił 10 kwietnia 2010 r. o godzinie 8.56 rano?
Byłem na Mazurach. Sobotni poranek. Wiosna. Dzwoni urzędnik z Centrum Informacyjnego Rządu. Mówi, że samolot z delegacją rządową miał wypadek w Smoleńsku. Jeszcze nie bardzo wiadomo, co się stało. Włączam TVN24. Po paru minutach zostawiam dzieci i na sygnale jadę do Warszawy. Od Pawła Grasia i Tomka Arabskiego dowiaduję się, że jest zwołana Rada Ministrów. Przebieram się. Jadę do kancelarii. Prosto na posiedzenie rządu.
Jak ono wygląda?
Zaczyna się chwilą ciszy. Premier kamiennym głosem mówi, co się stało.
Już wiecie, że wszyscy nie żyją?
Wiemy, że nie żyją. Wiemy, że trzeba wysłać nasze ekipy i uruchomić Komisję Wypadków Lotniczych. To jest zadanie ministra infrastruktury. Minister obrony uruchamia zespół do oceny wypadku, bo piloci byli wojskowi. Premier powołuje zespół mający się zająć koordynacją działań.
A pan?
Przed Radą Ministrów mieliśmy z premierem krótką rozmowę o tym, że trzeba myśleć zwłaszcza o rodzinach. O ich potrzebach psychologicznych, materialnych, logistycznych, prawnych. Premier prosił, żebym to koordynował. Mówił, że państwo musi zrobić wszystko, co do niego należy, i być maksymalnie niewidoczne. Mamy działać bez szwów.
Od czego pan zaczął?
Od listy ofiar. Do każdej rodziny trzeba było dotrzeć. Każdej przydzielamy urzędnika, który ma być jej opiekunem, przewodnikiem, łącznikiem z biurokracją. A ABW dostaje zadanie błyskawicznego zebrania DNA. Bo specjaliści od katastrof lotniczych mówią nam, że w wielu przypadkach to może być jedyny sposób identyfikacji. W ciągu doby zebraliśmy materiał genetyczny od 91 rodzin. Kiedy późnym wieczorem premier wraca ze Smoleńska i zdajemy mu pierwsze relacje, już widać, że maszyna pracuje.
Decyzja o wyjeździe premiera zapadła na posiedzeniu rządu?
To było oczywiste. Do uzgodnienia była tylko godzina. Przekazaliśmy Jarosławowi Kaczyńskiemu informację, że jest dla niego miejsce w rządowym samolocie. Z wylotem czekaliśmy na odpowiedź. Kiedy przyszła wiadomość, że Jarosław Kaczyński poleci na własną rękę, premier, wraz z kilkoma ministrami, jedzie na lotnisko.
Dlaczego pan nie poleciał?
Miałem inne zadania. Na przykład szybko zdaliśmy sobie sprawę, że z zagranicy ciała muszą być przewożone w specjalnych, tak zwanych trumnach konsularnych. Okazało się, że MON ma dwie czy trzy. Wieczorem wysyłamy je CASĄ do Moskwy. Trzeba zdobyć pozostałe. Takie trumny robi się we Włoszech. W niedzielę wieczorem i później przez poniedziałek – przez Austrię i Słowację – trumny jadą do Polski. Kanałami dyplomatycznymi prosimy oba kraje o pomoc w szybkim przejeździe transportu. W poniedziałek trumny są w Warszawie. Trzeba je zawieźć samolotem do Moskwy. Do CASY się nie zmieszczą. Pierwszy raz uruchamiamy duży natowski samolot transportowy, który stacjonuje na Węgrzech. Polska może nim wylatać 150 godzin rocznie. We wtorek trumny są już w Moskwie.
A rodziny?
W niedzielę łącznicy nawiązują z nimi kontakt. Trzeba ustalić, kto poleci do Moskwy identyfikować ciała. Psychologowie ostrzegają, że w przypadku katastrof lotniczych ze względu na stan zwłok to jest bardzo trudne doświadczenie. Część rodzin się waha.
Rozmawia pan z nimi?
Tylko z tymi, którzy sami do mnie dzwonią po radę albo pomoc. Dużo rozmawia minister Jacek Cichocki i minister Jerzy Miller – tam w Novotelu koło lotniska, a także Ewa Kopacz w Moskwie.
Pomoc w czym?
Najpierw głównie w podjęciu decyzji, czy lecieć. Część rodzin słusznie bała się tego, co mogą zobaczyć. Córka Grażyny Gęsickiej prosiła, żeby koniecznie pamiętać o włożeniu mamie różańca do ręki. Inni prosili o pomoc w zorganizowaniu kremacji. Wielu trzeba było pomóc w uzyskaniu paszportu. Wynajęliśmy dla członków rodzin przestrzeń w hotelu przy lotnisku. W ciągu paru godzin mogli tam dostać paszporty, rosyjskie wizy, kieszonkowe. Z minuty na minutę okazywało się, jaki bezlik decyzji trzeba podjąć i zrealizować, żeby to toczyło się sprawnie.
Nie było procedur?
Gdybyśmy chcieli ubrać w procedury wszystko, co trzeba było zrobić, to treść rozporządzeń uzgadnialibyśmy do Bożego Narodzenia. Działaliśmy w oparciu o zaufanie. I to się sprawdziło. Oddziały ZUS dostały polecenie, żeby szybko załatwiały sprawy związane z katastrofą, nawet jeżeli wnioski są niepełne. Specjalna grupa od niedzieli zajmowała się wypłacaniem rent oraz wsparcia w wysokości 40 tys. zł, które przyznał premier. Każdy wojewoda wyznaczył osobę do kontaktów z rodzinami. Do reprezentowania Kancelarii Prezydenta został upoważniony min. Jacek Sasin, bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego. Od niedzieli 11 kwietnia przez trzy tygodnie z przedstawicielami zainteresowanych urzędów spotykaliśmy się przynajmniej raz dziennie.
Po co?
Żeby panować nad rzeczywistością, która wciąż nas zaskakiwała. Półtora dnia przed pogrzebem pary prezydenckiej wybuchł islandzki wulkan. Nagle się okazało, że nie wiadomo nie tylko, jak dotrą zagraniczne delegacje, ale też jak przewieźć do Krakowa trumny z parą prezydencką. Sugerowano, by jechały pociągiem. Na otwartej platformie – jak trumna marszałka Piłsudskiego. Okazało się, że aby wnieść trumny, trzeba rozspawać wagon. Wybraliśmy transport samolotem CASA. Ale chmura pyłu wulkanicznego zaczęła się obniżać. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy CASA będzie mogła lecieć, choć może ona latać nisko. Przygotowaliśmy wariant transportu samochodowego. Z zamykaniem kolejnych 50-km odcinków drogi, z wymieniającymi się asystami motocyklowymi, z rzeszą policjantów blokujących drogi dojazdowe.
Kto podjął decyzję?
Ja. Chociaż formalnie nie miałem żadnych uprawnień. W niedzielę od 5.30 do 6.30 spływały do mnie informacje o możliwości przelotu. Przed siódmą, kiedy zaczynało się pożegnanie pary prezydenckiej w warszawskiej katedrze, przekazałem min. Sasinowi informację, że po mszy kondukt ma jechać na lotnisko, bo zdecydowaliśmy się na transport lotniczy. Kilka rozmów przez telefon komórkowy musiało zastąpić zarządzenia i rozporządzenia. Okazało się, że to działa.
W niedzielę 11 kwietnia o 15.00 na Okęciu wylądowała CASA z trumną prezydenta.
Wszystkim bardzo zależało, żeby ciało prezydenta wróciło do kraju pierwsze. Żeby wróciło szybko. I żeby przyjąć je godnie. Ale logistycznie dużo trudniej było przyjąć następne ciała.
Ze względu na liczbę?
Ze względu na konieczność pogodzenia logistyki z dbałością o rodziny, które zawsze były na pierwszym miejscu. Trzeba było opóźniać lądowanie samolotu z trumnami, bo część rodzin nie zdążyłaby na powitanie. Kiedy w środę, 14 kwietnia, przyleciało pierwsze 30 trumien, okazało się, że nie jesteśmy w stanie zgromadzić na czas 30 czarnych karawanów. Kilka musiało być białych, bo nie chcieliśmy czekać, aż dodatkowe czarne karawany dojadą z drugiego końca Polski. W czwartek, kiedy do Warszawy przyleciały kolejne trumny z Moskwy, mieliśmy już 35 czarnych karawanów.
Od razu przed środą powstało pytanie, co robić z trumnami, kiedy znajdą się w Polsce. Pierwszy pomysł był taki, by urządzić odpowiednie miejsce w hangarze na lotnisku. Ale uważałem, że wszystkim ofiarom należy się honorowy przejazd przez miasto. Taki, jaki mieli prezydent i jego małżonka, której ciało wróciło dzień po Lechu Kaczyńskim. Było coś pięknego w hołdzie, który wracającym ciałom składała Warszawa.
Ale dlaczego trumny wystawiono na Torwarze?
Przede wszystkim dlatego, że ma lód w podłodze. Jak długo ciało w trumnie mogło stać gdzie indziej? A poza tym Torwar jest wystarczająco duży i leży w centrum Warszawy. Halę zamieniono w wielką kaplicę, zaciemnioną, z krzyżem, ołtarzem, katafalkami, później z trumnami, zdjęciami. Godne miejsce. Byłem tam parokrotnie późną nocą, żeby w całym tym zabieganiu znaleźć czas na prywatne uporządkowanie emocji i oddanie hołdu. Bo przecież większość ofiar znałem. Część blisko. Było tak, jak powinno być. Cisza. Dyskrecja. Możliwość wyspowiadania się i spokojnej modlitwy. Na miejscu urzędnicy pomagający załatwić formalności.
W niedzielę, tydzień po katastrofie, po drugiej stronie ulicy na stadionie Legii miał się odbyć mecz. Namówiliśmy kluby, żeby przenieść go na stadion Polonii, bo baliśmy się, że to, co dzieje się w Warszawie po meczach, naruszy powagę i intymność miejsca. Ale następnego meczu, tydzień później, już się przenieść nie dało. Ostatnie trumny czekające na pogrzeb musieliśmy ulokować na cmentarzu Północnym. Takich problemów był bezlik. Codziennie pojawiały się nowe. Któregoś dnia dostałem telefon z Moskwy, że rodziny kolejnej grupy ofiar mają lecieć CASĄ w kabinie z trumnami. Ktoś pomyślał słusznie, że to może być niepotrzebne dodatkowe obciążenie psychiczne.
Takimi sprawami zajmował się konstytucyjny minister?
Ktoś musiał podjąć decyzję, żeby zamiast jednego wysłać dwa samoloty. Żeby ci ludzie nie lecieli sam na sam z trumnami. Rodziny były bezwzględnym priorytetem. Cała rada ministrów była na lotnisku, ilekroć przylatywały kolejne samoloty z trumnami. A kiedy w Pałacu Prezydenckim wystawiono trumny pary prezydenckiej, rząd objął drugą wartę. Zgodnie z życzeniem rodziny i współpracowników prezydenta – po warcie Solidarności.
czytaj dalej »
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,1,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-katastrofy-smolenskiej.read#ixzz2RzNRGk6x
Jacek Żakowski
10 kwietnia 2011
· 1
· 2
· 3
Z ministrem Michałem Bonim w rocznicę katastrofy smoleńskiej
Tamta mgła wraca
Powiększ
' alt="Michał Boni w swym gabinecie w Kancelarii Premiera." v:shapes="_x0000_i1043">Michał Boni w swym gabinecie w Kancelarii Premiera.
Powiększ
style='zoom: 1;outline: 0px;background-position:initial initial;background-repeat: initial initial' alt="Michał Boni z ramienia rządu koordynował przygotowaniami do pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej." v:shapes="_x0000_i1044">Michał Boni z ramienia rządu koordynował przygotowaniami do pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej.
Powiększ
Warszawa - Okęcie. Powitanie trumien z ciałami ofiar katastrofy. Pierwszy z prawej Michał Boni.
Czytaj także
Wojskowe Okęcie, Cmentarz Powązkowski, Teatr Wielki – tam odbędą się najważniejsze uroczystości...
Polacy przez ten rok zostali pozbawieni złudzeń. W rocznicę katastrofy smoleńskiej wchodzimy...
Zakazałem lotów z VIP-ami polskim Tu-154M – powiedział w piątek radiu RMF FM szef MON Bogdan Klich....
17 lutego, podczas lotu szkolnego drugiego rządowego Tupolewa 154M doszło do incydentu, który mógł...
Po serii konferencji prasowych na temat smoleńskiej katastrofy, które odbyły się tak w Moskwie, jak...
Pamięta pan, kiedy pojawił się Wawel?
My od pierwszej chwili ustaliliśmy, że przede wszystkim spełniamy wolę rodzin. Pierwszy sygnał od min. Sasina był taki, że rodzina chce pochować parę prezydencką na warszawskich Powązkach. Potem ówczesny arcybiskup, a dziś kardynał, Nycz zaproponował kryptę warszawskiej katedry, gdzie leżą prezydenci II RP. Wawel pojawił się w połowie tygodnia.
Miał pan kontakt z rodziną prezydenta?
Umówiliśmy się z min. Sasinem, że on będzie w tych kontaktach pośredniczył. To było naturalne ze względu na wcześniejsze delikatne relacje między prezydentem a rządem. Kard. Dziwisz zapytał mnie, jaka jest wola rządu w sprawie pochówku na Wawelu. Odpowiedziałem, że naszą rolą jest realizowanie woli rodzin. Jeśli rodzina chce, a Kościół, dysponujący kryptami wawelskimi, się zgadza – rząd przyjmuje to do wykonania. Nie chcieliśmy wchodzić w spór o Wawel. Kard. Dziwisz oczekiwał, że rząd podejmie decyzję, ale ten nie miał nic do tego. Z żadną rodziną nie dyskutowaliśmy o miejscu pochówku jej bliskich.
Pogrzeb pary prezydenckiej to jednak co innego.
To nie pozbawia rodziny jej praw. Chcieliśmy urządzić to tak, że pogrzeb pary prezydenckiej odbyłby się bezpośrednio po sobotniej mszy za wszystkie ofiary na placu Piłsudskiego. Ale skoro rodzina wybrała pogrzeb na Wawelu, musieliśmy w sobotę zrobić uroczystości w Warszawie, a w niedzielę w Krakowie.
Kto decydował, jak te uroczystości będą wyglądały?
Ceremoniał wojskowy i protokół dyplomatyczny. Ściągnęliśmy do Warszawy ambasadora Orłowskiego z Paryża – wybitnego znawcę protokołu. Bo bardzo wielu szefów państw i rządów zapowiedziało swój przyjazd. Był problem, co zrobić z grupą Filharmoników Berlińskich, których Niemcy przysłali w hołdzie zmarłemu prezydentowi. W końcu filharmonicy zagrali w Bazylice Mariackiej, kiedy kondukt wyruszył na Wawel, a duża część uczestników mszy została na miejscu. Kiedy Barack Obama zapowiedział swój przyjazd na pogrzeb, w Krakowie nagle pojawiło się kilkuset amerykańskich ekspertów od bezpieczeństwa. To brzmi jak anegdota, ale logistycznie to było wyzwanie.
Na ilu pogrzebach pan był?
Chyba na piętnastu.
To były pana decyzje czy jakiś rozdzielnik?
Moje. Zadbaliśmy, żeby przedstawiciele rządu byli na każdym pogrzebie, ale akurat mnie to nie dotyczyło. Z niektórymi chciałem się osobiście pożegnać. Chciałem wygłosić przemówienie na pogrzebie Grażyny Gęsickiej. Kiedy w Sztabie Generalnym wystawiono trumnę z ciałem gen. Gągora, którego znałem i ceniłem, pojechałem tam którejś nocy. Cały czas przeplatało się publiczne z prywatnym. Emocje z formalnościami. Sobotnią uroczystość na placu Piłsudskiego wymyśliliśmy we wtorek po południu. Premier nas zainspirował, żeby to była prosta uroczystość. To było możliwe dzięki temu, że wszyscy poza obowiązkiem czuli też emocje. Iwo Zaniewski sam zgłosił się z propozycją zaprojektowania oprawy.
Nie jest łatwo stworzyć wspólnotę przeżywania utraty tak dużej grupy tak różniących się osób. To Iwo wymyślił, żeby tłem były jednakowej wielkości zdjęcia wszystkich ofiar. Bo wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. I także on zaproponował, żeby monochromatyczny ołtarz otoczyć olbrzymią ilością barwnych wiosennych kwiatów. Cudem udało się sprowadzić je na czas. Miała powstać wiosenna łąka pamięci i hołdu, do której ludzie dołożą swoje kwiaty i która będzie rosła. To wszystko wymagało niesamowitego zaangażowania wielkiej grupy osób. Podziwiałem na przykład sprawność dyr. Jóźwiaka z urzędu miasta, który błyskawicznie przystosował budynek Torwaru, gen. Kołosowskiego w organizacji spraw lotniczo-wojskowych. I dziękuję też bardzo swojej ekipie z kancelarii. Byli wielcy. Na każdym kroku przeżywałem jakieś pozytywne zaskoczenie.
A negatywne?
Tylko raz. Rano przed uroczystością na placu Piłsudskiego abp Kowalczyk powiedział mi, że papież przesłał różańce dla rodzin i pod koniec mszy powie o nich abp Michalik. To miał być techniczny komunikat. Kiedy okazało się, że arcybiskup przemawia przez kilkanaście minut, miałem poczucie, że znalazłem się w jakimś innym świecie i że nagle pryska to, co dla mnie było szczególnie ważne, czyli poczucie wspólnoty i wspólnej żałoby. Nagle pojawiło się wskazywanie winnych, podziałów politycznych, konfliktów. Powiedziałem później abp. Kowalczykowi, że nie wiedziałem, iż elastyczność liturgii idzie tak daleko, by były dwie homilie. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem, że łamie się poczucie wspólnoty, a zaczyna walka nad otwartymi grobami. Jakoś zgasła we mnie energia, która pozwalała wiele dni pracować do czwartej rano i wracać do pracy przed ósmą.
Rozczarowanie?
Raczej przykrość, że jeszcze nie pochowaliśmy ofiar, a już się dzielimy. Następnego dnia był pogrzeb prezydenta Kaczorowskiego. Moment symboliczny w sensie historycznym. Przerwanie personalnej ciągłości między II a III RP. Pożegnanie II RP na wygnaniu i pięknego przedwojennego człowieka, któremu zawdzięczamy przekazanie ciągłości w stylu, z jakiego możemy być dumni. Sam siebie pytałem, czy jako wspólnota dorastamy do niego.
Dorośliśmy?
Było trudno. Kościół oczekiwał na przykład, żeby na placu Piłsudskiego w pierwszym rzędzie siedziały tylko osoby przystępujące do komunii św. A wśród osób, których obecność w pierwszym rzędzie zdawała się najbardziej oczywista dla opinii publicznej, były takie, które do komunii przystąpić nie mogą, bo są rozwiedzione.
Trudna sprawa?
Delikatna. Ale udało się przekonać biskupów.
Dużo było takich delikatnych spraw?
Kilka.
Jakie?
Obowiązywała zasada poufności, więc niechętnie o tym mówię. Przez min. Sasina otrzymaliśmy 14 kwietnia prośbę rodziny, żeby zadbać o ciało pana prezydenta przed pogrzebem. Zastanawialiśmy się wspólnie, czy i jak jest to możliwe. Dyskrecja była oczywista, ale musiało to się odbyć z udziałem głównego inspektora sanitarnego, zastępcy prokuratora generalnego oraz przedstawiciela Kancelarii Prezydenta, z częściowym udziałem pana Jarosława Kaczyńskiego. Przy balsamizacji okazało się też, że nie ma stóp pana prezydenta. Nazajutrz min. Sasin przekazał prośbę, żeby wymienić rosyjską trumnę, w której przywieziono ciało pana prezydenta, na taką, jakie miały wszystkie pozostałe ofiary katastrofy. Bo ciało prezydenta wróciło do Polski, zanim nasze trumny dotarły do Moskwy, więc było w trumnie dostarczonej przez Rosjan. Już po przywiezieniu do Polski ostatnich trumien z ciałami, których identyfikacja wymagała analiz DNA, 24 kwietnia dostałem informację, że do Polski przyleciały jeszcze zidentyfikowane szczątki 24 osób oraz szczątki tak sprasowane, że identyfikacja i rozdzielenie nie było możliwe. Były tam też stopy pana prezydenta. Podjęliśmy decyzję, że trzeba powiadomić rodziny, robiąc wszystko, żeby media się o tym nie dowiedziały. Udało się to utrzymać w tajemnicy, dopóki wszystkie 24 rodziny nie podjęły decyzji. 29 kwietnia przeciągaliśmy z Ewą Kopacz złożenie informacji w Sejmie, bo wiedzieliśmy, że o 16.00 ostatnia rodzina zostanie poinformowana. A to rodziny musiały zdecydować, czy godzą się na złożenie wszystkich tych szczątków we wspólnym grobie na Powązkach, czy też chcą mieć je dołożone do indywidualnych grobów.
Jaka była decyzja?
Jedenaście rodzin wyraziło zgodę na umieszczenie spopielonych szczątków w grobie na Powązkach. Po rozmowach z inspekcją sanitarną i abp. Nyczem zdecydowałem też o umieszczeniu tam spopielonych szczątków nierozpoznanych – NN. To był jeden z najtrudniejszych momentów. Kiedy 27 kwietnia na spotkaniu z opiekunami rodzin powiedzieliśmy, że mają przekazać informację o szczątkach, pierwszy raz zobaczyłem na ich twarzach lęk. Ale nie było wyjścia.
A stopy Lecha Kaczyńskiego?
Marta Kaczyńska podjęła decyzję, żeby je dołożyć do grobowca, co też zostało zrobione.
Czyli to prawda, że trumny na Wawelu były otwierane.
Z powagą, dyskretnie. Bardzo nie chcieliśmy robić z tego sensacji.
Udało się.
W obliczu takiej tragedii wiele osób potrafi zdobyć się na lojalność i poufność.
Kardynał Nycz mówi, że gdy rok mija, czas zakończyć żałobę. PiS mu odpowiada, że będzie żałoba, dopóki nie będzie pomnika Lecha Kaczyńskiego w centralnym punkcie Warszawy. Pan ma wrażenie, że sprawa smoleńska jest nareszcie za nami czy wciąż jeszcze przed nami?
W sensie głębokim – ludzkim, symbolicznym, moralnym – to jest w nas i za nami. Ten pomnik każdy ma w sobie. Każdy na miarę, na jaką chciał go zbudować. W historii kraju to jest takie zdarzenie, o którym jego świadkowie będą pamiętali zawsze. Amerykanie mają 11 września, a my mamy 10 kwietnia. Żałoba się kończy, ale trwały ślad zostaje. W nas. Wewnątrz. W każdym.
Chyba w różnym stopniu.
Dla mnie najważniejsza jest sytuacja rodzin, które wobec tego typu śmierci mają o wiele trudniejszą konsolację. Trudniej jest im dojść do zamknięcia żałoby.
Bo wciąż ktoś im publicznie przypomina o śmierci najbliższych.
To jedno. A drugie, to że są rodziny, które wciąż szukają części szczątków. Bo ich nie ma. Nie było. Nie wróciły. Wiele osób zadaje sobie pytanie, gdzie siedział mój bliski. Bo wiedzą, że w takim samolocie ludzie chodzą, rozmawiają, przesiadają się, a przed lądowaniem siadają gdzie bądź. I wracają pytania – a ile to trwało? Czy coś czuli? Czy długo się bali? Dramatyzm takiej sytuacji sprawia, że wiele osób nie umie zamknąć tej historii.
Zawsze trudno jest zamknąć sprawę śmierci najbliższych.
Ale normalnie możemy ich pożegnać. Jest rozpacz, jest płacz, jest pożegnanie. Zostaje pamięć. A tu zawsze czegoś brakuje. Albo kawałka ciała. Albo kawałka czasu – tego ostatniego momentu.
Trochę jak z nieznanym żołnierzem.
W tym sensie emocjonalnie ta żałoba nie daje się domknąć.
A politycznie?
Politycznie to też jest rana, która będzie żyła. Retoryka polityki sprawiła, że ta rana będzie nas dzieliła, a nie łączyła jak w pierwszych dniach po katastrofie. Tak się po prostu już stało i na to się nie poradzi. Straciliśmy szansę, by Smoleńsk stał się traumą, która łączy.
Mogło się wydawać, że taka szansa była, dopóki nie zauważyliśmy, jak potężną strunę polsko-rosyjskich urazów ta katastrofa trąciła.Prezydent w ruskiej trumnie – brzmi strasznie.
Być może koncentracja symboliki jest taka, że dobrze to pójść nie mogło. Kiedy w latach 80. czytałem „Podróż romantyczną” Marcina Króla, wyobrażałem sobie, że kiedyś w wolnej Polsce te wszystkie polsko-rosyjskie traumy będą się musiały strasznie odreagować. A się nie odreagowały. Myślałem, że to będzie jeden z głównych polskich problemów. A przez 20 lat nie był. Przeszliśmy nad tym względnie bezboleśnie. Teraz te XIX-wieczne rany się pootwierały.
Polską świadomością wobec naszych sąsiadów rządzą dwa archetypy wrogości i krzywdy. Wobec Rosjan i Niemców. Patrząc dziś na premiera Putina albo na kanclerz Merkel, nie mamy przed oczami przeżyć naszych dziadków z 1920 czy 1939 r. ani z czasu rozbiorów. Te archetypy w nas są.
Muszą być.
Problemem nie jest to, że są, tylko to, co z nami robią. Ale inna sprawa, czy idąc za tymi archetypami, zamienimy je na wojnę polsko-polską. Bo to już jest pytanie o naszą odpowiedzialność. W jakim stopniu rządzi nami wyrastająca z archetypów podświadomość, a w jakim my ją kontrolujemy. A nie da się kontrolować podświadomości, dopóki się jej nie nazwie i nie zrozumie. To jest jeszcze przed nami.
Śni się jeszcze panu ta katastrofa?
Co jakiś czas wraca mgła. Wracają werble. Raz wróciła pieta. Też już jak przez mgłę. Niewyraźnie. Ale odejść nie chce. I chyba już nie odejdzie.
Dr Michał Boni, minister członek RM oraz przewodniczący Komitetu Stałego RM. Od 2008 r. szefuje Zespołowi Doradców Strategicznych premiera Donalda Tuska, wraz z którym opracował m.in. „Raport Polska 2030. Wyzwania rozwojowe”. Uczestniczy w pracach międzyresortowego zespołu koordynującego działania w związku z wypadkiem pod Smoleńskiem.
· drukuj
· poleć stronę
· facebook
· wykop
· dyskusja (8)
· rss
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,2,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-katastrofy-smolenskiej.read#ixzz2RzNrj0tw
www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,2,smolensk-rok-po-...
10 kwi 2011 – Michał Boni, minister w Kancelarii Premiera, o tym, co się działo pokatastrofie, swojej ... Jacek Żakowski: – Śni się panu katastrofa smoleńska?
www.dziennik.com/.../tusk-nie-rozumiem-determinacji-rodzin-by-przepr...
o
16 mar 2012 – (2007); p trzech latach rządów PO w 2010 deficyt wynosił 52,2 mld, a w 2011 90 mld pln ! ... http://www.polityka.pl/kraj/rozmowyzakowskiego/1514676,1,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-katastrofy-smolenskiej.read ...
http://i43.photobucket.com/albums/e379/psapp/brueghel_triumph-of-death.jpg
Gdy umarli przychodzą zabrać żywych
DODANE 2009-08-06 15:10
Magdalena Bisz
„Tryumf śmierci” autorstwa Pietera Bruegela starszego to mierzący 117 na 162cm obraz olejny na desce. Jest jednym z najmroczniejszych i zarazem najbardziej intrygujących dzieł niderlandzkiego malarza.

v:shapes="___wre___a453858">
Urodzony w 1525 r. koło Bredy Pieter Bruegel zyskał przydomek „Chłopski” ze względu na tematykę obrazów, będących najczęściej zaludnionymi pejzażami, na których dominują postaci chłopów. „Tryumf śmierci” jest dosyć oryginalny - chłopi pojawiają się co prawda, lecz w towarzystwie przedstawicieli klas bardziej uprzywilejowanych, a przede wszystkim w towarzystwie śmierci – i to "zwielokrotnionej", bo w postaci armii umarłych.
Obraz powstał w 1562 roku, na 7 lat przed śmiercią artysty, wedle niektórych źródeł Bruegel w tym okresie dręczony był coraz mroczniejszymi wizjami, prawdopodobnie wiązało się to z trudną sytuacją społeczną i polityczną Niderlandów, jaka poprzedzała Wojnę Osiemdziesięcioletnią. Brueguel wiedział, że konflikt zbrojny jest nieuchronny, zdawał sobie również sprawę z jego konsekwencji.
Obraz przedstawia scenerie budzącą skojarzenia z polem bitwy; martwe ciała zlewają się z żywymi, wkoło snują się dymy pogorzelisk, a na niebie odbija się krwawa łuna pożaru. Nie obyło się bez armii, tyle, że jest to armia żywych trupów, a ludzie w tym starciu są całkowicie bezbronni. Bruegel płożył nacisk na nieuchronność śmierci, na obrazie nie dostrzegamy starcia przeciwnych wojsk. Trupia armia zalewa ziemię i zabija bez litości, co nadaje wizji apokaliptycznego wydźwięku.
Malowidło ściśle nawiązuje do popularnego w średniowieczu motywu „danse macabre”. Śmierć pojawia się obok ludzi, jest zadomowiona, wręcz namacalna – posiada materialną formę, a jednocześnie wzbudza lęk, nieustannie przypominając o kruchości życia doczesnego. Ludzie na obrazie nie należą jedynie do chłopstwa, w lewym dolnym rogu pojawia się sam król, jednak niewiele w nim majestatu, o jego tożsamości świadczą królewskie atrybuty- szkarłatny płaszcz, korona i berło. Obok monarchy kona duchowny w zielonej szacie, a przy nim chłopka z małym dzieckiem. Malarz odrzucił podziały społeczne. W starciu ze śmiercią chłopi, rycerze i możnowładcy stają się równi.
Malarz odrzucił podziały społeczne. W starciu ze śmiercią chłopi, rycerze i możnowładcy stają się równi.


Szokujące zeznania Tomasza Turowskiego nt. Smoleńska: Trzy osoby przeżyły katastrofę?
|
| 11 lipca 2012 r.
Dział: Polska
Tagi: Smoleńsk katastrofa smoleńska tragedia smoleńska Warszawa Tomasz Turowski Turowski zeznania Turowski Smoleńsk zeznania prokuratura

fot. Gazeta Polska Codziennie
10 kwietnia Tomasz Turowski, były komunistyczny szpieg, zeznał w prokuraturze, że na miejscu katastrofy znalazł się po około 5 minutach od tragedii - podaje „Gazeta Polska Codziennie”. I przytacza fragmenty zeznań Turowskiego.
„(...) Zobaczyliśmy przewrócone do góry podwozie wraz z kołami samolotu prezydenckiego, wokół tliło się paliwo lotnicze, które straż pożarna zaczęła gasić. Części samolotu były rozrzucone na przestrzeni całego podmokłego terenu. Ja i wspomniane pracownice byliśmy jednymi z pierwszych osób na miejscu katastrofy. (...) Na miejscu katastrofy widziałem porozrzucane papiery i z oddali szczątki ludzkie leżące w błocie” - zeznawał Turowski. Co dziwne, powstrzymał koleżankę, która rejestrowała miejsce katastrofy. Jak powiedział prokuratorom, „powstrzymałem panią Jasiuk [jedna z pracownic ambasady] przed wejściem na teren wypadku i dalszym filmowaniem, aby nie utrudniać pracy służbom ratowniczym”.
Jednak najbardziej wstrząsający jest kolejny fragment zeznań dyplomaty. „Jeden z funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa, wychodząc z terenu katastrofy, powiedział mi, że trzy osoby dawałyżyzniennyje riefleksy” - powiedział prokuratorom. „Oznacza to odruchy bezwarunkowe, które mogą przejawiać szczątki ludzkie nawet po zakończeniu funkcji życiowych” - zeznał Turowski, co jest sprzeczne z faktami. W rzeczywistości żyzniennyje riefleksy to oznaki życia.
Więcej na ten temat w środowym wydaniu „Gazety Polskiej Codziennie”.
[źródło: Gazeta Polska Codziennie]
http://www.eostroleka.pl/szokujace-zeznania-tomasza-turowskiego-nt-smolenska-trzy-osoby-przezyly-katastrofe,art30358.html
http://www.rp.pl/artykul/940950.html
Firma tajnego współpracownika WSW dostała zlecenie po katastrofie
pmaj 10-10-2012, ostatnia aktualizacja 10-10-2012 08:32
Komentuj
79
· Share on facebook
· Share on wykop
· Share on twitter
· Share on blip
· Share on naszaklasa
· Share on google
· More Sharing Services
· 43
· A
· A
· A
·
·
alt="Trumny z ciałami ofiar katastrofy na warszawskim Okęciu" v:shapes="_x0000_i1035">
Trumny z ciałami ofiar katastrofy na warszawskim Okęciu
fot. Kuba KamińskiFotorzepa
Redakcja poleca:
· Osiemnaście dni konduktów i pogrzebów
· 21 ostatnich ofiar wróciło do kraju
· Kto zarabiał na pogrzebach smoleńskich?
· Warszawa sprzedaje firmę, która chowała Szpilmana i Niemena
Po katastrofie smoleńskiej rząd nie przyjął bezpłatnej pomocy Polskiej Izby Pogrzebowej. Państwo musiało zapłacić za dostawę trumien i transport zwłok
Sprawą zajęli się dziennikarze "Superwizjera" TVN. Według ich ustaleń 10 kwietnia 2010 roku Polska Izba Pogrzebowa wysłała listy skierowe do najważniejszych osób w państwie - premiera Donalda Tuska, ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i szefów klubów parlamentarnych. Oferowała trumny dla ofiar katastrofy, transport zwłok i pogrzeby. Przedsiębiorcy chcieli to zrobić charytatywnie.
Jednak rząd nie odpowiedział na tę propozycję. Za wszystkie usługi zapłacono z budżetu państwa. Dzień po katastrofie Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych z Bydgoszczy zamówił trumny w firmie SOS Agencja Funeralna. Według TVN jej właściciel Piotr Godlewski był w PRL tajnym współpracownikiem Wojskowej Służby Wewnętrznej o pseudonimie "Wielokropek".
Jego firma otrzymała 250 tys. złotych. Trumny sprowadziła z Włoch, ale według dziennikarzy "Superwizjera" kosztowały on jedynie jedną trzecią tej kwoty. Resztę pieniędzy miało pochłonąć zamykanie trumien w Moskwie i inne usługi pogrzebowe. Kancelaria premiera musiała też zapłacić za transport zwłok z lotniska. Fakturę na 180 tys. złotych wystawiło Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych z Warszawy.
Urzędnicy nie chcieli rozmawiać przed kamerami, ale o sprawę był pytany w TVN24 rzecznik rządu Paweł Graś. - Wtedy trzeba było podejmować decyzje, nikt nie myślał o kosztach - stwierdził i dodał, że sprawę trzeba wyjaśnić. Ma o tym rozmawiać z obecnym ministrem cyfryzacji Michałem Bonim (koordynował pogrzeby) i szefem MON Tomaszem Siemoniakiem.
rp.pl
© Wszystkie prawa zastrzeżone
· autochton (gość) pisze:10 października 2012 09:18:15
Tanie państwo Donalda T. zdało egzamin: szemrana ferajna dostała kolejne zlecenie.
Rekomenduj wpis Oddano głosów: 488
· Grzechu comeback (gość) pisze:10 października 2012 09:16:43
Lemingi i co wy na to? Macie swoje tanie państwo. Czy można to wytłumaczyć inaczej niż kolejny przykład działania na szkodę państwa????
Rekomenduj wpis Oddano głosów: 403
· Polak (gość) pisze:10 października 2012 09:13:50
Nawet na tak duzej tragedii POtrafili szybko i POlubownie dac zarobic swoim POplecznikom!!!
Rekomenduj wpis Oddano głosów: 323
pl.wikipedia.org/wiki/Pogrzeb_Lecha_i_Marii_Kaczyńskich
o
o
Osobny artykuł: Katastrofa polskiego Tu-154 w Smoleńsku. ... 11 kwietnia 2010 o godzinie 15:03 samolot wylądował na lotnisku wojskowym Okęcie. Na płycie ...
wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,MPUK-z-Warszawy-zarobilo-na-pogrze...
o
27 gru 2012 – W programie "Superwizjer" TVN ujawniono, że na pogrzebach ofiar katastrofy smoleńskiej zarobiły m.in. firma S.O.S. Agencja Funeralna z ...
www.rp.pl › rp.pl › Katastrofa smoleńska › Pożegnanie ofiar katastrofy
o
10 paź 2012 – Po katastrofie smoleńskiej rząd nie przyjął bezpłatnej pomocy Polskiej Izby ... Trumny z ciałami ofiar katastrofy na warszawskim Okęciu. fot.
www.wsieci.rp.pl/artykul/941084.html
o
10 paź 2012 – Trumny z ciałami ofiar katastrofy na warszawskim Okęciu. fot. ...proponowała za darmo zajęciem się pogrzebami ofiar Tu-154M w Smoleńsku.
www.fakt.pl › Polityka
o
Głosy: 2
11 paź 2012 – Organizacją transportu trumien z Okęcia na Torwar i do Pałacu Prezydenckiego oraz pogrzebami ofiar katastrofy smoleńskiej na zlecenie ...
www.polityka.pl/.../1514676,1,z-ministrem-michalem-bonim-w-rocznice-k...
10 kwi 2011 – Jacek Żakowski: – Śni się panu katastrofa smoleńska? Michał Boni: – Rok temu, w połowie kwietnia, po pierwszych pogrzebach, śniły mi się ...

http://static.flickr.com/43/90695949_49e5590ba7_o.jpg

http://www.naukowy.pl/encyklo.php?title=Triumf_%C5%9Bmierci
Triumf śmierci – motyw w malarstwie przedstawiający śmierć triumfującą. W średniowieczu śmierć jest personifikowana jako trup albo szkielet, często z kosą, na koniu, wozie ciągniętym przez czarne woły, często w czasie akcji zabijania. Geneza motywu jest związana z Legendą o trzech żywych i trzech umarłych. Malowidła takie często występowały w budowlach związanych z cmentarzami (np. Campo santo w Pizie z obrazem Francesco Trainiego).
Francesco Traini – włoski malarz działający w latach 1321–1363, związany z Pizą. Autor tryptyku Św. Dominika w kościele S. Caterina w Pizie. Uznawany też za autora fresków w Campo santo w Pizie dotyczących tematyki smierci, będących zapewne refleksą nad epidemią dżumy w 1348. Przedstawiają one Triumf śmierci, Sąd Ostateczny, Piekło, ich autorstwo jest przez część badaczy przypisywane jednak Buonamico Buffalmacco z Bolonii. Wybitne dzieła zostały poważnie uszkodzone w czasie drugiej wojny światowej.
Śmierć (personifikacja) – nadanie biologicznemu zjawisku śmierci cech ludzkich, nierzadko również antropomorficznej postaci. Śmierć jako pojęcie abstrakcyjne była personifikowana przez twórców wielu epok.
http://www.naukowy.pl/encyklo.php?title=Triumf_%C5%9Bmierci

http://wpolityce.pl/wydarzenia/23528-jaroslaw-gowin-co-robi-cezar-w-tej-chwili-cezar-przeprowadza-gleboka-reforme-polski
Lub Historia Propagandy Nichil Nowi czyli NWO
http://wpolityce.pl/wydarzenia/23528-jaroslaw-gowin-co-robi-cezar-w-tej-chwili-cezar-przeprowadza-gleboka-reforme-polski
Jarosław Gowin: "Co robi Cezar? W tej chwili Cezar przeprowadza głęboką reformę Polski"
opublikowano: 21 lutego 2012 roku, 12:26

PAP
http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/aa/4f/aa4fc062bce0b2e3ec244929452683ff.jpg
Konrad Piasecki: A wierzy pan w wejście Schetyny do rządu?
Jarosław Gowin: To jest, po raz kolejny mówię, pytanie do Donalda Tuska. On ma narzędzie do tego, żeby kształtować rząd, charakter autorski rządu.
To inaczej zapytam. Czy Schetynie by się opłacało wejście do rządu?
Grzegorz Schetyna, znam go dobrze, na pewno nie patrzy na swoją przyszłość polityczną w kategoriach tego, co by mu się opłacało, co nie. On patrzy w kategoriach zadania do wykonania. Jeżeli Donald Tusk będzie widział w Grzegorzu Schetynie człowieka, któremu należy w tym momencie powierzyć ważne zadanie, to jestem pewien, że Schetyna nie zawaha się ani przez sekundę.
A Schetynie nie byłoby lepiej czekać na taki moment, w którym będzie mógł odegrać rolę Brutusa?
Teraz patrzy pan na polityków może nie jak na nihilistów, ale na takich graczy cynicznych. Ani Donald Tusk, ani Grzegorz Schetyna takimi cynicznymi graczami nie są.
Czyli na Brutusa się Schetyna nie nadaje?
To jest oczywiście pytanie inne. Co robi Cezar? W tej chwili Cezar przeprowadza głęboką reformę Polski i tak długo, jak długo to jest rząd reformatorski, to jestem przekonany, że wszyscy w Platformie, a już w szczególności Grzegorz Schetyna, będą za tym rządem stali murem.
Jarosław Gowin w Kontrwywiadzie RMF, 21 lutego 2012 r.
Zainteresował Cię artykuł?

Kto, co, o kim...
Komentarzy: 26
Dodaj komentarz
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Idy marcowe tuż, tuż, a Brutus w szeregu :).
Zgłoś nadużycie
I wciąż sobie zadaję pytanie czy Gowin jest tak zakłamany czy tak bezdennie głupi? Tertium non datur (tłum. dla wyborców PO - trzeciej możliwości nie ma!!!).
Zgłoś nadużycie
Wyjąłeś mi to z ust – Tiziana! Co by powiedzieć, Schetyna to taki maleńki, malusieńki Decimus Iunius Brutus… Zarżnięto w Idy Marcowe Juliusa Caesara, ale Brutus też długo nie pożył. Z rozkazu Marcusa Antoniusa (znanego w Polsce jako Marek Antoniusz) zarżnięto i jego. Sam Antoniusz popełnił, niewiele lat później, samobójstwo. Czy możesz mi powiedzieć – Tiziana – kogo widzisz we współczesnej Polsce, w roli Antoniusza???
Zgłoś nadużycie
Widzę obóz prezydencki - taka byłaby logiczna konsekwencja zdarzeń następujących po 10.04. Jedno jest niewątpliwie dla wszystkich już jasne: something is rotten in the state of Tuskland. Trudno przewidzieć rozwój akcji bez kontekstu międzynarodowego; Antoniusz więc też nie może czuć się reżyserem, ma tylko swą rolę do odegrania.
Zgłoś nadużycie
Idy marcowe tuz. Cezar to pewnie podejrzewa i miast przekraczać rzekę bierze sobie kolejne kąpiele w Rubikonie. Pewnie czeka aż Brutus rzuci kości i sam polezie na Rzym. W razie czego polegnie zamiast Cezara lub zdradzi. No i będzie można wtedy, tak czy owak, mieć okazje by zostać zbawca narodu. Kolejny zderzak wchodzi do gry ?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Biedny Gowin, on chyba naprawdę tak myśli... No, ale to jego problem, przebudzenia z takich snów są zwykle bolesne.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
jak wykończyć priwislanskoju obłast /imdojcz- PO-land /na wsiegda ??- – wełykij plan dojczrusa kon-domka 1/ doprowadzić do depresji natalistyczej /redukcja i tak już szczatkowych elementow prorodzinnych – obniżanie poziomu życia rodzin – inflacja ok 5% - nierozwiązany problem mieszkaniowy dla młodych/ 2/ ogłupic i wynarodowić dzieci poddajac je indoktrynacji państwa już od 6-tego roku zycia i ograniczając programy szkolne -szczególnie historię i język polski do „O” i wreszcie zamykając masowo szkoły/ 3/ młodych „wyedukowanych” wypchnać za granicę aby tam pompowali tubylczych emerytów ,tam się rozmnażali i skutecznie rozbijali więzi międzypokoleniowe Polaków/ większość z nich nie wróci do dzikiego kraju a ich dzieci często nie potrafią porozumieć się dziadkami, wujami i ciociami po polsku/ 4/ starych pozbawić środków możliwości zarobkowania w schyłkowej fazie zycia zawodowego co oznacza tez ograniczenie /finansowe/możliwości pokonywania chorób wieku podeszlego / - ustawa eutanazyjna , zwana dla niepoznaki refundacyjną / 5/ tych co dozyją emerytury dobić głodowymi świadczeniami - na koniec odezwa do obywateli/od o do 100 lat!!!/ : Twój dług publiczny zaciągnięty ochoczo na Twoje konto przez GEdonka i jego graśbandę wynosi 24500 złociszy – alę nię POnkaj , bądź POtriotą i daj się wyPOrdalać dalej TO REFORMY NASZEGO GENIUSZA WSZECHCZASÓW ps na pewno ta ocena jest niesprawiedliwa , proszę zatem o wskazanie w którym punkcie
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Gowin jak każda wiśnia przed korytem dba tylko o to aby się nażreć
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Gowin postradał zmysły czy coś mu na głowę spadło?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Cezar Gowina prowadzi Polskę do upadku, a ten nam wmawia,że prowadzi jakieś reformy. Gowin to taki sam reformator jak rząd Tuska, "Komorowski", Sikorski i cała PO z jej agentami różnej proweniencji,.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Panie Gowin niby pan wykształcony człowiek a nie zauważył pan,że to nie cezar lecz tylko koń cezara.
Zgłoś nadużycie
A muł Cezara to Chlew-z-Gęby-Niesiołowski!
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Panie Gowin,czy naprawde myśli pan że wszyscy już całkowicie otumanieli w tej niby "wolnej"Polsce? Jakim prawem nasze pieniądze oddawane są bogatym w UNII a Polacy biedują w coraz większy procencie! Gdyby Był śp.prezes S.Skrzypek nigdy by nie pozwolił na tak bezszczelne okradanie Polaków!A pan to jaką aferke odkrył? Też szuka pan "dorsza"? Kiedy wreszcie PRAWO będzie znaczyć PRAWO?/w tym "dzikim kraju"wg.Mira z PO/
OdpowiedzZgłoś nadużycie
To w końcu Cezar czy Mojżesz ?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Tak tak-najpierw Grzecho,za chwilkę Miro dalej Zbycho następnie Rycho dobry płatnik z Gdyni póżniej ta od prywatyzacji szpitali podatna na wdzięki pięknych agentów,szpec od wyciągów narciarskich itd,itd,itd.Gowin je..ij się w łeb.Myślisz ze POLACY już zapomnieli???
Zgłoś nadużycie
Gość z Trójmiasta. Obawiam się, że część polactwa ma to w dooopie. I niestety zapomniała albo zapomni. A sztab platfoosów coś wymyśli aby lemingi znów omamić. Niestety ... Zapraszam na "spotkania wtorkowe" w Krakowie Klub Imbir godzina 18 co wtorek. Trochę normalności....
OdpowiedzZgłoś nadużycie
wczoraj nałęcz dzisiaj gowin wazelina na najwyzszym poziomie
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Pytanie było, TIZIANA, o samobójstwo - w domyśle! Oczywiście, symboliczne, polityczne... Czy, i kiedy? Kto? Co do zdania w języku Albionu: mieszkam tutaj od lat (patrz IP) i zastąpiłbym słowa "something" na "everything", a "state of Tuskland"" na bardziej właściwe - Tusk's land". Przy okazji - polecam na YouTube utwór Fleetwood Mac - TUSK! Rewelacyjny refren...
Zgłoś nadużycie
Nie wiem, co mogłoby doprowadzić do samobójstwa. Takiej ilości skandali i afer nie ma w żadnym przeciętnie demokratycznym państwie, a obywatele Tusklandii mają wysoką granicę tolerancji. Być może widmo realnego głodu wyzwoli wściekłość i zmusi do zmiany władzy, o ile jeszcze będzie to w ich gestii. To ang. zdanie wyrwałam z Hamleta, bo wyraża ono przerażenie ogromem bezprawia i hipokryzji w państwie duńskim, a w oryginale jest: something is rotton in the state of Denmark. Dzięki za polecenie Fleetwood Mac; ciekawe. Pozdrawiam.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Pan Gowin byl ostatnim politykiem PO ktoremu przypisywalem mala odrobinke przyzwoitosci. Teraz pokazal sie jak gnida, mala gnida ktora podlizuje sie donkowi zestawiajac go z Juliuszem Cezarem. NAwet za komuny pierwszych sekretarzy w PRLu nie porownywano do takich postaci. P. Gowin zalal Tuska - i siebie- oceanem smierdzacej wazeliny.
OdpowiedzZgłoś nadużycie
już dawno proponowałem Gowinowi maleńką zmianę nazwiska /kreseczka/kółkiem/ celem rzetelnego uwiarygodnienia się -niestety nie posłuchał tej rady i dzisiaj wychodzi na kompletnego durnia....
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Wałęsa też doszedł do korzeni Walezów.Komus tu odbija i to równo.Patrząc na szwabskie korzenie VonDonka to predzej już by szukał powiązań z cesarzem! Ale nie Cezarem
OdpowiedzZgłoś nadużycie
gowin dla stanowiska zglupial doszczetnie a kiedys mi sie wydawalo ze to porzadny gosc a tu taki obludnik
OdpowiedzZgłoś nadużycie
No nie, pobożny pośle Gowin! Od czegóż to tak się we łbie popieprzyło, że brednie (których, bene nota nawet żaden ze zainteresowanych nie byłby wypowiedział) opowiada się tak bezwstydnie, bo publicznie?
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Gowin to taki ślimak
OdpowiedzZgłoś nadużycie
Gowin, tu ziemia !!! Jaki Juliusz, co najwyżej Neron !!!
http://www.cafeanimal.pl/artykuly/do-poczytania/Cesarz-Kaligula-i-kon-Incitatus,2215
Cesarz Kaligula i koń Incitatus
2010-01-08 09:00:00
do poczytania
Każdy chyba słyszał o koniu-senatorze z czasów starożytnego Rzymu. Incitatus, bo o nim mowa, należał do cesarza Kaliguli. Ten następca cesarza Tyberiusza po ciężkiej chorobie (miało to być zapalenie mózgu) stał się niezrównoważony, a nawet zaczął zdradzać oznaki szaleństwa. Nic więc dziwnego, że i swojego ulubionego konia traktował w sposób przekraczający miarę zdrowego rozsądku

fot. wikipedia.org
Pochodzący z Hiszpanii rumak był koniem wyścigowym. Początkowo nosił imię Porcellus, czyli Prosiaczek. Jednak cesarz zmienił jego miano. Odtąd koń zwał się Incitatusem (Chyży).
O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich Żywotach cezarów. Według rzymskiego pisarza, zwierzę miało dla siebie 18 służących, którzy dbali o nie. Rumak mieszkał w marmurowej stajni, chadzał w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami, jadał zaś ze żłobu z kości słoniowej. Karmiono go owsem wymieszanym z płatkami złota. Czy taka dieta mu odpowiadała, nie wiadomo.
Incitatus miał zresztą możliwość spróbowania innych potraw, ponieważ regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę. Cesarz wznosił toasty za zdrowie rumaka, a za cesarskim przykładem robili to i inni uczestnicy spotkań.
Jako koń wyścigowy, Incitatus miał rzecz jasna prawo do spokoju i odpoczynku przed zawodami. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, miał czuwać osobiście sam Kaligula, sypiając obok zwierzęcia. Swetoniusz pisze jednak też, że obowiązek ten spadał na żołnierzy.
Według pisarza, Kaligula mianował swego ulubieńca senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem zostać konsulem.
Śmierć Kaliguli i zmiana na cesarskim tronie zniweczyła te plany. Następca Kaliguli, cesarz Klaudiusz, jak pisze o tym w swej powieści Klaudiusz i Messalina Robert Graves, sprowadził życie Incitatusa do czysto końskich wymiarów. Zwierzę musiało opuścić stajnię o ścianach pokrytych freskami, wypełnioną drogocennymi sprzętami , jak też zrezygnować z kosztownych okryć i specjalnych stajennych. Odtąd przysługiwała mu tylko dzienna racja konia kawaleryjskiego. Po tak radykalnym zmniejszeniu dochodów Incitatus nie mógł dłużej być członkiem senatu, bo był za ubogi. W ten sposób Klaudiusz nie pozwolił, by rumak pozostał senatorem przez jeszcze trzy lata brakujące mu do awansu na konsula, czego wymagało prawo rzymskie. Koń w zwykłej stajni zamieszkał jednak ze swoją żoną Penelopą, która, gdy jej małżonek uczestniczył w wyścigach, często nosiła na swoim grzbiecie Kaligulę.
woj
Komentarze
· Panciapka
2010-11-18 08:51:20
Ciekawy artykuł :)
· Mała
2010-11-17 10:56:03
Ciekawe.
· kamar
2010-08-03 14:19:35
Nie wiadomo czy życie w takim luksusie było dla konia lepsze niż zdrowy rozsądek, ktory zaprezentował następca Kaliguli. Ja uważam, że lepiej jak zwierzę ma naturalne warunki
· Natii
2010-07-25 15:52:00
Świetny artykuł ;)))
· Natii
2010-07-20 19:49:45
Świetny artykuł ;)))
· Magda
2010-06-12 17:24:58
interesujący artykuł!
więcej »
Cesarz Kaligula i koń Incitatus
2010-01-08 09:00:00
do poczytania
Każdy chyba słyszał o koniu-senatorze z czasów starożytnego Rzymu. Incitatus, bo o nim mowa, należał do cesarza Kaliguli. Ten następca cesarza Tyberiusza po ciężkiej chorobie (miało to być zapalenie mózgu) stał się niezrównoważony, a nawet zaczął zdradzać oznaki szaleństwa. Nic więc dziwnego, że i swojego ulubionego konia traktował w sposób przekraczający miarę zdrowego rozsądku

fot. wikipedia.org
Pochodzący z Hiszpanii rumak był koniem wyścigowym. Początkowo nosił imię Porcellus, czyli Prosiaczek. Jednak cesarz zmienił jego miano. Odtąd koń zwał się Incitatusem (Chyży).
O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich Żywotach cezarów. Według rzymskiego pisarza, zwierzę miało dla siebie 18 służących, którzy dbali o nie. Rumak mieszkał w marmurowej stajni, chadzał w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami, jadał zaś ze żłobu z kości słoniowej. Karmiono go owsem wymieszanym z płatkami złota. Czy taka dieta mu odpowiadała, nie wiadomo.
Incitatus miał zresztą możliwość spróbowania innych potraw, ponieważ regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę. Cesarz wznosił toasty za zdrowie rumaka, a za cesarskim przykładem robili to i inni uczestnicy spotkań.
Jako koń wyścigowy, Incitatus miał rzecz jasna prawo do spokoju i odpoczynku przed zawodami. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, miał czuwać osobiście sam Kaligula, sypiając obok zwierzęcia. Swetoniusz pisze jednak też, że obowiązek ten spadał na żołnierzy.
Według pisarza, Kaligula mianował swego ulubieńca senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem zostać konsulem.
Śmierć Kaliguli i zmiana na cesarskim tronie zniweczyła te plany. Następca Kaliguli, cesarz Klaudiusz, jak pisze o tym w swej powieści Klaudiusz i Messalina Robert Graves, sprowadził życie Incitatusa do czysto końskich wymiarów. Zwierzę musiało opuścić stajnię o ścianach pokrytych freskami, wypełnioną drogocennymi sprzętami , jak też zrezygnować z kosztownych okryć i specjalnych stajennych. Odtąd przysługiwała mu tylko dzienna racja konia kawaleryjskiego. Po tak radykalnym zmniejszeniu dochodów Incitatus nie mógł dłużej być członkiem senatu, bo był za ubogi. W ten sposób Klaudiusz nie pozwolił, by rumak pozostał senatorem przez jeszcze trzy lata brakujące mu do awansu na konsula, czego wymagało prawo rzymskie. Koń w zwykłej stajni zamieszkał jednak ze swoją żoną Penelopą, która, gdy jej małżonek uczestniczył w wyścigach, często nosiła na swoim grzbiecie Kaligulę.
woj
Komentarze
· Panciapka
2010-11-18 08:51:20
Ciekawy artykuł :)
· Mała
2010-11-17 10:56:03
Ciekawe.
· kamar
2010-08-03 14:19:35
Nie wiadomo czy życie w takim luksusie było dla konia lepsze niż zdrowy rozsądek, ktory zaprezentował następca Kaliguli. Ja uważam, że lepiej jak zwierzę ma naturalne warunki
· Natii
2010-07-25 15:52:00
Świetny artykuł ;)))
· Natii
2010-07-20 19:49:45
Świetny artykuł ;)))
· Magda
2010-06-12 17:24:58
interesujący artykuł!
więcej »
Dla pogłębienia wiedzy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Incitatus
Incitatus − ulubiony, pochodzacy z Hiszpanii koń wyścigowy cesarza Kaliguli. Początkowo nosił imię Porcellus (z łac. prosiaczek).
O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich żywotach cezarów. Według rzymskiego pisarza, zwierzę miało dla siebie 18 służących, którzy dbali o nie. Rumak mieszkał w marmurowej stajni, chodząc w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami, jadał ze żłobu z kości słoniowej. Karmiono go owsem wymieszanym z płatkami złota. Incitatus regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę. Cesarz wznosił toasty za zdrowie rumaka, a za cesarskim przykładem robili to i inni uczestnicy spotkań.
Jako koń wyścigowy, Incitatus miał prawo do spokoju i odpoczynku przed zawodami. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, miał czuwać osobiście sam Kaligula, sypiając obok zwierzęcia. Czasami obowiązek ten spadał na żołnierzy.
Kaligula mianował Incitatusa senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem zostać konsulem.
Śmierć Kaliguli i zmiana na cesarskim tronie zniweczyła te plany. Następca Kaliguli, cesarz Klaudiusz, jak pisze o tym Robert Graves w swej powieści „Klaudiusz i Messalina”, sprowadził życie Incitatusa do czysto końskich wymiarów. Zwierzę musiało opuścić stajnię o ścianach pokrytych freskami, wypełnioną drogocennymi sprzętami, zrezygnować z kosztownych okryć i specjalnych stajennych. Odtąd przysługiwała mu tylko dzienna racja konia kawaleryjskiego. Po tak radykalnym zmniejszeniu dochodów Incitatus nie mógł dłużej być członkiem senatu, bo był za ubogi. W ten sposób Klaudiusz nie pozwolił, by rumak pozostał senatorem przez kolejne trzy lata brakujące mu do awansu na konsula, czego wymagało prawo rzymskie. Koń w zwykłej stajni zamieszkał jednak ze swoją żoną Penelopą, która, gdy jej małżonek uczestniczył w wyścigach, często nosiła na swoim grzbiecie Kaligulę.
· Swetoniusz, Żywoty cezarów, księga IV, Gajusz Kaligula, rozdział 55.
· Kasjusz Dion Kokcejanus, Historia rzymska, księga LIX, 14.
Kategorie:
· Słynne konie
pl.wikipedia.org/wiki/Gajusz_Juliusz_Cezar
o
o
Cezar był synem Gajusza Juliusza Cezara Starszego, po którym odziedziczył imiona, i Aurelii Kotty. Ród Juliuszów wywodził swe pochodzenie od mitycznego ...
www.galopuje.pl/ogier,cezar,2947
o
wałach Cezar - profil konia Cezar. Konie, jeździectwo, wszystko o koniach. Wiedza; Sport; News; Blogi; Ogłoszenia; Usługi; Kalendarium; Forum; Sklep; polityka ...
www.cafeanimal.pl › artykuły › do poczytania
o
o
8 sty 2010 – Odtąd koń zwał się Incitatusem (Chyży). O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich Żywotach cezarów. Według ...
http://arthistery.blogspot.com/2012/06/drugi-cezar-oktawian-august-czy-juliusz.html
"Drugi Cezar" - Oktawian August czy Juliusz II
SOBOTA, 2 CZERWCA 2012 11:24
Autor: Georgi Gruew
Pisanie doktoratu z takich dziedzin humanistyki, jak historia sztuki, powoduje, że człowiek przypadkiem wpada na tematy (względnie rafy), których całkowicie się nie spodziewał. Podobnie było i u mnie, gdy analizując dzieje europejskiej propagandy trzeba było przeszukać problem nawiązywania do starożytnych monarchów i wykorzystania owych nawiązań dla doczesnej chwały. Jednym z tych, którzy chcieli w ten sposób jawić się swoim współczesnym był oczywiście Juliusz II - człowiek, który zasiadając na Piotrowym tronie instytucję papiestwa wprowadził na nowe tory, chociaż nie zawsze była to słuszna droga. Z jednej strony "papież - żołnierz" umocnił rolę Państwa Kościelnego, które jednak po kilkunastu latach od jego śmierci nie było w stanie oprzeć się przeważającej sile wojsk habsburskich rabujących Rzym. Z drugiej - prowadzona przez niego polityka fiskalna i koszty utrzymania papieskiego wojska (najpierw dowodzonego przez Cesare Borgię) oraz wznoszenia nowej bazyliki św. Piotra de facto odbiły się echem w całej Europie, czego w pewnym stopniu były teksty Marcina Lutra. Czy jednak to tylko dwie strony tego samego medalu? A może Juliusz II miał swoje jeszcze jedno oblicze, o którym rzadziej się wspomina?

http://1.bp.blogspot.com/-1m7ZA01L41c/T7-gH3S2HqI/AAAAAAAAePU/CRBcNg4xfDE/s640/gerome+-+%C5%9Bmier%C4%87+cezara+1867.jpg
Jean-Leon Gerome w "Śmierci Cezara" z 1867 r. przedstawił bodaj najbardziej wyrazistą wizję celu, jaki przyświecał zabójcom Juliusza, podnoszącym broń ku górze. Oto ginie tyran, który odważył się podnieść rękę na Republikę. Nie oznacza to jednak, że przyszli władcy nie nawiązywali do Juliusza Cezara jako ideału władcy, który miał ponoć kierować się tylko interesami państwa, w jakim dane mu było tę władzę dzierżyć. Dobrym przykładem jest tu Napoleon I (przypomnijmy, że obraz ten to czasy Napoleona III, kiedy malarstwo po okresie cenzury wraca do tematów popularnych w okresie I Cesarstwa Francuskiego), który właśnie w Cezarze upatrywał swojego pierwowzoru (notabene czasy Napoleona III to nie tylko czas nawiązywania do dziedzictwa swojego bezpośredniego poprzednika, ale i sam władca Drugiego Cesarstwa twierdził, że chce być postrzegany jako "drugi Oktawian August"). Ponoć to w oparciu o dzieje rzymskiego dyktatora, zrodził się pomysł wprowadzenia instytucji konsulatu we Francji, zmęczonej wojną z koalicją i wewnętrznymi niesnaskami. I pomyśleć, że Pierwszy Konsul, jako na pozór neutralna osoba, miał zjednoczyć wszystkie skonfliktowane frakcje polityczne. Na Juliuszu Cezarze Napoleon miał też nauczyć się siły triumfu, a więc tego, że poprzez militarne zwycięstwa można "zbudować" sobie poparcie w kraju. Czyżby w niebyt odeszło zdarzenie z 59 r. p.n.e., kiedy to opromieniony zwycięstwem w Hispania Ulterior, oczekiwać musiał zgodnie z tradycją na triumf pod rogatkami Rzymu aż Senat umożliwi mu wjazd do miasta. Gdyby to uczynił, straciłby prawo kandydowania na konsula, więc - jak wiadomo - zrezygnował z triumfu. Dla Napoleona takie zachowanie nie mogło mieć racji bytu - wjechał triumfalnie m.in. do Berlina w 1806 r., dwa miesiące później do Pułtuska, a dekadę wcześniej (na pierwszym znanym z imienia ogierze Napoleona czyli Bijou) do Mediolanu. Ale wróćmy do Rzymu początku XVI wieku - to tam Juliusz II rozpoczął nietypową pracę architektoniczną, gdzie ewidentnie przedstawił siebie jako godnego następcę nie św. Piotra, lecz świeckiego monarchy - swojego imiennika, Juliusza Cezara.
Na zakończeniu jak mantra cytuję Motto dzisiejszej Notki:
Nawet z Super Szpiega można zrobić najwyższej RANGI DYPLOMATĘ
AMBASADOREM TYTULARNYM III RZECZYPOSPOLITEJ DO SPECJALNYCH PORUCZEŃ.Na WYNIKI PRACY nie trzeba było długo czekać !
Motto:
Kaligula mianował Incitatusa senatorem. W ten sposób miała się rozpocząć kariera polityczna Incitatusa, ponieważ koń miał z czasem zostać konsulem
http://wpolityce.pl/wydarzenia/5136-msz-potwierdza-prl-owski-szpieg-tomasz-turowski-przygotowywal-wizyty-w-katyniu-7-kwietnia-i-10-kwietnia-2010-r
Po drugie, zdaniem rzecznika MSZ tytuł ambasadora tytularnego - co jest najwyższym stopniem dyplomatycznym - Turowski otrzymał od Anny Fotygi w lutym 2007 r.
http://foxmulder2.blogspot.com/2012_06_01_archive.html
PONIEDZIAŁEK, 18 CZERWCA 2012

Wiemy już, że kamera na parkingu apartamentowca przy ul. Tagore "nie zarejestrowała zdarzenia". Widzimy też różne wrzutki medialne w stylu niesławnych "debeściaków": a to jacyś anonimowi "przyjaciele generała" mówią, że na ostatnim spotkaniu zasugerował swoje samobójstwo, a to że miał problemy z alkoholem, a to że alzheimera. W ramach odtrutki na dezinformację polecam przeczytać rozmowy z prof. Staniszkis i prof. Zybertowiczem oraz oświadczenie Szeremietiewa o tym, że nie chce popełniać samobójstwa (ostrzeżono go, że ktoś mu chce je załatwić w ramach promocji).
Lubię konie te Prawdziwe, nie Konie Trojańskie jeźdźców Apokalipsy.
http://www.galopuje.pl/ogier,cezar,2947
Profil konia
Cezar
· Imię konia: Cezar
· Data urodzenia: 2006-04-22
· Płeć: wałach
· Rasa: Angloarabskie »
· Maść: Kasztan »
· Rodzice: Consensus / Rosa
· Ośrodek: -
· Dodał: Neofita
· Średnia ocena: brak oceny
· Opis : Cezar to 5letni wałach cechujący się niesamowitą urodą i doskonałym ruchem we wszystkich chodach. Skoki w korytarzu do 120cm z możliwościami na dużo więcej ( ostatnio wyskoczył przez ogrodzenie 140cm ;)) Cezar w tej chwili skacze pod jeźdźcem do 90cm oraz ujeżdżeniowo jest na poziomie klasy L/P. Bardzo dobrze reagujący na łydkę i bardzo delikatny w pysku. Chodząc wraz z innymi końmi po pastwisku jest z pewnością tym, który zawsze rozkręca zabawę ;) Chodzi chętnie w tereny lecz z doświadczonym jeźdźcem, który potrafi opanować jego angloarabską duszę wyścigowca. Jest dość płochliwy lecz jednocześnie odważny i ciekawski. Kapryśny ale też pracowity. Jednym słowem konik w sam raz do kochania!!! :)
Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka