Almanzor Almanzor
1872
BLOG

Przepraszam za ekshumacje

Almanzor Almanzor Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Na temat smoleńskiej katastrofy media znowu zawrzały. Pod tytułem „A jed­nak był tro­tyl” Marek Pyza i Marcin Wikło w marcowym numerze tygodniku Sieci, piszą: „Dowiedzieliśmy się [...], że przed kilkoma tygodniami do polskiej prokuratury nadeszło pismo informujące o cząst­ko­wych wy­ni­kach badań prowadzonych w Forensic Explosives Laboratory (FEL), pod­leg­łej bry­tyj­s­kie­mu ministerstwu obrony jednostce specjalizującej się w badaniach kry­mi­na­lis­tycz­nych zwią­za­nych z materiałami wybuchowymi. Opisują, że na zdecydowanej więk­sz­oś­ci z nich (prze­ba­da­nych już próbek - red.) znaleziono ślady substancji u­ży­wa­nych do pro­du­k­cji materiałów wybuchowych. Jak się dowiadujemy, chodzi o trotyl, ale też inne skła­do­we.”  

Polska prokuratura zamiast zaufać polskim specjalistom i uzyskanym przez nich wy­ni­kom odnośnie zawartości śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych pra­wie 7 lat temu z wraku naszego tupolewa ustawionego na stojance smoleńskiego lot­nis­ka, wy­sy­ła te zbadane już u nas próbki do ponownego zbadania ich składu przez kil­ka(!) ja­kichś firm za­gra­nicz­nych. Warto zauważyć, że ich odpowiedź nie wnosi nic nowego do tematu smo­leń­skiej kata­strofy - żad­nych nowych informacji. 

Przypomina mi to jak, po opublikowaniu na portalu Salon24.pl przez redaktora Łu­ka­sza Warzechę 19 kwietnia 2010 tekstu: „Zamach” - słowo tabu”, w którym autor sta­wiał wie­le pytań mających w jego ocenie zweryfikować lub wzmocnić krążącą w Polsce już od pierwszych minut po katastrofie hipotezę, że katastrofę tę spowodował zamach Rosjan na polskiego prezydenta. Niemal każdy analizujący wówczas temat, mający mi­ni­mum spo­s­trze­gaw­czoś­ci, mógł stwierdzić, że niebagatelny, a nawet klu­czo­wy wpływ na przebieg zda­rzeń podczas tamtej tragedii miało zaistnienie gęstej mgły na ostatniej części podej­ścia do lą­do­wa­nia. Łącząc to z hipotezą „zamachu” należało przypuścić, że tamtą mgłę musiał sztu­cz­nie wywołać jego sprawca. Przywoływano u rosyjskich spec­ja­lis­tów umiejęt­ność kontrolowania mgły nad moskiewskim Pla­cem Czerwonym w dniach wielkich defilad. Wprawdzie nad Placem Czerwonym rozpędzano zamglenia i chmury deszczowe - ale skoro potrafią mgłę roz­pę­dzić, to - sądzono - również umieją mgłę ut­wo­rzyć.  

Temat smoleńskiej katastrofy jest mi bliski zarówno z ciekawości aspektów tech­nicz­nych jak również ze względów osobistych, o których teraz nie wspomnę, a które mnie za­in­spi­ro­wa­ły po katastrofie, zwłaszcza po zasugerowaniu przez rosyjskiego ge­ne­ra­ła lotnic­twa Aleksandra Aloszyna na konferencji prasowej już kilka godzin po wy­pad­ku hipotezy „błę­du pilota”, którą media natychmiast rozniosły po świecie i która tkwi w nim do dziś. Szczególnie aktywnie hipotezę „błędu pilota”, nawet bar­dziej niż MAK, lan­so­wa­ły ówczesne polskie sfery rządowe, bliskie im media i blogi tzw „lemingów”.  

Jako że technicznymi aspektami tamtej katastrofy zająłem się od samego po­cząt­ku, a również dlatego temat tej mgły mnie wciągnął, bo fizyka atmosfery wykładana na Wy­dzia­le Lotniczym PW przez znakomitego profesora meteorologii, zarazem wy­czy­no­we­go lotnika szybowcowego, prof. Władysława Parczewskiego, była dla mnie przed­mio­tem ważnym. Zagadnieniami fizyki atmosfery zajmowałem się też zawodowo przez wiele lat pracując w Instytucie Lotnictwa w projekcie i realizacji rakiet „METEOR” son­du­ją­cych at­mo­sfe­rę, zarówno w pra­cach projektowych rakiet, badaniem ich trajektorii oraz a­na­li­zo­wa­niem wyników pomiarów.

 Portal Salon24.pl, z którego wyszło kilku znanych później aktywistów „zespołu par­la­men­tar­ne­go”, stał się wtedy jednym z głównych forów dyskusji merytorycznych. Nas­tęp­nego dnia po tekście p. Warzechy opublikowałem w tym portalu tekst pro­po­nu­jący proce­durę weryfikacji hipotezy „sztucznej mgły” a już dwa dni później, po sa­mo­dziel­nym zreali­zowaniu tej procedury zamieściłem wyniki falsyfikujące tę hipotezę.

Na pod­s­ta­wie dostęp­nych fotografii satelitarnych tej mgły o grubości około 400m, pół­noc­nym skrajem dotyka­jącej Smoleńska i rozciągającej się nad pokrytymi grubo śniegiem pa­ru­ją­cy­mi rozlewiska­mi Dniepru o powierzchni ponad 100km² oszacowałem, że dla do­wie­zie­nia wody dla jej wy­peł­nie­nia nie starczyłoby razem wziętych samolotów Rosji i państw NATO. Analizując ra­por­ty meteo dla tego regionu zauważyłem, że tylko w kwie­t­niu 2010 dni z identycznym porannym zamgleniem było sporo: 1.04; 4.04; 9.04; 10.04. Premier Tusk lądujący tam 7.04 miał więc szczęście, że akurat tamtej środy mgły tam nie było.

Dla oceny decyzji naszych pilotów i dyspozytora lotniska ważnym jest, że me­teo żadnego pań­s­twa przed mgłą w tam­tym rejonie tamtego po­ranka nie os­t­rze­ga­ło.

https://www.salon24.pl/u/almanzor/173798,falsyfikacja-hipotezy-sztucznej-mgly

Zdumiało mnie, kiedy kilka miesięcy później polska prokuratura wystąpiła do pro­ku­ra­tu­ry amerykańskiej o zbadanie hipotezy możliwości ustawienia 10. kwietnia 2010 sztucznej mgły na ścież­ce zejścia naszego tupolewa. Uznałem to wtedy publicznie za „obciach” pol­s­kiej prokuratury, która zamiast zapytać o to jakiegoś polskiego ab­sol­wen­ta fizyki lub nawet zdolnego studenta, zawraca tym głowę amerykańskiej prokuraturze narażając siebie i Polskę na śmieszność.

Tym razem oceniam sytuację podobnie. Wskazana brytyjska firma nie badała wra­ku na­sze­go tupolewa spoczywającego na stojance smoleńskiego lotniska Północnego, nie po­bierała z niego próbek, ale tylko potwierdziła, odnośnie składu chemicznego tych pró­bek to samo, co zbadali w nich polscy specjaliści w końcu 2012 roku. Polska pro­ku­ra­tu­ra ko­lej­ny raz wykazuje swoja słabość deprecjonując fachowców krajowych, którzy skład tych pró­bek określili identycznie w skądinąd szablonowym badaniu, którego czas wykona­nia spec­ja­lis­ta chemik oszacował mi na tydzień - w tym 3 dni na sporządzenie raportu.

Ostatnie sekundy życia ludzi na pokładzie naszego tupolewa były straszne. Po ude­rze­niu w błotnisty grunt prawym podwoziem (co spowodowało owinięcie roślinnością pra­we­go koła i prawej goleni samolotu) w punkcie zarejestrowanym przez amerykań­ski system jako TAWS#38 (landing) - a zatajonym przez raport MAK - odbity bezwładnie 30 stopni w le­wo od kie­run­ku lotu nieste­rowalny od tego momentu kadłub samolotu, skierowany kikutem zła­ma­ne­go tym uderzeniem lewego skrzydła do dołu, zadar­ty nosem w górę z włączonymi na max "bezsilnymi" w takim położeniu silnikami, szorując o zie­mię końcówką ogona prze­miesz­czał się w przeraźliwym krzyku zrozpaczonych na po­kła­dzie ludzi. Kiedy kikut lewego skrzydła zawadził o grunt, kadłub kapotował, rozgniótł kok­pit o grunt zatrzymał się potężnym uderzeniem na wrędze lączącej kokpit z pokładem pasażerskim i przewrócił się na plecy. Za­war­tość kokpitu została zgnieciona na miazgę a reszta ka­dłuba poddana została hamowaniu ocenianym na przyspiesznie -100g.

Ciała ludzi poddane zostały stra­sz­liwemu przys­pie­sze­nie hamującemu ponad 100g (dla przykładu po­dam, że ciało człowieka o masie 80kg przy takim opóźnieniu  rozrywane było pasami i roz­gnia­ta­ne uderzeniem siłą ponad 8 Ton). Spo­wo­do­wa­ło to rozrywanie ciał zapiętymi pasami a szczątki ludzkie rozgniatały się ude­rza­jąc w grunt. Wszystkie fotele zostały z kadłuba wyrwane.

W tego rodzaju katastrofach „po­skła­da­nie” ciał nigdy nie jest możliwe, zwła­sz­cza że ich kawałki rozlatują się i są często od­naj­dy­wa­ne po dłuż­szym szukaniu. Naj­bar­dziej humanitarnie wobec zwłok by było aby wszystkie ciała i ich fragmenty zos­ta­ły ra­zem złożone we wspólnym grobie a odnajdywane później ich frag­menty powinny być kremowane. Po ka­ta­s­tro­fie w Lesie Kabackim, ła­godniejszej dla ciał ofiar, wiele ciał pochowano wspólnie, bo tak było trzeba. Po katastrofie smoleńskiej postąpiono niestety inaczej. Na skutek nad­zwy­czaj­noś­ci sytuacji pod­ję­to decyzję indywidualizowania trumien często niezawierających kompletnych zwłok. 


Kiedy w styczniu 2013 ogłoszono iż w leżących przy smoleńskim lądowisku częś­ciach wraku nasi badacze odkryli śladowe ilości trotylu, co niektórzy uważali za pot­wie­r­dze­nie hi­po­te­zy dra Grzegorza Szuladzińskiego mieszkającego w Australii (nota bene mojego ko­legi ze studiów) jakoby przyczyną rozbicia naszego tupolewa były dwa(!) wy­bu­chy ładun­ków tro­ty­lo­wych w jego konstrukcji - nie wytrzymałem. Tam gdzie mogłem starałem się wykazać nie­do­rzecz­ność tej teorii. Wdałem się w e-mailową po­le­mi­kę z drem Szuladziń­skim. On swo­ją hipotezę wybuchu we wnętrzu kadłuba wywiódł z wi­do­cz­nej na fotografii spęczeniu za­cho­wa­ne­go jego fragmentu wykazując mi, że w swej pracy doktorskiej badał podobny cha­rak­ter odkształceń konstrukcji w wyniku wybuchu w jej wnętrzu. Ja ze swojej strony przy­pom­nia­łem, że badaniem odkształceń cien­koś­cien­nych lotniczych cy­lin­dry­cz­nych kon­stru­kcji skorupowych w wyniku ich ścis­ka­nia siłami równoległymi do osi zaj­mo­wa­łem się w mo­jej półrocznej pracy przej­ś­cio­wej w Katedrze Wytrzymałości Kon­strukcji Lotniczych pro­fe­so­ra Zbigniewa Brzoski. Po tej dyskusji, brutalnie wobec mnie przerwanej przez doktora Bi­nien­dę, kontakt nam się ur­wał, ale chyba dr Szuladziński, konsultując zespół par­la­men­tar­ny, hipotezy o wybuchu w kadłubie tupolewa później już nie wspierał. Inni głosili, że wybuchy nie były w kadłubie ale w skrzydle.

W swojej notce Czy Rosjanie wsypali trotyl do wraku tupolewa? wystawionej 12. stycznia 2013 w Sa­lo­nie24.pl, a wcześniej w świątecznym (51/52-2012) numerze ty­god­ni­ka Naj­wyż­szy Czas, odpowiadając na tytułowe pytanie napisałem: „Hipoteza wybuchu trotylu w sa­mo­lo­cie zwalnia od odpowiedzialności Rosjan. Uzbrojenie bomb trotylowych możliwe byłoby tylko w hangarze na lotnisku Okęcie kontrolowanym przez polskie służ­by. Rosjanie [po ka­tas­tro­fie] przez ponad dwa lata mieli nieskrępowany dostęp do wra­ku tupolewa. Rozpylić w nim „jony wysokoenergetyczne” mogli bez problemu. Przy­pusz­czam, że to wła­śnie Rosjanie puścili tego trotylowego bąka. ­Tylko zbadanie zwłok ofiar katastrofy wy­wiezionych z miejsca tragedii w ciągu kilku godzin po wy­pa­d­ku może być miaro­dajne do de­fi­ni­tyw­ne­go stwierdzenia czy w momencie ka­ta­s­tro­fy i tuż po niej w at­mo­s­fe­rze kabiny pasażerskiej były ślady trotylu.­”

Pisząc, że gdyby trotyl rzeczywiście był w samolocie w chwili katastrofy to wia­ry­go­d­nie można by to stwierdzić tylko w zwłokach pasażerów bezpośrednio po wy­pa­d­ku za­bra­nych z miej­sca zdarzenia nie spodziewałem się, że to zdanie spowoduje decyzje przy­mu­so­wej ekshumacji wszystkich 96 ciał ofiar pochowanych po katastrofie. W prze­pro­wa­dzo­nych 96 ekshumacjach śladów ma­te­r­ia­łów wybuchowych w ża­d­nych zwłokach ofiar nie wykryto, co dla badania przyczyn katastrofy jest zna­mien­ne.

Przepraszam za moje teksty które, bez moich po temu intencji, praw­do­po­do­b­nie spo­wo­do­wa­ły decyzję o przymusowej ekshumacji wszystkich 96 ofiar i trau­mę ich rodzin. Zrobiono to niepotrzebnie, bo hipotezę „wybuchu” można było wy­klu­czyć w prostszy sposób.

j4171541-1728



Almanzor
O mnie Almanzor

PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24 Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości. W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia". Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie. Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów. Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne." Janina Paradowska Ciężko być cynglem ... Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja." ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny." Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane" (-Stanisław Michalkiewicz) O  dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem, Salonowcy - skończcie tę wrzawę! O czas smutnej zadumy proszę, gdy Prezydent poszedł na Wawel. Kogo powiódł w żałobnej gali? Jakieś cienie, mundury krwawe, ci w Katyniu z dołów powstali, z Prezydentem poszli na Wawel. Poszli wolno, lecz równym krokiem, bo im marsza rozbrzmiewało grave. Niezbadanym Boga wyrokiem z Prezydentem zaszli na Wawel. Gdy próg przeszli królewskich pokoi, krótki apel – czas z misji zdać sprawę, potem spać – pierwsza noc już wśród swoich z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel. Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi ich los w nas to, co czyste i prawe? Niech pojedna – i partie i ludzi, dzień, gdy oni dotarli na Wawel. wg. Henryka Krzyżanowskiego Zapraszam do przeczytania moich notek: 1. - bliskich Powstaniu: ~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej ~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci ~ Czy ktoś jeszcze pamięta? ~ Nasza barykada Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności. * Blog z Przeszłości *Blog Longina Cz. 1 Wstęp.   *Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole   *Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce   *Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową   *Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka   *Blog Longina Cz. 6: Rok 1918   *Blog Longina Cz. 7: Rok 1920   *Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 9. W.S.H.   *Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca   *Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin   *Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki   *Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu   *Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra   *Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot   *Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar   *Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy   *Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski   *Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34   *Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina   *Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry   *Blog Longina Cz.21 - Hania *Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej 38. Okupacja 39. Rok 1940         1941         1942         1943 40. Powstanie Warszawskie 41. Ewakuacja 42. Milanówek 43. Obóz w Gawłowie 44. Powrót z obozu 45. Ucieczka Niemców 46. Powrót do Warszawy 47. Praca organizacyjna w Banku 48. Wrocław 49. Warszawa - praca w Banku 50. Więzienie 51. Powrót do domu 52. W poszukiwaniu pracy 53. C.Z.S.P.J.D. 54. Sp. „Plan” 55. Sp. W.S.P.U.TiR 56. Rok 1956 57. Spółdzielnia „Plan” NAPISZ DO MNIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka