an24 an24
1972
BLOG

Polityka, pieniądze, sport i szybkie samochody

an24 an24 Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Robert Lewandowski, czyli prawdziwy współcześnie Król Europy odebrał nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu 2019/2020 UEFA. Lech Poznań, który w III RP dostarczył państwu polskiemu najwięcej klasowych piłkarzy (klasy europejskiej i światowej) awansował do Ligi Europy. Ten mecz po raz kolejny potwierdza, że udział współcześnie w show lokalnym, regionalnym czy globalny piłkarskim, w rozgrywkach światowych, europejskich, klubowych czy krajowych w sensie sportowym mija się z jakimkolwiek sensem bez systemu VAR. W rozgrywkach klubowych także bez wprowadzenia ponownego limitu ograniczającego do możliwości gry jednoczesnej na boisku więcej niż 5 - 6 zawodników bez paszportu macierzystego kraju - mija się z jakimkolwiek sensem. Kluby z państw mało istotnych nie mają szans najmniejszych współczesnie na osiągnięcie sukcesu globalnego. Tak się dzieje od momentu wyroku politycznego (stały za tym interesy tzw. starej Europe w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym, które postanowiły podzielić tort) Trybunału Sprawiedliwości w związku ze sprawą Bosmana. Są to też w pewnym sensie koszta naszej "integracji ze światem zachodnim".  

W tym biznesie piłkarskim, w tej grze politycznej, w które z jednej strony są duże pieniądze dla klubów i federacji piłkarskich,  z drugiej strony realizacja celów w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym dochodzi do dużych wypaczeń. Wszystko pod szyldem - sędzia ma mieć prawo się pomylić - czyli jedne faule zauważyć, strzelone bramki uznać a innych fauli się nie dopatrzeć, bramki nie uznać. Nawet z VAR sędziowie piłkarscy próbują wpływać na wynik końcowy spotkania. W okresie pandemii można było obejrzeć wiele meczów z przeszłości, obarczonych pomyłką ludzkiego oka. Niestety ofiarami też były polskie kluby i reprezentacja Polski. Pewnie też w latach 90-tych nasza reprezentacja z udziałem wideoweryfikacji (technologii pomocnej sędziom) odniosłaby większe sukcesy, podobnie jak kluby. Pewnie nasz rynek zyskałby dzięki temu wiele milionów USD, liga i poziom sportowy klubów byłby wyższy. Choć trzeba powiedzieć, że nasze kluby w tym pomagają przez nie najlepszą politykę kadrową, transferową (piłkarzy może niekiedy z dobrym CV ale bez formy), przygotowaniem fizyczno - motorycznym, taktyką i organizacją gry. Nie ma też przypadku, że żadnemu polskiemu trenerowi nie dane było poprowadzić markowego w Europie klubu piłkarskiego.  

Przypomnę tylko, że National Football League po raz pierwszy przyjęła ograniczony system Instant Replay w 1986 r., udoskonalony w 1999 r. i 2004 r. NBA w sezonie 2002 r., hokeju na lodzie sędzia wideo pojawia się w 2004 r. Piłka nożna to nie tylko najbardziej oddziałująca dyscyplina masowa, poważny biznes ale przede wszystkim poważna polityka. Więc przez dekady blokowano wprowadzenie wideoweryfikacji pod płaszczykiem, że pomyłki sędziowskie też mają swój urok. Nie mają, nie miały i nie będą miały żadnego uroku.

Za udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów klub otrzymuje aż 15 250 000 Euro. Lidze Europy jest to prawie 3 miliony Euro. Za zwycięstwo w Lidze Mistrzów fazy grupowej klub otrzymuje bonus - 2,7 miliona Euro a za remis - 900 000 Euro. W Lidze Europy w fazie grupowej płaci się 570 000 Euro a za remis - 190 000. Euro Są federacje piłkarskie, które nie muszą przechodzić praktycznie przez eiliminacje (Anglia, Hiszpania, Włochy, Niemcy, Francja). Dochodzi do tego nieograniczona liczba piłkarzy w klubach z państw Unii Europejskiej - drenaż kapitału ludzkiego z innych rynków lokalnych. Zwycieżca Ligi Mistrzów może otrzymać premie w wysokości 19 milionów Euro i bonusy - 82,5 miliona Euro. Natomiast Ligi Europy otrzyma premię w wysokości 8,5 miliona Euro.

Przypomnę tylko, że w nowych rozgrywkach państwowych w Europie - Lidze Narodów nie widziano potrzeby wprowadzenia technologii VAR. Pewnie jak będzie, to w rozgrywkach zobaczymy takie reprezentacje jak: Tatarstan, Karelia, Dagestan, Baszkiria, Czeczenia, Osetia, Komi. Może w rozgrywkach azjatyckich pojawi się: Jakucja, Buriacja, Tuwa, Ałtaj. Czemu nie? Przecież to sport. Nawet Pax Britannica zgodziła na udział w rozgrywkach globalnych: Szkocji, Walii, Giblartaru. Więc dlaczego samodzierżawie wypełnione prawosławiem miałoby się na to nie zgodzić, wszak status tych republik autonomicznych jest wyższy niż krain w ramach Wielkiej Brytanii.  

Na marginesie taki "VAR" przydałby się do kontroli prawnej ustaw wychodzących po poszczególnych czytaniach z parlamentu, rozporządzeń oraz umów międzynarodowych zawieranych przez państwo polskie. 

Nie ma współcześnie lepszego rynku spekulacyjnego niż rynek piłkarski. Bardziej dochodowego niż rynek sztuki. Nasze ziemie i byty w tym rynku są też właściwie spozycjonowane. W zasadzie są w oczach tzw. oświeconych demokracji wyznacznikiem znaczenia i pozycji w strukturze europejskiej. Niestety, że mamy taką pozycję, jaką mamy, w znacznym stopniu zawdzięczamy prowadzonej polityce przez towarzyszy z PRL. Władze polityczne po tzw. transformacji też nie widziały w tym problemu, że te ziemie i byty mają być miejscem eksploatacji, tj. tanio się kupi a drogo sprzeda. 

Rynek transferowy jest tak zorganizowany, że jakby takiego Michała Karbownika sprzedawał Ajax Amsterdam, to cena wywoławcza wynosiłaby ok. 20 milionów Euro i propaganda w mediach nakręcałaby temat (koniunkturę). Legia pewnie dostanie z kilka milionów Euro. 

Nikt w III RP i tym bardziej w PRL-u nie traktował piłki nożnej jako dyplomacji i poważnego biznesu, i narzędzia oddziaływania społecznego na zewnątrz. Osobiście nie mam nic przeciw temu, aby kluby, jak tylko zapragną z Niemiec czy Lwowa, Łucka itd. grały w profesjonalnej lidze piłkarskiej w Polsce i w ten sposób miały swój udział w budowie potęgi i dobrobytu i znaczenia Rzeczypospolitej. Nie widzę problemu, i tak te rynki są wykluczone z bonusów (pieniędzy) tzw. starej Europy. Bez ograniczeń liczby cudzoziemców w zespołach i bez technologii VAR (jasnych reguł stosowania) się nic nie zmieni. Żadnych sukcesów klubowych nie będzie. Fakt, że irracjonalna polityka kadrowa klubów też w tym pomaga, w zasadzie wkomponowuje się w pedagogikę wstydu. W Bundeslidze cudzoziemiec aby grał musi być dwa razy lepszy od np. uzdolnionego Niemca. Jeżeli są na tym samym poziomie, zawsze będzie grał piłkarz niemiecki. Taka zasada obowiązuje w piłce niemieckiej od zawsze, i będzie obowiązywała. Nie pamiętam, kiedy Legia po Mistrzostwie Polski dokonała zagranicznego transferu, że zawodnik z miejsca stał się wzmocnieniem klubu, dawał zespołowi jeszcze większą jakość. 

W celach politycznych i obronie pozycji na rynku, kontroli nad tym rynkiem, taki magazynu France Football, oczywiście pod szczytnymi zasadą - sprawiedliwości, sprawiedliwych warunków  i równości szans, postanowili wybrać "mniejsze zło" i w 2020 roku nikt nie otrzyma Złotej Piłki. Kierownictwo France Football wie doskonale, że dużym światowym skandalem by było, gdyby w tym sezonie Złotej Piłki nie otrzymał - człowiek rodem z Ekstraklasy, obecnie najbardziej markowy produkt Bundesligi i Polski - czyli Robert Lewandowski. Takie diamenty przecież nie mogą się rodzić w kraju przedmiotowym, którym będzie się można posłużyć np. dla utrzymania własnej podmiotowości. Wszystkie ataki na naszego globalnego dyplomatę, muszą być z całą mocą odpierane, także przez państwo polskie. Nawet jak za tym stałby sojusznik tzw. strategiczny - Pax Americana i posługiwał się przy tym jakimiś cwaniaczkami. Państwo polskie musi stanąć MUREM za KRÓLEM EUROPY, swoim najwybitniejszym dyplomatą. To jest próba sił. Testowanie na co będzie można sobe pozwolić wobec państwa polskiego. Nie po to ponad 300 lat temu zdewastowano te ziemie, byty i państwo, aby teraz podnieść Trójmorze do góry poprzez dołączenie potomków republikanizmu wypełnionego personalizmem do tzw. "piątki pobrexitowej".  

Czy Krzysztof Piątek zrobił w pół roku, aż taki olśniewający - ośmiokrotny postęp, aby zdrożeć z ok. 5 milionów Euro do około 40 milionów Euro, tylko dlatego, że w przeciętnym klubie Serie A (topowej lidze) strzelał bramki, jak na zawołanie. W ten sposób dokonała się akumulacja kapitał, kosztem naszej ligi i klubu. Zyskał przeciętny klub, który po niecałym roku za podobne pieniądze pozbył się zawodnika na rynek niemiecki - Hertha Berlin. Pieniądze pozostały w ramach włoskiego biznesu a nasz piłkarz można powiedzieć w pewnym sensie jest poniewierany. Niestety pokazuje też to faktyczne miejsce w jakiej III RP przez sojuszników została zaszufladkowana. 

Aby dokonać np. rozbioru Hiszpanii, trzeba najpierw zdewastować La Ligę i takie marki, jak Barcelona czy Real Madryt (czyli doprowadzić je do bankructwa, degradacji). Inaczej się tego nie da uczynić. Posiadanie dyplomacji futbolowej o światowym znaczeniu jest chyba największym atutem Hiszpanii, naszego jedynego sojusznika od naszej zachodniej granicy na Odrze. To jest też powód korzystnych ofert finansowych dla naszych klubów za największe gwiazdki krajowej piłki, w zasadzie w każdej dekadzie. Natomiast Republic wystarczy odebrać France Football (decydowania, kto jest Królem) i przenieść do Londynu. Wówczas nie pomogą nawet loty Republic na Litwę, z pominięciem Warszawy (obniżające znaczenie państwa) aby rozmawiać o kwestiach Białorusi. 

Sukces sportowy, osiągnięcia międzynarodowe państw i klubów w piłce nożnej, nie może być zamiennikiem sukcesów państwa do wewnątrz (złej organizacji, zarządzania i eksploatacji bytów oraz ziem) i na zewnątrz (brak skuteczności) wynikających z braku doktryny politycznej państwa. Ma być sumą dobrze zorganizowanego i zarządzanego państwa, skuteczności realizowanej doktryny politycznej państwa (najlepiej jak się da realizacji).
Może czas najwyższy, aby minister sportu i turystyki zobaczył, jak to jest z tą dyplomacją sportową i futbolową na tych ziemiach, w tych naszych polskich związkach. Przez dekady w XX wieku marnowano na tych ziemiach kapitał ludzki w piłce nożnej, który można by było zagospodarować ówcześnie i przyszłość.
Piłka nożna, jako kultura masowa, jest chyba o wiele bardziej skutecznym oddziaływania na państwa, społeczeństwa niż film czy muzyka pop lub disco. To jest jedyny globalny instrument, którego w tali brakuje Pax Americana. Nie są tego w stanie zastąpić niczym innym. Ten globalny instrument znajduje się w rękach Pax Britannica, spadkobierców Rzymu, Wenecji i Genui oraz dziedziców Catholic Monarchs of Spain. Nie jest i nigdy nie był nim Paryż.
Kto dziś pamięta w świecie europejskim, nie wspominając w globalnej przestrzeni o śp. Kazimierzu Deynie, śp. Włodzimierzu Smolarku, Andrzeju Szarmachu - chyba najlepszej "9" lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na świecie. Natomiast o Pele, Maradonie, Cruyffie, Platinim itd. pamięć jest po dzień dzisiejszy. Czasem też wspomina się Zbigniewa Bońka. 

Kto dziś pamięta w Europie o Erneście Pohlu, Gerardzie Cieśliku, Włodzimierzu Lubańskim, Mirosławie Okońskim - swego czasu Janusz Kupcewicz (ten bez którego nie byłoby medalu Espania 82) - jako najlepszego zawodnika z jakim kiedykolwiek grał w jednej drużynie - a grał z taką gwiazdą europejskiej piłki jak Zbigniew Boniek.
Pamiętamy o nich w Polsce, i może klubach w których grali. W zasadzie z wyjątkiem Zbigniewa Bońka skończyło się na podbijaniu rynku lokalnego, w wielu przypadkach naszego - krajowego. 
Ci ludzie praktycznie nic PRL-owi nie zawdzięczają. Byli takimi samymi przedmiotami w tym kolektywistycznym świecie, budowniczymi PRL-u, jako wszystkie inne warstwy społeczne. Jednak wielu z nich, co dla mnie jest zdumiewające, uważa inaczej.

Współcześnie bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby towarzysze zainwestowali w nich - pozwolili na transfery w szczytowym momencie do czołowych i najlepszych klubów europejskich, inkasując rekordowe pieniądze w walucie światowej - dolarze. Gdyby im też pozwolili zarabić solidnej walucie. Wielu z nich byłoby jednymi z najlepiej opłacanych piłkarzy w swoich ligach a być może także na świecie.
Wówczas mogliby być wdzięczni towarzyszom za szansę do zrobienia kariery europejskiej czy globalnej. Podobnie jak my wszyscy nie moglibyśmy wiele gadać na marksistów, gdyby Kresy, Królewiec i odzyskane ziemie Korony Polskiej weszły po II wojnie światowej w skład państwa, jeszcze w dodatku co najmniej autonomicznego (finlandyzacja) w stosunku do marksstowskiego ZSRR. 
Niestety w grze regionalnej czy europejskiej dyplomaci futbolowi rodem z okresu PRL-u, z puntu widzenia definicji systemów politycznych są praktycznie bezużyteczni dla państwa polskiego. Tradycji i dziedzictwa stojącego za Rzeczypospolitą. 

Ten kapitał ludzki i polityczny został zdewastowany przez towarzyszy, w związku z tym, że zablokowano im kariery regionalne i globalne. Mogąc tym samym wpływać na bieg wydarzeń w aspekcie społecznym, politycznym i gospodarczym, zarówno w regionie i Europie, a nawet w świecie. Oczywiście w aspekcie społecznym, w tej hierarchii przedmiotów rozebranych ze św. Tomasza z Akwinu, którym zabrano św. Augustyna - zajmowali wyższą pozycję, niż tokarz, stolarz, ślusarz czy etatowy mundurowy w wojsku lub milicji itd.
Byli zatrudniani, nawet na dwóch i trzech etatach w związku z byciem sportowcem wyczynowym. Potrzebne były materiały budowlane czy mieszkanie czy samochód? Klub „załatwił”. Otrzymywali za sukcesy, choćby takie jak sukcesy Górnika Zabrze czy seniorskiej reprezentacji nie małe na rynku wewnętrznym apanaże. Za zwycięstwo w finale Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970 r. z Manchesterm City zawodnicy Górnika mieli otrzymać po 300 dolarów na osobę. Dwunastu członków drużyny narodowej, tzn. jedenastu piłkarzy i trener Górski otrzymali za trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w Niemczech - premię na poziomie 332,5 tys. zł (1 USD kosztował wówczas 95 zł). Średnia pensja w 1974 r. wynosiła 3185 zł, co dawało rocznie 38220 zł. BMW, za udział w reklamowej sesji zdjęciowej, zaoferowała polskim piłkarzom rabat - 6% na model 802 - kosztował 7900 DM (ok. 3 tys. USD). Ponoć zarobki Kazimierza Deyny wynosiły 30 tys. zł miesięcznie, plus premie za grę w reprezentacji ok. 15-30 tys. zł.  Mieli do wewnątrz, w stosunku do ciężko pracującej klasy robotniczej i inteligencji i warstwy chłopskiej dostęp do dóbr luksusowych.
To jest ta wdzięczność, czyli rewers. Awersem był dla wielu ciąg alkoholowy (w każdych dekadach), kiedy stali się zbędni, pozwalano im w tym ciąg zatracić do samego końca duszę, nikt im z klubu czy kadry nie pomógł. Ktoś o takiej mentalności, z przykrością stwierdzam, nie nadaje się do realizacji doktryny politycznej państwa na zewnątrz ani do wewnątrz, która ma doprowadzić do podmiotowości państwa i bytów na rynku europejskim i globalnym.
Nie widzę powodu, aby TVP nadal hołubiła te "autorytet", tak samo jak miłe twarze przemysłu muzycznego rodem z PRL-u i systematycznie odgrzewała tą nostalgię, lansując w nieskończoność kolejnym pokoleniom np. te zakłamane filmy. 
Dla władzy marksistowskiej byli zawsze przedmiotami mającymi legitymizować władzę marksistowską do wewnątrz. Towarzyszom nie mieściło się w głowach, aby gwiazdeczki na których towarzysze mogli wspinać się po szczeblach partyjnych, stały się częścią, jak to niektórzy nazywają - nacional catolicismo. Hiszpanii, jako próby odrzucenia zdobyczy oświecenia, odbudowy monarchii katolickiej Imperium Hiszpanii. 

Osiągnięcia polskich klubów w europejskich pucharach w piłce nożnej w XX wieku, mimo tak solidnego kapitału ludzkiego nie są powalające.Jednak współcześnie wydają się odległą przestrzenią kosmiczną nieosiągalną dla klubów polskich. Zwłaszcza, że mamy bogate dziedzictwo. Uczniowie szkół średnich jezuickich w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, wspólnie ze swoimi nauczycielami mieli takie ulubione zajęcie relaksujące - gra w piłkę. 

Legia Warszawa 1/2 finału Pucharu Europy (Liga Mistrzów) w sezonie 1969/1970 oraz 1/2 finału Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1990/1991. Widzew Łódź: 1/2 finału Pucharu Europy (Liga Mistrzów) w sezonie 1982/1983;  Górnik Zabrze: 1/4 finału Pucharu Europy (Liga Mistrzów) w sezonie 1967/1968 i Finał Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1969/1970. Wisła Kraków: 1/4 finału Pucharu Europy (Liga Mistrzów) w sezonie 1978/1979). Ruch Chorzów: 1/4 finału Pucharu Europy (Liga Mistrzów) w sezonie 1974/1975; 1/4 finału Pucharu UEFA (obecnie Liga Europy) w sezonie 1973/1974. Stal Mielec: 1/4 finału Pucharu UEFA (obecnie Liga Europy) w sezonie 1975/1976. Śląsk Wrocław: 1/4 finału Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1976/1977.
W całej historii dotychczasowej rywalizacji we wszystkich rozgrywkach klubowych europejskich polski klub zagrał tylko raz w finale. Dla porównania: Hiszpania 55, Włochy 52, Anglia 51, RFN I Niemcy 39, Portugalia 18, Holandia 17, Francja 15, Belgia 11, Szkocja 9, Austria 4, ZSRR 4, Jugosławia 3, Niemcy Wschodnie 3, Szwecja 3, Węgry 3, Rumunia 2, Rosja 2, Ukraina 2, Grecja 1, Turcja 1. Czechosłowacja 1. 

Lepiej jest z sukcesami w piłce nożnej reprezentacyjnej w XX wieku po II wojnie ideologicznej. Dwa trzecie miejsca (1974 r. i 1982 r.) na Mistrzostwach Świata, mistrzostwo olimpijski w 1972 r. i dwa wicemistrzostwa olimpijskie (1976 r. i 1992 r.) oraz jeszcze dwa awanse na mundial 1978 r. i 1986 r. Reprezentacja U - 20 w 1983 r. na Mistrzostwach Świata w Meksyku zajęła 3 miejsce, a w 1979 r. w Japonii - 4 miejsce. Lepsze osiągnięcia uzyskiwała reprezentacja U - 18: dwa wicemistrzostwa Europy (1980 r. i 1981 r.) oraz trzy brązowe medale (1972 r., 1978 r., 1984 r.). 

Nie lepiej jest w XXI wieku. Zwiększono liczbę uczestników Mistrzostw Świata i Europy, a mimo to nasze dokonania na mundialach kończą się zazwyczaj na fazie grupowej a klubowe na rundach kwalifikacyjnych. Pewnie gdyby wideoweryfikacja (VAR) była już od lat 90-tych, sukcesów byłoby więcej.
Nic nie jest w stanie wyjaśnić, czym kierowano się próbując budować potęgę piłkarską np. w Mielcu, Rzeszowie. A nie w dużych ośrodkach miejskich, z historią i tradycją oraz jak to się ma do takich miast jak Barcelona, Madryt, Turyn, Mediolan, Monachium, Hamburg. W pierwszych dwóch dekadach XXI wieku też były dziwne pomysły na zbudowanie potęgi w Niecieczy, Wronkach, Grodzisku Wielkopolskim. Może dla właścicieli miały uzasadnienie w aspekcie gospodarczym, społecznym i politycznym, ale moje szare komórki tego nie dostrzegają w skali większej niż mikro. 

W PRL-u w związku z tym, że piłkarze grali praktycznie wyłącznie w lidze polskiej (przeważnie do 30 lub 28 lat), selekcjonerom reprezentacji było o wiele łatwiej, niż po upadku PRL-u, a szczególnie w okresie kiedy w życie weszło tzw. prawo Bosmana. Wówczas można było przeprowadzać długie zgrupowania, pracować nad taktyką, stałymi fragmentami, doskonalić organizację gry. Dobrać najlepszych z najlepszych, aby czerpać profity z dyplomacji futbolowej, z ich dobrze wykonanej pracy może czerpać państwo na zewnątrz w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym. Tym oknem były Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy, Igrzyska Olimpijskie czy europejskie rozgrywki klubowe.   

W każdym klubie czy reprezentacji po zakończeniu sezonu (eliminacji w przypadku reprezentacji) wskazany jest dopływ świeżej krwi, czyli 3 - 5 piłkarzy, którzy zastąpią najsłabsze ogniwa, przeważnie najbardziej wyeksploatowanych, nie dających już odpowiednio wysokiej jakości drużynie, która da sukces drużynie. 

Zanim w życie weszło tzw. Prawa Bosmana, czyli orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE z 15 grudnia 1995 r. Było to już po Traktacie o Unii Europejskiej, zwanym Traktatem z Maastricht, który wszedł w życie 1 listopada 1993 r., czyli rozpoczęciu momentu gdzie rozpoczyna się proces przebudowy Wspólnot Europejskich w kierunku Unii Europejskiej, więc państwa europejskiego pod przywództwem protestanckim i w oparciu o ten wzorce. Pierwszy filar stanowiły Wspólnoty Europejskie, w ramach których państwa członkowskie przekazały instytucjom wspólnotowym swoje kompetencje w dziedzinach uregulowanych postanowieniami traktatu. Drugi filar - unia polityczna - wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa, o której mowa w tytule V Traktatu o Unii Europejskiej. Trzeci filar objął współpracę w dziedzinie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych (unia policyjna i sądownicza). W tle mamy tzw. transformację systemową i aspiracje do NATO i Unii Europejskiej oraz realizację Konsensusu Waszyngtońskiego w Międzymorzu. Tym początkiem faktycznym był „Traktat dwa plus cztery”, podpisanym w Moskwie 12 września 1990 r., alianci i upadający Marks z Engelsem, potwierdzili swoją zgodę na powrót Kanta wypełnionego Lutrem do budowy kontynentalnego imperium. I tak po Zjednoczeniu Niemiec, Kant wypełniony Lutrem obejmie już nie tylko przywództwo gospodarcze, ale także polityczne i społeczne (do tego momentu Niemcy płaciły, a Republic była na firmamencie). 

Prawo Bosmana oznacza możliwość odejścia z klubu za darmo po zakończeniu kontraktu i swobodę decydowania o przynależności klubowej (prawem zawodnika do wolnego transferu - może rozpocząć negocjacje i podpisać kontrakt z nowym klubem, gdy jego umowa z obecnym klubem wygasła lub wygaśnie w ciągu najbliższych 6 miesięcy) - w związku z artykułem 48 Traktatu Rzymskiego, według którego: „Zapewnia się swobodny przepływ pracowników wewnątrz Wspólnoty”. Zbiegiem okoliczności, wraz z orzeczeniem zniesione zostały też limity (mimo, że Bosman, czyli strona o to nie wnosiła), zgodnie z którymi w meczach kluby piłkarskie mogą wystawić do gry na boisku ograniczoną liczbę piłkarzy zawodowych nie będących obywatelami Unii Europejskiej. Spowodowało to znaczące zmiany w tym segmencie na rynku. Praktycznie radykalnie zamyka szanse na osiągniecie sukcesu na rynkach globalnych. Wyssanie przez ligi imperialne (także z lig z jakimiś tradycjami futbolowymi, Belgii, Holandii, Szwecji, Danii, Austrii, Chorwacji i Serbii) profitów finansowych i kapitału ludzkiego z rynku już nie tylko Euro-Azjatyckiego, także z Afryki (dało szanse narodom dawnych kolonii do osobistej samorealizacji i osiągnięcia dużego sukcesu - finansowego, wizerunkowego), przy możliwie najmniejszym nakładzie finansowym klubów (korporacji).
Warto przypomnieć, że taki Real Madryt w 2003 r. miał obrót w wysokości 193 milionów Euro, pięć lat później już ponad 351 milionów Euro, a po dekadzie 514 milionów Euro. W sezon 2018/19 osiągnął przychody w wysokości 757 milionów Euro. FC Barcelona w 2003 r. miała obroty na poziomie 123 miliony Euro. Pięć lat później było to ponad 290 milionów Euro, a po dekadzie osiągnęło 483 miliony Euro. W sezonie 2018/19 obroty wyniosły 837 milionów Euro.

Jak trzeba sojusznika politycznego wesprzeć (lub jest to protektorat, którego rynek futbolowy trzeba zasilać finansowo, aby móc ponownie czerpać), podkreślić jego rangę, to się przepłaca za piłkarzy wspomagając w ten sposób organizację lokalną. Taki piłkarz czeski, o podobnych umiejętnościach i potencjale do rozwoju, zostanie sprzedany drożej do Anglii, niż piłkarz z Polski. Sukcesy takich klubów (państw), jak: Steaua Bukareszt, Crvena Zvezda Belgrad - zdobyli Puchar Europy, odpowiednio w 1986 r., 1991 r. czy Dynama Kijów - dwukrotnie zdobyli Puchar Zdobywców Pucharów (1975 r. i 1986 r.) - stają się współcześnie nieosiągalne. Czyli ograniczono narzędzia do stworzenia solidnej dyplomacji futbolowej, narzędzia do obrony przed nadmierną eksploatacją i dewastacją. Nie przypadkowo dyplomacja samodzierżawia wypełnionego prawosławiem intensywnie pracuje nad utrzymaniem się wśród czołowych lig europejskim, oferując wysokie kontrakty i kwoty za transfery. Pewnie, gdyby nie warunki klimatyczne, byliby w pierwszej piątce topowych lig. 

Osiągnięcia z rozgrywek międzynarodowych Górnika Zabrze, Legi Warszawa, Widzewa Łódź - to dziś dla polskich klubów odległy kosmos. Ale jak pojawi się na naszym rynku kapitał, czyli jak Pax Americana wpompuje w Trójmorze, ze 2 biliony USD, rok w rok, w tym w republikanizm wypełniony personalizmem z bilion dolarów, to i ten rynek się zmieni. Osobiście nie widzę problemu aby Pogoń Lwów czy Niemen Grodno czy Śmigły Wilno, Korpus Odessa a nawet Hertha Berlin w przyszłości złożyły akces do Ekstraklasy, jak to się dzieje współcześnie w siatkówce. 
W zamian za siedzenie cicho, zaoferowano możliwość kroplówki (branie udziału w tym show) - taką zaliczkę, aby rynki lokalne dalej tanio produkowały, wypłacane przez UEFA za udział w fazach grupowych Ligi Mistrzów i Ligi Europy czy za wygrane mecze i remisy w fazie kwalifikacyjnej.

Równorzędna rywalizacja np. Górnika Zabrze, Widzewa Łódź, Legii Warszawa (mimo wszystko, dzięki też własnym zaniedbaniom) z takimi markami, jak: Real, Roma, Juventus, FC Liverpool, FC Barcelona - przechodzi na lata do przeszłości. Dotyczy to też krajów z południa i północy Europy. Wystarczy popatrzeć na Panathinaikos Ateny, Brendby Kopenhaga, IFK Goteborg, Rengers Glasgow, Anderlecht Bruksela, Austrię Wiedeń, Rapid Wiedeń, PSV Eindhoven, Feyenoord Rotterdam, FC Porto, Benfica Lizbona czy nawet Ajax Amsterdam. Widzimy, jak również im niezwykle ciężko jest podjąć rywalizację. Jednak nie przeszkadza to faszerować (może tym razem się uda, a ten źle się ustawił i w ostatniej minucie straciliśmy decydującego gola) na tych ziemiach bytów złudzeniami (prowadzić propagandę do wewnątrz). 

Każda impreza globalna, to okazja dla klubów i państw (także obozu komunistycznego) do zrobienia dobrych interesów: kupna i sprzedaży najlepszych zawodników. Do ułożenia na nowo dobrych, a co najmniej poprawnych stosunków. Towarzysze w PRL-u nie korzystali z tego dobrodziejstwa dyplomacji futbolowej. Piłkarze w stosunku do uwielbiających Ich kibiców w PRL-u ale i w III RP żyli na wyższej stopie życiowej, ale nie na takiej, na jakiej mogliby żyć grając w czołowych ligach i klubach europejskich. Nasza liga wówczas zaliczała się od lat 70-tych do co najmniej solidnych do niezłej do 1996 r., kiedy to najpierw Legia dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a Widzew grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W naszym wydaniu po tym okresie następuje gwałtowny spadek poziomu ligi.

Piłkarze po II wojnie światowej na rynku europejskim i globalnym zawsze byli w cenie. Czołowe kluby europejskie nie szczędziły w żadnym okresie środków finansowych (patrz siła nabywcza pieniądza w każdym okresie oraz do średniej płacy) na pozyskiwanie kandydatów na gwiazdy europejskiej i światowej piłki nożnej.

Nasi towarzysze mogli w przypadku dyplomacji futbolowej, po raz pierwszy spróbować spić śmietankę (zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz) już w 1948 r., kiedy to władze marksistowskie w Polsce podjęły decyzję, że piłkarze nie lecą na Igrzyska Olimpijskie do Londynu. Warto podkreślić, że niespełna w rok od pierwszego meczu oficjalnego reprezentacji, 18 kwietnia 1948 r. w Warszawie, reprezentacja ograła Czechosłowację (wówczas czołową reprezentację w Europie), w składzie z najlepszym strzelcem XX wieku Josefem Bicanem (Juventus Turyn proponował ponoć po II wojnie 6 milionów koron, czyli ok. 120 tysięcy USD; 1 USD = 50 koron) - aż 3:1. Na Igrzyskach w Londynie mieliśmy się zmierzyć z reprezentacją USA.

Silvio Pioli w 1945 roku w Juventusie Turyn otrzymuje roczne wynagrodzenie w kwocie 2 milionów lirów. Ludwig Janda w 1949 roku przeszedł z TSV Monachium do Fiorentiny za 30 tysięcy DM, gdzie otrzymał 80 tysięcy lirów miesięcznie. Pomocnik Horst Buhtz przeszedł w 1952 r. z VfL Muhlburg do AC Torino i zarabiał tam 150 tysięcy DM.  

Z punktu społecznego, w tym sportowego to też był kolejny dramat dla pokolenia, które po okresie wojny miało ostatnią szansę na zawodach globalnych osiągnięcie czegoś wielkiego w piłce nożnej, życiowego sukcesu. Z punktu politycznego nie można było sobie wyobrazić miejsca i przeciwnika bardziej interesującego. Londyn i mecz z USA, której katem mógł się okazać 21-letni Gerard Cieślik (tylko władzom komunistycznym ówczesny wirtuoz klasy światowej zawdzięcza, że nie grał w najlepszych klubach świata, jak jego rówieśnik - słynny Węgier Ferenc Puskas). Byli w tym pokoleniu jeszcze inni: Tadeusz Parpan, Mieczysław Gracz (obaj w 1946 r. nie dostali zgody Polskiej Partii Robotniczej na zagranie w meczu: Wielka Brytania - Reszta Europy), Walter Brom, Henryk Alszer, Stanisław Baran, Tadeusz Hogendorf, Józef Kohut, Stanisław Flanek, Antoni Janik, Antoni Barwiński, Edward Cebula (na liście życzeń Lazio, był podobnie jak Ernest Wilimowski w zainteresowaniu Seppa Herbergera) czy weteran lewoskrzydłowy Gerard Wodarz. Gra w reprezentacji Polski po II wojnie światowej największej gwiazdy polskiej piłki nożnej II RP, wówczas 32-letniego Ernesta Wilimowskiego z powodów politycznych (mimo doskonałej formy) była czystą abstrakcją. Nie wzięła reprezentacja też udziału do eliminacji Mistrzostw Świata w Brazylii 1950 r.

Tych doświadczeń z samego turnieju, przygotowań, ogrania, konfrontacji z różnymi stylami, realizacją taktyki, planowania, organizacji, mimo posiadania w reprezentacji graczy światowego i europejskiego formatu zabrakło podczas Igrzysk Olimpijskich w Helsinkach. Brakowało tego doświadczenia z turniejów oraz konfrontacji reprezentacjami świata zachodniego w kolejnych dekadach, aż do połowy lat sześćdziesiątych. Zespół zagrał poniżej możliwości. Balastem były zawirowania na ławce selekcjonerskiej. W meczu z Danią ponoć mieliśmy aż dwadzieścia sytuacji tzw. stuprocentowych, a mimo to przegraliśmy 2:0. Może dlatego, że zagraliśmy bez kontuzjowanego Kazimierz Trampisz. Filarami tej drużyny byli: Edward Szymkowiak, Gerard Cieślik, Władysław Gędłek, Jerzy Krasówka. Na Igrzyska zabrakło miejsca w kadrze nawet dla Teodora Anioła, Edwarda Jankowskiego, Romana Korynta. Polska drużyna wycofana została też z eliminacji do Mistrzostw Świata - Szwajcaria 1954 r. Władze komunistyczne uznały, że w meczu z Węgrami, czyli z ówcześnie najlepszą jedenastką świata polscy piłkarze nie mają najmniejszych szans.

W 1951 r. po ucieczce i podpisaniu kontraktu z FC Barcelona ofensywny pomocnik, wówczas 24-letni Ladislao Kubala Stecz (przeszedł na katolicyzm, jego ojciec był w połowie Polakiem i Słowakiem) został w tym momencie najlepiej opłacanym piłkarzem w La Liga. Wiosną w barwach Dumy Katalonii otrzymywał miesięcznie 1200 peset (ok. 11 funtów - podczas kryzysu w 1931 r. funta zdewaluowano o prawie 25%; w 1940 r. funta związano z 1 USD w stosunku 1 GBP do 4,03 USD; 19 września 1949 r. rząd brytyjski zdewaluował 1 GBP do 2,80 USD; 18 listopada 1967 r. ustalono 1 GBP do 2,40 USD. ) "rekompensaty" plus 3800 peset na tzw. wydatki na życie, bezpłatne mieszkanie, premie oraz zatrudnienie w klubie szwagra. Być może były też inne, jednorazowe gratyfikacje. FC Barcelona zapłaciła również 300 tysięcy peset węgierskiemu Vasasu oraz 12 milionów lirów (w 1950 r. lir włoski był warty 1,36 mg złota, a za 1 USD płacono 655 lirów, natomiast w marcu 1979 r. gdy Włochy stały się członkiem Europejskiego Systemu Walutowego 1 USD = 1400 lirów) klubowi Pro Patria. Grał w nich przed i po ucieczce z Węgier Kubala. Warto się tu zatrzymać na chwilę. 
W 1952 roku Hasse Jepsson przeniósł się z Atalanty do Napoli za 105 milionów lirów. W 1953 r. Alfredo Di Stefano przechodzi po wielu zawirowaniach z Millonarios FC do Realu Madryt. Królewscy zapłacili FC Barcelona 6,5 miliona peset (wcześniej FC Barcelona zapłaciła około 2 miliony peset Rivier Plate, który rościł sobie 50% praw do zawodnika; łącznie kosztowało to ich około 4,4 miliona peset), czyli ok. 130 tysięcy USD. Ferenc Puskas, jak w 1958 r. po ucieczce z Węgier przeszedł do Realu Madryt, to jego pierwszy trzyletni kontrakt ponoć gwarantował: 100 tysięcy USD, plus pensja i premie. Urugwajczyk Juan Schiaffino przeszedł w 1954 z Penarol do AC Milan za 72 tysiące funtów. 

Sprowadzenie w 1955 r. Julinho z Portuguese kosztowało Florentinę 60 milionów lirów włoskich (ponad 90 tysięcy USD). W tym okresie najbardziej luksusowy Mercedes-Benz Cabriolet 170 S kosztował 15 800 DM (wyprodukowano 850 egzemplarzy; 1 USD = 4,20 DM). Mercedesa 300, którego używał jako auta służbowego ówczesny kanclerz Niemiec Konrad Adenauer, w 1955 r. kosztował 23 500 DM.  Wstępując do systemu z Bretton Woods w 1959 r. Hiszpania ustabilizowała walutę w relacji 60 ESP (peset) = 1 USD. W roku 1967 skorygowano na 70 ESP za 1 USD. Wówczas za 1 peset można było kupić 0,15 grama srebra. 

Raymond Kopa Kopaszewski, jako 17-latek w 1949 r. podpisał kontrakt półzawodowy z Angers SCO (II Liga). Przy podpisie dostał 100 tysięcy starych franków plus 21 tysięcy miesięcznie oraz premie. Przy podpisie kontraktu z Reims w 1951 r. otrzymał 500 tysięcy franków. Zarobki ponoć na poziomie 25 - 30 tysięcy USD rocznie. Przechodzą z Reims do Realu Madryt w 1956 r. jego zarobki wzrosły aż dziesięciokrotnie. Klub też dopłacał do jego mieszkania. Real zapłacił Reims 52 miliony franków (w nowych frankach, po reformie monetarnej z 1960 r., równowartość 520 tysięcy franków). Pod koniec trzyletniego kontraktu, Real zaproponowało Kopie podpisanie pięcioletniego kontraktu na 100 milionów peset, 20 milionów peset rocznie (czyli ponad 330 tysięcy USD). "Kopa" jednak odmówił przedłużenia kontraktu i zgodnie z umową, jako wolny zawodnik wrócił do Reims i Francji, gdzie prowadził swoje biznesy. 
W roku 1945 frank francuski był wymienny na USD w stosunku: 1 USD = 119,1 franków francuskich. Cztery lata później 1 USD = 350 franków francuskich, a w roku 1958 było to już 493,7 franków za 1 USD. Po dewaluacji i wprowadzeniu nowego franka w 1960 r. 1 USD = 4,93 franków (zbliżony do poziomu z 1914 r.), a w stosunku do 1 DM = 1,17 franków. Nowy parytet złota (180 mg) był o 44% niższy niż za czasów Napoleona. Średnia pensja pracowników wynosiła 610 franków. Na początku II wojny światowej na mocy umowy z Wielką Brytanią, Francja zamroziła swoją walutę w stosunku: 179,5 franka za 1 funta szterlinga, czyli 43,8 franka za 1 USD. 

Z Igrzysk Olimpijskich 1956 r. w Melbourne władze komunistyczne zrezygnowały z tego startu, mimo, że na imprezę sportową pojechał ZSRR (późniejszy mistrz olimpijski). A mieliśmy już wtedy w drużynie oprócz największej gwiazdy klasy światowej - Gerarda Cieślika, także: Romana Korynta, Lucjana Brychczego, Horsta Mahsela, Henryka Kempny, Edmund Kowal, Jan Liberda, Edwarda Zientarę czy wschodzącą gwiazdę Ernesta Pohla - za którego Real Madryt i AS Roma wykładały ponoć na ówczesne czasy wielkie pieniądze.

Enrique Sivori przeszedł w 1957 z River Plate do Juventusu za 93 tysiące funtów (190 milionów lirów). John Charles także 1957 z Leeds United do Juventusu za 65 tysięcy funtów. BMW 501 z 1951 r. kosztowało 15 tysięcy DM. W 1956 r. BMW 507 kosztował 26 500 DM. Corvette C1 z 1959 Fuel Injection kosztowała 3 875 USD. Nowy Chevrolet Bel Air w 1957 r. kosztował 2 572 USD.  W 1959 roku Milan kupił połowę „Abatino” Gianni Rivera z Aleksandrii za 5 milionów lirów, resztę dopłacił za rok. 

W eliminacjach do Mistrzostw Świata w 1958 r. w Szwecji byliśmy w grupie z wielki bratem, marksistami z ZSRR. Mieliśmy taką samą liczbę bramek, lecz gorszy bilans bramkowy. Z tego okresu pochodzi słynne zwycięstwo (20.10.1957) z ZSRR, i wspaniałe dwa gole Gerarda Cieślika, które towarzyszom w bratniej partii podniosły mocno ciśnienie. 

W 1958 roku PZPN ogłosił „Kartę praw i obowiązków piłkarza” z kluczowym punktem, zgodnie z którym „wszyscy czynni piłkarze mają obowiązek pracować, tak jak inni obywatele, lub uczęszczać do szkół”. Zakłady pracy musiały więc zatrudniać sportowców, jeżeli chciały być ubrane w Ich indywidualne i drużynowe sukcesy i osiągnięcia. Rozpoczyna się robienie karier partyjnych na plecach sportowców. 

Horst Szymanik w 1959 grając w Wuppertaler SV i przebywając na wakacjach na Majorce otrzymał 30 tysięcy DM (75 - krotność dozwolonej pensji w tym czasie) i przeszedł do Karlsruher SC. Po dwóch latach dostaje jednorazowo od Catanii 200 tysięcy DM i staje się piłkarzem tego klubu. Otrzymuje pensję miesięczną 2 tysiące DM, plus mieszkanie i samochód. To jednak nic, w porównaniu do tego co Włosi zaoferowali Fritzowi Walterowi - ponoć jednorazowo 700 tysięcy DM. 

Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w Rzymie w 1960 r. przebrnęła drużyna bez najmniejszych problemów. W tym okresie też grali zawodnicy co najmniej europejskiego formatu: Stefan Florenski, Ryszard Grzegroczyk, Edmund Zientara, Henryk Grzybowski, Ernest Pohl, Roman Lentner, Lucjan Brychczy czy kolejny wielki talent, 21-letni Eugeniusz Faber (późniejsza, w latach siedemdziesiątych gwiazda Lens). Przed igrzyskami przydarzyło się kilka kontuzji.
Niestety drużyna nie wyszła z grupy. Mimo ogromnej przewagi w decydującym meczu z Danią, zeszli z boiska pokonani. Obijając niemiłosiernie słupki i poprzeczkę. Sam Lucjan Brychczy, po którego w 1959 r. przyjechali działacze królewskiego Realu Madryt, zmarnował z pięć idealnych sytuacji. Duńczycy wygrali grupę i dotarli do finału, gdzie lepsza okazała się Jugosławia. 

Porażką zakończył się dwumecz z Jugosławią do Mistrzostw Świata 1962 roku w Chile. W międzyczasie Ernest Pohl, Lucjan Brychczy i spółka nie sprostali w pierwszych eliminacjach do Mistrzostw Europy - France 1960 - drużynie Hiszpanii w składzie z Di Stefano. We wrześniu 1960 drużyna zremisowała z Francją. Remis Francji dał Maryan Wisnieski. Grali w ekipie trójkolorowych: Bruno Rodzik z Reims i Ryszard Tylinski z Saint-Etienne. Rok później drużyna Polska wygrała w Paryżu aż 3:1. Co prawda nie doszło do konfrontacji Ernesta Pohla i Lucjana Brychczyka z Raymondem Kopa - Kopaszewskim, ale z Theo Szkudlapskim (AS Monaco) i Casimirem Koza (Strasburg). Po mistrzostwach AS Roma za Karla Hainza Schnellinger zapłaciła FC Koln 600 tysięcy DM.  Średnia płaca piłkarza w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii w 1961 r. wynosiła 20 funtów tygodniowo.  

Zespół polski mógł mimo przegranych wyraźnie eliminacji z Włochami pojechać na Igrzyska Olimpijskie - Tokio 1964. Powodem takiej sytuacji było wycofanie reprezentacji Włoch przez włoski Komitet Olimpijski (w zespole grało już kilku zawodników, którzy podpisali kontrakty zawodowe z klubami). Zwrócono się do władz w Polsce z propozycją udziału w turnieju, ale władze komunistyczne odmówiły. Oznaczało to praktycznie rezygnację z "mistrzostw bloku komunistycznego". Mistrzami olimpijskimi zostali Węgrzy wygrywając z Czechosłowacją.

Luis Suarez w 1961 r. przechodzi z FC Barcelona do Interu Mediolan za 142 tysiące funtów. Porsche 356 z 1963 po premierze kosztowało niecałe 4 tysiące USD. W Anglii w 1961 r. związek zawodników przeforsował zniesienie limitów płacowych. 

Niepowodzeniem zakończyły się też eliminacje do Mistrzostw Europy - Espania 1964, przegrane z Irlandią Płn. To już w tym okresie, pierwszej połowy lat sześćdziesiątych pojawiają się takie nazwiska, jak: Stanisław Oślizło, Włodzimierz Lubański, Jacek Gmoch, Hubert Kostka, Konrad Kornek, Zygfryd Szołtysik, Andrzej Jarosik, Marian Szeja, Jan Banaś, Janusz Żmijewski, Zygmunt Anczok, Jerzy Wilim, Józef Gałeczka. Klapą całkowitą zakończyły się eliminacje do Mistrzostw Świata w 1966 roku w Anglii. Porażką ze ZSRR kończą się eliminacje do Igrzysk Olimpijskich w Meksyku w 1968 r. Eliminacje do Mistrzostw Europy we Włoszech 1968 r. kończy drużyna przegraną na własne życzenie. Nie można awansować na turniej, jak się remisuje z Luksemburgiem, jednocześnie nie urywając choć punkciku Francji. 

W tym okresie też, w 1963 Angelo Sormani przeszedł z Mantova do AS Roma za 250 tysięcy funtów. Natomiast w 1968 Pietro Anastasi z Varese do Juventusu Turyn za 500 tysięcy funtów. Cena nowego auta Ford Mustang Fastback w 1967 r. wynosiła 30 89 USD. Ferrari 330 GT 2+2 z 1965 r. kosztowało 6,5 tysiąca funtów. Jurgen Schutz przeszedł w 1963 r. Borussii Dortmund do AS Roma za 600 tysięcy DM i miał ponoć kontrakt 450 tysięcy DM rocznie. Bramkarz Wolfgang Fahrian w Hertha Berlin w 1964 r. otrzymał roczną pensję na poziomie 120 tysięcy DM.

Niespełnione, bez sukcesów europejskich, światowych oraz bez możliwość posmakowania gry w wielkich klubach europejskich odchodzi kolejne pokolenie wspaniałych piłkarzy jak: Ernest Pohl, Lucjan Brychczy, Jan Liberda, Edward Szymkowiak, Erwin Wilczek, Roman Lentner czy Stanisław Oślizło. Natomiast wkracza kolejna generacja bardzo dobrego kapitału na "dyplomatów", którym władza komunistyczna też postanowiła zablokować: Robert Gadocha, Kazimierz Deyna, Joachim Marx, Jan Domarski, Adam Musiał, Jan Wraży, Henryk Latocha. 

Manfred Burgsmuller w 1969 r. w Rot-Weiss Essen (beniaminek Bundesligi w sezonie 1969/70) zarabiał 400 DM miesięcznie i używanego VW Beetle. Grając już od 1976 r. w Borussii Dortmund i późniejszych klubach miał roczną pensję ok. 200 - 300 tysięcy DM. Do sezonu 1970/71 obowiązywał limit maksymalny zarobków. Miesięczne wynagrodzenie podstawowe wynosiło od 250 do 500 DM oraz premie w wysokości 1200 DM miesięcznie stanowiły górny limit. Jednak DFB dopuszczała możliwość wyższych pensji, nawet 2,5 tysiąca miesięcznie, ale musiały być zatwierdzone właśnie przez DFB. Na początku lat pięćdziesiątych pensja miesięczna wynosiła 160 DM, później 320 DM a w 1958 r. - 400 DM. Kluby zazwyczaj sporządzały dwa kontrakty: jeden dla DFB a drugi rzeczywisty. Dozwolone też były jednorazowe płatności podczas podpisywania kontraktu lub przedłużaniu. Było to 20 tysięcy DM, później do 50 tysięcy DM. W 1969 r. Inter Mediolan kupił z Cagliari Roberto „Bobo” Boninsegna za 700 milionów lirów plus trzech zawodników: Domenghini, Gori i Poli.   

Eliminacje do Mistrzostw Świata Mexico 1970, dobre w wykonaniu tej utalentowanej młodzieży, zakończone w końcowym momencie porażką. Zdecydowała praktycznie porażka w Rotterdamie z Holandią 1:0, gdzie bramkę straciliśmy w 89 minucie. Awansowała Bułgaria, ale Włodzimierz Lubański, Kazimierz Deyna, Andrzej Jarosik, Hubert Kostka, Zygfryd Szołtysik - potwierdziły swoją klasę światową. Od 1 grudnia 1970 selekcjonerem reprezentacji Polski został Kazimierz Górski, który poprowadził ówczesne pokolenie do sukcesów reprezentacyjnych. Tylko można żałować, że śp. Pan Kazimierz nie poprowadził drużyny w Argentynie.

Eliminację do Mistrzostw Europy w Belgii 1972 zakończyły się dwiema poważnym wpadkami: porażką z Turcją i remisem z Albanią. Awans do Igrzysk Olimpijskich w Monachium został przypieczętowany pewnym zwycięstwem i bramkami Jana Banasia, który w związku z nałożonym na niego przez władze komunistyczne zakazem wyjazdu do RFN na Igrzyska i Mistrzostwa Świata 1974 nie pojechał. 

Turniej olimpijski pokazał światu kolejnych zawodników europejskiego i światowego formatu: Lesław Ćmikiewicz, Zbigniew Gut, Jerzy Gorgoń, Kazimierz Kmiecik, Jerzy Kraska, Grzegorz Lato, Zygmunt Maszczyk, Antoni Szymanowski. Z Igrzysk Olimpijskich zespół wracał z upragnionym złotem.
Robert Gadocha otwierał listę życzeń Bayernu Monachium i Realu Madryt. To on pozbawił miana najlepszego lewoskrzydłowego świata Dragan Dżajicia. Warto przypomnieć, że wówczas obroty roczne Bayernu wynosiły ok. 12 - 15 milionów DM, współcześnie przekraczają 800 milionów Euro.

W 1972 roku Juventus Turyn kupił z Napoli Dino Zoffa z Neapolu za 330 milionów lirów. Florentina zakupiła Giancarlo Antognoni za 435 milionów lirów. 
Johan Cruyff w sierpniu 1974 roku przeszedł z Ajaxu Amsterdam do FC Barcelona za 2 miliony USD i wynegocjował wynagrodzenie za grę w Barcelonie 1 mln USD (500 tys. w ciągu piętnastu dni od podpisania umowy, a kolejne 500 tys. w miesięcznych ratach przez okres obowiązywania kontraktu). Był to wówczas najwyższy transfer na świecie. Peruwiańczyk Teofilo Cubillas przeszedł z 1973 roku do FC Basel za 97 tysięcy funtów, a 1974 do FC Porto za 200 tysięcy funtów. Giuseppe Savoldi z którym, jak równy z równym w 1974 rywalizował młodziutki Stanisław Terlecki w meczu Gwardia Warszawa - FC Bologna przeszedł w 1975 do Napoli za ok. 1,2 mln funtów. W 1971 roku Kevin Keegan (wówczas 20 lat) został kupiony za 35 tysięcy funtów przez Liverpool FC, w 1977 r. przechodzi za 500 tysięcy funtów do Hanburger SV. W między czasie zdobył Mistrzostwo Anglii i dwa razy Puchar UEFA oraz w ponad 300 meczach strzelić 100 bramek. W 1974 roku Juventus Turyn kupił za 950 milionów lirów Marco Tardelli od Como. Gaetano Scirea z Atalanty za 700 milionów lirów plus Mastropasqua, Marchetti i Musiello. Zaledwie 17-letni Franco Baresi kosztował Milan w 1977 roku zaledwie 200 tysięcy lirów ekwiwalentu. Antonio Cabrini przechodząc w 1977 roku z Cremonese do Juventusu Turyn kosztował 700 milionów lirów. W 1979 roku Paolo Rossi kosztował Vicenzę 2,6 miliarda lirów. 

W 1974 r. Mercedes S klasa w wersji 450 SE kosztował 33 970 DM. Ferrari Dino 246 GT - 40 860 DM. Jaguar XJ V12 - 48 000 DM. Rolls-Royce Silver Shadow - 129 000 DM. Ferrari 365 GTB/4 Daytona - 78 435 DM. Maserati Merak 50 000 DM. Indy, Khamsin i Bora po 80 000 DM. Lamborghini Urraco 50000 DM, Jarama 65000 DM, a Espada 70000 DM.

Z roku na rok, trener Kazimierz Górski dysponował coraz większą ilością piłkarzy europejskiego i światowego formatu. Gole Włodzimierza Lubańskiego, Roberta Gadochy, Grzegorza Laty i Jana Domarskiego dają awans reprezentacji Polski do Mistrzostw Świata w 1974 r. w RFN. Na mistrzostwach blasku światowego nabrały kolejne gwiazdy: Andrzej Szarmach, Henryk Kasperczak, Władysław Żmuda, Jan Tomaszewski.
Kontuzja eliminuje Andrzej Szarmacha z "politycznego" meczu półfinałowego na wodzie z RFN - mecz musiał się odbyć, innej możliwości nie było. Z mistrzostw zawodnicy wracają z trzecim miejscem.

To, że Polacy musieli oglądać Mistrzostw Europy w Jugosławii w 1976 wyłącznie w telewizji, zawdzięczają wyłącznie sobie. Ostatecznie przesądził o tym bezbramkowy remis w Warszawie z Włochami w ostatnim meczu. Z Igrzysk Olimpijskich w Montrealu w 1976 drużyna Kazimierza Górskiego przywozi srebrny medal, który uznany został za porażkę. W finale lepsi okazali się zawodnicy NRD. Andrzej Szarmach zostaje królem strzelców turnieju. Przedwcześnie z reprezentacją żegna się Kazimierz Górski.

Eliminacje do Mistrzostw Świata w Argentynie 1978, reprezentacja Polski przeszła jak burza. Pojawili się nowi piłkarze: Stanisław Terlecki, Zbigniew Boniek, Adam Nawałka, Wojciech Rudy, Andrzej Iwan, Marek Dziuba, Janusz Kupcewicz. Z mundialu reprezentacja Polski wraca bez medalu. Kolejne bez strategii zawieruchy (przetasowania w partii) na ławce selekcjonerskiej powodują, że drużynie przed eliminacjami do Mistrzostw Europy w 1980 we Włoszech zaczynają być zbędni tacy piłkarze, jak: Andrzej Szarmach, Jerzy Gorgoń, Władysław Żmuda. To tak, jakby dziś pozbyto się z dnia na dzień Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika. Pojawiają się nowi: Stefan Majewski, Paweł Janas, Leszek Lipka. W kadrze pierwsze skrzypce gra Zbigniew Boniek. Eliminacje przegrane meczami z NRD. Awans wywalczyła Holandia, od której w "dwumeczu" polscy piłkarze byli lepsi. Alessandro Altobelli w 1977 roku za 80 milionów lirów przenosi się z Brescii do Interu Mediolan. Na rynek Japończycy w tym okresie wypuszczają Hondę Accord 1 generacji, w niezwykle atrakcyjnej cenie - ok. 6 349 USD. 

W 1979 r z West Bromwich Albion do Realu Madryt przenosi się czarnoskóry piłkarz angielski Laurie Cunningham. Kosztował ok. 1 miliona funtów (195 milionami peset). Cunningham otrzymał wynagrodzenie miesięczne 1 092 960  peset (48 najniższych pensji - wówczas wynosiła 22 770 peset miesięcznie), ok. 13 milionów peset za sezon. Kazimierz Deyna mógł mieć podstawową pensję na poziomie 17 tysięcy funtów rocznie. Trevor Francis za 1 milion funtów został kupiony z Birmingham do Nottingham Forest.  W latach 1980/81 tylko czterech piłkarzy w lidze miało podstawową płacę na poziomie 50 tysięcy funtów rocznie. Wówczas średnia płaca podstawowa tygodniowa wynosiła 440/550 funtów tygodniowo. Dla porównania, jak wzrosły płace w tym sektorze gospodarczym. Cristiano Ronaldo miał w Realu kontrakt 15 milionów Euro. Stosując wówczas najniższa płaca miesięczna wynosiła 645,30 Euro, czyli otrzymywał tyle miesięcznie, co 1937 pracowników. 

Kompromitacją zakończyły się eliminacje do Igrzysk Olimpijskich w Moskwie 1980, pomimo że mieliśmy zdolną młodzież: Henryk Miłoszewicz, Marek Chojnacki, Roman Wójcicki.
Nowe gwiazdy dają pewny awans reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata Espania 1982. Do kadry wraca Andrzej Szarmach (wówczas 32-letni, czyli tyle ile obecnie ma Robert Lewanadowski - rozgrywa znacznie więcej meczy w sezonie obecnie, niż zawodnicy w tamtym okresie). Natomiast zabrakło miejsca na mundial dla najlepszego piłkarza lat 80 w polskiej piłce - Mirosława Okońskiego oraz Stanisława Terleckiego. 

Paolo Rossi przechodząc w 1981 roku z Vicenzy do Juventusu Turyn zażądał 200 milionów lirów miesięcznie. Marco Tardelli i Claudio Gentile zażądali 150 milionów lirów miesięcznie. Juventus proponował 130 milionów lirów (90 netto, według opodatkowania czasu) dla Rossiego i 115 zarówno dla Tardelliego i Gentile. Michel Platini otrzymał miesięcznie ok. 148 milionów lirów. Średnia płaca miesięczna piłkarzy w Serie A w 1983 roku wynosiła 130 milionów lirów miesięcznie. 

We Włoszech w 1983 roku średnie roczne wynagrodzenie brutto piłkarza Serie A wyniosło 130 milionów lirów, 782 milionów w 1994 i 2,150 miliarda w 2001.

Świat ujrzał wielki talent Dariusza Dziekanowskiego, Andrzeja Pałasza, Jacka Kazimierskiego (chyba największy talent bramkarski jaki urodził się na tych ziemiach). Selekcjonerem zostaje Antoni Piechniczek. Na mundialu najjaśniej świeciła gwiazda Włodzimierza Smolarka, Zbigniewa Bońka Andrzeja Buncola, Janusza Kupcewicza. Pewnym punktem drużyny staje się Józef Młynarczyk (znakomicie grający w polu karnym), Waldemar Matysik. 

Czy selekcjonerowi z tej mieszanki rutyny i młodości udało się wycisnąć wszystko, co się da? Raczej nie. Reprezentacja na turniej ze Stanisławem Terleckim, Mirosławem Okońskim (lewonożny w rozgrywkach w Niemczech i Grecji i europejskich pucharach zagrał w 193 meczach i strzelił 50 bramek), Kazimierzem Budą, Pawłem Królem czy Dariuszem Dziekanowskim dawała selekcjonerami więcej możliwości manewru. Pojechali za to inni: Marek Kusto, Andrzej Iwan, Tadeusz Dolny, Jan Jałocha. Zespół, którego gwiazdą był Zbigniew Boniek wrócił z mundialu ze srebrnym medalem. 

Arrivo dalla Danimarca z Pisa przenosi się AS Roma w 1986 roku za 6 miliardów lirów (kupiony przez Pisa za 270 milionów lirów). Frank Rijkaard przeszedł w 1988 r. ze Sportingu Lizbona do AC Milan za prawie 6 miliardów lirów. Florentina zapłaciła Vicenza 2,7 miliarda lirów w 1986 roku za młodziutkiego Roberto Baggio. 

Sromotną porażką zakończyły się dla trzeciej drużyny świata eliminacje Mistrzostw Europy 1984.  Zdumiewa też, dlaczego nigdy szansy nie otrzymał znakomicie grający w europejskich pucharach w barwach Widzewa - Krzysztof Surlit (stałe fragmenty) czy obiecujący Janusz Turowski (w latach 1986 - 1991 czołowy zawodnik Eintrachtu Frankfurt, w Bundeslidze zagrał w 105 meczach i strzelił 28 bramek). 

Reprezentacja olimpijska prowadzona przez Waldemara Obrębskiego bilansem bramkowym (dwoma bramkami) przegrała rywalizację z drużyną NRD. Decyzją władz komunistycznych NRD wycofało się z Igrzysk w Los Angeles 1984. Wówczas otworzyła się szansa dla polskiej drużyny. Niestety władze komunistyczne, mimo wiedzy jak wygląda sytuacja gospodarcza, społeczna i polityczna w PRL-u, podejmują również decyzję o bojkocie Igrzysk. Tak więc Andrzej Zgutczyński, Marek Leśniak, Kazimierz Buda, Dariusz Wdowczyk, Henryk Miłoszewicz, Krzysztof Baran, Marek Chojnacki, Adam Kęsy, Jacek Kazimierski, Jerzy Wijas, Marek Piotrowicz, Wiesław Wraga musieli zrezygnować z wyjazdu do Los Angeles. Wiesław Wraga i Marek Leśniak choć z drużyną do lat 20 zajęli 3 miejsce na Mistrzostwa Świata w 1983 r. w Meksyku. Mistrzem olimpijskim Los Angeles została Francja, która pokonała Brazylię. Jugosławia pokonała w meczu o brąz Włochy.

W eliminacjach do mundialu w Meksyku 1986 drużyna ma poważne problemy. Jednak wychodzimy z grupy z pierwszego miejsca. Gole Włodzimierza Smolarka, Dariusza Dziekanowskiego dają reprezentacji awans. Pojawia się kolejne grupa zdolnych piłkarzy: Ryszard Tarasiewicz, Jan Urban, Jan Furtok, Dariusz Wdowczyk, Andrzej Rudy, Waldemar Prusik, Dariusz Marciniak, Krzysztof Warzycha, Robert Warzycha, Piotr Nowak czy Marek Koniarek. Największa gwiazda ówczesnej polskiej piłki Zbigniew Boniek zmienia barwy klubowe i przechodzi z Juventusu Turyn do AS Roma (mimo, że Bońkowi skończył się kontrakt i Roma musiała zapłacić Juve 500 tysięcy USD). W reprezentacji w eliminacjach ani minuty na boisku nie grał Mirosław Okoński, który latem 1986 r. przenosi się do Hamburger SV. Selekcjoner w eliminacjach skorzystał z usług 23 zawodników.
W okresie przygotowawczym reprezentacja gra słabo. Na mundial selekcjoner nie zabrał m.in. lewoskrzydłowego Mirosława Okońskiego, Dariusza Wdowczyka, Wiesława Wragi, Andrzeja Rudego czy Krzysztofa Warzychę. Na mundialu reprezentacja gra słabo, sprawia wrażenie, jakby wyczerpana fizycznie czy rozklekotana, bez głodu na sukces. Mimo niezwykle ciekawych zawodników o nieprzeciętnych umiejętnościach, zespół grał słabo. Mistrzostwa przegraliśmy w pierwszym meczu, remisem z Marokiem. Nie zawodził, jak zwykle Włodzimierz Smolarek, który golem - tradycyjnie w najważniejszym momencie meczu (chyba wszystkie były takie gole w reprezentacji Włodzimierza Smolarka) z Portugalią dał nadzieję na sukces. Gary Lineker ośmiesza Stefana Majewskiego, Romana Wójcickiego czy Krzysztofa Pawlaka. Mecz z Brazylią, gdzie wynik jest wyższy niż była różnica na boisku pokazał, że młodzież utalentowana, ale jeszcze dużo się musi uczyć, będzie potrzebowała doświadczonych i starszych kolegów, od których mogłaby się uczyć. Po mistrzostwach odchodzi Antoni Piechniczek.

Następuje okres fatalnych nominacji trenerów na selekcjonerów. Przedwcześnie z drużyny polskiej następuje rozstanie z Andrzejem Buncolem, a przyjęcie obywatelstwa RFN media komunistyczne przedstawiały jak największego zdrajcę. Andrzej Buncol w Bundeslidze staje się gwiazdą najpierw FC Homburg (ostatecznie zapłacono za transfer 800 tysięcy DM) a następnie Bayeru Leverkusen z którym w 1988 r. sięga po Puchar UEFA. Pożegnano się też z Józefem Młynarczykiem, który w 1987 r. z FC Porto zdobył Puchar Europy, Superpuchar UEFA i Puchar Interkontynentalny. Inny niechciany piłkarz w reprezentacji Polski - Mirosław Okoński (wówczas 28 lat) w 1987 r. w plebiscycie na piłkarza roku w Bundeslidze zajmuje 2 miejsce. Włodzimierz Smolarek (wówczas 29-letni) przechodzi do Eintrachtu Frankfurt. Zbigniew Boniek zagrał po raz ostatni w reprezentacji 23 marca 1988 roku, w meczu z Irlandią Północną. Mając skończone 32 lata, kończy karierę piłkarską. Boniek w przeciwieństwie do Włodzimierza Smolarka, nigdy nie zagrał w reprezentacji III RP - państwa niepodległego.

Euro 1988 w RFN ponownie nie dla naszej reprezentacji. Selekcjoner w eliminacjach przetestował aż 37 zawodników. Dobry początek eliminacji, dalej coraz gorzej i kończymy je w fatalnym stylu, mimo, że w tym okresie w reprezentacji mieliśmy zawodników klasy europejskiej. Przegrywamy też eliminacje do Igrzysk Olimpijskich w Seulu 1988 r. Mamy też w tym okresie dwie ucieczki kluczowych piłkarzy do Kanta wypełnionego Lutrem (RFN). Kuriozalne i bezmyślne Marka Leśniaka (Beyer Leverkusen po negocjacjach zapłacił 1,2 miliona marek Pogoni) i później Andrzeja Rudego (po negocjacjach FC Koln zapłacił GKS Katowice 2 miliony marek) - pod koniec XX wieku, mając 32 lata z sukcesami grał w Ajaxie Amsterdam, którego był gwiazdą. Frank Rijkaard przeszedł w 1988 r. ze Sportingu Lizbona do AC Milan za prawie 6 miliardów lirów.  W powietrzu czuć nadchodzącą zmianę. PRL się wali a zawodnicy uciekają, wiedząc, że co najmniej przez rok z powodu dyskwalifikacji nawet nie powąchają poważnej gry w piłkę nożną, w najlepszym okresie swojej kariery.

Pod wodzą nowego selekcjonera Andrzeja Strejlaua przegrywamy eliminacje do Mistrzostw Świata Italia 1990, będąc zdecydowanie zespołem słabszym od Anglii i Szwecji. Wówczas szansę pokazania się światu dostają: Roman Kosecki, Jacek Ziober, Robert Warzycha i Roman Szewczyk. Tego zaszczytu nie dostąpił wówczas najlepszy bramkarz w polskiej lidze: Maciej Szczęsny czy rozgrywający Leszek Pisz. Wówczas pojawia się też coś, co było kontynuowane a nigdy nie byłem w stanie tego zrozumieć. Dlaczego urodzony snajper "9", która lada moment stanie się postrachem czołowych klubów europejskich, w reprezentacji notorycznie będzie ustawiany jako pomocnik. Chodzi oczywiście, o żywą legendę Panathinaikosu Ateny - Krzysztofa Warzychę (w lidze i pucharze oraz europejskich rozgrywkach zagrał w 502 meczach i strzelił 287 bramek, w tym w europejskich pucharach 65 meczy i strzelił 26 bramek). Selekcjoner sprawdził 27 piłkarzy w 8 meczach eliminacyjnych. 

Krzysztof Warzycha wspólnie z Janem Furtokiem (w rozgrywkach w Niemczech i europejskich pucharach zagrał około 230 meczy i strzelił 79 bramek - 59 w Bundeslidze), Janem Urbanem (w La Liga w barwach Osasuny Pampeluna zagrał 99 meczy i 25 bramek oraz w europejskich pucharach z Górnikiem i Osasuną: 18 meczy i 6 goli), Romanem Koseckim (93 mecze i 22 gole w La Liga w barwach Osasuny i Atletico; w Galantasaray 38 meczy i 19 goli; w FC Nantes i Montpellier 46 meczy i 4 gole oraz europejskich pucharach 25 meczy i 6 goli), Andrzejem Juskowiakiem (łącznie w Bundeslidze w barwach: Borussi Menchelgladbach, VFL Wolsburg, Energie Cottbus zgrał 184 mecze i strzelił 57 goli i miał 22 asysty; w lidze greckiej dla Olimpiakosu w 25 meczach strzelił 12 goli; w barwach Sportingu Lizbona zagrał 74 mecze i strzelił 25 goli i Lechu Poznań 95 meczy i 43 gole; dlaczego tak szybko selekcjoner Jerzy Engel zrezygnował z usług Żusko, wie tylko Jerzy Engel), Piotrem Nowakiem (w sezonie 1995/96 uznany przez kibiców najlepszym rozgrywającym Bundesligi: zagrał w niej w barwach: Dynama Drezno i TSV 1860 Monachium 116 meczy, strzelił 17 goli i miał 30 asyst; oraz 42 mecze w lidze szwajcarskiej i strzelił 5 goli oraz lidze tureckiej 54 mecze - 16 goli i 15 asyst), Jerzym Brzęczkiem (ponad 300 meczy w austriackiej Bundeslidze, 30 goli i 17 asyst; FC Tirol Innsbruck, Strum Graz, LASK Linz, Wacker Innsbruck - przedwcześnie podziękowano za grę w reprezentacji Polski), Robertem Warzychą (72 mecze i 6 goli w Evertonie), Romanem Szewczykiem (FC Sochaux i Austrii Salzburg - ponad 300 meczy), Tomaszem Wałdochem (blisko 250 meczy i 18 goli w Bundeslidze: VFL Bochum, Schalke 04), Jackiem Bąkiem, Tomaszem Hajto (ponad 200 meczy, 14 goli i 15 asyst w Bundeslidze: Schalke 04, MSV Duisburg), Piotrem Świerczewskim (ponad 250 meczy w Ligue 1: St. Etienne, Bastia, Olimpique Marseille), Markiem Koźmińskim (ponad 114 meczy w Serie A: Udinese, Brescia), Krzysztofem Ratajczakiem (ponad 260 meczy w austriackiej Bundeslidze: Rapid Wiedeń, Austria Wiedeń), Tomaszem Iwanem (ponad 140 meczy w lidze holenderskiej: 12 goli i 21 asyst oraz blisko 100 w austriackiej Bundeslidze: 14 goli i 17 asyst), Andrzej Rudy (ponad 130 meczy w Bundeslidze w barwach FC Koln: 14 goli i 12 asyst; ponad 40 meczy w Ajaxie Amsterdam i 40 meczy dla Lierse SK w lidze belgijskiej) - są największymi przedstawicielami dyplomacji futbolowej w pierwszej dekadzie III RP na rynku europejskim. Nie wiem, jak mając takich zawodników, plus zawodników w polskich czołowych klubach, reprezentacja Polski nic nie osiągnęła w tej dekadzie. Żadnemu selekcjonerowi nie udało się z tego potencjału stworzyć groźnej dla każdego drużyny. 

Konsekwentnie pomijani są playmakerzy: Piotr Nowak (późniejsza gwiazda Bundesligi: ) i Andrzej Rudy (FC Koln). Ryszard Tarasiewicz przechodzi do szwajcarskiego Neuchatel Xamax.

Marksizm w wydaniu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej odchodzi. Nadchodzi III RP. Wzorem staje się Rousseau i Monteskiusz. Zawodnicy swobodnie (o ile mają oferty) mogą wyjeżdżać do klubów tych cywilizacji, które wygrały rywalizację z marksizmem. Natomiast pojmowanie dyplomacji sportowej i futbolowej pozostawiało niezmienne. Może pedagogika wstydu przeważyła. Selekcjonerzy mają utrudnione zadanie, zawodnicy reprezentacji rozjeżdżają się po wszystkich czołowych ligach i nie mogą być już skoszarowani na dłuższy czas przed meczami eliminacyjnymi. Jednak i w tym okresie pojawia się uzdolnione pokolenie zawodników. 

Od 1992 roku na Igrzyskach olimpijskich mogą grać zawodnicy do 23 lat. Reprezentacja Polski przechodzi eliminacje jak burza - wszystkie mecze wygrane. Kłopoty pojawiły się w ćwierćfinale Mistrzostw U-21, gdzie w dwumeczu przegrywamy z Danią. Można powiedzieć, tylnymi drzwiami. Szkocja pokonuje w dwumeczu Niemcy i awansuje do półfinałów, a nie jest członkiem MKOL. Więc do gry wkroczył regulamin. Ten dał awans reprezentacji Polski. Na Igrzyskach trafiamy do grupy z Mistrzami Europy U-21, Włochami. W reprezentacji olimpijskiej jest kilku zawodników o wybitnym talencie : Tomasz Łapiński, Marek Koźmiński, Tomasz Wałdoch, Piotr Świerczewski, Dariusz Adamczuk, Jerzy Brzęczek, Andrzej Juskowiak, Ryszard Staniek, Wojciech Kowalczyk, Tomasz Wieszczycki. Także późniejsza podpora defensywy reprezentacji Polskiej - Jacek Bąk, którego niestety selekcjoner Janusz Wójcik nie zabrał na turniej. Także Grzegorza Lewandowskiego. W reprezentacji młodzieżowej byli jeszcze nie mniej utalentowani: Tomasz Hajto, Sławomir Wojciechowski, Adam Ledwoń, Krzysztof Ratajczyk, Cezary Kucharski, Radosław Kałużny, Paweł Wojtala. Na Igrzyskach Olimpijskich, Polacy grają fenomenalnie. W finale na Camp Nou przegrywają z Hiszpanią, tracąc decydującą bramkę w ostatniej minucie meczu. Srebro na Igrzyskach Olimpijskich to największy sukces niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej. Porażką zakończyły się eliminacje do Mistrzostw Europy 1992 w Szwecji. Brakowało drużynie stylu. Wówczas już należało się zdecydować na selekcjonera Janusza Wójcika lub selekcjonera zagranicznego.

Eliminacje do Mistrzostw Świata w USA 1994 kończą się katastrofą. Wojciech Kowalczyk, Andrzej Juskowiak, Jerzy Brzęczek, Tomasz Wałdoch, Marek Koźmiński rozpoczęli swoją przygodę z kadrą narodową. Dlaczego na środku obrony defensywy nie dostał szansy Tomasz Łapiński, bramkarz Maciej Szczęsny czy pomocnicy: Leszek Pisz i Piotr Nowak, wie tylko selekcjoner. Nasi "fachowcy" w eliminacjach przetestowali 35 piłkarzy. Wiktor Stasiuk z reprezentacją U21 awansował do 1/4 eliminacji Młodzieżowych Mistrzostw Europy, gdzie polegliśmy w Szczecinie z Portugalią. Rui Costa i Jao Pinto w ostatnich 20 minutach zdobyli trzy bramki. 

Eliminacje Mistrzostw Europy Anglia 1996 przegrane w sposób kompromitujący, mimo, że mieliśmy w tym okresie ciekawych piłkarzy, ogranych w Lidze Mistrzów. Nie wiem, dlaczego nr 1 w bramce nie stał się Maciej Szczęsny, wówczas najlepszy polski bramkarz. W tym kluczowym momencie Legia Warszawa w sezonie 1995/96 dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, mając w swoich szeregach interesujących zawodników: Jacek Zieliński, Maciej Szczęsny, Jerzy Podbrożny, Radosław Michalski, Tomasz Wieszczycki, Leszek Pisz, Cezary Kucharski, Marek Jóźwiak, Grzegorz Lewandowski, Ryszard Staniek, Krzysztof Ratajczyk. Porażką zakończyły się eliminacje do Mistrzostw Europy U21 w Barcelonie, będących jednocześnie kwalifikacjami do Igrzysk Olimpijskich w Atenach 1996. 

W eliminacjach do Mistrzostw Świata Francja 1998 trafiliśmy na Anglię i Włochy. Widzew Łódź w sezonie 1996/97 awansuje do Ligi Mistrzów, gdzie toczy wyrównane boje z Borussią Dortmund, Atletico Madryt, Steauą Bukareszt czy wcześniej z Brondby Kopenhaga. Wtedy pojawia się eksplozja nieprzeciętnego talentu Marka Citko, Mirosława Szymkowiaka. Paweł Wojtala, Tomasz Łapiński, Jacek Dębiński, Sławomir Majak, Ryszard Czerwiec potwierdzają, że potrafią grać na europejskim poziomie. Do tego dochodzą zawodnicy ograni w solidnych ligach i dobrych klubach. W tym czasie, aż 36 piłkarzy zagrało w eliminacjach. W lipcu 1997 funkcję selekcjonera obejmuje Janusz Wójcik, twórca sukcesu z Barcelony. W eliminacjach do Mistrzostw Europy w Belgii i Holandii 2000 trafiliśmy na Anglię i Szwecję. Też trzeba powiedzieć, że Janusz Wójcik trafił na bardzo uzdolnione roczniki. Co prawda były to w wykonaniu reprezentacji narodowej najlepsze eliminacje od 1986 roku. O tym, że nie wyjdziemy z grupy do baraży zadecydował remis na w Warszawie z Anglią.

Zabrakło właściwej selekcji, taktyka i ustawienie zespołu też pozostawiała wiele do życzenia. Nie potrafił właściwie ułożyć zespołu. Miał praktycznie na każdej pozycji po trzech równorzędnych zawodników. Nie trafił też z doborem napastników i środkowych pomocników. Nie wykorzystał potencjału: Jerzego Brzęczka, Piotra Świerczewskiego, Mirosława Szymkowiaka, Sławomira Majaka, Kamil Kosowski, Tomasz Frankowski, Artura Wichniarka, Andrzeja Juskowiaka, Andrzeja Rudego, Maciej Terlecki, Macieja Żurawskiego (już wtedy w dobrej formie), Jacek Bąk, Dariusz Adamczyk, Mariusza Kukiełki czy Tomasza Wieszczyckiego, Tomasza Wałdocha, Marka Koźmińskiego, Tomasza Rząsę. Wtedy epizod w kadrze zaliczył w kadrze: Tomasz Frankowski, Jacek Krzynówek, Artur Wichniarek, Jerzy Dudek - wówczas bramkarza nr 2 w Polsce, a może nawet nr 1 (był jeszcze pomijany Grzegorz Szamotulski, który też zatrzymał swego czasu ale młodzieżową reprezentację Anglii).
W eliminacjach u Janusza Wójcika zagrało 25 zawodników. We wszystkich meczach zagrało tylko dwóch: Rafał Siadaczka i Mirosław Trzeciak. Najbardziej efektywni byli: Tomasz Iwan, Jerzy Brzęczek i Sylwester Czereszewski. 
Mieliśmy też w tej dekadzie mnóstwo zawodników w czołowych ligach europejskich, dających wysoką jakość zespołom, stanowiących o sile tych zespołów. Taki GKS Katowice potrafił wyeliminował z rozgrywek o Puchar UEFA Girondins Bordeaux w składzie z późniejszymi mistrzami świata: Zidane, Lizarazu, Duggarym. 

Eliminacje do Mistrzostw Świata w Japonii i Korei Południowej kończą się wielkim zwycięstwem reprezentacji Polski i selekcjonera Jerzego Engela. Awans drużyna zapewniła sobie na dwie serie przed końcem, 1 września 2001 roku. Niestety od tego meczu zaczął się systematyczny zjazd w dół reprezentacji. Dlaczego? Każdy zespół potrzebuje dopływu świeżej krwi i jeszcze lepszych rozwiązań na poszczególnych pozycjach (jeszcze lepszego kapitału ludzkiego i skuteczności). Gwiazdą eliminacji był Emanuel Olisadebe. Był stały szkielet zespołu. W eliminacjach selekcjoner skorzystał w 10 meczach z 23 zawodników. Porażka z Białorusią i remis z Ukrainą i Armenią były poważnym sygnałem, że jest nad czym myśleć i pracować. Już wtedy objawiła się talent Euzebiusza Smolarka, Arkadiusza Głowackiego i Sebastiana Mili. W dobrej formie byli doświadczeni: Jerzy Brzęczek (wówczas 31-letni poprowadził FC Tirol do Mistrzostwa Austrii) oraz Mirosław Szymkowiak. Do tego dochodził Tomasz Frankowski, Kamil Kosowski, Marcin Baszczyński, Mariusz Piekarski, Adam Ledwoń, Krzysztof Ratajczyk czy król Bielefeldu - czyli Artur Wichniarek (król strzelców 2 Bundesligi) - nikt z nich nie pojechał na mundial. Turniej obnażył wszystkie błędy popełnione przez selekcjonera od momentu zapewnienia awansu na mundial po przygotowania na turniej. Zawodnicy niczym swego czasu w Meksyku 1986 wyglądali niczym zaorani fizycznie w okresie przygotowawczym.
Tak też było na wszystkich pozostałych mundialach, jakich przyszło nam grać. 

an24
O mnie an24

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport