an24 an24
529
BLOG

Czy na naszych ziemiach ma być oświeceniowa, protestancka europa?

an24 an24 Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała siatkarską Ligę Mistrzów mężczyzn, pokonując 3:1 w sobotnim finale w Weronie - Itas Trentino. Oby więcej takich sukcesów mogła świętować Pax Polonica. Oby każdy związek sportowy, i każdy klub prowadził tak politykę w interesie i dla dobra Rzeczypospolitej.

Pax Americana za pośrednictwem gwarancji finansowych JP Morgan i ustami Prezydenta Realu Madryt ogłosiła powstanie Superligi składającej się z najbardziej znanych drużyn na świecie. Superliga ma się składać z 20 zespołów, podzielonych na dwie grupy po 10 zespołów.

Swój akces do nowej korporacji zadeklarowały: Real Madryt, FC Barcelona, Atletico Madryt, Juventus Turyn, AC Milan, Inter Mediolan, Manchester City, Manchester United, Liverpool FC, Tottenham Hotspur, Chelsea FC, Arsenal FC.

Zaproszenie otrzymał też Bayern Monachium, Borussia Dortmund czy Paris Saint-Germain, ale na razie odrzuciły ofertę. Propozycję dostało również FC Porto, pewnie też Benfica Lizbona. Zdziwił bym się, gdyby takiej oferty nie dostał Ajax Amsterdam czy PSV Eindhoven. Kluby założyciele miały otrzymać jednorazowe wypłaty nawet do kwoty 350 milionów Euro, a 5 nie założycieli, którzy graliby w Superlidze otrzymaliby ok. 110 milionów Euro. Za samo uczestnictwo w fazie grupowej kluby (korporacje) mają otrzymać po - 180 milionów Euro, a mistrzostwo Superligi - 30 milionów Euro (zwycięzca ubiegłej edycji Ligi Mistrzów wzbogacił się o ok. 120 milionów Euro).

Jest to oferta wymierzona gównie w UEFA (organizację kontrolowaną przez Kanta wypełnionego Lutrem) i Pax Britannica i jej naturalne strefy wpływu (imperium morskie dla którego EuroAzja to jedna duża wyspa) - odebranie profitów w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym, jakie czerpią z faktu posiadania najlepszej i globalnej ligi na świecie, gdzie najlepiej płacą.

Pax Americana tym ruchem, testem (słabo przygotowanym propagandowo) sprawdziła, czy można sojuszników, partnerów ograbić i pozbawić skutecznych narzędzi. Działanie nieprzygotowane być może przykrywają (teatr się odbył), jakieś inne operacje dokonujące się globalnie, w tym w ważnych i strategicznych częściach świata.

Nie mam na myśli Donbasu i wojsk rosyjskich, tej całej propagandy, że zaraz Rosja zaatakuje Ukrainę. Nie zaatakuje. Potomkowie republikanizmu wypełnionego personalizmem mają spore doświadczenia z bestialskimi ofertami nam składanymi, zarówno przez Kanta wypełnionego Lutrem, jak i samodzierżawia wypełnionego prawosławiem - czyli mordowaniem elit, rabunkiem i dewastacją mienia, traktowaniem jak podludzi czy przedmiotów mało znaczących.

Współcześnie Rosja sama nie wie, czy ma wchodzić na Ukrainę zbrojnie czy prowadzić dalszy rozkład państwa za pomocą tzw. zielonych ludzików. Rosja doskonale wie, że czasy, kiedy można było dokonać zbrojnej agresji, zająć terytorium, wymordować i ograbić ludność lokalną się skończyły. Trzeba miejscowym coś sensownego zaproponować, nawet jak są sztucznym państwem, jak współcześnie Ukraina czy swego czasu Prusy.

Projekt Superligi zbiegł się z powołaniem Pana Zbigniewa Bońka na jednego z czterech Wiceprezydentów UEFA (wcześniej wybranego na drugą kadencję do Komitetu Wykonawczego UEFA), bardzo wpływowej organizacji europejskiej, stając się w ten sposób polskim politykiem, najwyżej postawionym w organizacji jawnej w Europie, mającej duże oddziaływanie. UEFA to nie tylko państwa Unii Europejskiej, lecz zrzeszająca federacje ze wszystkich krajów, krain historycznych, terytoriów zależnych na kontynencie europejskim.

Myślę, że jest to wypadkowa działań podjętych przez gigantów klubowych europejskiej piłki nożnej. Ale bardzo dobrze, że były bardzo dobry polski piłkarz, błyszczący szczególnie w meczach o stawkę objął taką funkcję, jako pierwszy Polak w historii tej organizacji. Pewnie inni wielcy polscy piłkarze, których marksistowska władza pozbawiła szansy na kariery światowe, mogli patrzeć z pewną zazdrością. Wszak, gdyby z sukcesami grali w takich klubach, jak Real Madryt, być może Polak już wcześniej kierował by UEFA. W setną rocznicę urodzin śp. Kazimierza Górskiego, miła nominacja.

Niemieccy przywódcy doskonale odczytali, co się święci i decyzje ich czołowych klubów nie były wynikiem miłości do piłki nożnej, kibiców lecz twarda kalkulacja polityczna, oparta na interesach Niemiec, nawet przy tak dużej pokusie finansowej.

Pax Americana wie doskonale, jak duże korzyści finansowe (prawa telewizyjne, przejęcie rynku), ale także polityczne i społeczne (dotarcie do 5 - 6 miliardów ludzi oglądających mecze najlepszych drużyn na świecie), daje kontrola rozgrywek europejskich.

Jednak Premier Pax Britannica, ma inne plany do tego obszaru, mówi młodszemu bratu - ręce precz, strefa pod naszą ochroną.

Jak podaje Mateusz Kucharczyk z EURACTIV.pl: brytyjski minister kultury i sportu Oliver Dowden miał powiedzieć, że: "Wielka Brytania zrobi wszystko, co możliwe, aby zablokować utworzenie europejskiej Superligi zaproponowanej przez 12 klubów piłkarskich, w tym sześć angielskich". Natomiast premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson napisał w mediach społecznościowych: "Plany powstania europejskiej Superligi byłby bardzo dotkliwe dla futbolu. Wspieramy władze piłkarskie w ich działaniach. Założyciele trafiliby w serce krajowej gry i zaniepokoiliby fanów w całym państwie. Kluby zaangażowane w ten projekt muszą skonfrontować się z fanami i szerszą społecznością przed podjęciem kolejnych kroków”.

Projekt na razie nie wejdzie w życie, ale republikanizm wypełniony protestantyzmem, dzięki tej prowokacji przetestował państwa europejskie, imperium morskie Pax Britannica. Myślę, że za jakiś czas, kiedy przeciwnik będzie osłabiony, spróbują ponownie. Powstanie Superligi w dłuższej perspektywie oznacza zrzucenie z piedestału nie tyle rozgrywek europejskich (do 1992 roku można powiedzieć, że Igrzyska Olimpijskie w piłce nożnej, to takie mistrzostwa bloku socjalistycznego pod szyldem iż grają amatorzy pracujący ciężko w "fabrykach"), lecz brytyjską Premier League, hiszpańskiej La Liga, włoskiej Serie A, francuskiej Ligue 1 a nawet niemieckiej Bundesligi.

W moim subiektywnej ocenie, nie ma możliwości rozpadu np. Hiszpanii, Francji bez zdewastowania tamtejszych lig piłki nożnej (taki zamiennik katolicyzmu otrzymany od oświeconych świeckich). Nie będzie też niepodległości Szkocji i przejęcia kontroli nad Wspólnotą Brytyjską przez Pax Americana, bez dewastacji Premier League. Zarówno Francja, Hiszpania i Holandia są obecnie pionierami lewackich rozwiązań, przenoszonych z Pax Americana.

Dla mnie osobiście, bardzo nudne jest oglądanie zespołów naszpikowanych najlepszymi z najlepszych, naszpikowanych cudzoziemcami (robotnikami) klubów. Tam nie ma sportu, ducha, wszystko ma być doskonałe, idealne, podporządkowane kasie.

Piłka nożna to też sława, rywalizacja pomiędzy krajami i klubami, pieniądze, kibice, emocje, zwycięstwa, remisy, porażki, mistrzostwa, zdobyte puchary, medale, spadki z lig, awanse, konkurencja.

Praktycznie Liga Mistrzów, to liga mistrzów tylko z nazwy, lecz taka Superliga, tylko pod niewłaściwą kontrolą. O wiele bardziej interesujące były dla mnie rozgrywki europejskie (UEFA może to nadal zrobić na szczeblu rozgrywek przez nich organizowanych), gdy w klubach grało 3 góra 5 cudzoziemców (z innym paszportem) jednocześnie na boisku. Obecne kluby naszpikowane najlepszymi z najlepszych na każdej pozycji, przypominają bardziej zespoły komputerowe. Z punktu sportowego, tak jak współcześnie kluby takie jak: Crvena Zvezda Belgrad (zdobywca Pucharu Europy), nie ma najmniejszych szans w praktyce na wygranie Ligii Mistrzów. Nie będzie miał szans na wygranie Superligi - chyba, że pojawi się bogacz, który kupi 22 piłkarzy najlepszych z najlepszych. Inaczej szans praktycznie nie ma.

Dlatego nie jestem zainteresowany oglądaniem takich meczów, i od dawna nie oglądam Ligi Mistrzów czy Ligi Europy, z wyjątkiem tych meczy, gdzie gra polski klub. O wiele ciekawsza była rywalizacja z czasów, gdy gwiazdą Widzewa Łódź był Zbigniew Boniek (2 cudzoziemców w każdym klubie mogło jednocześnie grać w zespole) i tylko żałować iż wówczas nie było systemu VAR, bo sukcesy Widzewa i innych krajów z naszej części świata byłyby większe. Także z tego okresu, gdy Legia toczyła boje z Interem Mediolan czy Panathinaikosem Ateny czy Menchesterem United. Wówczas prawdopodobieństwo wygrania było zdecydowanie większe. Współcześnie bliskie zeru.

Natomiast bardzo chętnie obejrzę rozgrywki europejskie w których w jednej grupie, bez kwalifikacji zagra Mistrz (czy Zdobywca Pucharu Polski czy Zdobywca Pucharu Ligi) Polski, Czech, Szwecji, Norwegii, Serbii, Rumunii, Niemiec, Holandii, Rosji, Portugalii, Grecji itd., oczywiście w każdym zespole na boisku jednocześnie nie więcej niż 3 do 5 cudzoziemców.

Pax Americana, Pax Britannica, Kant wypełniony Lutrem wie doskonale, jakim narzędziem w rywalizacji regionalnej i globalnej jest piłka nożna, sport.

Interesująca lekcja, która z punktu finansowego nie ma dla nas większego znaczenia. W aspekcie politycznym i społecznym dla nich jesteśmy kordonem sanitarnym, przedmiotami itd. i wszystkim, co się z tym wiąże. 

Polityka przez resort sportu, związki i kluby powinna być tak prowadzona, aby dodawała splendoru państwu polskiemu – musi być wartością dodaną. Przejawem skuteczność, sprawność, otwartość, piękna, pokazująca siłę przyciągania i oddziaływania. Ma demonstrować powagę państwa, ocieplać wizerunek, pokazywać że państwo się liczy na arenie międzynarodowej, potrafi rywalizować, odnosić sukcesy, radzić sobie w trudnej rywalizacji.

Weźmy np. łyżwiarstwo figurowe na lodzie. Imperatorem w tej pięknej i niewybaczającej błędów dyscyplinie (być może nawet najtrudniejszej pod względem technicznym) jest Rosja. Rosja pokazuje tu swoją piękną twarz, niezwykle otwartą, nawet wspaniałą, nad którą się można tylko zachwycać. Mówi, zobaczcie w tej trudnej dyscyplinie dominujemy, poradzimy sobie równie doskonale we wszystkim. Za tymi sukcesami, twarzami konkretnych osób stoi poważna polityka międzynarodowa państwa i cywilizacja turańska w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym.

Takim sukcesem dla państwa, które potrzebuje kapitału ludzkiego (także w określonych dziedzinach) i know-how (wiedzy szkoleniowej i narzędzi dyplomatycznych) byłoby pozyskanie np. znakomitej łyżwiarki figurowej na lodzie, solistki Aliny Zagitowej (najlepsza na świecie, fenomenalnej ale sprawiająca znużenie Rosją). Byłoby to wydarzenie odnotowane w każdym zakątku kuli ziemskiej, jakby Alina Zagitowa zapragnęła stać się Polką, i reprezentować Rzeczypospolitą w rywalizacji międzynarodowej (reprezentować interesy państwa). Pracować dla chwały i pomyślności republikanizmu wypełnionego personalizmem, interesów Polski, uznając tym samym nasze dziedzictwo za atrakcyjniejsze od cywilizacji turańskiej dla której zdobyła Mistrzostwo Olimpijskie, Świata i Europy. To byłoby coś. Niech tam, niech będzie to: Stanisława Konstantinowa, Walerija Szulska, Sofja Samodurowa, Jewgienija Miedwiediewa czy Piotr Gumiennik, Mark Kondratiuk, Artur Danijelan, Andriej Mozalow, Polina Kostiukowicz, Dmitrij Jalin.

Dla teraźniejszości i przyszłości Rzeczypospolitej nie jest najważniejszy Fundusz Odbudowy, zwłaszcza jak jest powiązany z tzw. praworządnością niosącą na sztandarach zdobycze oświecenia świeckiego czy protestanckiego, lecz to co się dzieje za Bugiem.

Jeżeli Fundusz Odbudowy, to jest oferta Kanta wypełnionego Lutrem dla Rzeczypospolitej, to jest to żadna oferta. Za taką ofertę też nie można uznać funduszy unijnych powiązanych z praworządnością.

Nasza składka z 1,4% wzrasta do 2% dochodu narodowego brutto (DNB), co powoduje, że wpłacimy około 16 miliardów Euro większą składkę, natomiast w formie bezzwrotnej z całej tej oferty niemieckiej otrzymamy 23 miliardy Euro.

Czy nakładanie podatków przez Komisję Europejską na obywateli jest ograniczeniem własnej suwerenności? Dla mnie jest. Prof. Waldemar Gontarski w Radio Wnet mówi co najmniej o 4 podatkach, które Komisja Europejska na nas (obywateli) nałoży, jeżeli w ustawie o zasobach własnych nie zapiszemy precyzyjnie, na co się godzimy a na co nie.

Czy ograniczaniem własnej suwerenności jest przekazanie w ręce Komisji Europejskiej:

Linii debetowej partnerowi (Komisji Europejskiej) do korzystania z naszych środków budżetowych bez naszej wiedzy, czyli nie informuje nas kiedy pobiera pieniądze i w jakich wysokościach pobiera nasze pieniądze, i nie ma żadnych gwarancji, że nie wyczyści konta do zera a nawet zaciągnie nam debet? Jeżeli są takie gwarancje, to proszę je pokazać – konkretnie.

Nakładanie podatków na podmioty prawne np. 3% stosowana do nowej wspólnej skonsolidowanej podstawy opodatkowania osób prawnych?

Nakładanie na obywateli podatku przez Komisję Europejską np. od odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych, które nie są poddawane recyklingowi w każdym państwie członkowskim (0,80 EUR za kilogram)?

Te podatki mają posłużyć Komisji Europejskiej do spłaty zaciągniętych pożyczek i kredytów.

Czy jednak o takich podatkach i wysokości takich podatków powinien decydować w drodze procedury legislacyjnej Sejm i Senat - czyli konkretne państwo? Dla mnie oczywistym jest, że każde państwo samodzielnie.

https://youtu.be/1whku95wjnA 

Dlatego uważam, że ustawę należy przygotować nie w hura optymizmie lecz, z takimi zabezpieczeniami interesu i dobra państwa polskiego, tak jakby nam przyszło spłacać samym te długi, za wszystkie państwa obecnej Unii Europejskiej z uwzględnieniem mechanizmów zabezpieczających w Konstytucji (art. 216 ust. 5 mówi, że maksymalną wielkość relacji długu publicznego do PKB: Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto. Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa w związku z art. 86 ustawy o finansach publicznych, który wskazuje iż gdy relacja długu publicznego w stosunku do PKB jest większa od 55%, ale mniejsza od 60%, to w projekcie budżetu na kolejny rok: nie przewiduje się istnienia deficytu budżetowego państwa lub uchwala się budżet zapewniający spadek relacji długu Skarbu Państwa do PKB w stosunku do roku bieżącego).

Przypomnę, że w 1990 r. dług publiczny wynosił ok. 95% PKB, by w kolejnych latach spaść dzięki m.in. wysokiej inflacji, która sprawiła, że nominalny wzrost PKB wyprzedzał wzrost długu. Chcemy tego ponownie, to proszę bardzo.

Dopóki partie polityczne utrzymują się z pieniędzy publicznych, to politycy, czy im się to podoba czy nie (w nosie mam, że zachowują się jakby nami gardzili i niedobrze im się robi na nasz widok, z wyjątkiem okresu kampanii wyborczej), mają obowiązek z pokorą słuchać zastrzeżeń takich, jak zgłasza np. prof. Waldemar Gontarski w Radiu WNET czy Solidarna Polska. Ze szczególnym uwzględnieniem, tych osób, co na nich głosowali, bo te głosy też maja wymiar konkretnych pieniędzy publicznych, które otrzymują. Pokora nie jest mocną stroną polityków, zwłaszcza miernych politykierów.

Należę również do tych osób, które uważają iż Ustawa Prawo Zamówień Publicznych powinna dotyczyć partii politycznych a ich wydatki powinny być całkowicie jawne. Natomiast po ogłoszeniu zastrzeżeń jakie w opiniach prawnych w sprawie wyborów korespondencyjnych Prokuratoria Generalna (czyli wskazała konsekwencje prawne: Trybunał Stanu, Kodeks Karny i Kodeks Cywilny) i Premier mimo to wydał rozporządzenie, to wiarygodność Premiera i Rządu w tak ważnej kwestii jak USTAWA o ZASOBACH WŁASNYCH, jest bliska zeru.

Grecja wzięła 148 mld Euro od banków prywatnych francuskich i niemieckich, ale były to transakcje wiązane. Grecja musiała kupić m.in. samoloty i inne dobra, czyli wydać te pieniądze według schematu określonego w umowie. Natomiast dostała w gotówce około 20% tej kwoty. Po spłaceniu około 400 mld Euro, zostało Grecji jeszcze około 360 mld Euro. Te prywatne kredyty, które banki udzieliły Grecji następnie zostały wykupione przez Europejski Bank Centralny i Grecja stała się dłużnikiem tzw. Strefy Euro.

Jeżeli Niemcy uważają, że w związku z tym, że w Traktacie "2 plus 4" uzyskały gwarancje od: ZSRR, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Francji, że nie muszą płacić Rzeczypospolitej Polskiej reparacji wojennych - czyli rekompensaty finansowe za straty i szkody spowodowane przez działania zbrojne, to ich problem, niech idą do nich. Nas przy tym traktacie nie było, a współcześnie, mimo, że jesteśmy w NATO i UE, to nie musimy się odwoływać do pana lennego Pax Americana. Możemy się zwrócić o pomoc do organizacji międzynarodowych czy do Konfucjanizmu.

Kwestią otwartą w momencie pojawienia się w grze o hegemonię Konfucjanizmu, są roszczenia z tytułu reparacji wojennych od spadkobierców prawnych ZSRR. Natomiast Memorandum Budapesztańskie (Rosja i dwa mocarstwa morskie są gwarantem porządku kontynentalnego, przy którym też nas nie było) także staje się furtką do roszczeń od Ukrainy, Białorusi i Litwy. To też im trzeba przypominać. Granica wschodnia II RP była uznana przez wszystkich. 

Na dziś Rzeczypospolita nie ma instrumentów i narzędzi do wyegzekwowania takich roszczeń, podobnie jak roszczeń w stosunku do Niemiec, Rosji i Austrii z tytułu niezgodnego z ówcześnie obowiązującym prawem międzynarodowym likwidacji Rzeczypospolitej Polskiej - czyli trzeci rozbiór Polski. Powinniśmy jednak dążyć do tego, aby takie instrumenty posiadać. Światełko w tunelu się pojawia, ale do tego potrzeba przysłowiowych polityków z jajajmi.

Wracając do kwestii Kresów. Dla naszego bezpieczeństwa i przyszłości powinno być ważne, to co się dzieje za Bugiem, w tym to, czy wszyscy uznający się za Polaków ( i ich rodziny, przychylni Polsce) mogą liczyć na pomoc państwa polskiego, także finansową np. w postaci dodatku do głodowej emerytury, renty, dodatku miesięcznego na dziecko uczące się w szkole polskiej czy na założenie własnej firmy. Czy mają możliwość posługiwania się językiem polskim w szkołach, urzędach w przestrzeni publicznej. Czy nasze firmy są na rynku Białorusi i Ukrainy, także Kazachstanu (który jest niezwykle ważny dla naszego największego konkurenta w tej przestrzeni - samodzierżawia wypełnionego prawosławiem). Jak Chiny przejmą Kazachstan, to Rosja tym samym straci kontrolę nad ziemiami od Uralu po Władykaukaz. Praktyczna obecność, tzn. czy Orlen będzie miał np. 50% akcji w elektrowni atomowej w Ostrowcu; czy URSUS będzie miał 50% akcji w Mińskiej Fabryce Traktorów; czy Polska Grupa Zbrojeniowa będzie miała 50% akcji w Motor Sicz z Zaporoża; czy PKP będzie miała 50% akcji Kolei Ukraińskiej „Ukrzaliznytsia” czy Kolejach Białoruskich, udział znaczący w handlu, bankowości, rynku energetycznym i zbrojeniowym, itd. To są dla nas istotne kwestie. W Czechach produkują Skodę i Zetora - została utrzymana, firmy w ostatnim 30-leciu się rozwijały. Natomiast gdzie są na rynku produkty FSO i Ursusa.

Od czego można zacząć współpracę poważną z Białorusią, Ukrainą ? Od spotkań bilateralnych np. ministrów sportu nad powołaniem 12 czy 16 drużynowej ligi hokeja na lodzie - nazwijmy ją umownie Centralna Liga Hokejowa. Białoruś akurat w tej dyscyplinie jest mocna, pewnie będziemy przegrywać, ale ważne aby rozpoczęła się współpraca. Ostatnio tak lansowana była w Polsce p. Tichanowska. Prawie powstawał "rząd" Białorusi w Warszawie. A tu raptem p. Tichanowska zwraca się do Wiednia, aby był mediatorem pomiędzy jej obozem a Łukaszenką. Politycy ośmieszać siebie mogą ale dlaczego mają ośmieszać nas wszystkich.

Nasi politycy muszą – patrząc głęboko na błędy sanacji z Piłsudskim na czele i towarzyszy po 1943 r. (oddanie Królewca, Lwowa, Grodna, Brześcia, Wilna). Muszą zrozumieć (chodź wielu ma problem z myśleniem), że nie ważne kto rządzi na Ukrainie, Białorusi, Rosji, krajach bałtyckich to musimy bezpośrednio z nimi rozmawiać, bo tam są nasze najważniejsze interesy. Nie wiem, czy będziemy mieli jeszcze kiedykolwiek na Ukrainie bardziej otwartego na współpracę z Polską człowieka, niż Władymyr Zełeński. Był paradoksalnie prezydent Janukowycz też przychylny, i to w konkretach - patrz możliwość rozwoju języka polskiego na Ukrainie i posługiwanie się nim w urzędach, szkołach.

Anglosasów nie boli kontrolowanie przez nas szlaku wschód – zachód lecz północ – południe, czyli spinanie Azji z Afryką a Europą. Oceanu Indyjskiego, Spokojnego, także pośrednio z Atlantykiem za pomocą Morza Czarnego i Bałtyckiego. Z Czarnego przez cieśniny tureckie na Śródziemne. Rzekami na Bałtyk i cieśninami duńskimi dalej.

Dlatego od 300 lat nic się nie robi z rzekami, kanałami którymi kontenerowce mogłyby pływać. Dlatego granica Rzeczypospolitej jest na Linii Curzona. Dlatego w III RP trzeba było zlikwidować przemysł i oddać rynki zbytu, aby nie było żadnej konkurencji (oczywiście w ramach wolnego handlu i umiłowania liberalizmu). A teraz dla naszego dobra, naczelnik będzie się ściskał z Robertem Biedroniem.

Niemiecki eksport – czyli dobrobyt uzależniony jest w takim samym stopniu od USA i Chin, gdzie te produkt końcowy – dobra trafiają. Jak załamie się jeden z tych kierunków to Niemcy leżą. Mają duże spadki na rynku amerykański i to widać po wynikach za 2020. Natomiast od nas i od Rumunii i V4 czerpią ich firmy dla firm, które ten produkt (dobra) eksportowy na tych rynkach sprzedają. Zdestabilizowanie gospodarcze Niemiec, co za pewne się i tak stanie, a zamierzał to zrobić Prezydent Donald Trump spowoduje, że każdy będzie rwał co się da i ile się da. Kocioł będzie wrzał.

Co oznacza cięcie łańcuchów dostaw? Oznacza zmuszanie państw tzw. zachodu do zabrania produkcji z Chin. Czy to jest realne? Nie realne.

O europie na naszych ziemiach jest mowa w filmie "Karczma na bagnach” w reżyserii Zygmunta Lecha. Akcja toczy się w 1770 roku. Film powstał w 1982 roku na podstawie opowiadania Jerzego Gierałtowskiego "Karczma nad Bzurą”. Z ust diabła pruskiego (Smętka) do diabła polskiego (Łęczyckiego, który określa siebie jako Eques Polonus sum - Jestem polskim szlachcicem), w obecności diabła ruskiego (Dytko), którym z ukrycia "przysłuchuje i przygląda się" porucznik - szlachcic Jerzy Stefan Gierałtowski (Eugeniusz Kujawski):

Zmieniłeś się p. Łeczycki, odkąd jesteś w tym kraju. Bo ten kraj jest jak zaraza! Kto się o niego otrze, coraz mu dobrzej. Patriotą się stanie. Jakby tu rodzony. Kto w niego postąpi, fantazją zaczyna oddychać. Honor przed rozumem stawiając. I dlatego ten kraj trzeba wymieć z tej mapy. Trzeba wyplenić. Ten szlachecki zabobon. Te dunki wielkości minionej. Tą wolność nie znającą granic. Te odwagę, wściekłą i głupią. Bo co tu jest? Garstka magnatów i tłum cimnej chołoty wrzeszczącej po Sejmikach. A u nas: Rousseau, Wolter, Montesquieu - odmieniają wszystko. Dlatego ma rację p. Dytko i ta jego Kaśka imperatorowa za planami naszymi idąc. Tu musi być Europa! A nie pogranicze. 

Bezgraniczna władza nad duszami w aspekcie społecznym tj. decydowania po ludzko kto jest podmiotem a kto przedmiotem: była, jest i będzie pokusą nie do odparcia dla każdego, kto uważa się za Pana i władcę.

Tej pułapce ulega też szlachcic określający się jako Eques Polonus sum, który za tą złudę bycie na szczycie wierchuszki w aspekcie społecznym jest w stanie oddać swoją wolność i władzę. 

Karczma na bagnach

Trzeba się wsłuchać w głosy dziejowe, bo są one dowodem wysokiej kultury Narodu POLSKIEGO, kultury duchowej, religijnej, społecznej i politycznej.   

an24
O mnie an24

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport