Andrzej Duda Andrzej Duda
1039
BLOG

MÓJ KRAKÓW

Andrzej Duda Andrzej Duda Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Ten wpis będzie bardzo osobisty, bo chcę w nim napisać o czymś, co jest dla mnie bardzo ważne – o tym, czym jest dla mnie Kraków. Mówię czasem, że to „miasto mojego życia” i choć brzmi to emocjonalnie, to tak właśnie odczuwam.

Dlaczego? Po pierwsze to moje miasto rodzinne, w którym spędziłem dzieciństwo i młodość. Najpierw na Krowodrzy, dokładnie w miasteczku studenckim, gdzie mieszkali moi rodzice jako młodzi pracownicy AGH. Tu, w Krakowie, chodziłem do szkoły podstawowej, a potem do II Liceum. Tu w 1983 roku zostałem harcerzem w V KDH Piorun, należącej do szczepu Wichry. Tu studiowałem prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie potem obroniłem doktorat i zacząłem pracować naukowo.

Tu w 1995 roku założyłem rodzinę. Z żoną najpierw mieszkaliśmy w starym Podgórzu, na ul. Józefińskiej. Mieliśmy po 23 lata. Wynajęliśmy małe mieszkanko w starej kamienicy. Było ciasno i bez komfortów. Zimą musiałem biegać z wiadrami po węgiel do piwnicy bo przestarzała instalacja elektryczna w budynku uniemożliwiała założenie grzałki do pieca kaflowego. W łazience nie było żadnego ogrzewania więc jak nam się urodziła córka, dogrzewaliśmy farelką. Nie było łatwo, ale byliśmy szczęśliwi, bo mieliśmy własny kąt. W 2001 roku przeprowadziliśmy się do mieszkania w bloku na osiedlu Biały Prądnik. Lubimy je i mieszkamy w nim do dziś. Żona jest nauczycielką w jednym z krakowskich liceów, córka chodzi do szkoły, a ja pracuję na Wydziale Prawa i Administracji UJ, gdzie uczę studentów. Krótko mówiąc, tu, w Krakowie, było i jest centrum mojego życia.

Po drugie, jestem z Krakowa dumny i chcę, żeby rozkwitał, był nowoczesnym miastem europejskim, elegancką metropolią w której dobrze i wygodnie żyje się mieszkańcom. Skierowanie Krakowa na drogę takiego rozwoju jest życiowym wyzwaniem. W tej sprawie jest ogromnie wiele do zrobienia i trzeba działać energicznie, a obecne władze wybrały bierność. Brak parkingów, makabryczne korki, brak placów zabaw, miejsc w przedszkolach i żłobkach to codzienne problemy całego miasta. Kraków rozwija się bez planu, a to oznacza chaos, stagnację i brak perspektyw. Władze niewiele z tym robią, nie widać ani chęci ani woli.

Wielu krakowian wyjeżdża do pracy w innych miastach, czy nawet za granicę, bo w mieście trudno o dobrą pracę. Także ja przez kilka lat pracowałem w Warszawie, ale przekornie dodam tu, że nie wychowałem się poza Krakowem jak prezydent Majchrowski i nie pracowałem przez ostatnich 20 lat poza Krakowem jak Stanisław Kracik. Moja sytuacja była poza tym nieco inna. Jako prawnik radziłem sobie w Krakowie nieźle. Jednak w 2006 roku otrzymałem propozycję objęcia stanowiska wiceministra sprawiedliwości, a następnie ministra w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej. Każdą z tych propozycji przyjąłem, bo możliwość pełnienia służby państwowej to dla mnie ogromny zaszczyt. Tak mnie wychowano najpierw w domu, a potem także w harcerstwie, gdzie przyrzekaliśmy służyć Bogu i Polsce. Przypuszczałem też, że w szczególności funkcja ministra Prezydenta Rzeczypospolitej śp. Prof. Lecha Kaczyńskiego pozwoli mi zdobyć unikalne i bezcenne doświadczenie nie tylko w pracy prawniczej, ale także na arenie międzynarodowej, jako osobie będącej w bezpośrednim otoczeniu głowy państwa. I nie myliłem się. Jestem pewien, że te doświadczenia i kontakty na krajowej i międzynarodowej scenie politycznej można wykorzystać dla Krakowa.

Kraków zatem to miasto mojego życia. Wielu moich znajomych z Polski i z zagranicy podziwia nasze miasto, jego zabytki i atmosferę. Dla nich Kraków to Rynek Główny, Wawel i sympatyczny wieczór na Kazimierzu. Tymczasem życie codzienne krakowianina nie wygląda tak różowo. Jeśli zostanę prezydentem Krakowa, zrobię wszystko, aby to zmienić.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości