satrapa satrapa
3174
BLOG

Lud pisowski mówi dość

satrapa satrapa PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 84


Obecna władza w dużym stopniu zawdzięcza swoje zwycięstwo ludziom, których - wbrew łże - medialnemu bełkotowi - różni bardzo wiele. Pochodzą z różnych środowisk, mają różne wykształcenie, nie mieszkają tylko w mniejszych ośrodkach - ale również i w metropoliach. Zajmują się biznesem, uczą, pracują. Taki jest prawdziwy obraz "pisowskiego ludu". Brak zrozumienia dla tego stanu rzeczy w dużym stopniu odpowiada  za przegraną obozu "zdrady narodowej" oraz "ichniejszych" mediów, które uległy własnej propagandzie i ciągle odmawiają wiedzy, jednocześnie z uporem maniaka forsując tezę, że na PIS głosują tylko sfrustrowani absolwenci podstawówek.


Przy całej masie różnic, wspólną cechą tzw. pisowców, poza wspólnotą poglądów i diagnoz społeczno - politycznych,  jest nonkonformizm, umiejętność bronienia swoich racji, nawet w obliczu niewiarygodnej presji środowiskowej. To właśnie cecha, o której chcę powiedzieć tu więcej. Ludzie, którzy podjęli decyzję o wspieraniu PIS - ci z dłuższym stażem - trwają przy tym już od 12 lat. Wielu z nich podjęło tę decyzję po szoku i dawce wiedzy o państwie, jaką odsłoniła tzw. Afera Rywina. Osoby te przejrzały na oczy, uświadamiając sobie, że ich wymarzona Polska, ich kraj dzieciństwa to Republika Bananowa, pełna chamów, świń, złodziei, kolesi, układów i służb.


Po wygranej PIS w 2006 roku na krótko wydawało się, że może być lepiej. Szybko jednak okazało się coś, co wydaje się dziś znów potwierdzać: wyjątkowy gen autodestrukcji pisowskiej ekipy, w połączeniu z wyjątkowo nieudanymi decyzjami personalnymi Naczelnika.  Równolegle uderzyła w rząd niesamowicie silna propaganda, przemysł pogardy, absurdu, zbydlęcenia i zidiocenia mający zniszczyć nie tylko ówczesną władzę, ale i ludzi głosujących na nią. Raz na zawsze wdeptać w ziemię, odrzeć z człowieczeństwa, z godności, z inteligencji, przypisać cechy najgorsze, na przekór wszystkiemu - z inteligentnego człowieka robić głupca, z przystojnego robić brzydala, zohydzać. Tym była propaganda tłucząca nieomal każdego dnia  nie tylko, że Kaczyńscy to zło najczystsze, ale że ich wyborcy to po prostu ludzkie gówno i nic więcej. Ludzie, którym nie powinno się podawać ręki.


Czasem patrząc na to, co aktualnie robi obecna władza, mam wrażenie, że do decydentów nie dociera, jak dużo zapłacili ludzie, którzy ich popierają. Jak silnym trzeba było być człowiekiem, by pod wpływem presji środowiskowej nie wyzbyć się swoich poglądów, a jeszcze silniejszym - by móc publicznie o nich mówić.

Za takie coś w kręgach wielkomiejskich "wykształciuchów" wylatywało się z grupy znajomych, traciło się przyjaciół, uderzało się w zawodowy szklany sufit, czasem traciło pracę. Wyborca PIS musiał mieć skórę grubą niczym pancerz, być nastawionym na to, że w razie pytania o politykę, przyjdzie do ostrej konfrontacji, bardzo często z całą grupą. Tak było - i tak - ciągle jeszcze jest, choć może już nieco słabiej. Po 10 latach, na których przebieg poglądy polityczne takich osób miały ogromne przełożenie, prezes i partia odzyskali władzę, w dużej mierze dzięki temu, że tzw. lud wytrwał, że dla łatwiejszego życia, dla akceptacji, czy innych "fruktów" nie wyparł się własnych poglądów.


I co teraz? I teraz ów lud patrzy i przeciera oczy ze zdziwienia. Może nawet to, co widzi, chciałby odzobaczyć, ale tego odzobaczyć się już nie da.  


PIS mając wszelkie możliwe narzędzia, jedynie poza większością konstytucyjną, po dwóch latach nie zrobił praktycznie, realnie NIC na drodze przebudowy kraju. Nawet jeśli jakieś ruchy były podejmowane, w haniebny, żenujący sposób są wycofywane (sądy, media). Ktoś powie - wysokie PKB. Świetnie, ale dobre wyniki gospodarcze to naprawdę w dużej mierze efekt ogólnoświatowej koniunktury. Lewarowanie z 500 plus było dobrym pomysłem, tyle że to samo lewarowanie może w innych okolicznościach ciągnąć budżet w dół. Nawet jeśli przyjąć sukces z 500 plus i uszczelnieniem systemu podatkowego - na tym de facto sukcesy się kończą. Po drugiej stronie jest wyjątkowo długa lista porażek - tych drobnych i tych większych. Śmiesznych i strasznych, jednak z całego spektrum porażek i niemożności nic chyba nie boli tak bardzo, jak osławione wstawanie z kolan, czyli kwestia polityki historycznej.


Rzeczywistość powiedziała PIS-owcom na których głosowaliśmy - "Sprawdzam". Powiedziała to po setkach minut ględzenia, krzyczenia, zapewniania, po aktach strzelistych, po wycieraniu sobie gęby pojęciami uczciwości, prawdy, godności itp. Rzeczywistość więc sprawdziła, dając decydentom okazję jedyną w swoim rodzaju. Nie można było chyba wymyślić lepszego kontekstu dla wypowiedzenia głośno tej prawdy o która walczymy, dla postawienia tej prawdy jasno, na ostrzu noża. Oto stało się jasne bardzo wiele- "polskie obozy" to nie są żadne pomyłki, oskarżenia o współudział w holocauście dotychczas mówione półgębkiem, formułowane w przeciekach, poleciały niczym serie bokserskie. Stało się jednocześnie jasne, skąd w dużej mierze rozchodzi się po świecie zła opinia o Polsce i Polakach, kto puszcza przekaz o morderczych dzikusach itd. Krótko mówiąc: kawa została wyłożona na ławę.


I co? I co gdy cały świat czytał, powielał żydowskie oskarżenia? I co, gdy bilbordy o polskiej winie zawisły w Tell - Avivie? I co, gdy na naszej ziemi te kłamliwe nawet nie półprawdy są formułowane z buńczuczną pewnością siebie, z wyrazem gęb nie cierpiących sprzeciwu? W otoczeniu premier, prezydenta? Jak zareagował PIS, gdzie wstawanie z kolan, gdzie to wszystko jest?


Koniec i bomba - kto wierzył ten trąba... Można zakrzyknąć cytujący klasyka. Ojczyzna okazała się synczyzną albo zdrajców, łże - elit, albo chłopców w krótkich spodenkach. Dziś polski prezydent wygląda na uroczystości we własnym kraju nawet nie jak konferansjer, dziś wyciera oplutą publicznie twarz i jeszcze rozmydla, jeszcze przekonuje, że nic się nie stało. Tłumaczy na Twitterze, że jakieś tam słowa nie padły, mimo, że główny zainteresowany, który miał je wypowiedzieć wcale tej rzekomej pomyłki nie prostuje...


Taaa - tak wygląda wstawanie z kolan. I to porażające, wyjątkowo głośne milczenie. Jeszcze pół roku temu Naczelnik krzyczał o odszkodowaniach od Niemców. Dziś milczy na kolejne przejawy agresji, podszytej roszczeniami.


Ktoś powie, że jestem idealistą i nie rozumiem polityki, a w niej trzeba być lisem. Faktycznie - nie rozumiem, ale nie chodzi tu o ślepy idealizm. Nie rozumiem działania władzy, zakładając nawet, że to polityczna "gra", która ma nas doprowadzić do happy endu. Strategia milczącej zgody, wobec wyrażanych już właściwie wprost pomówień, nie sprawi, że one  same z siebie wyparują. Wręcz przeciwnie - już ugruntowana narracja o polskiej winie, naszym milczeniem zyska jedynie wzmocnienie. Dlatego właśnie należało powiedzieć jak najgłośniejsze NIE i zaszokować świat: sprowokować pytanie o to, jak właściwie było. To się jednak nie stało.


Tchórzostwo, czy też za coś przehandlowaliśmy "wstanie z kolan"? A może od początku było ono mrzonką? Dziś rządowe media rażą propagandą nie mniej ordynarną niż TVN, tyle że "w drugą stronę", mającą wytłumaczyć narodowi, że nic się nie stało. Republika Bananowa na niby przyjęła ustawę, która z założenia jest fikcyjnym prawem.


Brak słów, by to wszystko nazwać. Ale do puenty. PISowski wizerunek sypie się zastraszająco szybko. Cała frazeologia, niczym trick iluzjonisty, okazała się jedynie frazesem. Do tego dochodzą didaskalia, które długo by wymieniać - nawet i owe premie,  przekłamane w telewizorze publicznym, ale też masa innych bzdur i coraz większe buksowanie kół - wyprawy dookoła świata narodowej fundacji, "plan Morawieckiego" czyli jak rozgrzać power - pointa, jakieś bajania o eldorado aut elektrycznych, kornik już dozwolony w puszczy i tak dalej i tak dalej.


Chłopcy w krótkich spodenkach, cwaniaczki i kunktatorzy ustami prezesa próbują kupować czas żenująco wciskając masie pieniążki. Dopłaty do zeszytów, zamiast obniżenia kwoty od podatku - zastraszająco niskiej, najniższej chyba w UE. Jak to jest prezesie z tym workiem kamieni na plecach, który mają polscy przedsiębiorcy, o którym tyle gardłowałeś? Z racji ciężkiej kiełbasy wyborczej mają go jeszcze podźwigać?


Tyle że ludzie, którzy trwali przy PIS przez te wszystkie lata, którzy byli mieszani z błotem i którzy dziś wstydzą się i są wściekli na ekipę, którą żyrowali, oni nie głosowali, bo dali się kupić. Oni głosowali - bo wierzyli. Dziś "PISiory" myślą, że kupią. Może i jeszcze kupią, ale nie nas. Nie mnie. Kupią tamtych - tamtych, którym obojętne jest czy obozowym kapo był Polak, czy nim nie był. Tyle, że tamci kupieni raz, dwa razy, będą chcieli coraz więcej i więcej.... I gdy worek bez dna jednak się opróżni, i oni powiedzą: dość. A wtedy nie będzie już nikogo po waszej stronie. Wtedy zostaniecie sami. 


satrapa
O mnie satrapa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka