antypasterz antypasterz
109
BLOG

Łykniem bo odwykniem!

antypasterz antypasterz Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Ależ bym coś łyknął...

Straszliwa mnie ochota na łan łyk naszła - nie wiem czemu...

Wczoraj litr szkota poszedł cały, tak mnie zezłościł pewien zawodnik, reprezentant zresztą. I nic. Nie pomogło. To nie o alkohol chodzi - okazało się.

Ekstazki nie doprowadzają mnie do ekstazki, za stary jestem na wynalazki. Proszek łyknąć? Bueee... Syf.

Może połyk zrobić? Ale po cholerę? Nawet nie jestem ubezpieczony i musiałbym za prześwietlenie sam płacic, a jesli połyk niefachowy, to i za operację...

Wiluś, jak od Ruskich z przemytu wracał, mało zawału nie dostał: do granicy pół godziny, a on w kiblu zamknięty, z flaszką w ręce, wciąż się z trzydziestoma pierścionkami mordował... Tak cwaniakował, tak zwlekał, "jeszcze czas" - mówił, a potem dziewiętnastymi potami zlany co sygnet chciał połknąć, to cofka. Żabka na nosie, adrenalina aż paruje, a tu ciągle nic! Mógł takich wielkich fingli nie kupować, tylko łańcuszki...

No, ale z łańcuszkami też by mu łatwo nie poszło - wiem po sobie, jak pewnego razu wylądowałem na zakaźnym, na dwie żółtaczki naraz chory. Żółć mi w woreczku skamieniała, co przypadkowo wykazało badanie ultrasonografem, i w początkowej fazie kuracji namówili mnie doktorzy na codzienny połyk węża gumowego, półmetrowego. Jezusicku, co to była za męczarnia! Na początku oczywiście tylko, bo za parę dni byłem już mistrzem połyku węży i przez chory łeb przeleciał mi nawet pomysł na zweryfikowanie planów odnośnie dalszej kariery... Cyrkowej, tym razem - zarabiać na utrzymanie rodziny jako połykacz ognia! Połykacz mieczy samurajskich dawnych (prostych) i szabel tatarskich! W ogóle: połykacz wszystkiego. Przyjąłbym pseudonim artystyczny "Paszcza Szatana" i wszystkie bilety wysprzedane!

Wilusiowi jakoś się w końcu całe złoto w ostatniej dosłownie chwili połknąć udało - wychodząc z kibla natknął się na łażących już po pociągu celników. Wzrok miał jednak na tyle dziki i koszule od potów mokre, że Ruscy popatrzyli na niego ze zrozumieniem i dość przyjaźnie. Nawet na rewizję osobistą go nie wzięli, a Staśkę tak! Ha, bo Staska była cool, a Wiluś "cały posrany", pomysleli więc, że takiemu panikarzowi nikt przemytu by nie zlecił...

Dobra dobra. Wszystko łykam, ale nie od ciebie - powiedział Misiek na to. Misiek to w ogóle - małej wiary był człowiekiem. Nie wierzył na przykład, że Wiluś winiak z wina z grochu pędził. Był przekonany, że kit mu sprzedaję, do końca. Tak tak, do samiuteńkiego końca, albowiem w trosce o przyjaźń zmieniłem finalną, oficjalną wersję na "z prochu", jako bardziej przez Miśka przyswajalną. Czego się nie robi dla nieufnych kumpli...

Dziś to i ja czasami prawdę odpędzam, nie chcąc na Leszka wyjść, co to jak małpa każdy kit łyka...

(przeleciało mi w głowie węgierskie przysłowie o pawianie, co na drzewo wchodzi narwać śliwek wegierek, ale uleciało... Nawet nie wiem przeto, czy akurat by tu pasowało...)

Najchętniej, to połknąłbym jakąś fajną, młodą dziewuszkę... Dorotkę jakąś...

Niestety, dziś ślinę mi tylko przełknąć przyjdzie - nie ma Dorotki i żadnej innej kotki pod ręką...

Ależ zgłodniałem.

(Lengyel głodny to łagodny)

antypasterz
O mnie antypasterz

Piwnica - Słoiki i Makulatura Lista Obecnosci Pretensje tu: rossolineum[małpiatka]o2.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości