arturb arturb
6147
BLOG

Inscenizacja ?

arturb arturb Polityka Obserwuj notkę 61

Podczas dyskusji nad jedną z poprzednich notek, emocjonalnie komentująca Gini, zarzuciła mi rozwijanie idiotycznych teorii,. Dla mnie, to  żadna nowość, ale niestety dostało się też osobom czytającym i komentującym moje teksty, za co ich przepraszam.  Możliwe, że Gini już tu nie zawita, ale postaram sie obronić otwartość umysłów moich gości, którzy bynajmniej nie są trollami i nie odwracaja uwagi od prawdziwych przyczyn tragedii.

Bardzo cenię pracę - jak określiła to Gini - normalnych blogerów. Skupiają się na udowadnianiu, że tzw. oficjalna wersja wydarzeń jest nieprawdziwa. Dowodzą, że załoga tupolewa została celowo lub nie wprowadzona w błąd, co doprowadziło do katastrofy. Czynia to w sposób fachowy i kompetentny. Bronią dobrego imienia pilotów, czego nie podejmują się ani rząd ani media .Wytrącają argumenty przeciwnikowi, zanim zostaną ostatecznie użyte. Za sumienną i skrupulatną pracę należą im się słowa podziękowania. 

Ale są też osoby, które oglądając chociażby pierwsze ujęcia filmu Wiśniewskiego odnoszą wrażenie, że medialna prezentacja tragedii smoleńskiej miała całkowicie przesłonić rzeczywisty przebieg zdarzeń. Wielu piszących i komentujących podaje argumenty na potwierdzenie tej tezy. Wśród nich znajdują się osoby czytające moje wpisy oraz ja sam. A skoro są powody by sądzić, że na Siewiernym mamy do czynienia tylko z wczesniej przygotowaną ludzką ręką inscenizacją katastrofy tupolewa,  to prawdziwy przebieg zdarzeń wciąż pozostaje w sferze domysłów. 

Rekwizyt pierwszy - czarna skrzynka.

 czarna skrzynka - Wiśniewski

Skrzynka została oderwana od reszty rejestratora, więc z pewnością posiadała energię kinetyczną, zanim spoczęła w widocznej pozycji. Podczas koziołkowania uchwyty powinny zostać przygięte do wewnątrz lub rozgięte na zewnątrz . Ostatecznie skrzynka zatrzymała się w pozycji naturalnej, co samo w sobie jest interesujące zważywczy, że po oderwaniu od rejestratora prawdopodobnie pod spodem miała przytwierdzony element w kształcie walca utrudniający przyjęcie takiej pozycji.

Jednak osoby przygotowujące skrzynkę do fotografowania zawsze ustawiają ją w pozycji: uchwytami do góry. Również tak zrobiono w laboratorium MAK.

skrzynki w MAK

Proszę porównać układ uchwytów na skrzynce sfilmowanej przez Wiśniewskiego oraz tych sfotografowanych w laboratorium. Na skrzynce znalezionej w Smoleńsku uchwyty nie powinny znajdować się w pozycji stojącej i widać, że nie odstają od obudowy. Ale też trudno powiedzieć, aby były przygięte do wewnątrz lub rozgięte na zewnątrz. Wówczas znajdowałyby sie w innym miejscu, bliżej środka lub niemal na zewnątrz. Metalowe mocowania uchwytów wydają się wyraźnie mniejsze. 
Zastanawiam się, czy Wiśniewski sfilmowal jedną z powyższych czarnych skrzynek, czy przedmiot jedynie imitujący to urządzenie.

Rekwizyt drugi  - statecznik poziomy. 

Zarówno statecznik poziomy jak i końcówka skrzydła zostały oderwane od samolotu, więc również posiadały znaczną energię kinetyczną. Proste doświadczenie fizyczne polegające na równoczesnym rzuceniu dwiema paczkami zapałek uzmysłowi nam, jak niewielkie jest prawdopodobieństwo, że oba pudełka ustawią się na najmniejszych krawędziach. W przypadku statecznika, ale też końcówki skrzydła, mamy taką właśnie sytuację. Oba spoczęły w pozycji niemal identycznej i bardzo mało prawdopodobnej. Nazwałbym ją pozycją najlepszej ekspozycji. Gdybym miał sfotografować fragment skrzydła, intuicyjnie ustawiłbym go uciętym końcem na podłożu i górną krawędź oparł np o drzewo lub ścianę.  W takim układzie eskponuje się fragmenty skrzydła np. w fornie pomnika.


Rekwizyt trzeci - statecznik pionowy z szachownicą. 

W sytuacji nieistnienia wraku, należało wyeksponować fragment, który jednoznacznie pozwoliłby zidentyfikować samolot uczestniczący w katastrofie. Dla celów medialnych biało-czerwona szachownica nadawała się doskonale. Sposób ekspozycji nie budzi zastrzeżeń, chociaż w tym przypadku trudno zarzucić nienaturalną bądź mało  prawdopodobną pozycję elementu.

Zamachowcy, wobec zastrzeżeń świadków co do nienaturalnego wyglądu miejsca katastrofy w nastepnych dniach postanowili wzbogacić pobojowisko o dalsze fragmenty samolotu i w tym celu statecznik musiał zostać przełożony w inną pozycję, mniej efektowną, a obok spoczął większy fragment kadłuba.,

Oczywiście fragment ten nie był widoczny ani na filmie Wiśniewskiego ani na zdjęciach satelitarnych z 11 i 12 kwietnia. Wobec czego został dołożony później. Analizując rózne fotografie wykonywane w kolejne dni na miejscu katastrofy wyraźnie widać, że przybywa drobnych elementów.

Inne rekwizyty wzbudzające emocje 

Przypomnę chwilę, gdy na miejscu katastrofy pojawił się Jarosław Kaczyński z towarzyszącymi mu mężczyznami  (...) w oczy rzucał się charakterystyczny żakiet zwisający z wraku rządowej maszyny. - To był żakiet naszej klubowej koleżanki - mówił obecny na miejscu europoseł Adam Bielan. Nic tak nie blokuje  zdrowego rozsądku jak silne emocje.  A przecież rano na filmie Wisniewskiego żadnego żakietu nie bylo widać na wraku. Sam Wiśniewski też nie dostrzegł żadnych częsci garderoby. 
(...) Nie było foteli, walizek, toreb ani – przede wszystkim – ciał czy ludzkich szczątków. Dopiero potem powiedziano mi, że ciała były gdzie indziej. Tam, gdzie ja byłem, spadł tylko silnik, części kadłuba.

Jakże chwyta za serce plakietka członka delegacji wisząca na gałązce. Zdjęcie wykonano 10 kwietnia. 

Zapewne niewiele osób zwróci uwagę, na równiutko uciętą gałąź znajdującą się pod wrakiem czy niemal zerowe prawdopodobieństwo przypadkowego zawiśnięcia plakietki w ten sposób.w trakcie katastrofy.

Znalazł się też nieokreślony fragment samolotu z szachownicą dość precyzyjnie zmieszczoną na niewielkim skrawku jakiegoś tworzywa. Nawet nie wiem, czy to metal, czy tekktura. 

Znów rodzi sie pytanie, dlaczego los tak łaskawie obszedł się z tą szachownicą, podczas gdy większość pozostałych fragmentów samolotu została unicestwiona. Czy przypadkiem jakaś ludzka ręką nie położyła jej dla "lepszego wrażenia"? 

Wiemy, że niemal nienaruszony przetrwał wieniec z żywych kwiatów na groby katyńskie i godło z salonki. Także wiele innych przedmiotów, które nie miały prawa przetrwać tej katastrofy. 

Rozmiar miejsca katastrofy.

Korzystając z programu Google Earth można dość prosto zmierzyć teren, na którym zgodnie z oficjalna teorią rozbił się tupolew. Jest to obszar długi na nie więcej niż 120 metrów. A to oznacza, że czterdziestometrowy samolot musiałby całkowicie wytracić prędkość na długości 80 metrów. W moim odczuciu jest to możliwe tylko i wyłącznie przy zderzeniu z ziemią pod dużym kątem, podczas którego powstałby głeboki krater. Odgłos zderzenia i miażdżonych blach byłby tak ogromny, że trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek miał wątpliwości co do czasu katastrofy. Przypomnę, że por. Wosztyl stojący dość blisko opisywanego miejsca słyszał huki i trzaski a załoga lotniska przez 15 minut nie zorientowała się, że katastrofa miała miejsce. 

Zakładając zderzenie z ziemią pod niewielkim kątem, wyhamowanie samolotu na tak krótkim dystansie jest bardzo mało prawdopodobne. Poniżej przedstawiam testową katastrofę samolotu pasażerskiego przeprowadzoną przez NASA 

oraz tragiczne lądowanie transportowca FeedEx, który po obróceniu na grzbiet sunął jeszcze kilka swych długości. 

 

Podaję tylko drobna część faktów i zdarzeń, na które zwróciłem uwagę i oceniłem jako bardzo mało prawdopodobne. Kilku komentujących argumentowało kwestionując wygląd szczątków samolotu czy dziwne uszkodzenia drzew. Analizując wypowiedzi świadków też trudno odrzucić taki wariant. Nie sądzę, by teza o inscenizacji miejsca katastrofy zasługiwala na miano idiotycznej.


 

arturb
O mnie arturb

Zbanowali mnie: Eli.Barbur - po usunięciu niewygodnego pytania

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka