Eine Eine
1572
BLOG

Przeciw "duchowi czasu"

Eine Eine Polityka Obserwuj notkę 50

 

Termin i pojęcie “Zeitgeist” wprowadził do historii kultury, filozof niemiecki A.Klotz w roku 1760, w analogii do pojęcia starożytnych: “genius loci” oznaczającego - ducha opiekuńczego miejsca, domu.

Zeitgeist" było kluczową kategorią dla J.G.Herdera, której używał w funkcji dekodera, analizując zawiłe i kręte drogi ludzkości w swojej filozofii dziejów([1],1784).Piękne strofy “duchowi czasu” poświęcił J.W.Goethe w “Fauście”. Oczywiście, nie należy mylić “ducha czasu” z heglowskim “Duchem absolutnym” przenikającym wszystko co istnieje, formującym bycie w całości.

“Zeitgeist”, to pewna czasowa struktura manifestująca się w panujących wierzeniach, ideach, zasadach postępowania, opiniach i poglądach ludzi żyjących w niej. To specyficzny klimat epoki, rozpoznawalny ex post przez swoją stabilną tożsamość, wyrazistą formę, wobec której nie sposób być obojętnym obserwatorem: albo go akceptujemy, podziwiamy, chłoniemy go, dajemy się jemu ponieść albo przeciwnie – nienawidzimy go, zwalczamy go, lub udajemy się na “emigrację wewnętrzną”.

Najdziwniejsze jest to ,że – jak mawiał J.Lec – “nawet ateiści boją się ducha czasu”. Duch czasu może być zły, monstrualnie zły, może być brzemieniem nie do udźwignięcia przez jednostki i całe narody lub przeciwnie, ale wtedy występuje zjawisko ,które Nicolas Gomez Davila nazywa “płynięciem z prądem rwącej rzeki” i stosuje dla wyjaśnienia współczesnego rozumienia “wolności” jednostki.

Pojęcie “ducha czasu” aktualnie jest używane w filozofii kultury i cywilizacji, ale zamiennie z pojęciem “ kryzysu”, kryzysu cywilizacji ,by przywołać analizy K.Jaspera [2] lub P.Ricoeura [3],co w gruncie rzeczy oznacza, że “duch czasu” choruje.

Skąd jednak tytuł obecnego postu? Kto przeciw duchowi czasu ? Dlaczego wojna z duchem czasu i jakie są jej perspektywy? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w niewielkiej książeczce, jaką właśnie wydała ambitna, acz maleńka oficyna “Wektory” z Kątów Wrocławskich, a napisał ją Erik von Kuehnelt-Leddihn [4].

Erik Maria Ritter von Kuehnelt-Leddihn (1909-1999)– austriacki myśliciel, pisarz i dziennikarz o formacji katolickiej i konserwatywnej. Niezwykle bogata, twórcza i barwna osobowość, obdarzona wieloma darami. Fantastyczny erudyta, poliglota(władał biegle kilkunastoma językami, w tym polskim),umysł niezwykle krytyczny, doskonały stylista, obieżyświat zdobywający wiedzę o krajach i ludach w bezpośrednim kontakcie. Penetrował Azję(był kilkakrotnie w Wietnami,Chinach,Japonii),znał dobrze Rosję Sowiecką, był korespondentem w Hiszpanii w latach 1936-37(wojna domowa),uchodźca polityczny w czasie II wojny światowej w Stanach Zjednoczonych.

Współzałożyciel “National Review”, współpracował m.in. z Action Institute,The Mount Pelerin Society gdzie poznał i zaprzyjaźnił się z F.A.Haykiem i L.v.Misesem (przecież ateistami !). Wykładał na wielu uczelniach europejskich i amerykańskich.

Renesansowa umysłowość, studia prawnicze, studia teologiczne, doktorat z politologii, a zainteresowania i gruntowana nie dyletancka wiedza z dziesiątków innych domen nauki i kultury. Dla kręgów konserwatywnych monarchistów i katolickich środowisk Europy był brylantem wśród myślicieli i pisarzy XX wieku.

Był bezlitosnym analitykiem i demaskatorem totalitaryzmów hitlerowskiego i sowieckiego, niedościgłym krytykiem demokracji, popierał wolnorynkowy kapitalizm ,wskazywał drogi odrodzenia kultury chrześcijańskiej upatrując w rodzinie oraz lokalnej samorządności nadzieję na przyszłość.

Prawie nieznany w Polsce z wiadomych przyczyn, dopiero od niedawna jego twórczość wprowadzana jest w obieg naszej myśli filozoficznej i społeczno-politycznej.

W ubiegłym roku ukazało się tłumaczenie jego głośnej książki : “Ślepy tor- Ideologia i polityka lewicy w latach 1789-1980”[5] obfitującej w kontrowersyjne tezy historyczne, ale opartej na imponującym materiale faktograficznym. Jest ona warta wszechstronnej dysputy na salonie 24.

W tym roku wydano tłumaczenie “ Jezuici, burżuje, bolszewicy” a w opracowaniu edytorskim jest podstawowe dzieło E.v.Kuehnelta-Leddihna z historii i filozofii politycznej “Wolność lub równość”[6].

Książka, której tytuł wydania polskiego jest jednocześnie tytułem niniejszego postu, to zbór 12 esejów, których oryginały publikowane były w niemieckim miesięczniku “ Theologisches” założonym w 1970 roku przez W.Schamoni ,czasopiśmie o profilu katolicyzmu tradycyjnego.

Jednak tytuł oryginału niemieckiego brzmi : “ Kirche kontra Zeitgeist”. Nie wiem, czym się kierował wydawca polski opuszczając słowo “Kirche”. Tłumaczyłbym jego decyzję faktem, iż autor nie reprezentował nigdy jakiejkolwiek instytucji kościelnej, nie mówiąc już o urzędach watykańskich i nie był współtwórcą w żadnym sensie oficjalnych wykładni ortodoksji katolickiej. Może łagodniejszym tytułem byłby “katolicyzm kontra duch czasu”, ale Kuehnelt-Leddihn zżymał się na termin “katolicyzm”.

Eseje te, ukazują myślenie “gorącego”, a nie “letniego” katolika, o czasach, w których kościół katolicki (lub ogólnie – chrześcijaństwo) jest w stanie poważnego konfliktu z “duchem czasu”. Nie tylko owego “Zeitgeist” nie współtworzy, jak było w dawnych wiekach, do roku 1789 ,lecz jest w stanie śmiertelnego zagrożenia przez “ducha czasu”, wobec stałej tendencji z jego strony do likwidacji i wyrzucenia “Kirche” z aktualnego systemu kultury i cywilizacji.

Myślenie autora biegnie dwoma torami:

  • jaka jest istota współczesnego “ducha czasu” ? i
  •  

  • jakie jest kontrdziałanie Kościoła obcującego na wielu płaszczyznach z tym “duchem czasu”?
  •  

Pierwsza kwestia jest rozwijana metodą indukcyjną przez detaliczne ukazywanie cech i składników “ducha czasu” i byłaby bardzo trudna do opisu w krótkiej recenzji, gdyby nie niesamowita umiejętność E.v.Kuehnelta-Leddhina wykrywania i prezentacji uniwersalnych właściwości Zeitgeistu epoki współczesnej.

Czytamy:

W ustroju ,będącym syntezą liberalizmu i demokracji, w którym obecnie żyjemy rozpaczliwie poszukuje się sposobu, aby sprowadzić do wspólnego mianownika wolność i równość. Są to wysiłki całkowicie daremne gdyż wolność i równość wzajemnie się wykluczają...

Egalitarny ,horyzontalny ład, w którym przyszło nam żyć doprowadził do niesłychanego zbanalizowania i wyjałowienia kultury, co możemy obserwować od San Francisco po Ural. W nauce i technice doświadczyliśmy prawdziwych cudów, ale ani w Ameryce Północnej ani w Europie – według mojej wiedzy- nie ma żadnego dzieła pisarza, malarza, architekta, czy kompozytora z tego czasu ,o naprawdę wysokiej wartości humanistycznej...

Niczego nie zmieniło pod tym względem ani “skurczenie się kuli ziemskiej” dzięki telewizji i gorączkowemu podróżowaniu po świecie, łącznie z urlopami szkoleniowymi na wyspach Bahama, czy seksturystyką pedofilską do Azji Południowej, ani też nauczanie języków obcych w szkołach i upowszechnienie ułatwionych pod każdym względem wyższych studiów.

Również wielkie ideologiczne burze ,które przetoczyły się nad naszymi głowami w XX wieku nie zrodziły żadnych ,nowych idei lub cennych pod względem poznawczym teorii. Wielu z nas mogło jeszcze osobiście żyć w czasach, w których niewiarygodnie trywialne idee obu lewicowych Karolów – Darwina i Marksa- doprowadziły w polityce do straszliwych rzezi, kiedy ich armie maszerujące podczerwonymi i czarno-brunatnymi sztandarami spotkały się w sercu Polski aby wspólnie zapoczątkować II wojnę światową...

Państwo i społeczeństwo horyzontalne ,które popadło w antropolatrię i geolatrię z konieczności zdominowane są przez kolektywistyczno-indywidualistyczną pseudosyntezę – analogicznie jak demokratyczno-liberalny amalgamat wolności i równości ,które się praktycznie wykluczają”.

Tak określony i zanalizowany “duch czasu” zgodnie z logiką, ma swoją antytezę, a jest nią ład pionowy, w którym istnieją “góra “ i “ dół”, istnieje różnorodność bytów jednostkowych, różnorodność aksjologiczna, jest “wyższe “ i “ niższe”, “jasne” i “ciemne”, nie ma równości a jest wolność. Ład wertykalny z jego hierarchią bytów indywidualnych, z autorytetem wypływającym z wnętrza duchowego człowieka, z absolutnym układem odniesienia czyli “nadnaturalnym “światem, światem duchowym i światem “niższym” ,cielesnym ,materialnym ma swoje reprezentacje w postaci religii monoteistycznych, w tym religii chrześcijańskiej.

Ład horyzontalny i ład wertykalny tworzą swoisty, symboliczny krzyż, na którym rozpięty jest dramat człowieka .Ład horyzontalny jest od 200 lat zwycięskim ‘duchem czasu” który wiedzie śmiertelny bój ze swoim przeciwieństwem – ładem wertykalnym. Stąd bierze się bezbożność “Zeitgeistu” i jego walka z każdą religią.

Autor nie żywi żadnych złudzeń, co do możliwości kompromisu lub pokojowej koegzystencji “ducha czasu” i jego przeciwników. Dostrzega zmienność i dynamikę w obydwu formach istnienia świata ludzkiego.

Mierzi go każda ugodowość ze strony Kościoła, każda próba dostosowania się jego do współbycia z ładem horyzontalnym, negatywnie ocenia fenomeny “aggioramento” takie jak: demokratyzacja struktur lub zniekształcenie form liturgii, demaskuje “jekatoli” czyli tych ,którzy mówią o sobie :’jestem katolikiem, ale..”, pisze:

otwierając Kościół na świat, trzeba pamiętać o tym ,że – jak stwierdził Jacques Maritain ,którego z pewnością do reakcjonistów zaliczyć nie można – świat należy do Boga, człowieka i diabła”.

Natomiast “ducha czasu” epoki, której początek upatruje w Rewolucji Francuskiej charakteryzuje niezwykle ostro:

Trzy całkowicie lewicowe rewolucje – francuska, bolszewicka i nazistowska – ukształtowały historię ostatnich 200 lat i sprawiły, że były one “stuleciami 5 G”: gilotyn, więzień, szubienic, komór gazowych i łagrów (ang. guillotines, gaols, gallows, gas chambers, gulags)".

Zgodnie z akceptowaną i wyznawaną przez niego historiozoficzną tezą, iż “każda forma demokracji przeradza się w tyranię”, nie zawaha się złowróżbnie napisać o losie układu horyzontalnego czyli o systemie demokratyczno-liberalnym :

Co zatem może się wydarzyć, kiedy poziom życia się obniży lub nadciągnie gospodarczy kryzys? Wtedy z pewnością pojawi się znowu w systemie parlamentarno - partyjnym demagogos , z obietnicą politycznego zbawienia i z utopijnymi projektami raju na ziemi.

Chrześcijaństwu potrzeba było trzystu lat, by się przebić i umocnić pozycję, ale polityczna (jak i religijna )brednia potrafi w ciągu jednej nocy zalać umysły tak jak powodziowa fala przerywa wały i zalewa miasto. Nieświadome, zagubione, zrozpaczone i konformistyczne masy bardzo łatwo ulegną pokusie ,stając się łupem demagogów. Warunki dla nowego upadku - nieograniczona wolność słowa, wolne wybory i panowanie większości- już istnieją.

Jak silny okaże się wówczas czynnik religijny? Czy skutecznie stawi czoło ideologicznym przerzutom rakowym atakującym ciało społeczne? Oto jest wielkie pytanie do wszystkich wspólnot chrześcijańskich , oto kwestia życia i śmierci.”

W innym miejscu zasugeruje odpowiedź :

Wszystko to summa summarum oznacza, że między prawdziwymi katolikami ,a dzisiejszym światem, zieje przepaść. Wędrując wąską granią, pomiędzy oboma światami – światem stworzenia, które jest Boga, i które Bóg uznał za dobre, i światem, którym rządzi “Książe tego świata” udający Boga (2 Kor 4,4) musimy pamiętać ,że “ otchłań” po drugiej stronie stała się znacznie głębsza. Kościół i wiara nigdy nie pasują całkiem do danej epoki – skoro aion w Piśmie Świętym oznacza czas i świat.

Ostrzeżenie z Listu do Rzymian : “ Nie bierzcie więc wzoru z tego świata”(Rz 12,2) jest dzisiaj bardziej aktualne, niż kiedykolwiek.

 

 

 

Literatura

[1] J.G.Herder, Myśli o filozofii dziejów,t.I,II,Warszawa,1962

[2] K.Jaspers, Die geistige Situation der Zeit ,Munchen, 1932

[3]P.Ricoeur,Kryzys-zjawisko swoiście nowoczesne, w:

O kryzysie-rozmowy w Castel Gandolfo,Warszawa,1990

[4] E.v.Kuehnelt-Leddihn, Przeciwko duchowi czasu, Kąty Wrocławskie,2008

[5] E.v.Kuehnelt-Leddihn,Ślepy tor- Ideologia i polityka lewicy w latach 1789-1980,Kąty Wrocławskie,2007

[6]E.v.Kuhnelt-Leddihn, Gleichheit oder Freiheit,Salzburg,1953

 

 

 

Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka