barbie barbie
950
BLOG

Powstanie Warszawskie - kontynuacja polityki...

barbie barbie Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

    Jak co roku publikowanych jest szereg materiałów związanych w Powstaniem Warszawskim. Bez względu na poglądy polityczne PT Autorów zazwyczaj koncentrują się jedynie na analizie samego przebiegu Powstania oraz celowości i skuteczności działań wojskowych. Osobiście brak mi jest bardziej szerokiego podejścia uwzględniającego proces odrodzenia się Polski i sytuacji w Europie w okresie międzywojennym i w trakcie II Wojny Światowej.

"Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami". 

Powstanie Warszawskie było niewątpliwie aktem wojny - zgodnie więc z Clausewitzem było jedynie kontynuacją polityki Polski w okresie międzywojennym i podczas IV rozbioru.

Oczywiście w tej krótkiej notce zasygnalizuję jedynie ważne (w moim przekonaniu) uwarunkowania, które wpłynęły na wybuch Powstania i jego niewątpliwą klęskę militarną. Oto one: 

Po pierwsze - Powstanie nie wybuchło spontanicznie - do Powstania doszło na podstawie rozkazu wydanego armii konspiracyjnej (AK), której żołnierze (w większości po przysiędze wojskowej) karnie wykonali otrzymany rozkaz.

Po drugie - zbrojnie wystąpiono przeciwko Niemcom, jednak jasne jest że celem Powstania było nie tylko wypędzenie Niemców ze stolicy lecz również zapobieżenie (lub przynajmniej utrudnienie) przejęcia jej przez Sowietów. Niewątpliwie również chodziło storpedowanie działań marionetkowego PKWN.

Po trzecie - czy Powstanie mogło liczyć na realną pomoc z zewnątrz?

W praktyce realnie pomóc mogła Powstaniu jedynie Armia Czerwona. Inne pomysły to mrzonki. W moim przekonaniu jednak główną przeszkodą były stosunki pomiędzy Rządem Polskim w Sowietami (a właściwie ich brak!), wzajemny brak zaufania ocierający się o wrogość oraz warunki naturalne (oparcie frontu o linię Wisły). Poza tym - przecież Polska miała się i tak znaleźć w sowieckiej strefie wpływów (wraz z innym "demoludami" - pomysły zrobienia z Polski "republiki rad" miała tylko Wanda Wasilewska).

Mówiąc brutalnie - pomoc Powstaniu nie leżała w interesie Sowietów.

Po czwarte - współdziałanie AK z Armią Czerwoną było realnie (oprócz lokalnych potyczek) niemożliwe. Żadna armia prowadząca działania na skalę "operacji Bagration" nie może sobie pozwolić na istnienie niezależnych związków na terenie jej działań - a jak wiadomo (akcja "Burza") dowódcy oddziałów AK mieli zakaz przechodzenia pod komendę Armii Czerwonej.

Po piąte - rozszerzenie obszaru działań. Było to planowane - powstanie miało "wybuchnąć" (znów na rozkaz) w Krakowie. Planom tym sprzeciwił się (między innymi) Kardynał Sapieha.

Powstanie Warszawskie było kontynuacją polskiej polityki międzywojennej i podobnie jak ona było skazane na klęskę. Kto ma czas i ochotę - zapraszam do czytania do końca...

    Kształtowanie się granic odradzającej się po I WŚ Polski na Zachodzie przebiegło w miarę cywilizowany sposób. Co prawda wystąpiły spory polityczne, lokalne starcia zbrojne, plebiscyty itp. lecz w ich wyniku powstały granice zaakceptowane przez ówczesną społeczność międzynarodową. 

    Zupełnie inaczej sprawy biegły na granicy wschodniej. Kształtowała się ona głównie w wyniku starć zbrojnych. Toczyliśmy walki z Ukrainą (przede wszystkim o Lwów), z Litwą (o Wilno) oraz oczywiście wojnę z Sowietami. O tej granicy możemy mówić jak w znanym dziecinnym wierszyku "zdobyta krwią i blizną" i to wbrew stanowisku "mocarstw" europejskich. Anglia zaproponowała oficjalnie w 1919 r. tak zwaną "Linię Curzona" opracowaną podobno przez Lewisa Namiera (Ludwika Niemirowskiego - https://pl.wikipedia.org/wiki/Lewis_Bernstein_Namier ). Rozważano Linię Curzona w II wariantach - z Lwowem i Borysławiem po stronie polskiej oraz wariant zbliżony do obecnego przebiegu wschodniej granicy Polski (na Konferencji w Teheranie w 1943 r. pojawiło się już chyba z 5-6 wariantów!). 

     Wróćmy jednak do okresu międzywojennego - w wyniku zwycięskiej wojny ze Związkiem Sowieckim 1920 r. wschodnia granica Polski została przesunięta o ponad 200 km na wschód od Linii Curzona i zaakceptowana w traktatem w pięknie odbudowanym Domu Czarnogłowców w Rydze (w powszechnie głoszonej opinii Polska mogła uzyskać jeszcze większe terytorium - np. z Mińskiem). Traktat Ryski oznaczał również koniec istnienia niepodległej Ukraińskiej Republiki Ludowej (Polska wycofała jej uznanie uznając Ukraińską Socjalistyczną Republikę Radziecką). Wielu Ukraińców uznało ten fakt za zdradę, co roznieciło powtórnie zarzewie konfliktu na wschodnich rubieżach II RP. 

     Nie bez wpływu pozostała także polityka "inkorporacyjna", w myśl której nie uznawano realnego istnienie narodowej tożsamości ukraińskiej odchodząc tym samym od pomysłu reaktywowania "Rzeczypospolitej Wielu Narodów". Polityka inkorporacyjna napotkała na znaczne trudności ze względu na niejednolitość społeczeństwa (różnice pomiędzy Kościołami, znaczna liczba Żydów itp.). 

     Szeroko rozumiane "Kresy Wschodnie" nie była to spokojna kraina mlekiem i miodem płynąca. Wiem to z relacji moich przodków (z Sarn i Brodów) oraz lektury wielu zachowanych przedwojennych gazet. Niewyobrażalna dla nas dziś bieda, powszechny analfabetyzm oraz wyspy względnego dobrobytu utworzyły prawdziwą mieszaninę piorunującą.

     W 1939 r. od zwycięskiej wojny z Sowietami upłynęło zaledwie niespełna 20 lat. A więc ludzie urodzeni pod koniec XIX w. (np. mój dziadek, rocznik 1898), którzy "walczyli z Budionnym" w 1939 r. stali się czterdziestolatkami. W tym wieku dobrze się pamięta przyjaciół i wrogów z młodości (Dziadek zawsze mówił, że walczył z "bolszewikami", a nie z Rosjanami)! Oczywiście pamięć mają obie strony konfliktu - Sowieci dążyli do utożsamienia się z Wielką Rosją i traktowania klęski z 1920 r. jako wielkie narodowe upokorzenie. 

I tak nadszedł Wrzesień 1939 r. wraz z IV Rozbiorem Polski...

     Moim zdaniem brak jest obiektywnych (lecz popularnych) opisów reakcji ludności szeroko rozumianych Kresów wobec wkraczających Sowietów, a później Niemców. Dostępne są relacje Żydów, gorzej z relacjami "tutejszych" - Polacy często usiłowali uciec przed "bolszewią" (tak jak moja rodzina w zamieszaniu zdołała zwiać do Krakowa) uważając (nie bez racji), że szansa przeżycia "pod Niemcem" jest większa niż "pod bolszewikiem". Wielu Polaków wysłano na bezpłatną wycieczkę do Kazachstanu, wielu po prostu "fizycznie zlikwidowano" (Katyń i inne miejscowości) - a inni (zwłaszcza na wsiach) zginęli z rąk sąsiadów na Wołyniu.

     Nie da się ukryć - większość relacji (z różnych źródeł) udowadnia, że nie byliśmy tam kochani i być może żyję dzięki trzeźwemu rozpoznaniu sytuacji przez moich przodków. 

     Omawiając nawet pobieżnie genezę wybuch i porażki Powstania Warszawskiego nie sposób pominąć sprawy Katynia (i nie tylko Katynia). Bolszewicy (i okupanci niemieccy) przejmowali administrację na sporym obszarze innego państwa. Oczywiście w takim przypadku największe zagrożenie stanowi administracja, funkcjonariusze oraz elity państwa, którego terytorium jest przejmowane. W przypadku wojny względnie cywilizowanym rozwiązaniem jest internowanie. Niestety w przypadku Polski nie mieliśmy do czynienia z cywilizowanymi nieprzyjaciółmi! 

W samym Katyniu zamordowano ok. 20 tys. internowanych Polaków (w tym 10 tys. oficerów). 

     Niemcy również mają na sumieniu podobne akty ludobójstwa - w Lasach Piaśnickich zamordowano w ramach eliminowania polskiej inteligencji (patrz Intelligenzaktion na Pomorzu) ok. 15 tys. Polaków. W taki sposób reżimy dyktatorskie traktowały ludność cywilną podczas II WŚ !!! Nie powinniśmy o tym (oraz oczywiście o rzezi warszawskiej Woli i innych aktach wojennego bandytyzmu) zapominać.  

    Od 17 września 1939 Polska znajduje się de-facto w stanie (niewypowiedzianej) wojny z Niemcami i Związkiem Sowieckim. Nasi nieprzyjaciele blisko i zgodnie współpracują z sobą aż do czerwca 1941 - czyli do rozpoczęcia przez Niemcy realizacji planu "Barbarossa". Jak wyglądała mapa Europy w maju 1941 ? :

     Na kontynencie mamy neutralną Szwajcarię. Jako "niezależne" deklarują się Francja Vichy, oraz "wahające się" Hiszpania (Franco) oraz Portugalia (Salazar). Reszta Europy to sojusznicy Niemiec lub kraje okupowane przez Niemcy. Związek Sowiecki okupuje sporą część Polski, część Finlandii i Rumunii oraz całe Litwę, Łotwę i Estonię. Ostatnią "wyspą wolności" jest Wieka Brytania.

     W grudniu 1939 r. rezydujący we Francji "sklecony na prędce" (wobec stanowiska Rumunii dokumenty antydatowano na "17 września, Kuty") koalicyjny Rząd Polski - premier W.Sikorski, wicepremier St.Stroński (określany przez Piłsudskiego jako "zapluty karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swą brudną duszę, opluwający mnie zewsząd") wydał ważną deklarację:

1. stwierdza się istnienie stanu wojny między ZSRR a Polską

2. polska granica wschodnia winna zostać nienaruszona.

     Poza tym już w październiku 1939 r. powołano Komisję Gen.Hallera do zbadania przyczyn klęski wrześniowej, która oczywiście stała się areną walk politycznych, co oczywiście przy tym składzie rządu było do przewidzenia. Polski rząd w Francji otrzymał jako eksterytorialny ładny pałacyk Château de Pignerolle (Angers) ale nie zwojował w zasadzie nic godnego uwagi i wobec klęski Francji musiał skorzystać z zaproszenia Churchilla i przeniósł się do Wielkiej Brytanii.

     Atak Niemców na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 r. zasadniczo zmienia sytuację. Nienawidzący komunizmu Churchill chwyta szansę, "sprzymierza się z diabłem", deklaruje pomoc dla Stalina i Związku Sowieckiego. W tej sytuacji Polski Rząd na uchodźstwie zostaje delikatnie "poproszony" o zmianę stanowiska wobec Związku Sowieckiego. 

     Przyjęcie nawet dość umiarkowanej wersji porozumienia Sikorski-Majski, a zwłaszcza użycie słowa "amnestia" w protokole dodatkowym doprowadziło awantury i  do kryzysu rządowego. Dodatkowo krytykowano pominięcie w porozumieniu problemu granicy Polska - ZSRS i odłożenie tej sprawy na później (po zakończeniu wojny).

     Dwa tygodnie po zawarciu "porozumienia" podpisano "Konwencję Wojskową", przewidującą utworzenie z ZSRS armii polskiej liczącej 30 tysięcy ludzi. Organizacyjnie miała ona podlegać władzom polskim, zaś operacyjnie władzom sowieckim. 

     W grudniu (4.12.1941) w Moskwie podpisano Polsko-sowiecką deklarację o przyjaźni (zwaną czasem Paktem Sikorski-Stalin) przewidującą trzykrotny wzrost tworzonej armii polskiej (do 90 tys. ludzi). Realizacja tego planu napotkała jednak na spore niekoniecznie obiektywne trudności - (wydłużający się okres szkolenia, trudności w zapatrzeniu itp.).

     W efekcie doszło do wyjścia tzw. Armii Andersa z ZSRS i użycia jej na zachodnim teatrze wojny. Łącznie w 1942 r. ZSRS opuściło ponad 100 tyś. ludzi (żołnierzy oraz cywilów). Świadczy to o braku realistycznego planowania. Dostawy żywności realizowano zgodnie z "Konwencją Wojskową" dla 30 tyś. ludzi, co musiało spowodować tragiczną sytuację Polaków. 

     Proszę jednak pamiętać, że decyzję o wyjściu podjęto po zimie 1941 r., podczas której ważyły się losy Moskwy, a na wiosnę 1942 Niemcy planowali kolejne uderzenie (między innymi na Stalingrad w ramach Fall Blau). 

     Zapewne ta decyzja nie została dobrze przyjęta przez nowego sojusznika (ZSRS), propaganda bolszewików wyjaśniała "Polscy Panowie nie chcą walczyć z faszystami" (z tego hasła korzystano także później), ale czas próby dla sojuszu niedawnych nieprzyjaciół nadszedł dopiero wraz z odkryciem grobów w Katyniu. Powszechnie dostępną informację o odkryciu masowych grobów podało 13 kwietnia 1943 Radio Berlin i powtórzono ją w "gadzinowym" IKC-u. 

     Błyskawiczna i chyba jednak niezbyt przemyślana reakcja rządu polskiego poskutkowała zerwaniem przez Związek Sowiecki stosunków dyplomatycznych z Polskim Rządem na uchodźstwie. Doszło do niezamierzonej zbieżności w złożeniu tego samego dnia próśb do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy przez Polskę i Niemcy. Sprawę próbował bezskutecznie łagodzić sam Churchill:

„Bardzo prosto — odpowiedział Majskiemu Churchill — Polacy zawsze byli złymi politykami, a teraz, na emigracji, całkiem potracili głowy” ( https://kalendarium.e-katyn.pl ). 

     Rząd Polski liczył na mobilizację opinii publicznej przeciwko Związkowi Sowieckiemu - jednak skutek był wręcz przeciwny. Zerwaniu stosunków dyplomatycznych usiłowali natychmiast zapobiec (oficjalnymi depeszami do Stalina) Churchill i (dzień później) Roosevelt. Bez większego rezultatu:

Jedyne, co udało się uzyskać, to zapewnienie ambasadora radzieckiego przy rządach sojuszniczych w Londynie Aleksandra Bogomołowa, iż władze radzieckie nie zamierzają utworzyć w Moskwie polskiego rządu komunistycznego (op.cit).

Rząd Polski wydał w końcu dość pokrętne oświadczenie, które spotkało się z totalną krytyką angielskich i amerykańskich komentatorów. Należy sobie zdać jednak sprawę, że Brytyjczycy byli przekonani, że zbrodnia katyńska była dziełem Sowietów:

„Na podstawie świadectw, które mamy, trudno jest uciec przed obwinieniem Rosjan […]. Oczywiście nie możemy obecnie nic zrobić w tej sprawie” (ujawniony dopiero w latach 1970 raport zatwierdzony przez Foreign Office)

    Rząd Jej Królewskiej Mości uznał jednak, że postępowanie Niemców (ujawnienie i propagandowe nagłośnienie zbrodni katyńskiej) nie ma nic wspólnego z humanitaryzmem, lecz jest posunięciem mającym na celu destabilizację stosunków pomiędzy sojusznikami. Postanowiono więc ograniczyć oddziaływanie zbrodni katyńskiej, co w przypadku opinii publicznej na "Zachodzie" w dużym stopniu się udało. 

PT Czytelnik powinien zwrócić uwagę na chronologię wydarzeń:

30.07.1942 — podpisano protokół o ewakuacji Armii Polskiej do Iranu

styczeń 1943 — ludności polskiej uprawnienia obywatelskie

luty 1943 — powstaje Komitet Organizacyjny Związku Patriotów Polskich (ZPP) w ZSRR na

czele z Wandą Wasilewską

kwiecień 1943 - Niemcy upubliczniają zbrodnię w Katyniu (dokonaną w 1941 r....)

lipiec 1943 - katastrofa w Gibraltarze i śmierć St.Sikorskiego.

„Są rzeczy, które chociaż są prawdziwe, nie nadają się do głoszenia publicznie, bez oglądania się na moment. Jaskrawe ich poruszanie byłoby ciężkim błędem”.


barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura