barbie barbie
1935
BLOG

czerwona zaraza kontra czarna śmierć

barbie barbie Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

„Czekamy na ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci...”

   Ten znany chyba wszystkim początek wiersza „Ziutka”, napisanego pod koniec sierpnia 1944 r. jest w moim przekonaniu świetnym oddaniem odczuć Powstańców. Warto jednak przeczytać wiersz do końca, aby przekonać się o tym, że Rosjanie byli traktowani jako „odwieczni wrogowie” i „dziadów naszych kaci”. 

   Powstanie Warszawskie miało dwa cele. Militarny, czyli wyparcie Niemców z Warszawy oraz polityczny – zachowanie ciągłości państwa polskiego w jak największym oparciu o rząd emigracyjny i (w miarę możliwości) odtworzenie Polski w granicach określonych w Traktacie Ryskim z 1921 r. kończącym wojnę Polski z zalewem bolszewickim.

    Oba cele nie zostały osiągnięte, zaś Polska poniosła ogromne straty – zarówno ludzkie, jak i materialne. Trudno nie nazwać tego klęską i nie pomogą różne ‘łamańce logiczne” (np. na blogu p.Szeremietewa i innych) zmierzające do uznania tej klęski za zwycięstwo (choćby „moralne”). 

   Nie ulega wątpliwości, że AK była ewenementem – sprawną i liczną organizacją wojskową. Jej członkowie składali od 1942 r. formalną przysięgę, której fragment zacytuję:

„Prezydentowi Rzeczypospolitej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy dochowam niezłomnie cokolwiek by mnie spotkać miało.”

    Powstanie Warszawskie „wybuchło” na jasny i oczywisty rozkaz dowództwa. Do walki stanęło ok.50000 żołnierzy AK, stawiając się przed „godziną W” na wyznaczonych punktach oraz przystępując do prób realizacji wyznaczonych im wcześniej celów. Żołnierze AK wypełnili więc swój obowiązek i pomimo ponoszonych strat wypełniali go do końca – czyli aż do otrzymania rozkazów o zakończeniu walki. I tu nie ma dyskusji – CHWAŁA BOHATEROM!

   Społeczeństwo Warszawy zareagowało początkowo wielkim entuzjazmem (trudno, aby było inaczej po pięciu latach okupacji). Nie może być to jednak argumentem „że powstanie i tak by wybuchło”, ponieważ rozpoczęło się ono w sposób skoordynowany. Tu znów CHWAŁA dowódcom oddziałów powstańczych za sprawną (przynajmniej w początkowym okresie) synchronizację działań rozproszonych oddziałów AK.

Uznanie dla bohaterów nie może jednak zastąpić prób rzetelnej analizy:

     Odradzająca się na początku XX w. Polska żyła oczywiście tradycją przedrozbiorową. Nie było więc możliwe zaakceptowanie „linii Curzona” jako wschodniej granicy RP. Walki o Wilno (zakończone „buntem” Żeligowskiego), zwycięstwo w wojnie z bolszewikami to były niewątpliwe sukcesy Polski zmierzające do przywrócenia „stanu przedrozbiorowego”. Zarówno Ententa, jak i dowództwo „Białych” byli temu przeciwni optując za granicą na wspomnianej Linii Curzona uzasadniając to względami etnicznymi. 

     W tym momencie warto spojrzeć na mapy – Linia Curzona (w zależności od wariantu) pokrywa się w zasadzie z obecną wschodnią granicą Polski. Pytanie, czy Polska w granicach proponowanych przez Ententę miała by szansę przeżycia i rozwoju? Powierzchnia Polski w 1939 r. wnosiła ok.380 tys. km^2, z tego po okupacją niemiecką znalazło się ok. 48%, zaś po sowiecką 51%. 

   Stalin wielokrotnie powoływał się na „Linię Curzona” (w końcu był to pomysł brytyjczyków!), ale przewidując powojenną wasalizację Polski optował za przyłączeniem do Polski wysokorozwiniętych terenów na zachodzie.

Sytuacja wyjściowa była więc następująca:

- Niemcy (nazistowskie) i Rosja (sowiecka) działając wspólnie i w porozumieniu dokonali rozbioru Polski dzieląc jej przedwojenne terytorium na połowy.

W ten sposób spełniły się przewidywania Piłsudskiego - „polityka 2 wrogów jest dobra dopóty, dopóki wrogowie się z sobą nie dogadają”.

   W czerwcu 1941 r. sojusze uległy odwróceniu. Anglia pilnie potrzebowała wsparcia, a więc wpłynęła na polski rząd emigracyjny i już w lipcu zawarto pakt Sikorski-Majski. Pomimo spotkania Stalina z Sikorskim w Moskwie realizacja tego porozumienia od początku „kulała” zaś samo porozumienie szybko upadło ze względu na zbrodnie katyńskie. Gdy Polska zażądała inspekcji Czerwonego Krzyża na miejscu Sowiety zerwały stosunki dyplomatyczne z Polską. 

Nie był to koniec problemów – w Teheranie „Wielka Trójka” ustaliła, że granica Polski z ZRSR będzie przebiegać wzdłuż „Linii Curzona”.

    Ustalenia konferencji w Teheranie w części dotyczącej Polski utajniono (na prośbę Prezydenta Roosevelta ze względu na liczną Polonię w USA) – nie wydaje mi się jednak, aby informacje o tym nie dotarły do Rządu Londyńskiego. Osobiście wydaje mi się, że przynajmniej projekt lub przynajmniej plotki o przebiegu nowej granicy Polski był znany polskim politykom i dowódcom wyższych szczebli co wydaje się potwierdzać rozpoczęcie operacji „Ostra Brama”. Warto wspomnieć, że AK dysponowała w tym rejonie siłami liczącymi ok.18 000 żołnierzy. Wobec wielkości Wilna (ok. 200 tys. mieszkańców w 1939 r.) była to bardzo poważna siła (w Powstaniu Warszawskim po stronie AK walczyło ok. 50 000 żołnierzy), jednak w porównaniu z siłami zaangażowanymi w „Operację Bagration” (łącznie ok. 1,7 mln ludzi) nie miała znaczenia strategicznego. Wobec odmowy podporządkowania oddziałów AK dowództwu nacierającej Armii Czerwonej oficerów aresztowano i internowano, zaś żołnierzy włączano w skład oddziałów sowieckich lub w razie odmowy złożenia przysięgi do obozów pracy. Z punktu widzenia wojskowego takie postępowanie należy uznać za normalne – dowódca nacierającej armii nie może pozwolić sobie na niezależną działalność niekontrolowanych przez siebie wojsk na terenie operacyjnym. Sporo do myślenia dają losy „Wilka” (gen. Aleksander Krzyżanowski). Po pobytach w więzieniach sowieckich (skąd zresztą uciekł, lecz wkrótce po ujawnieniu się w Wilnie został ponownie złapany) w 1947 r. za zgodą Sowietów wrócił do Polski. Uwięziony w 1948 r. zmarł w więzieniu na Mokotowie (podobno na gruźlicę).   

    Historia „Operacji Ostra Brama” powinna dać sporo do myślenia. Wilno zostało zdobyte w wyniku współdziałania AK i oddziałów Armii Czerwonej 13 lipca 1944 r. Siły AK wynosiły ok. 12 500 żołnierzy, zaś Armii Czerwonej ponad 100 000 ludzi wspieranych przez czołgi i lotnictwo.

     W tej sytuacji liczenie na bezwarunkową pomoc „czerwonej zarazy” nie można było liczyć. Co więcej, Mikołajczyk składając wizytę Stalinowi był przekonany o nieuchronnym zwycięstwie Powstania i snuł plany przeniesienia rządu z Londynu do Warszawy! O pomocy Armii Czerwonej dla walczącej Warszawy w ogóle nie rozmawiają – jedynie tuż przed odlotem (9 sierpnia 1944 r.) Mikołajczyk niezobowiązująco poprosił Stalina o pomoc na co usłyszał, że „zostanie to rozważone”.

  Podstawową trudnością była kwestia granicy wschodniej i ew. współpracy rządu londyńskiego z lubelskim PKWN. Przybycie do Warszawy dodatkowych oddziałów niemieckich – od doborowych jednostek SS po własowców, dilerwangerowców, RONA, a nawet oddziałów armeńskich zmieniło zasadniczo sytuację zamieniając powstanie po prostu w rzeź.

    Czy Powstaniu można było pomóc? To trudne pytanie, nie znamy wszystkich uwarunkowań. Pomoc ze strony Wielkiej Brytanii czy USA była po prostu niemożliwa. Mrzonki o desancie Polskiej Brygady Spadochronowej to pomysły godne „military fiction”. Armia Czerwona zatrzymała się rzeczywiście na linii Wisły (choć walczyła na przyczółkach). Warto jednak spojrzeć na mapy – Mińsk od Warszawy dzieli 550 km. Operacja Bagration rozpoczęła się 22 czerwca 1944, a więc średni postęp ofensywy wynosił około 10 km dziennie i to w ciężkich walkach. Organizacja zaopatrzenia dla milionowej armii posuwającej się w takim tempie to poważne zadanie logistyczne. Armia Czerwona zdobyła Radzymin oraz Starą Miłosną, lecz Niemcy podciągnęli posiłki i zorganizowali skuteczne przeciwnatarcie zmuszając 1 sierpnia (o godzinie 4 rano) Armię Czerwoną do przejścia do obrony, zaś Niemcy umacniali się na swych pozycjach.

    W tej sytuacji wybuch powstania na Pradze praktycznie nie miał sensu. Dowództwo AK podjęło jednak próbę działań, lecz wobec tego, że przeciwnikiem były doświadczone w walkach i przygotowane do obrony przez Armią Czerwoną niemieckie jednostki liniowe i braku broni (zwłaszcza ciężkiej) podjęto decyzję o zakończeniu walki 4 sierpnia. Wbrew szerzonej obecnie propagandzie o nieuchronności zburzenia Warszawy Praga ocalała…

Historia nie może być ograniczona do „gdybania – a co by było gdyby”. Z historii powinno się wyciągać wnioski w celu uniknięcia powtarzania błędów!

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura