Bazyli1969 Bazyli1969
2196
BLOG

Muezzin na Kremlu, czyli zły sen Putina

Bazyli1969 Bazyli1969 Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

Dżihad jest dał-a (szerzeniem islamu) siłą, a obowiązkiem muzułmanina jest dołożenie wszelkich starań, żeby na świecie pozostali wyłącznie muzułmanie oraz ludzie podporządkowani islamowi
Abdullah Azzam

image

Wiosną ubiegłego roku Rawil Gaynutdinov, czyli przewodniczący Rady Muftich Rosji, stwierdził, że za kilkanaście lat 30 % mieszkańców Rosji wyznawała będzie wiarę w Allacha. Przesadził?  Być może. Nie zmienia to jednak faktu, iż obecnie wśród obywateli Federacji Rosyjskiej w wieku 15-25 lat aż 1/3 stanowią ludzie wywodzący się z ludów wyznających islam. Oznacza to, że kiedy nasz wzrok w poszukiwaniu zagrożeń cywilizacyjnych  skierowany jest ku Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemcom, Szwecji czy Belgii, „tuż” za naszą granicą rośnie w siłę społeczność muzułmańska, która powoli i systematycznie zagarnia coraz to nowe przestrzenie społeczne. Czy winniśmy poświęcać tej kwestii jakąś uwagę? W moim przekonaniu – tak!

Na terytorium objętym granicami współczesnej Rosji islam pojawił się bardzo dawno temu. Wodzowie wysyłani przez bagdadzkiego kalifa pojawili się na ziemiach dzisiejszej południowej Rosji już u schyłku VII lub w początkach VIII stulecia. Nieco później całe masy ludności chazarskiej, pozostające w opozycji do elit, przyjmowały ochoczo przesłanie Mahometa. W pierwszej połowie X w. na islam przeszły rzesze Bułgarów Kamskich, chwilę później Połowcy i pokrewne im ludy tureckie, a na początku XIV w. kiedy chan Złotej Ordy Uzbek przyjął muzułmańską wiarę, setki tysięcy koczowników żyjących na obszarach od delty Dunaju po Irtysz przyjęły jako dewizę wyznanie: „Nie ma boga prócz Boga (jedynego), a Mahomet jest jego Prorokiem”.

Władcy Moskwy, a następnie carowie Rosji, wcielając do swego państwa coraz to nowe ziemie przyjmowali w szeregi swych poddanych całe masy wyznawców Proroka. Bułgaria Kamska, Chanat Kazański i Astrachański, Chanat Syberyjski i Krymski. W drugiej połowie XIX w. wojska rosyjskie podbiły Emirat Buchary, Chanat Chiwy i Chanat Kokandu oraz – po zaciekłych i krwawych zmaganiach – rozległe obszary Przedkaukazia. Wszystkie te terytoria zamieszkiwali muzułmanie. Jedni z nich stali się wyznawcami islamu w głębokim średniowieczu, inni w czasach nowożytnych (np. Czeczeni). Dla władców Moskwy nie miało to znaczenia i prawdę powiedziawszy wszystkich traktowali jednakowo, tj. niezwykle butnie. Opisywanie perturbacji związanych z ujarzmianiem islamskich nacji zajęłoby zbyt dużo miejsca, wystarczy zatem wspomnieć, że zarówno władza carska jak i bolszewicka traktowała wyznawców Proroka jako ludzi drugiej, a może nawet trzeciej kategorii. O nieszczególnej pozycji muzułmanów w Rosji niech świadczy fakt, iż jeszcze w 1959 r. Chruszczow rozpoczął kampanię antyislamską. Ta krótka, aczkolwiek brutalna akcja zakończyła się w 1964 roku. W tym czasie zamknięto większość meczetów.

Do niedawna ludność wyznająca islam lokowała się wśród najniżej wykształconych, najmniej kulturalnych i najbardziej  pasywnych ludów imperium rosyjskiego. Ten czas jednak minął. Obecnie społeczności muzułmańskie w Rosji górują nad pozostałymi zarówno pędem ku wiedzy, mobilnością w zakresie gospodarczym oraz dynamiką demograficzną. Dla zobrazowania obecnej sytuacji pozwolę sobie przywołać nieco liczb.

W najlepszych czasach ZSRR, tzn. wtedy gdy ludność imperium liczyła bez mała 300 milionów, muzułmanie stanowili ok. 10% ludności. W roku 2010 przeprowadzono spis powszechny, który wykazał, iż w granicach Federacji Rosyjskiej żyło ok. 16,4 mln muzułmanów (11,6% populacji rosyjskiej). Dziś odsetek ten wynosi ok. 15%, a według ostrożnych prognoz za dekadę, czyli ok. roku 2030 wynosić będzie prawie 19 milionów, tj. ok. 20%. Czy taki trend wynika wyłącznie z tego, że kobiety-muzułmanki rodzą więcej dzieci od kobiet-nie muzułmanek? Nie. Równie ważnym czynnikiem jest potężny regres demograficzny wśród słowiańskich mieszkańców państwa rosyjskiego. Prawdą jest wprawdzie, że wśród Tatarów, Kabardyjczyków, Baszkirów, Czeczeńców, Adygejczyków, Czerkiesów, Inguszy, Kumyków, Bałkarów, Karaczajów i narodów Dagestanu, mieszkających w Rosji Kazachów, Uzbeków, Tadżyków, Kirgizów, Azerów oraz  Turkmenów przyrost naturalny jest całkiem spory (średnio – 2,74 dziecka na kobietę), ale z drugiej strony słowiańska ludność o tradycji prawosławnej niknie w oczach. W momencie rozpadu ZSRR Słowianie różnych narodowości stanowili 90 proc. ludności Rosji, dziesięć lat później 80 proc. I to z uwzględnieniem migracji dokonujących się z republik postsowieckich! Według danych spisu sowieckiego z 1989 r. łączna liczebność pięciu narodów słowiańskich: rosyjskiego, ukraińskiego, białoruskiego, polskiego i bułgarskiego wynosiła 125 563 tys., natomiast w spisie rosyjskim zrealizowanym w 2010 r., po podsumowaniu, okazało się, że łączny potencjał demograficzny tych pięciu narodów słowiańskich został wyliczony w wysokości 113 537 tys. mieszkańców. Liczba ludności słowiańskiej w ciągu 21 przyjętych do analizy lat obniżyła się o…  ponad 12 mln obywateli (dokładnie o 12 026 tys.).

Jak się wydaje w skali całego kraju jeszcze długo przetrwa dominacja żywiołu rosyjskiego. Zupełnie inaczej wygląda to jednak z perspektywy regionów tego olbrzymiego państwa. Ludność rosyjska już od trzech dekad systematycznie opuszcza terytoria „kolonialne”. Instruktywnym przykładem są ziemie Przedkauzkazia (Czeczenii, Inguszetii, Dagestanu) na których pozostały niewielkie społeczności Rosjan, liczące obecnie – w zależności od republiki - jedynie kilkadziesiąt lub nawet tylko kilkanaście tysięcy mieszkańców. Nie inaczej sytuacja wygląda w samym centrum Federacji. Jeszcze całkiem niedawno jeśli ktoś wyglądał na LKN (lico kawkazskoj nacjonalnosti), musiał się liczyć z bezwzględnym kontrolowaniem tożsamości i porażającymi trudnościami podczas próby osiedlania się w rosyjskich metropoliach. Obecnie w całej populacji stolicy Rosji odsetek muzułmanów ma wynosić ok. 20%.

Nie sądzę aby występujący w filmie Czeczeni byli podatnym "materiałem" do rusyfikacji...

Ktoś mógłby stwierdzić, że postrzeganie islamu jako wewnętrznego zagrożenia dla Rosji to znaczna przesada. Nie jednak co do tego przekonany. Pamiętać bowiem trzeba, że stanowiący ponad 90% rosyjskich muzułmanów sunnici, w ostatnich czasach ulegli znacznej radykalizacji. I to zarówno w tradycyjnie antyrosyjskich regionach jak Czeczenia, jak i spokojnym do lat ostatnich  Tatarstanie. Wydaje się, że przemożny wpływ na te przemiany mają wpływy zewnętrzne, popierające ideę ummy oraz salafizm. Trzeba również pamiętać o tym, że przez cały czas na terytorium Rosji przybywają imigranci z Tadżykistanu, Kazachstanu, Uzbekistanu, Turkmenistanu… Ludzie ci, poddawania są indoktrynacji przez nieodległe ośrodki irańskie, irackie jak również  syryjskie i siłą rzeczy są rozsadnikami radykalnych idei.

To nie Paryż. To nie Londyn. To nie Bruksela. To nie Berlin. To...

Przyznam otwarcie, że do prognoz demograficznych odnoszę się ze sporą  rezerwą. Pamiętam bowiem, iż nasz kraj już pod koniec lat 80. miał przekroczyć magiczną barierę 40 milionów mieszkańców. A jak jest – każdy widzi. Z drugiej strony nie mam wątpliwości, iż zwolennicy cywilizacji islamu nie będą przejmować się wątpliwościami sygnalizowanymi przez białe europejskie feministki. Świadczy chociażby o tym fakt, że o ile spośród rosyjskich prawosławnych jedynie kilka procent (od 2 do 6) uczęszcza regularnie na msze, o tyle aż 40-45% rosyjskich muzułmanów bierze udział w uroczystościach religijnych.  Stąd też rozwój kulturowy i demograficzny społeczności muzułmańskich w całej naszej europejskiej ekumenie, a więc również w Rosji, wydaje się bardzo prawdopodobnym. Czy to spostrzeżenie niesie za sobą jakieś istotne przewartościowania? Oczywiście! Sądzę, że kierownicy polityki rosyjskiej zdają sobie sprawę z rozwoju wydarzeń. Wiedzą, iż w razie gdy w odległych od Moskwy czy Petersburga rejonach ludność islamska osiągnie krytyczny potencjał, to siłą rzeczy dążyć będzie do uniezależnienia się od centrum. Tak może wyglądać w przyszłości sytuacja na Przedkaukaziu, w Tatarstanie i na pograniczu z państwami środkowoazjatyckimi. W efekcie Rosja może utracić nie tylko kontrolę nad przestrzenią, korytarzami przepływów strategicznych i częścią zasobów naturalnych, ale również stanąć w obliczu niepokojów wewnątrz imperium. Jeśli bowiem udział ludności rosyjskiej w całej populacji Federacji z dzisiejszych ok. 80% spadnie w ciągu kilku dekad do jakichś siedemdziesięciu czy mniej procent, to państwo utracić może niezbędną sterowność. Manifestacje, bierny opór, perturbacje kulturowe, wreszcie różnego rodzaju zamachy dokonywane przez zradykalizowane frakcje islamskiej mniejszości stać się mogą smutną codziennością.

Czy władze Rosji mogą w jakiś sposób temu zaradzić? Trudna sprawa. Wszak nie da się dziś zakazać rodzenia dzieci i uczęszczania na nauki do meczetu. Podobnie nie wydaje się możliwym do realizacji przeciągnięcie na swoją stronę milionów wyznawców islamu, spośród których zdecydowana większość nie utożsamia się z tradycją rosyjską. Zatem… Przypuszczam, choć to dość swobodna wariacja, że gospodarze Kremla upatrują ratunku dla Rosji we wzmocnieniu żywiołu słowiańskiego. W jaki sposób mogą te dążenia zrealizować? Ano poprzez zawładnięcie bliskimi etnicznie i kulturowo obszarami zamieszkanymi przez Ukraińców i Białorusinów. Od dawna bowiem w oczach Moskwy obie nacje jawiły się jako zabłąkane plemiona narodu wielkoruskiego. Skoro tak… Okno zmian wciąż jest otwarte, a prezydent Putin śni nerwowo.  I to, niestety, nie jest dla nas dobrą wiadomością…






Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka